*13
Po powrocie do domu odświeżyłem się i zjadłem jakieś resztki z lodówki...Przydało by się coś kupić. Ostatnio jakoś nie miałem czasu na zakupy. Ciągle mam jakieś problemy..nie tylko z biznesem ,ale mam też na myśli Soorim. Kiedy dziś opowiedziała mi o swoim życiu, poczułem się tak jakby ktoś opowiadał mi moje życie. Można by powiedzieć, że miałem tak samo. Jutro opowiem jej wszystko. Skora ona mi w końcu zaufała, ja powinienem zaufać i jej.
Już od pierwszej chwili gdy ją poznałem czułem, że jest mi jakaś bliska. Im dłużej o niej myślałem tym bardziej zatracałem się w myślach i myślałem o rzeczach, na które nawet nie zwracałem uwagi. Nawet Minho zauważył, że się zmieniłem.
-Jonghyun otwieraj!!- usłyszałem wrzask Minho. Podbiegłem do drzwi i otworzyłem mu drzwi, przy okazji obejrzałem się po klatce schodowej. Nie słyszałem by ktoś go gonił czy coś podobnego.
-Co jest?- zapytałem odwracając się do niego. Chłopak podpierał się o blat kuchenny i wyglądał na wkurzonego
-Co jest?! Gdzie byłeś przez dwa dni?!!- warknął wkurzony i podszedł do mnie nieco bliżej.
-Tylko o to ci chodzi?- zapytałem i minąłem go by z powrotem położyć się na sofie. Słyszałem jak Minho ciężko wzdycha i już po chwili pochylał się nade mną - No co?- zapytałem nie mogąc znieść jego wyrazu twarzy
-Yoona zniknęła!!- krzyknął i patrzał na mnie a ja na niego
Wiedziałem ,że nie żartował, bo dobrze wiedziałem gdy kłamał. W jego oczach zaczęły pojawiać się łzy,a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Całe dwa dni byłem w szpitalu razem z Soorim i nie wiem co się przez nie działo...Nie odbierałem telefonu, bo nie chciałem jakoś myśleć wtedy o tych sprawach, więc go wyłączyłem. Dopiero dziś gdy go włączyłem zobaczyłem sam od Minho, ale nie pomyślałem o tym by odpisywać, albo zadzwonić.
-Jak to zniknęła? Ktoś ją porwał?- zapytałem mając w głowie czarne scenariusze
-Nie wiem...Poszliśmy na imprezę. Zajęliśmy się sprzedażą towaru.. i później nie mogłem jej znaleźć. Nie odbierała i na następny dzień też jej nigdzie nie było...Zniknęły nawet jej rzeczy z mojego mieszkania- powiedział i usiadł załamany w fotelu
Podniosłem się do siadu i spojrzałem na niego. To było jasne, że Yoona nie została porwana, tylko raczej odeszła od niego. Pytanie tylko dlaczego. Przecież im się chyba dobrze układało..
-Minho, ona cie zostawiła- stwierdziłem
-Nie mogła tego zrobić, ona nie jest taka, by robić to bez słowa- powiedział kręcąc głową.
Pierwszy raz widzę go w takim stanie i nie wiem ja mam mu pomóc...Dziewczyny jest łatwiej pocieszać niż facetów. Je to wystarczy przytulić i głaskać po głowie i przestają...No cóż może spróbuję... Podszedłem do niego i go obiąłem myśląc o tym jak to zapewne głupio wygląda. Minho chyba też nie był z tego zadowolony
-Co ty kurna robisz?- zapytał i się lekko ode mnie odsunął
-Noo.. wspieram? - powiedziałem i wzruszyłem ramionami. Minho patrzył na mnie przez chwile , ale koniec końców obiął mnie, a właściwie to się we mnie wtulił.
-Między wami było okey?- zapytałem i odszedłem od niego , bo robiło się nieco dziwnie...Zdecydowanie wole przytulać dziewczyny
-Nie nie było!- warknął pod nosem - zaczęła robić to...robiła to z innymi dla hajsu. Zabroniłem jej, ale gdy mi o tym powiedziała ja jej wybaczyłem
Nie mogłem uwierzyć w to co słyszałem. Nie wiedziałam, ze Yoona mogłaby coś takiego zrobić. Dziwiłem się, że nawet o tym pomyślała. Z tego co wiem Minho dawał jej wszystko, pieniędzy też nam nie brakuję. Co prawda mamy niewielkie problemy, ale...nie aż takie by ona musiała sprzedawać się za kasę...
-Zapomnij o niej. Tak będzie najlepiej- powiedziałem po kilku minutach ciszy i przemyśleń.
