*12 HAPPY_JONGHYUN_DAY

 Na wstępie chciałabym powiedzieć, że nasz Jonghyun ma dziś 29 urodziny ( 08.04. 1990). Już drugi raz obchodzimy je bez niego, ale co z tego. Ciesze się, że dostał on tyle miłości po swojej śmierci. Dziękuję tym co o nim pamiętają...

Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy tam gdzie jesteś. Dziękuje Ci za to, że mogłam cię poznać i być twoją fanką od 2012 roku, aż do teraz. Dzięki tobie i SHINee poznałam świat k-popu i nauczyłam się robić to co kocham i być sobą.

Bardzo mi Cię brakuje, ale wiedz ,że zawszę będziesz w moim sercu. Twój głos nadal  słyszę w swoim pokoju, w pociągu, na spacerze..wszędzie tam gdzie mogę puścić muzykę. Nie ważne czy w słuchawkach czy bez... Sama nie wiem co mogła bym ci życzyć gdybyś tu był...Chciałabym byś się nie zmieniał, byś był taki jaki byłeś...

A byłeś i nadal jesteś kimś ważnym. Jesteś moją inspiracją Jonghyun, więc bądź nią jak najdłużej. DZIĘKUJĘ BLING BLING kocham Cię bardzo mocno!!

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO JONGHYUN !

________________________________________

Powoli otworzyłam swoje oczy i znowu zamiast nieba albo piekła czy czegoś co jest po śmierci, zobaczyłam białą sale szpitalną. Pikające urządzenia doprowadzały mnie do szału. Nie mogłam uwierzyć, że już kolejny raz nie udało mi się umrzeć.

-Obudziłaś się?- usłyszałam głos obok siebie. 

Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Jonghyuna. Chłopak siedział obok mnie na krześle i patrzył na mnie ze smutkiem w oczach.Kiedy go tu zobaczyłam od razu wiedziałam, że to on po raz kolejny uratował mi życie. Tylko po co to zrobił. Mówiłam mu , że  wtedy zrobił to nie potrzebnie...

-Miałaś już tego nie robić. Obiecałaś mi- powiedział nie spuszczając wzroku z moich oczu 

-Nic takiego nie obiecywałam- przyznałam, a on prychnął pod nosem jakby to było nieważne

-Dlaczego to robisz? Dlaczego chcesz się zabić?- zapytał i odwrócił wzrok na okno

-Bo świat jest dla mnie okrutny i nie radze z nim sobie- powiedziałam cicho...

To była moja prywatna sprawa i wolałabym o niej nie mówić...On i tak już za dużo wie. Wstydzę się tego jaka jestem. Na pewno w jego oczach jestem słaba i głupia. Większość osób tak ocenia samobójców. Ciekawe czy oni sami dali by rade się zabić. Zabić kogoś jest łatwiej niż zabić siebie. Ja też wolałabym umrzeć z czyjejś ręki, albo w wypadku...

-Nie masz nikogo, kto by nie mógł ci z tym pomóc?- zapytał nagle co mnie nieco zdziwiło

-Wszyscy mnie nienawidzą...Siostra kłamała na mój temat, przez to rozwaliłam jej związek i teraz już praktycznie nie mam nikogo. Nie chciałam tego...Myślałam, że moje życie zacznie się układać...Miałam pracę, a teraz nie mam nic- powiedziałam na jednym wydechu i zaczęłam płakać.  Nie chciałam by Jonghyun to widział wiec schowałam twarz w dłonie.

-Nie mogłaś przyjść z tym do mnie? Nie mogłaś nic powiedzieć?- zapytał i usłyszałam jak wstaję z krzesła i zaczyna chodzić po sali jakby chciał się tym uspokoić

-A dlaczego miałabym ci o tym mówić?...- zaczęłam ,ale on mi przerwał

-Pomógłbym ci- powiedział i poczułam jak siada obok mnie na łóżku- Moje życie było podobne do mojego. Też parę razy chciałem się zabić, więc nie mów mi, że nic o tym nie wiem- powiedział, a ja podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.

Widziałam w nich swoje odbicie, które mówiło mi, że on też wiele wycierpiał. Czułam ból i rozpacz nie tylko swoją, ale także i jego. Patrząc w głębie jego oczu zaczęłam czuć między nami jakąś więź. 

-Nie wiedziałam...- szepnęłam po kilku minutach patrzenia mu w oczy. Chłopak robił to samo co ja. Patrzył ma nie jakby chciał mi udowodnić to , że wie jak ja się teraz czuję...i muszę przyznać, że mu uwierzyłam 

-Wiedział o tym tylko Minho...Cała nasza trójka miała takie problemy i zobacz jak skończyliśmy...Nie chciałem byś i ty popełniła taki błąd. Nie chciałem byś się zabiła i nie chciałem byś skończyła tak jak my. Nam nikt nie odradzał byśmy nie wchodzili w to gówno, ale ty ...

-Ty mi nie pozwoliłeś- przerwałam mu i dokończyłam za niego. 

