*32


Otwieram oczy i od razu widzę, że coś jest nie tak, a mianowicie... no tak jakby. Czemu ja leże przytulona do Minho?! Coś mnie ominęło, czy jak? Podnoszę głowę i widzę spokojną twarz chłopaka. Jest taka beztroska, bez problemów. Śpi jak aniołek. Ciekawe jak to by było budzić się obok niego wtulona i zasypiać każdego dnia. Boże o czym ty dziewczyno myślisz?- Karcę sama siebie.

Lecz po chwili znów przyłapuje się na myśleniu o nim. Co się ze mną dzieje do cholery?! Dlaczego aż tak podoba mi się, że jest tak blisko? Jeszcze niedawno chciałam od niego uciec, a teraz? Czy wystarczyła mi chwila szczerości by zmienić o nim zdanie? Myślę, że tak. Zrozumiałam, że chłopak też nie ma w życiu lekko, że też się wycierpiał i że jego własna rodzina nie chce go znać. 

Gdy próbuje się podnieść by nie obudzić śpiącego dalej chłopaka. niestety on  zaczyna mruczeć i kilkukrotnie mruga oczami, by przyzwyczaić się do światła. Speszona spuszczam głowę by tylko nie patrzeć w jego oczy, które właśnie świdrują mą osobę. Spodziewam się, że zaraz mnie puści i odepchnie, ale jego dłonie zaciskają się bardziej wokół mojej tali, przez co przyciska mnie z powrotem do siebie, a moja głowa ląduje na jego klatce piersiowej. Gdy słyszę spokojne bicie jego serca mam chwile słabości i chcę pozostać w takiej pozycji do końca życia, ale od razu karcę sama siebie i odpycham taką myśl.

-Minho?- zaczynam

-Hm..- mruczy jakby jeszcze spał

-Co ty robisz??- pytam

-Ym, przytulam cię- nie widzę jego twarzy ale jestem pewna, że się uśmiecha.

-Dlaczego?- pytam

-Wiesz tak jakoś mi się to podoba- wypala, a mi robi się ciepło na sercu. Jednak nie mogę tego mu pokazać

-Haha bardzo śmieszne- odpowiadam- nie kłam, że chcesz coś takiego jak ja dotykać.

-Rim?- zaczyna, a ja ignoruje to zdrobnienie i spoglądam na niego- nie mów tak, jesteś bardzo piękna. 

Jestem w szoku na jego słowa. Nie spodziewałam się , że usłyszę je z jego ust. Nie spodziewałam się, że będzie jeszcze taka osoba która mi coś takiego powie. Odkąd poznałam Jonghyuna moje życie się zmieniło...Na gorsze i zarazem na lepsze. Choć przez chwile czasami jestem szczęśliwa...

-Nie żartuj sobie ze mnie- mówię lekko zsuwając się z niego

-Nie żartuję, naprawdę- mówi pewnie- może ty tego nie widzisz, ale większość facetów ogląda się za tobą- -uśmiecha się.

-Nie przyzwyczajaj mnie do tego- śmieje się

-Do czego?- pyta

-Do twojego uśmiechu, bo jeszcze się przyzwyczaję

-Mam się nie śmiać?- pyta poważnie

-Nie! Wręcz przeciwnie, ale to taka rzadkość.- prostuje

-Wcale nie- burczy chłopak

-Ostatnio taki wesoły byłeś gdy się poznaliśmy  u Jonghyuna- mówię, a  chłopak  milczy przez chwilę.

-Po prostu cieszę się, że jesteśmy w połowie drogi do Manchesteru , bo wtedy szybciej pozbędę się tych wkurzających pytań- syczy i podnosi się.

No i cały czar prysł. Czemu tak jest zawsze? Czemu to tak się dziele. Czemu nie może chociaż raz być miły dłużej niż pięć minut? Może jeszcze nie przeszła mu starta Yoony. Minho ją kochał i z tego co się domyślam znali się dość długo. Ja też czasami jeszcze myślę o Jonghyunie, ale nie tęsknie za nim tak bardzo tylko przez to, że mnie kłamał. Może i mnie kochał, ale kłamał...