Pomyślałem ,że tak będzie najlepiej. Kiedy Minho przedstawił mi ją i powiedział o jej sytuacji żałowałem ,że się zgodziłem by z nami rozprowadzała prochy, ale z czasem przywykłem. Ona była silna i twarda, wiedziała jak to robić...Niestety zgorszyła się
-Co?- zapytał jakby wcześniej mnie nie dosłyszał
-Mówiłem ci, że to głupi pomysł. Nie powinienem był się zgadzać na to by do nas dołączyła
-Czyli, że od początku wiedziałeś o tym, że się puszcza za moimi plecami?- zapytał, a ja od razu zacząłem zaprzeczać kiwaniem głowy
-Nie Minho, ale wiedziałem, że kiedyś od ciebie odejdzie, bo znajdzie sobie inny gorszy zarobek.- powiedziałem i z bólem na niego patrzyłem- Zapomnij o niej
-Jasne, to będzie bardzo proste. Dzięki za radę, nara- powiedział niezadowolony i wyszedł trzaskając drzwiami
Nie powiem, ze mnie to nie ruszyło. Było mi go żal, ale jego miłość to nie moja sprawa. Szczególnie teraz gdy jestem wykończony. Zgasiłem telewizor i poszedłem do sypialni i chyba od razu po położeniu się zasnąłem.
***-***
Następnego dnia gdy się obudziłam zobaczyłam przy moim łóżku moją siostrę, która patrzyła na mnie z nienawiścią w oczach. Bałam się zrobić cokolwiek i chciałabym by jej tu tak naprawdę nie było...
-Nareszcie wstałaś. Fajnie było?- zapytała, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi
-Z czym ?
-Ha, jeszcze głupio pytasz...jak mogłaś wejść między mnie a Seunghyuna?!- krzyknęła, a ja aż jęknęłam. Krzyknęła tak głośno, że zaczęła mnie boleć teraz głowa
-Nie ja zaczęłam te wojnę. Czemu go okłamywałaś? Mówiłaś mu , że się nie staram, że nie szukam pracy i ciągle chodzę po klubach...Dobrze wiesz, że to nie prawda. Po co ci to było, co?- zapytałam ją z żalem. Nigdy nie myślałam o niej źle. Jeszcze kilka dni temu myślałam, że ona mi pomaga, a tak naprawdę było zupełnie inaczej
-Po to by zobaczył jaką jestem dobrą siostrą- powiedziała i pochyliła się niebezpiecznie nade mną- Miałam ci tego nie mówić, ale nie mogę trzymać tego dla siebie...
-O co ci chodzi?- zapytałam mając jakieś obawy
-Nie jesteś moją siostrą...jesteś adoptowanym dzieckiem rodziców- powiedziała zadowolona, a ja nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Tysiące myśli przeleciało mi przez głowę i nie mogłam się skupić na jednej. Jak to ...jak mogłam być adoptowana? Czemu dowiaduję się o tym właśnie teraz i to nie od matki czy ojca, tylko od siostry?
-Co? To nie możliwe..- powiedziałam mając nadzieję na to, ze ona tak ze mnie tylko żartuję
-Myślisz, że dlaczego ja miałam od ciebie zawsze lepiej?- zapytała z uniesioną głową
-Rodzice nie mieli pieniędzy...
-Nie, mieli ją, ale wydawali ją na mnie. Na ciebie żałowali złamanego grosza- powiedziała i zaśmiała się.
-Kłamiesz- powiedziałam i zaczęłam czuć smutek i złość.
-Wybacz, ale to jest prawda. Pogadaj sobie z mamą, a właściwie z moją mamą- powiedziała
-Myliłam się co do ciebie. Uważałam cię za najlepszą siostrę i zarazem przyjaciółkę, a ty robisz mi coś takiego...Dlaczego ? co ja wam wszystkim zrobiłam co?
-Pff...rozpłacz się jeszcze. Nikogo nie interesują twoje łzy- powiedziała i patrzyła na mnie wzrokiem zwycięscy...Miała rację...nikogo moje łzy nie interesują...Ciekawe czy gdyby nie ona, nadal myślałabym , że jestem jej biologiczną siostrą...W sumie to teraz mi to nie robi różnicy i tak wszyscy ode mnie odeszli. Pytanie tylko dlaczego...
-Wyjdź i odczep się ode mnie- powiedziałam i pokazałam jej palcem drzwi. Nie miałam ochoty już jej słuchać. W moich oczach pojawiły się łzy. Trzęsłam się ze złości i wolałam by odeszła.
-Poczekaj, jeszcze chce cię trochę podokuczać. Myślisz, że tak ci wszystko daruję? Przez ciebie straciłam ukochanego!- warknęła i rzuciła się na mnie.
