*30


Od godziny panuje między nami kompletna cisza. Ja nie odzywam się, bo nie wiem co mówić, a Minho? On krótko mówiąc jest po prostu wściekły. No cóż, raczej nie jest przyzwyczajony, że ktoś z niego żartuje i się mu stawia, ale niestety musi tak trzy dni wytrzymać. Trzy dni, wydaje się krótko, ale dla mnie będą pewnie trwały całą wieczność. Nie przeszkadzała mi  jego osoba,  ale zrobił się strasznie arogancki. Czy on serio myśli, że ulegnę mu tak jak Yoona? Ja nie jestem taka naiwna.. Chyba śni biedaczysko.. Gdy tylko słyszę moją ulubioną piosenkę B.A.P. od razu pogłaśniam radio prawie na maksa. Słyszę tylko jak chłopak wzdycha, ale ja zupełnie to ignoruje. Zaczynam śpiewać w razem ze swoimi ulubieńcami i zapominam o tym, że nie jestem sama. Obecność Minho w ogóle mi nie przeszkadza.

Chłopak mierzy mnie spojrzeniem i uśmiecha się pod nosem tak delikatnie, że trudno to zauważyć. Mimo wszystko lubię jego uśmiech, to jest taka rzadkość. A szkoda, bo jest powalający. Znaczy uśmiech...

-Proszę cię, wyłącz to- marudzi i ścisza utwór

-Nie! Uwielbiam tę piosenkę- mówię i znów pogłaśniam muzykę.

-Jesteś nieznośna- mruczy pod nosem i wywraca oczami

-Ale za to jaka seksowna- sięgam po jego własną broń, i chyba działa, bo na te słowa jego oczy szeroko się otwierają.

-Co ty powiedziałaś?- pyta

-Słyszałeś. Ty możesz sam siebie chwalić a ja nie?- pytam retorycznie

-Tak to właśnie działa- znów się uśmiecha.

-Nie, to nie tak działa.

-Działa, bo to ja jestem seksowny wśród naszej dwójki, a teraz zanim przedłużysz kłótnię radzę ci się mocno trzymać- mówi pośpiesznie

-O co cho..-zaczynam ale przerywa mi odgłos pękającej ,tylnej szyby

-Trzymaj się maluchu. Łap za kierownice- rozkazuje, ale ja patrzę się na niego jak na idiotę - no już! - wrzeszczy

Od razu chwytam kierownicę i widzę jak Minho wyciąga swojego colta i oddaje parę strzałów w samochód za nami. Nagle czuje przerażający ból w lewym ramieniu. Spoglądam w bolące miejsce i widzę ogromną czerwoną plamę. Czy ja... czy oni.. czy ja jestem postrzelona? 

Na widok krwi zaczynam panikować, mój oddech przyśpiesza, a ciało wydziela więcej potu. Dłonie mi się trzęsą i puszczam kierownice, przez co samochód gwałtownie skręca i wypada z trasy. Uderzamy w drzewo, przednia szyba pęka, a ja zostaje zapłoniona kurtką Minho. On w tym wszystkim zdążył zdjąć kurtkę, serio? 

Gdy auto przestaje się ruszać chłopak  od razu wysiada. Mamy szczęście, że  samochód nie leżymy gdzieś w rowie. Słyszę strzały, przez co bardziej zasłaniam się kurtką. Ona tak pachnie chłopakiem. Jego drogimi perfumami. Nie wiem czemu ale chciałabym nosić tą kurtkę. W tej chwili chciałabym by to był Minho. Sama się sobie dziwie, ale chcę by mnie przytulił, by powiedział, że będzie dobrze i żeby to był tylko sen.  Boję się i gdy czuje na swoich ramionach czyjś dotyk podskakuje i zaczynam krzyczeć. Uspokajam się dopiero gdy napotykam znajome tęczówki.

