*29
Ściągam jego skórzaną kurtkę z jego umięśnionych barków i rzucam ją gdzieś na podłogę. Nasze usta wciąż są połączone, a język chłopaka próbuje dostać się do mojego, na co mu pozwalam. Gdybym nie wypiła tyle wygrałby rozsądek i odepchnęłabym go z całej siły, ale w tej chwili wygrywa pożądanie i alkohol. Naprawdę chcę to powstrzymać, ale nie mogę. Chłopak odrywa się ode mnie na chwilę, by zdjąć swoją koszulkę, a następnie wręcz przysysa się do mojej szyi składając tam pojedyncze pocałunki. Z mojego gardła wydobywa się cichy jęk, gdy chłopak zasysa moją skórę. Robi mi malinkę. Ten dupek właśnie robi mi malinkę. Cholera jasna! Ja nie mogę! Minho robi mi malinkę!Jak daleko to wszystko zajdzie? W jednej chwili trzeźwieję odpychając chłopaka od siebie z całej siły.
-Co jest?- pyta zdezorientowany i patrzy na mnie tymi swoimi dużymi oczami
-Łapy przy sobie- krzyczę
-Jeszcze przed chwilą mnie do siebie ciągnęłaś- śmieje się chamsko
-Jeszcze przed chwilą rzucałeś się na mnie jak wygłodniałe zwierzę- gram tą grą co on i momentalnie jego uśmiech znika, a pojawia się na mojej twarzy - no co się tak gapisz? To ty mnie pocałowałeś- znów się uśmiecham
Nie wiem czemu ale sprawia mi to satysfakcję widząc go takiego zakłopotanego. Teraz to już zupełnie otrzeźwiałam.
-Ale to nie ja zaczynałem cię rozbierać- wskazuje na swoją kurtkę i bluzkę
-Może, ale to nie ja zrobiłam tobie malinkę- przykładam dłoń do lekko pieczącego miejsca.- skończmy tą głupią rozmowę, bo chyba zaraz zwymiotuje. Idę spać.
Wchodzę pod kołdrę zamykam oczy. Słysze jak chłopak wzdycha ciężko i idzie do łazienki. Kiedy drzwi za nim się zamykają, usypiam.
***
Budzą mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Odwracam się by pospać dłużej ale natrafiam na coś. Gwałtownie otwieram oczy i widzę śpiącego Minho obok mnie. To są chyba jakieś jaja...
Minho leży tak blisko mnie, że aż dziwne, że wcześniej tego nie czułam. Jego klatka piersiowa równomiernie unosi się w górę i w dół, a przez lekko otwarte usta wydobywa się cichy pomruk...
Ej! Ty! Wstawaj- kopię chłopaka w łydkę
-Co jest?- budzi się i przeciera oczy
-Co ty tu do cholery robisz?- pytam i staram się od niego odsunąć tak by nie zlecieć z łóżka
-Y... śpię, a raczej spałem, bo mi przerwano- marudzi
-Dlaczego tu, a nie na podłodze?
-Nie stawiałaś się- odpowiedział i puścił do mnie oczko.
-Spałam!- krzyczę
-Życie- chłopak wzrusza ramionami
-Dupek- warczę
-Powtarzasz się skarbie
-Ty też, skarbie- syczę mu prosto w twarz- a teraz złaź- popycham go ale chłopak ani drgnie.
-Próbuj dalej, ja sobie jeszcze pośpię- mamroczę czym denerwuje mnie bardziej.
Kładę nogę na jego plecy i próbuje go zepchnąć, ale chłopak w jednej chwili przekręca się, łapie moją talie i przyciąga do siebie.
-Masz jakiś problem?- pyta patrząc na mnie
-Ty nim jesteś- warczę
-Napiłaś się wczoraj koteczku, możliwe, że pierwszy raz w życiu, ale to nie daje ci prawa do takiego zachowania, ponieważ to tylko pogarsza twoją sytuację, więc łaskawie się zamknij- syczy mi do ucha- grzeczna dziewczynka- uśmiecha się gdy nic nie odpowiadam.
-Wiesz co ci powiem koteczku- akcentuje ostatni wyraz. Przybliżam swoją twarz do twarzy chłopaka, a moje rozpuszczone włosy opadają na łóżko -jeszcze nigdy nie poznałam tak aroganckiego dupka jak ty- szepczę mu w usta z chamskim uśmieszkiem.
