*4

Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że jestem w jakimś obcym miejscu. Ściany i sufit był biały i jeszcze do tego wszędzie było ostre światło, które podrażniło mi oczy. Przekręciłam głowę w bok i zobaczyłam swojego sąsiada stojącego przed oknem i założonymi rękoma na piersi. Patrzył w dal i nie zauważył tego jak zaczęłam się podnosić. Kiedy rozejrzałam się po pokoju, w którym byłam przypomniało mi się co się stało. Miałam żal do chłopaka, że przyszedł do mnie w najmniej odpowiednim momencie.

-Obudziłaś się w końcu- powiedział wzdychając i podchodząc do mnie.

-Po co mnie ratowałeś?- zapytałam i spojrzałam na niego z żalem.

-A po co to robiłaś?- odpowiedział mi pytaniem na pytanie. 

Nie chciałam mu tego wyjawić, więc milczałam. Chłopak widząc to, że nie chce o tym mówić wziął swoją czarną bluzę i zaczął wychodzić ze szpitalnej sali , w której byłam. Kiedy nacisnął klamkę i miał już wychodzić, odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie zmartwionym, ale i obojętnym wzrokiem.

-Nie rób tego więcej- powiedział i zaraz po tym wyszedł i zamknął za sobą drzwi.

Dziwnie się poczułam gdy to usłyszałam. Brzmiało to trochę jakby mu zależało...Może po prostu nie chciał mnie mieć na sumieniu. Przecież nie znamy się i w dodatku raczej też nie lubimy. Szczególnie ja nie lubię jego. Nie dość ,że zniszczył mi bluzkę, to jeszcze wtrąca się w nie swoje sprawy. No i jest jeszcze dilerem narkotyków, albo kimś podobnym. Co z tego, że mnie uratował skoro tego nie chciałam. Nie chciałam by ktokolwiek mi pomagał. Chciałam umrzeć a on mi na to nie pozwolił.

-O Obudziła się pani. Ten chłopak nie kłamał...Zaraz porozmawia sobie pani z psychologiem i stwierdzimy czy musi pani tu zostać.Nie możemy ryzykować kolejnej próby samobójczej - wyrwał mnie z rozmyśleń głos jakiegoś starego lekarza.

Kiedy wyszedł opadłam na poduszki i zaczęłam przeklinać tego debila. Po co on powiedział, że to było samobójstwo?  Nie mógł skłamać, że kot mnie podrapał, albo skaleczyłam się gdy byłam w lesie na jagodach?...Eh , przez niego będę musiała udawać przed obcą osobą, że nic mi nie jest i cieszę się z życia.

***

Kiedy po dwóch dniach wyszłam ze szpitala, od razu wróciłam do domu. Przechodząc obok drzwi do mieszkania chłopaka, którego nienawidziłam za to co zrobił, byłam ciekawa czy tam jest. Chce mu wygarnąć to w co mnie wpakował. Przez to, że powiedział o mojej próbie samobójczej lekarzom, mam skierowanie na co tygodniowe wizyty u psychologa. Na moje nieszczęście są one darmowe.

Podeszłam do drzwi chłopaka i zaczęłam w nie walić i go wołać, ale nie było go chyba w środku, albo udawał, że go nie ma. Warknęłam pod nosem i poszłam do siebie. Po otwarciu drzwi od razu spojrzałam w stronę łazienki i pomyślałam o tym co się w niej działo. Przez chwile widziałam to jakby z perspektywy osoby trzeciej...Zastanawiałam się dlaczego mu zależało i po co tu przyszedł. Czyżby słyszał moją kłótnie z matką? A nawet jeśli, to dlaczego ona go tak ruszyła...

Skierowałam się do kuchni i włączyłam sobie radio, by jakoś nie myśleć o tym co się stało. Chciałam się jakoś odstresować, wiec zaparzyłam sobie herbaty i zrobiłam jakieś dobre śniadanie. W szpitalu jakoś nic mi nie smakowało. Kiedy zaczęłam jeść kanapki z łososiem, sałatą i innymi warzywami, usłyszałam pukanie do drzwi. Nie chciałam ich otwierać, bo bałam się, że to znowu moja matka. Ściszyłam radio i udawałam, że nie ma nikogo w domu.