-Już spokojnie- powtarza chłopak lekko mną potrząsając- już nic nie grozi

-Proszę cię przytul mnie- bełkoczę przez łzy, które nie wiem kiedy napłynęły mi do oczu

Łzy po prostu same ciekną mi po policzkach. Chłopak niepewnie wypełnia moją prośbę. Mimo bólu w ramieniu mocno przytulam się do chłopaka. Nie wiem czemu to robię. Po prostu brakuje mi czyjejkolwiek bliskości. Jonghyun nie żyje... Kocham go mimo wszystko co zrobił i tęsknie za nim. Przecież jak widziałam go ostatni raz ... Powinnam mu pomóc tak jak on pomógł mnie... To wszystko moja wina! Wybucham jeszcze większym płaczem.

-Nie płacz, już nic nam nie grozi, póki co- dopowiada.

-Czy ty ich..- nie potrafię dokończyć

-Nie myśl o tym- przytula mnie mocniej - po prostu już nie płacz.

-Ale ja nie mogę- krzyczę- to wszystko mnie przerasta! Nie wytrzymuje już tego po prostu. Co chwile cierpię i pytam się dlaczego do cholery właśnie ja!- odpycham blondyna od siebie z całej siły, przez co lekko traci równowagę- dlaczego?! Dlaczego?! dlaczego!- krzyczę coraz bardziej zalewając się łzami- nienawidzę swojego popieprzonego życia, nienawidzę Jonghyuna, nienawidzę moich rodziców, a najbardziej nienawidzę że was spotkałam, że Jonghyun  cie spotkał. To wszystko tylko i wyłącznie moja wina- nie panuje nad tym co mówię, po prostu słowa uciekają ze mnie. Z całej tej bezsilności upadam na kolana.- nienawidzę cię. Nienawidzę cię, a siebie jeszcze bardziej ..- powtarzam w kółko wciąż płacząc- to wszystko przez ciebie...- szepcze. Chłopak w jednej chwili zamyka mnie w swoim żelaznym uścisku.

Zaczynam się wyrywać, ale jest silniejszy i tylko mocniej mnie przytula. W końcu ostaje i przestaje się ruszać wsłuchując się w spokojny rytm serca Minho dzięki czemu lekko się uspokajam.

-Cicho- szepcze w moje włosy- już cicho- powtarza- obiecuje, że jak tylko dojedziemy do Manchesteru to dam ci spokój, Rim- mimo woli uśmiecham się lekko.

Minho nawet w takich chwilach potrafi być irytujący... Jest taki zmienny. Czasami po prostu nie orientuje się w jego uczuciach. W jednej chwili krzyczy na mnie, potem żartuje, a innym razem jest miły i opiekuńczy.

-Jak mam się uspokoić? Moja rodzina nie żyje, nie mam nikogo- łzy pojawiają się na nowo, a kłucie w sercu powraca.- ty.. ty nie masz pojęcia co to za ból, który rozrywa cię od środka- nie krzyczę chodź mam na to ochotę- Nic nie wiesz.- szepczę. –nie wiesz co to za ból.

-Wiem- mówi cicho patrząc mi prosto w oczy- wiem jak to jest- szepcze.

-Co?- pytam

-Wiem, co czujesz, bo ja... ja przeżyłem to samo- mówi prawie niesłyszalnie

-Nie rozumiem?- mówię szczerze, bo nic już nie rozumiem.

-Moja rodzina... ona umarła przeze mnie - wyrzuca z siebie po chwili - gdybym wiedział...- chowa twarz w dłonie.

-Opowiedz mi- podchodzę do niego i kładę mu dłoń na ramieniu lekko nią pocierając- wyrzuć to z siebie Chłopak mocno zaciska powieki i otwiera je raptownie, bym mogła utopić się w jego pięknych tęczówkach, które teraz przypominają gorzką czekoladę.