Jonghyun zwiesił głowę i przytaknął mi. Między nami zapanowała cisza, ale nie była ona niezręczna...Dzięki niej mogłam się uspokoić i pomyśleć. Jonghyun chyba też potrzebował chwili spokoju...Niestety ciszę te przerwał nam lekarz, który wszedł i zaczął sprawdzać mój stan zdrowia. Po zapisaniu wyników  spojrzał na mnie i na Jonghyuna.

-Pamięta pani co się wydarzyło?- zapytał

-Tak..ja..- zaczęłam, ale jakoś nie mogłam się przyznać do tego co zrobiłam. Nie chciałam znowu chodzić na jakieś terapie gdzie każdy kto mnie nie znał mówił mi co mam robić, by się więcej nie zabijać...

-Ona była zmęczona.. Przez przypadek przekręciła kurki na kuchence i zasnęła w salonie- odezwał się Jonghyun. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam czy mam mu podziękować, czy jednak się przyznać. Chłopak kiwnął mi głową jakby dawał mi znak bym to zostawiła i tak zrobiłam

-Zdaje sobie pani sprawę z tego, że przez to mogła pani umrzeć?- zapytał znowu i pochylił się nade mną by złapać ze mną kontakt wzrokowy 

-Tak wiem- przyznałam

-Miałaś szczęście, że twój chłopak przyszedł w porę. Robisz za bohatera- powiedział i klepnął Jonghyuna delikatnie w plecy i odszedł zostawiając nas samych.

Po jego słowach byliśmy nieco w szoku...To dziwne, że wziął nas za parę. Spojrzałam na Jonghyuna i zobaczyłam, że on chyba też myślał o tym w ten sam sposób co ja. Wydawał się też jakby nie wiedział co się przed chwilą stało... Być może pierwszy raz ktoś go nazwał bohaterem...

-Słyszałaś to?- zapytał podekscytowany 

-To, że wziął nas za parę? Tak, słyszałam- przyznałam, ale on machnął mi ręką

-Nie o tym, zostałem bohaterem- powiedział i dumnie wypiął pierś

-A... słyszałam- powiedziałam z lekkim zawodem

Jonghyun posiedział ze mną jeszcze przez chwilę i głównie chciał bym coś mu o sobie opowiedziała. Postanowiłam mu zaufać i przedstawiłam mu dokładnie swoje życie. Zdziwiłam się ,że słuchał mnie tak uważnie i nie przerywał moich wypowiedzi. Zachowywał się poważnie i dzięki temu poczułam, że dobrze robię żaląc się mu. W tych najbardziej smutnych, znaczących momentach widziałam jak i on robi się smutny. Zauważyłam nawet to jak kilka razu zacisnął pięść, albo zagryzł wargę. Wtedy robiłam się ciekawa i jego życia. Zastanawiałam się co takiego mu się przydarzyło...

Gdy skończyłam opowiadać swoją historie aż do dnia wczorajszego poprosiłam chłopaka, by opowiedział mi swoją. Niestety on się jakoś do tego nie palił. Wstał z mojego łóżka i podszedł do okna. Kiedy podążyłam za nim wzrokiem zdałam sobie sprawę z tego, że on był tutaj ze mną od rana...

- Może powiesz mi o tym kiedy indziej...Jest już późno, a ty jeszcze nic chyba nie jadłeś. Spędziłeś ze mną cały dzień- powiedziałam, a on się do mnie odwrócił i spojrzał na mnie rozbawiony

-Byłem tutaj już dwa dni- powiedział

-Co? Aż tak długo tu jestem?

-Byłaś w śpiączce...- powiedział i podszedł do mnie, a właściwie do stolika, na którym był jego telefon.

-Idź do domu. Odpocznij

-Nie wiem czy mogę zostawić cię samą...- westchnął i spojrzał na mnie znad telefonu- za każdym razem gdy to robię mam uczucie, że dzieję się z tobą coś złego- dodał ciszej, ale ja i tak to usłyszałam

-Spokojnie tu chyba nie dadzą mi umrzeć...Idź i tak już za długo mnie niańczyłeś - powieszałam z uśmiechem, który odwzajemnił

-Taka rola bohatera i chłopaka w jednym

Powiedział, a mnie zatkało. Nie wiedziałam czy mówił o serio czy w żartach. Jego mina nie dała mi żadnej podpowiedzi, więc nic dziwnego, że nie wiedziałam jak mam na to zareagować. 

Jonghyun zaśmiał się cicho pod nosem i zaczął zabierać swoją kurtkę i powoli kierował się w stronę drzwi. Nim wyszedł odwrócił się do mnie i pokręcił z rozbawieniem głową.

-On sobie robi z tego jaja...- przyznałam sama sobie i opadłam na poduszki i spojrzałam w stronę okna...Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

________________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Jeśli chcecie mogę dla was napisać jeszcze jeden..chyba ,że wolicie rozdział z HWARANG II ? Dajcie znać w komentarzu :)

Dla tych co nie wiedzą, albo przegapili... Zostaję na wattpadzie...nie odchodzę i będę dalej pisać :) Mam nadzieję, że już więcej nie będę mieć takich załamań nerwowych jak ostatnio.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top