*44
Sprawy toczą się szybko.
Jeszcze parę dni temu leżałam na brudnej podłodze, w małym pokoiku porwana i katowana przez Jacksona, a teraz? Jestem w drodze do hotelu w Hiszpanii i to na dodatek z chłopakiem, którego znam parę dni.
Otóż genialny Sehun wymyślił, że należy mi się chwila relaksu i zapomnienia. Przez to zapomnienie rozumie to, bym nie widywała Minho, bo wie, że odkąd dopuściłam do siebie myśl, że go kocham jest dla mnie trudna. Ma cholerną racje, bo to jest trudna.
Zakochać się w kimś kto mnie nienawidzi i poniża na każdym kroku. Zakochać się w kimś, przez kogo zostałam sama na tym świecie. Kochać kogoś, kto nie jest w stanie pokochać kogoś innego, bo jest bezuczuciowym dupkiem. Może wyjazd chodź trochę pomoże mi to wszystko sobie ułożyć?
Gdy taksówka zatrzymuje się przed skromnym, ale na pierwszy rzut oka widać drogim hotelem, chłopak płaci mężczyźnie i bierze nasze bagaże. Ja nie mam dużo ubrań, wszystkie to te, które kupiły mi Jiso i Jaehe. Sehun również dużo nie zabrał.
-Co jesteś taka cicha?- pyta gdy wchodzimy na hol i stoimy przed drzwiami mojego pokoju
-Nie wiem co o tym wszystkim myśleć- przyznaje ze spuszczoną głową w dół
-Masz na myśli Minho ?- pyta
-Tak... może to tylko zauroczenie?
-Soorim... przyznałaś się wreszcie do uczuć, a terasz próbujesz się wymigać, o nie! Z tego co wiem Jaehe długo czekała na ten moment- uśmiecha się
-Przecież na początku mówiła bym się w nim nie zakochiwała
-Tak, ale zmieniła zdanie- tłumaczy
-Nie ważne- uśmiecham się- dlaczego Hiszpania?- pytam, gdy już chciał odchodzić.
-Lubię ten kraj. Pomyślałem też, że odprężysz się tu
-Na brzuchu mam siniaki, barki i plecy też są posiniaczone. Jeżeli myślisz, że wejdę tu do wody, bądź ubiorę strój kąpielowy by na mnie popatrzeć to się przeliczyłeś- mówię a on się zaczyna głośno śmiać
-Kochana, nie interesujesz mnie pod względem erotycznym. Myślę o tobie jak o przyjaciółce, której chcę pomóc. Kupując bilety tutaj nie myślałem o tym co powiedziałaś, tylko o tym, że to miejsce bardzo dobrze ci zrobi.. i Minho też się przy okazji podenerwuje. Taki bonus- głupkowato się śmieje.
-Nie lubisz go, co nie?- pytam
-Mam powody
-Wiem...- wzdycham
-Dobra, idź się odpręż, bo pewnie jesteś zmęczona po podróży. Później do ciebie wpadnę i pokażę ci parę moich ulubionych miejsc.
-Dobrze, dziękuje- szepcze
-Zbyt za dużo mi dziękujesz. Podziękujesz jak wrócimy do Manchesteru i Minho w końcu zmądrzeje- posyła mi swój czarujący uśmiech i wchodzi naprzeciwko, do swojego pokoju.
Otwieram kluczem i swój. Pokój jest mały i skromny, taki w moim stylu. Postarał się chłopak. Chyba naprawdę chce mi pomóc. Od razu kładę się na łóżko i wpatruje się w sufit .
Cholera jasna, jestem w Hiszpanii... nie wierze. Nigdy nie opuszczałam Seulu, a teraz? Nie dość, że przejechałam przez całą Anglię , to teraz jeszcze jestem w Hiszpanii.. mimo wszystko muszę przyznać że to chyba najlepsze wakacje w życiu. Nie wiem dokładnie, czy mogę nazwać to wakacjami, ale przyjmijmy, że tak.
Po chwili przebieram się w jakieś szorty. Nogi na całe szczęście nie są pokaleczone, chociaż tyle. Niestety plecy i cały brzuch wyglądają okropnie. Już prawie nie boli, ale pozostaje po wszystkim jeden wielki ciemny siniak, którego lepiej nie pokazywać, więc zakładam bluzkę na długi rękaw, by zakryć również ręce, na których również pojawiły się siniaki. Włosy związuje w koczek, ponieważ jest tu stanowczo za gorąco by bawić się z rozpuszczonymi. Wchodzę do łazienki i przemywam zmęczoną twarz w celu orzeźwienia. Nie długo po tym słyszę pukanie do moich drzwi. Powoli je otwieram i wpuszczam chłopaka do pokoju.