-Moja siostra Yunmin powinna być teraz w twoim wieku- zaczyna- ona umarła przeze mnie. Moja przygoda z „ciemną stroną" zaczęła się już w liceum, kradłem, brałem udział w wyścigach i już wtedy należałem do gangu. Nie byłem szefem, ale trzymałem respekt. Byłem „prawą ręką" szefa. Raz podczas akcji przejęcia towaru zastrzeliłem jednego z ludzi Jacksona. Byłem w szoku, że zabiłem człowieka, chciałem odejść, ale jak raz się wejdzie to nie ma wyjścia. Siedzisz w tym gównie, aż do zasranej śmierci. Wybuchła wojna gangów, w której zginął również nasz szef i paru naszych, a ja stanąłem na czele naszego gangu. Zabijaliśmy przeciwników. Miałem wtedy niecałe osiemnaście lat i wymknąłem się z domu. Nie miałem pojęcia, że moja młodsza siostra idzie za mną. Gdybym tylko wiedział...- przerywa na chwilę, znów zaciskając powieki - gdybym wiedział, nigdzie bym nie poszedł. Jackson znalazł Yunmin i podciął jej gardło. Zabił ją na moich oczach, wciąż mam przed oczami jej zapłakane oczy, przerażoną twarz, i myśli, że nic nie zrobiłem. Pomściłem ją, wymordowałem po kolei cały jego gang, a Jacksona zostawiłem na koniec. Znęcałem się, by poczuł mój, ból i po jego śmierci nic się nie zmieniło. Znaczy nie zmieniło się moje poczucie winy, bo moje życie wywróciło się do góry nogami. Rodzice wyrzucili mnie z domu mówiąc, że nie jestem już ich synem, że zabrałem im też córkę i bym szedł do diabła. Od tamtego dnia nie widziałem ich. Mając ogromny respekt, bo byłem osiemnastolatkiem, który wymordował prawie cały przeciwny gang. Ludzie mnie szanowali, ale ja odeszłam. Nie chciałem przewodzić czemuś co zabiło mi moją siostrę, moją jedyną siostrzyczkę. Tak trafiłem do Seulu... i dalszej części możesz się domyślać.- kończy swoją mroczną opowieść.

Nawet nie wiem kiedy się od niego odsunęłam, a moje spojrzenie zmieniło się z pocieszające na pełne strachu. Boje się, boje się teraz jak nigdy. Przeszłość Minho mnie przeraża, ma na swoich dłoniach tyle krwi... Lecz z drugiej strony go rozumiem. 

Może to chore, ale rozumiem. Stracił siostrę, a rodzice nie chcą znać. Trochę mam przecież podobnie...-mówi mój głosik w mojej głowie. 

Moje przemyślenia przerywa szloch. To płacz Minho. Chłopak ma zwieszoną minę i stara się ukrywać łzy, które ciekną mu po policzkach.  Nie zastanawiając się nad niczym podchodzę do chłopaka i go przytulam. Odchodzi strach, odchodzi ból zostaje tylko współczucie, zrozumienie i żal. Żal, ponieważ nie mogę patrzeć jak on płacze i sama nawet nie wiem dlaczego, ale na ten widok po prostu boli mnie w piersi.

-Co ty robisz?- pyta mnie 

-Przytulam cię?- odpowiadam

-Dlaczego?- jego ton od razu zmienił się na oschły- nie potrzebuje twojej litości- warczy i odsuwa mnie od siebie- nie chcę niczyjej litości- powtarza i odchodzi w stronę zmasakrowanego samochodu

-Dlaczego mnie od siebie odpychasz?!- krzyczę, a chłopak zatrzymuje się w pół kroku

-Dlaczego ja cię odpycham? Parę minut temu wrzeszczałaś, że mnie nienawidzisz!- krzyczy ze złością

-Wiesz co? Przez chwilę myślałam, że masz uczucia, ale jednak nie. Dlaczego jesteś dla mnie taki wredny, co?- pytam

-Naprawdę chcesz wiedzieć? Chcesz wiedzieć , dlaczego nie mogę przebywać z tobą?- pyta, a ja kiwam potwierdzająco głową.- Bo przypominasz mi Yunmin!- krzyczy

_____________________________

Jeśli spodobał wam się rozdział pamiętajcie o komentarzu.

Za chwilkę opublikuje także rozdział z ASSISTANT ATEEZ !!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top