-Hm..- mruczy- potrafisz być seksowna- uśmiecha się i niespodziewanie przewraca nas na łóżku, tak, że teraz to ja leżę na plecach- ale kochanie, radziłbym zamknąć tą buźkę zanim coś się z nią stanie, a co do twoich rozgadanych ust, to chyba znam dla nich lepsze zajęcie- mówi z szatańskim uśmiechem na twarzy. Totalnie mnie zatyka. Co on do cholery przed chwilą do mnie powiedział? Momentalnie zaczyna się głośno śmiać. -Nie wierzę. Miałaś sprośne myśli?- kpi, a ja się rumienię
-Zamknij się- warczę i próbuje wydostać się spod chłopaka.
-A ty gdzie się wybierasz- łapie mnie za nadgarstki i przyciska do łóżka.
-Zejdź. Ze. Mnie- syczę
-Podoba mi się tu- uśmiecha się wzruszając ramionami
-Cieszę się, a teraz złaź!- krzyczę , ale on i tak nie ustępuję
-Nie, podoba mi się tutaj. Na tobie- unosi brew i się uśmiecha.
-Złaź ze mnie!- piszczę na co chłopak wybucha śmiechem
-Już ci powiedziałem, podoba mi się tu- szepcze mi do ucha na co drżę, a on to zauważa- aż tak na ciebie działam Rim ?-i znów te durne przezwisko.
-Dupek!- warczę
-Ale za to zajebiście przystojny dupek- odzywa się
-A jaki skromny- mówię sarkastycznie...
-Ludzie przystojni nie muszą być skromni- mamrocze
-Zejdziesz w końcu?- pytam , bo już mam tego wszystkiego dość...On nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki jest ciężki.
-Hm... pod jednym warunkiem- uśmiecha się łobuzersko
-Zaczynam się ciebie bać, tak na poważnie - przyznaje co mu się chyba podoba
-Powinnaś się mnie bać, było by o wiele łatwiej- mruczy- ale odbiegamy od tematu
-Czego chcesz?- pytam, a brunet wskazuje swoje usta- śnisz- piszczę- nigdy!
-Wczoraj i parę dni temu nie narzekałaś- znów szepcze mi na ucho
-To ty mnie pocałowałeś, przyssałeś się do mnie jak ośmiornica, zrobiłeś mi tą durną malinkę i jeszcze karzesz się pocałować, obudź się chłopczyku to jest prawdziwe życie, w którym nigdy cię sama nie pocałuje- syczę.
-Tak? Jestem pewny że marzysz o tym gdy mnie tylko zobaczyłaś- podnosi się lekko, ale nie schodzi ze mnie
-A o Yoonie już zapomniałeś?- pytam ze złością.
Minho zatrzymuje się w pół kroku i zaciska obie swoje pięści. Przez chwile jego ciało jest napięte, ale gdy odwraca się do mnie przodem jest on znowu rozluźniony. Jakby zapomniał o tym co powiedziałam.
-Dobrze, nie pocałuje cię już- mówi- chyba, że będziesz tego chciała- schyla się i szepcze mi do ucha
-Nigdy nie będę tego chciała- warczę wykorzystuje to, że chłopak nie opiera się na mnie całym ciałem i zrzucam go z siebie od razu wstając z łóżka.
Wyciągam ubrania z torby i kieruje się do łazienki. Przekręcam kluczyk w drzwiach dwukrotnie by mieć pewność, że nikt nie wejdzie a następnie ściągam ubrania i wchodzę pod prysznic. Gorąca woda od razu mnie rozluźnia.
Nie potrafię zrozumieć tego człowieka, w jednej chwili jest wredny, oziębły i wyraźnie pokazuje mi, że jestem tylko problemem, a po chwili chce mnie całować? O co mu chodzi? Jeżeli myśli, że będę jego dziwką lub coś podobnego to biedaczek ma coś z głową. Obiecał, że nie pocałuje mnie chyba, że będę tego chciała. Śmieszne! Przecież nigdy przenigdy nie będę tego chciała. Całowaliśmy się, były to niezapomniane pocałunki, ale to dlatego, że aż tak się go boję i to dlatego. Nie ukrywajmy tego, że przystojny też jest. Przypomina mi się Jaehe mówiąca, że się w nim zakochałam, na samo wspomnienie śmieje się pod nosem. Nigdy nie poczuje niczego do Choi Minho. Nigdy przenigdy!