-Fajnie wyglądasz- uśmiecha się
-Dziękuje, nie pozostaje mi dużo do gadania, przez te siniaki- wzdycham
-Nie przejmuj się, znikną nie długo- uśmiecha się- a ty i tak jesteś piękna -mówi, a ja czuje jak na moją twarz wkrada się rumieniec.
-Dzięki
-Znów mi dziękujesz- śmieje się chłopak – no dobrze, możemy iść?- pyta
-Tak, tylko ubiorę buty- mówię zakładając już jednego trampka.
Już po chwili wychodzimy z hotelu i kierujemy się w stronę plaży, na której nie ma wielkich tłumów.
-Zaleta małych miasteczek. Na plaży jest miejsce- mówi Sehun
-Tak, nie byłam na plaży od.. odkąd skończyłam 15 lat- wzdycham
-Oj... to czas to nadrobić- uśmiecha się i pcha mnie lekko do przodu
-Ja nie wchodzę do wody, przynajmniej póki siniaki nie znikną- mówię
-A kto ci karze wchodzić- szepcze
-Co masz na myśl...- zaczynam ale przerywa mi mój własny pisk.
Sehun najzwyczajniej w świecie z wielką gracją i jakbym ważyła piórko, delikatnie przerzuca mnie sobie przez ramie i kieruje się w stronę wody. Ściąga szybko buty i wyjmuje telefon z kieszeni, by rzucić go na piach.
-Sehun nie!- krzyczę, ale chłopak jest już zanurzony w wodzie do pasa.
Już po chwili czuje wodę do kostek, a następnie na całym ciele.
-Mówiłam, że nie mam zamiaru wchodzić do wody!- piszczę, gdy staje na swoich nogach.
-No i nie weszłaś. Przyniosłem cię- uśmiecha się słodko.
Ja tylko ciężko wzdycham, wiedząc, że nie wygram. Wzdycham tylko ciężko i chlapie wodą w chłopaka. I tak zaczyna się wojna...
***
Cali przemoknięci właśnie suszymy się na słońcu podczas spaceru po plaży. Jest już po dziewiętnastej, a słońce wciąż grzeje..
-Jak poznałaś Minho?- pyta
-Poznałam go jako przyjaciela Jonghyuna...Z początku był miły i zupełnie inni niż teraz. Kiedy Jonghyun oddał Yoone i później się okazało, ze ona nie żyję i to własnie przez Jonghyuna, Minho mnie porwał. Chciał to zrobić dla zemsty. Myślał, ze Jonghyunowi na mnie zależy, ale on nawet tyłka nie ruszył. Minho chciał mnie mu oddać, ale Jonghyun... Jedyne co robił to ćpał i ubolewał, że odeszłam. Wtedy Minho postanowił mnie dalej przy sobie trzymać i po dniu dowiedziałam się, że Jonghyun nie żyję. Właśnie wtedy Choi zabrał mnie tu do Anglii i chyba resztę już znasz
-Jak romantycznie. Z jednej strony ci pomógł. Gdyby chciał mógłby cie zostawić i prawdopodobnie ci którzy zabili Jonghyuna, zabiliby ciebie. Minho uratował ci życie...- wzdycha
-Przestań! Gdyby nie on , gdyby mnie nie porwał...Może Jonghyun by żył
-Z tego co mi mówiłaś..On cie okłamywał- przyznał
-Tak, ale ja go kochałam. Wiele razy uratował mi życie
-To miłość do bohatera..Byłaś mu tylko wdzięczna- wzruszył ramionami jakby był tego pewny
-Daj spokój!- powiedziałam i szturchnęłam go łokciem w żebra
-Auć?- udaje ból brzucha rzez co znów się uśmiecham- powinniśmy wracać do hotelu, nie jadłaś dzisiaj nic od śniadania- mówi
-Nie jestem głodna- skłamałam
-Jasne, jasne- marudzi
____________________________________
Przepraszam za zbyt długą przerwę, ale nie mam zbyt wiele czasu przez prace. Uprzedzam was, ze rozdziały już nie będą pojawiały się tak często i bardzo za to przepraszam. Następnym razem spróbuję wznowić SHINee CAMP!
Jeśli rozdział wam się podobał, lub nie...napiszcie komentarz, bym wiedziała, ze ktoś to jeszcze czyta :)
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top