-Dobrze wiem, że tam jesteś- usłyszałam głos chłopaka

Kiedy usłyszałam jego głos, od razu wstałam z podłogi i poszłam mu otworzyć drzwi. Przygotowałam się na to by od razu  powiedzieć mu co o nim myślę i jakie mam problemy przez niego. Byłam zła za to, że teraz muszę zwierzać się jakiejś obcej osobie o moich problemach.

Jednak gdy otworzyłam drzwi i zobaczyłam jak jedną ręką opiera się o ścianę, cała moja pewność siebie trochę zmalała... Eh, jedno muszę przyznać, on jest przystojny, a ja przy przystojniakach zawsze robię się nieśmiała.

-Mam dla ciebie pocztę- powiedział od razu gdy mnie zobaczył- kiedy dał mi koperty zobaczyłam, że były one otwarte- powinnaś płacić w terminie, mogłaś mieć problemy- dodał z uśmiechem

-Czytałeś moją pocztę?!- zapytałam hamując swoją złość

-Tak jakoś zrobiłem to z ciekawości- powiedział i przewrócił oczami jakby nie zrobił nic złego. Zacisnęłam dłonie w pięści i spojrzałam na niego wściekłym spojrzeniem. 

-Jak śmiałeś? Miałeś na to moje pozwolenie?!- zapytałam wściekła

-Spokojnie bo ci żyłka pęknie. Powinnaś mi podziękować, że ratuję ci dupsko- powiedział, a ja miałam ochotę uderzyć go w twarz

-Daruj sobie. Nie chciałam byś mi w tedy pomagał. Przez ciebie muszę łazić do psychologa. Wszyscy uważają mnie za wariatkę!- krzyknęłam

-Ja nie o tym...Zapłaciłem twoje rachunki, bo wiem, że masz z tym problemy- powiedział i odsunął się ode mnie tak jakby chciał juz sobie iść. 

-Jak to zapłaciłeś?

-Normalnie...A teraz wybacz, ale muszę się z kimś spotkać- powiedział i zaczął odchodzić dumnym krokiem. 

-Ty... ty debilu! Nigdy więcej tego nie rób!- krzyknęłam za nim, a on się do mnie odwrócił i spojrzał na mnie z uśmiechem

-Nie nazywam się Debil tylko Jonghyun, złotko- powiedział i przeczesał swoje włosy. Przewróciłam oczami, a on zniknął schodząc po schodach

-A ja nie nazywam się złotko tylko Soorin!- krzyknęłam by to usłyszał

-Wiem, przeczytałem  złotko- usłyszałam z dołu

Pokręciłam głową i wkurzona wróciłam do środka mając w dłoni pootwierane koperty z rachunkami za mieszkanie i za tym podobne. Wśród nich było także potwierdzenie zapłaty...On naprawdę opłacił mi to wszystko...

Postawił mnie teraz w głupiej sytuacji. Nie wiem czy uda mi się uzbierać te pieniądze, by mu je oddać. Nie chce przecież być mu dłużna, nie chce mieć już z nim nic wspólnego. Co on sobie w ogóle myśli. Nie można przecież otwierać cudzej poczty. To karalne..nie spodziewałam się też tym, że wpłaci tyle pieniędzy tylko po to bym nie straciła tego mieszkania. Gdyby tego nie zrobił, skończyła bym na ulicy...

________________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i mam nadzieję, że zechcecie więcej.

Mam pomysł na kolejne opowiadanie i uwaga główna grupa, o której będę pisać to ATEEZ...Nie wiem jeszcze który chłopak, będzie tym jedynym dla głównej bohaterki, ale myślę, że to wyjdzie w trakcie pisania...Chyba, że macie swoich faworytów :) 

Jeśli chcecie mogę dodać pierwszy rozdział juz dziś, więc piszcie odp w komentarzach :)

Miłego dnia !

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top