*2
Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że leżałam na łóżku tylko w bieliźnie. Słońce oświetlało mój pokój, więc nie mogłam już zmrużyć oczu. Wstałam z łóżka i poszłam się umyć i przebrać w luźniejsze ubrania. Moje plany na dziś to sprzątanie domu, więc jakoś za bardzo się nie starałam. Ubrałam się w zwykłe czarne leginsy i za luźną bluzę, która mam już ponad dwa lata.
Kiedy byłam gotowa do działania zrobiłam sobie jakieś szybkie śniadanie i dopiero po nim zaczęłam sprzątać. Starałam się to robić dokładnie, bo nie lubiłam brudu. Już samo patrzenie na te stare nie odmalowane ściany, robi mi się niedobrze. Najchętniej to bym to zmieniła, ale za co? Wole trzymać resztę pieniędzy na jedzenie niż na farby do ścian. I tak już mi ich niewiele zostało. Gdy mi się skończą, a ja nie znajdę pracy, nie wiem co zrobię. Nie wiem jak zapłacę ze wszystkie rachunki...Jeszcze wyjdzie ,że zamieszkam pod którymś z mostów, albo stacji metra, z której i tak kiedyś mnie przepędzą. Moje życie nie jest usłane różami...Jest ono raczej posypane kolcami i kamieniami.
Kiedy zjadłam jogurt poszłam wywalić opakowanie po nim do śmieci i w tedy zobaczyłam, że kosz jest pełny. Wymieniłam worek i ubrałam buty by zejść na dół i wyrzucić work do śmietnika na zewnątrz. Kiedy wyszłam z mieszkania i zamknęłam drzwi, zobaczyłam, że na korytarzu są dwie osoby. Spojrzałam na nich ze zdziwieniem i po chwili ich minęłam. Nie wiedziałam, że ktoś mieszka obok mnie...
Kiedy schodziłam po schodach widziałam, że obaj i się przyglądają. Nie wytrzymałam i spojrzałam na niech jeszcze raz. Jeden z nich wydawał mi się znajomy, ale nie myślałam o tym za długo. W końcu i tak nawet się do niego nie odezwę.
Gdy zeszłam na dół i wywaliłam śmieci od razu wróciłam na górę i miałam nadzieję, że ich już tam nie będzie. Niestety ja zawsze mam pecha, więc westchnęłam ciężko gdy zobaczyłam te dwójkę na korytarzu. Katem oka widziałam jak jeden z nich dawał drugiemu jakąś paczkę. Od razu pomyślałam o tym, że to coś nielegalnego, bo ta dzielnica z tego słynęła. W cale bym się nie zdziwiła gdyby któryś mój sąsiad był związany z jakąś mafią, albo czymś podobnym. Kiedy o tym myślałam nie zdawałam sobie sprawy z tego ,że ciągle na nich patrze. Zorientowałam się dopiero wtedy gdy oni obaj to zauważyli i spojrzeli na mnie morderczym wzrokiem
-Na co się gapisz?! Spadaj do siebie- powiedział niższy chłopak i machnął mi ręką w stronę drzwi do mojego mieszkania
-Daj spokój, to grzeczna dziewczyna. Na pewno nas nie wyda- powiedział drugi, a ja prychnęłam pod nosem. Nie lubiłam takich ludzi. Myśleli, że jak udają groźnych to wszyscy mają robić co oni chcą.
-Dawaj te kasę i spadaj. Jeśli jeszcze raz zgubisz towar, to nie będę taki miły- warknął znowu ten niższy, który po tym co usłyszałam uznałam za swojego sąsiada. Byłam też pewna, że zajmuję się handlem narkotyków..
-Wejdziesz w końcu do siebie?!!- zapytał głośniej nawet na mnie nie patrząc
Wystraszyłam się jego tonu głosu, więc weszłam do siebie i zamknąłem drzwi na klucz. Wtedy przypomniało mi się skąd mogłam go kojarzyć. To on popchnął mnie wtedy w barze i przez niego moja koszula była zniszczona. Pomyślałam wtedy o tym, że skoro to diler, to na pewno ma kasę. Nie odpuszczę mu. Ta bluzka kosztowała mnie krocie. Nosiłam ją tylko na rozmowy o prace, a on ją zniszczył i jeszcze ma czelność mnie tak traktować. Jeśli nie da mi za nią kasy to pójdę na policję...
Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam do sypialni by wziąć zniszczoną koszule.Kiedy ją znalazłam lezącą na podłodze od razu wyszłam z mieszkania i podeszłam do jego drzwi. Nabrałam kilka głębszych oddechów i gdy byłam juz rozluźniona zapukałam do jego drzwi. Chłopak otworzył je na rozcież i patrzył na mnie z góry. Jako, że byłam niska moja twarz znajdowała się na równi z jego klatką piersiowa, która widziałam naga, bo chłopak był bez koszulki. W jego mieszkaniu panował mrok i unosił się dym od papierosów...
-Czego chcesz?!- warknął , a wzdrygnęłam się ze strachu.
-Wczoraj zniszczyłeś mi koszule- powiedziałam patrząc mu w oczy. Chłopak zrobił zdziwioną minę, wiec pokazałam mu zniszczoną, białą koszule i wyjaśniłam jak do tego doszło
-Aaa to ty jesteś tą księgową z baru- przeciągnął i uśmiechnął się do mię z kpiną
-Nie jestem księgową, więc daruj sobie te żarty- powiedziałam i zacisnęłam pięści ze złości. On mnie strasznie wkurzał. Same patrzenie na niego sprawiało, że robiłam się zła
-Dobra czego chcesz, bo chce iść spać- powiedział wymijająco, bym przeszła do rzeczy
-Chce byś oddał mi za nią pieniądze- powiedziałam pewnym siebie głosem. Nauczyłam się walczyć o swoje przez to, że ciągle musiałam to robić podczas szukania pracy.
Chłopak gdy usłyszał co od niego chce, wyrwał mi ubranie z ręki i zaczął ją oglądać. Obracał ją z każdej strony i gdy mi ją oddał przewrócił oczami i oparł się o framugę drzwi.
-Nie była dość droga, więc kup sobie nową. Poza tym nie jest zniszczona, wystarczy, że ją wypierzesz- powiedział jakby się na tym znał
-Ty ją zniszczyłeś, więc powinieneś mi za nią zapłacić- powiedziałam nalegając. Chłopak wtedy westchnął ciężko i zaczął grzebać coś w kieszeniach swoich obcisłych spodni. Kiedy wyciągnął z nich jakiś plik pieniędzy dał mi je
-Masz i spadaj stąd - powiedział i zamknął mi drzwi przed nosem
Zdziwiona spojrzałam na pieniądze jakie mi dał i zaczęłam je przeliczać w drodze do domu. Kiedy naliczyłam tam 500 zł stanęłam w miejscu i nie wierzyłam, że on dał mi aż tyle. Przecież ta koszula nie kosztowała nawet połowy z połowy tej kwoty. Ciekawe czy on wie, że dał mi aż tyle. Gdy je wyciągnął z kieszeni w ogóle ich nie liczył. Dał mi je zgniecione jakby mu na nich nie zależało. Ale co ja miałam narzekać...dla mnie lepiej.
Wróciłam do domu i schowałam pieniądze do portfela. Gdy upewniłam się, że są one schowane, wróciłam do sprzątania, ale tym razem starałam się to zrobić szybko. Skoro moja jedyna koszula była zniszczona, a jutro miałam rozmowę o prace, musiałam kupić coś nowego.
Po skończonych porządkach, przebrałam się i pomalowałam odrobinę, by nie wyglądać jak wieśniak. Gotowa udałam się do galerii handlowej do której przeważnie chodzę i kupiłam tam dwie nowe koszule. Po zakupach poszłam na zakupy i dopiero po nich wróciłam do domu.
Odłożyłam wszystkie zakupy na właściwe miejsca i odetchnęłam z ulgą widząc porządek w domu. Już od kilku dni się do tego zabierałam, ale ważniejsze dla mnie było szukanie pracy. Dziś jedynie sobie odpuściłam , bo miałam tego dość...Czasami mam takie dni, że się poddaję i chce wszystko rzucić i po prostu umrzeć.
______________________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. To dopiero początek książki, ale możecie mi napisać co myślicie o Jonghyunie.
Jeśli chcecie kolejny rozdział to zostawcie po sobie komentarz i głos na opowieść, a postaram się szybko go napisać.
Miłego popołudnia ! :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top