-Wiesz co? Jesteś dupkiem Nie różnisz się od Jonghyuna- mówię i również się podnoszę by następnie wyjść z auta, ale silna dłoń chłopaka mnie przed tym powstrzymuje.

-Gdzie się wybierasz?- przyciska moje plecy do swojego torsu i szepcze mi do ucha.

-Tam gdzie nie ma ciebie- mówię i próbuje wyrwać się z uścisku lecz na marne.

-Ale ja jestem wszędzie- znów szepcze mi do ucha wywołując dreszcze na moim ciele.

-Minho, mógłbyś mnie puścić ?- pytam

-Mógłbym, ale mi się nie chce- czy on się ze mną droczy?

Naprawdę? Jesteśmy w samochodzie, który nie nadaje się do jazdy, z tego co wiem do najbliższego hotelu lub motelu jest ponad pięćdziesiąt pięć kilometrów. I co teraz? Co teraz z nami będzie? Przecież nie wytrzymamy beż jedzenia i picia. Umrzemy. Umrzemy przy drodze na opuszczonej autostradzie. Nie no po prostu zawsze o tym marzyłam. Siadam na ziemi i chowam twarz w dłonie by chwile pomyśleć. Nie mogę wymazać z przed oczu nękającego mnie wspomnienia

***-***

 Łzy ciekną mi strumieniami, a słowa które usłyszałam od matki, ukazują mi, ze jestem beznadziejna. Nie zasługuję na nic i nie należę już do ich rodziny... Wchodzę do łazienki i biorę najostrzejszą rzecz jaką tam mam...Jest to żyletka, która powoli i głęboko wcina się w moją skórę.

 Kolejna dawka łez wydostaje się na zewnątrz, a po chwili  nie czują bólu tylko czuje silne ramie obejmujące mnie. Podnoszę wzrok i widzę oczy Jonghyuna. 

-Co ty kurwa robisz?!- zapytał i wyrwał mi żyletkę z ręki.

 Pod wpływem emocji mnie przytulił i zadawał mi pytania, na które nie odpowiadałam bo były głupie. Chyba dobrze widział co robiłam, więc po co się pyta.

-Zostaw mnie!- warknęłam i starłam uwolnić się od niego

-Jesteś takim tchórzem, że chcesz to robić?!- zapytał patrząc na mnie

-Po co mam żyć. Mam dość tego świata- powiedziałam płacząc. Co on mógł wiedzieć o moich problemach. Co on wiedział o moim życiu...Nic, nic nie wiedział i nie może mi pomóc, bo ja nie chce pomocy. Chce stąd zniknąć, tylko zniknąć. I tak nikt nie traktował mnie poważnie.

-Nie gadaj głupot- powiedział i zaczął szukać czegoś po szafkach pod zlewem. 

Nadal trzymał moją rękę i uciskał ją, bym nie traciła krwi, ale moje rany i tak były duże i z każdą sekundą czułam się coraz bardziej słaba.


***_***

Gdy jeszcze raz sobie przypominam dzień w którym Jonghyun uratował mnie przed samobójstwem , zalewam się łzami. Gdyby nie on, moje życie skończyło by się. Kto wie czy bym miała lepiej. 

Kręcę głową, by wywalić ze swojej głowy Jonghyuna. Nie chce już go pamiętać. Wspominanie tych pięknych wspólnych chwili mnie boli. Boli tak, jakby ktoś wyrywał i darł mi serce na strzępy. Kiedy przypominam sobie jego twarz, uśmiech i spojrzenie...Nie chce wierzyć w to, że jego już nie ma i , że się z nim nie pożegnałam...

***_***

Siedzimy wszyscy w salonie, który jest dwa razy większy od poprzedniego.

-V? Wiesz co robić?- pyta nagle Minho

-Tak, mamy tu być dwa tygodnie, a potem dołączamy do was -odpowiada niedbale chłopak

-Dokładnie, jakby coś się działo dzwoń- mówi patrząc na niego. V kiwa mu głową i zaczyna sprawdzać coś w telefonie

-Okej. A kiedy jedziecie?- pyta siostra chłopaka

-Po jutrze, chce im trochę głowie namieszać- odpowiada jej Minho.