Wychodzę z kabiny i owijam się milusim białym ręcznikiem, po czym ubieram się. Moje wilgotne włosy opadają na moją białą koszulkę mocząc ją lekko przy ramionach, ale co mam zrobić? Przecież nie mam suszarki. No cóż, przekręcam kluczyk w zamku i wychodzę z łazienki.
-Jak długo można siedzieć w łazience?- krzyczy Minho gdy tylko mnie zobaczył
-Jak długo można być takim dupkiem jakim jesteś ty?- chce wojny, będzie ją miał.
-Oj kochanie, bądź milsza- szepcze mi do ucha- Bo nie będzie za przyjemnie
-A teraz niby jest przyjemnie?- kpię
-Oj nie wiesz jaki potrawie być nie delikatny dla takich osóbek jak ty -kładzie swoją dłoń na mojej tali, ale szybko ją zrzucam na co tylko się uśmiecha.
-Daleko do Manchesteru?- pytam
-Trzy dni kochanie- odpowiada na moje pytanie
-Co? Aż tyle. Nie wytrzymam psychicznie z tobą- wrzeszczę
-Będziesz musiała, bo za trzy dni uwolnię się od ciebie raz na zawsze -również podnosi głos
-I vice versa- również krzyczę
-Jesteś taka irytująca!- mówi spokojniej
-A ty nie jesteś- mówię sarkastycznie
-Dobra, zbieraj się, jedziemy
Dopiero teraz spostrzegam, że nasze bagaże zniknęły, pewnie wyniósł je jak brałam prysznic.
-Ty nie idziesz do łazienki?- pytam
-Byłem zanim się obudziłaś. Pośpiesz się- pogania mnie.
Chłopak stoi już na korytarzu, więc wychodzę i rzucam mu przy okazji wściekłe spojrzenie. Minho zamyka drzwi i razem idziemy korytarzem, który wydaje mi się dłuższy niż przedtem, by zatrzymać się obok rejestracji. Za ladą siedzi ten sam chłopak co wczoraj.. jak on miał na imię? Namjoon, chyba. Od razu posyła mi ciepły uśmiech, który odwzajemniam.
-Cześć- mówię i podchodzę do lady
-Hej, jak tam? Trafiłaś wczoraj- pyta
-Tak, dzięki. Miałam spokój, bo jak wróciłam do pokoju od razu usnęłam i nie musiałam rozmawiać z tym czymś co stoi za mną i właśnie boleśnie wbija palce w mól prawy bok - na co się krzywię.
-Mówiłaś coś kochanie- mruczy mi do ucha na co drżę.
-Tak, ale nie było to do ciebie, więc się nie wtrącaj- syczę i znów spoglądam na uroczego chłopaka, który chichocze pod nosem
Ignoruję ból wywołany przez jego silne palce i kontynuuje rozmowę.
-Tak więc można powiedzieć, że się muszę pożegnać- smucę się.
-No właśnie, rachunek- mówi szorstko Minho darząc chłopaka chłodnym spojrzeniem.
-Ależ kochanie, czemu jesteś taki nie miły co?- pytam z wielkim uśmiechem na twarzy- pogadajmy jeszcze, przecież nigdzie się nam nie śpieszy, prawda?- przygryzam wargę by stłumić śmiech, co udaje mi się.
-Rachunek- powtarza chłopak
-Dobrze, dziewięćdziesiąt osiem plus – chłopak drapie się po karku- sto funtów, czyli razem sto dziewięćdziesiąt osiem funtów
-Słucham?!- Minho podnosi głos
-Nocleg plus koszty dodatkowe- wyjaśnia i pokazuje na rachunku Namjoon.
-Co ty do cholery tam zamawiałaś?- pyta się mnie, a ja wzruszam ramionami.
-Możesz zapłacić, tak się śpieszyłeś- mruczę od niechcenia i widzę, że chłopak znów się denerwuje. Zaczynamy wojnę Choi.
_______________________________
Mam nadzieje, że rozdział mi się udał. Uwaga.. dużo osób chce Jonghyuna, więc zdradzę tylko tyle, że jeszcze się pojawi.... Chodzi mi o to, że być może kiedyś dodam coś z jego perspektywy, albo coś w tym stylu...Tylko tyle wam zdradzę, więc mam nadzieje, że bedziecie czekać na kolejne rozdziały.
Nie zapomnijcie o komentarzach !
DOBRANOC ! :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top