Zaczęła mnie szarpać i krzyczeć, że jestem beznadziejna , i że mnie nie nawiedzi. Mówiłam by przestała i starałam się ją odepchnąć, ale ona mi się nie dawała. Wyszło na to ,że zaczęliśmy się w pewnym momencie bić, ale jak dziewczyny. Głównie to ciągnęliśmy się za włosy i wbijałyśmy paznokcie...
-Ej, ej, ej! przestańcie!- usłyszałam głos Jonghyuna, który pojawił się nie wiadomo kiedy. Przez te szarpaninę nie słyszałam jak wchodził, ale muszę przyznać, ze wiedział kiedy to zrobić. Jako, że był silniejszy ode mnie, udało mu się nas rozdzielić.
Stanął miedzy nami i patrzył na nas ciekawskim spojrzeniem. Policzki miałam mokre od łez a włosy poszarpane...Moja siostra nie wyglądała ode mnie lepiej, ale szybciej się ode mnie poprawiła.
-No proszę, jaki obrońca...Lepiej uciekaj od niej puki możesz- powiedziała w jego stronę i odeszła bez słowa. Zabolało. Zabolała mnie ta wizyta. Czułam się dziwnie wiedząc ,że jestem adoptowana...
-Kto to był i o co wam poszło?- zapytał mnie Jonghyun, a warknęłam pod nosem. Nie miałam ochoty mu tego mówić. Sama jeszcze nie ogarniałam co tu się stało.
-Moja siostra...- powiedziałam i zaczęłam jakoś rozczesywać swoje poszarpane włosy. Chłopak przyglądał mi się uważniej i po chwili mojego milczenia usiadł obok mnie na krześle dalej nie odrywając ode mnie wzroku. Trochę mnie to denerwowało.
-Co?- zapytałam wyrywając go od swoich myśli
-Miałem wyczucie- westchnął - Gdyby nie ja to chyba byś już nie miała tych włosów- powiedział i machnął ręką tak, że przerzucił mi włosy na lewą stronę. Mając odsłoniętą szyję od jego strony, czułam chłód i dreszcze. To było jak dla mnie niezręczne, więc chciałam jak najszybciej zmienić temat.
-Czemu nie zostałeś w domu? Nie mam ochoty na wizyty- powiedziałam nie patrząc w jego stronę.
-Czemu? Chciałem powiedzieć ci coś o sobie...- powiedział i oparł się wygodniej o oparcie krzesła. Chyba będzie ciężko go spławić
-Chce zostać sama- powiedziałam mając nadzieję, że nie będzie wypytywał
-Powiedz mi dlaczego, to sobie pójdę
-Bo dowiedziałam się przed chwilą, ze jestem adoptowana!- warknęłam dla świętego spokoju
Jonghyun zrobił duże oczy i zaczął myśleć o tym co powiedziałam. Do mnie też dopiero dotarły do mnie te słowa...Zaczęłam się zastanawiać kim są moi prawdziwi rodzice i dlaczego mnie nie chcieli...Nie pamiętałam, ze byłam w sierocińcu, więc musiałam tam spędzić swoje niemowlęce miesiące, albo co najwyżej trzy lata...
W moich oczach pojawiły się łzy gdy pomyślałam o tym, że od urodzenia ktoś mnie już zostawił. Może właśnie wtedy zaczął się mój pech. Czemu los mnie tak skrzywdził? Co ja zrobiłam?
-Nie płacz, to nic nie da- usłyszałam cichy głos chłopaka
Ale ja nie mogłam przestać. Całe życie byłam okłamywana i tego nie widziałam...Dopiero teraz zdawałam sobie z tego wszystkiego sprawę, a to chyba nie był najlepszy moment...jeszcze niedawno chciałam się zabić, później dzięki Jonghyunowi nie chciałam tego robić...a teraz chce tego jeszcze bardziej niż wtedy. Kiedy płakałam poczułam jak czyjeś ciepłe ręce mnie obejmują. Czułam zapach perfum chłopaka i czułam jego oddech na karku. Uspokajał mnie i w jego ramionach nie bałam się wypłakać. Moje łzy moczyły jego koszulkę, ale on nic sobie z tego nie robił.
---------------------------------------------
Nie wiem z czego pisać kolejny rozdział, więc zostawiam to wam. Dajcie znać do której książki mam wstawić kolejny rozdział...Przypominam, ze długo nie było hwaranga :)
Mam nadzieję ,że rozdział się podobał. Napisałam go wczoraj, ale jakoś nie do końca mi się podobał, więc go nie wstawiłam i poprawiłam go dziś...
Pamiętajcie o zostawianiu głosów i komentarzy, które dają mi motywację i czasami nawet wenę :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top