-Okej, mam czas by kupić ci jakieś ubrania- odzywa się dziewczyna i posyła w moją stronę smutny uśmiech

-Co? Wytłumaczy mi ktoś co chodzi? Zawlekliście mnie tu z Seulu bez słowa wyjaśnienia. Przecież Jonghyun mnie nie szuka. Nie zależy mu na mnie -  odzywam się w końcu, ale przerywam widząc ich miny.- co jest?- pytam, ale odpowiada mi cisza - co jest do jasnej cholery?!- krzyczę

-Soorim...- zaczyna V- Jonghyun...

-Nie żyje- dopowiada Minho

Nie, to nie może być prawda. Nie! Osuwam się na podłogę i zwijam się w kłębek. Łzy wypływają z moich oczu strumieniami. Już po chwili czuje czyjąś rękę na ramieniu, potem na boku a potem jestem w górze . Znaczy Minho mnie podnosi i siada na kanapę ze mną na kolanach . Ja wtulam się w jego klatkę piersiową i wybucham płaczem. Dlaczego to właśnie mnie spotyka najgorsze?

-Nie płacz-mówi w moje włosy delikatnie mną bujając, dosłownie jak matka z niemowlęciem- znajdziemy ich- dopowiada.

-Co?- wysilam się by na niego spojrzeć, lecz widzę tylko zamazany obraz.

-Mówię, że znajdziemy ich zabijemy- odpowiada mi przytulając mnie mocniej do siebie.


***_***

Przypominam sobie też i dzień w którym dowiedziałam się, że jestem  już kompletnie sama. Przecież to było cztery dni temu. Czemu mam wrażenie, że cała wieczność? Dlaczego? Dlaczego nie potrafię po prostu zapomnieć? Może myślisz teraz, że prawie nie myślałam przez ten czas o Jonghyunie . Tak bardzo za nimi tęsknie. By to znieść i zapomnieć o tych uczuciach jakimi go darzyłam...przypominam sobie jaki był naprawdę.  Przypominam sobie co zrobił Yoonie i jak mnie wtedy potraktował...

-Dlaczego pojawiłeś się w moim życiu Jonghyun...- pytam chowając twarz w dłoniach

Chcę kontynuować, ale słyszę trzask gałęzi i od razu podskakuje, ale nawet się nie ruszam. Nie ważne kto to, nie mam się czym przejmować, bo nie mam dla kogo żyć. Jestem też pewna, że to Minho, bo kto niby inny by tu był?

-Minho daj mi spokój- mówię cicho-   nie widzisz jak cierpię?

-Nie sądziłem, że to powiem- zaczyna siadając obok mnie- ale będzie dobrze Rim, pomogę ci się z tym uporać- wzdycha i przytula mnie lekko jakby bał się, że mnie zgniecie.

-Nie żartuj sobie ze mnie... Sam nie możesz zapomnieć o Yoonie- szlocham

-Ja nie żartuje. Zapominam o niej tylko gdy cie widzę, ale ...

-Nie kończ. Odstaw mnie do Manchesteru i już więcej się do mnie nie zbliżaj- powiedziałam choć w głębi serca czułam inaczej

-Chodź-  mówi chłopak i wstaje 

-Gdzie?- pytam i wycieram łzy z policzków

-Tam gdzie chcesz...Do Manchesteru- mówi  patrząc na mnie smutnym wzrokiem. Moje słowa musiały go zaboleć, ale tak będzie lepiej.

Jeśli oboje się w sobie zakochamy...żadne z nas nie będzie już bezpieczne. Nasza relacja jest dziwna i by nie zrobiła się jeszcze dziwniejsza, trzeba ją zakończyć. Kiedy dotrzemy do Manchesteru oboje rozejdziemy się w inną stronę. Nie wiem jak zdobędę pieniądze na bilet powrotny do Seulu i czy w ogóle chce tam wracać, ale teraz o tym nie myślę...

_______________________

Następny rozdział pojawi się za kilka godzin, także nie oszczędzajcie w komentarzach.  Przepraszam, ze tak naciskam, ale komentarze pod rozdziałami wiele znaczą dla autorów książek , które czytacie. To dzięki nim pojawiają się kolejne rozdziały i co najważniejsze jest nam miło je czytać :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top