*10


Dzisiejsza noc należała do tych nocy nieprzespanych. Stało się to z dwóch powodów. Jeden był taki, że ciągle myślałam o siostrze, jakoś nie mogłam odpuścić. A drugi powód był taki, że Jonghyun urządził sobie jakąś porządną imprezę, która trwa do teraz. Nawet nie wiem czy zmrużyłam oczy chociaż na parę godzin. no nic jakoś muszę funkcjonować w ten dzień. Wstałam równo z budzikiem i od razu zaczęłam swoją poranna rutynę. Dzięki temu, że pogoda na zewnątrz była idealna , więc mój humor się trochę poprawił. Kiedy zjadłam śniadanie i wyszłam z mieszkania zobaczyłam na korytarzu istny burdel... Takiego bałaganu to chyba nigdy nie widziałam...

Zaczęłam kierować się w stronę schodów i od czasu do czasu wymijałam nachlanych i naćpanych ludzi...W pewnym momencie zauważyłam, że drzwi do mieszkania Jonghyuna są otwarte, wiec z ciekawości spojrzałam w głąb. Widok jaki tam zastałam był do nie do opisania.

 (Powiedzmy, że ma usta xd)

Niemal od razu ruszyłam w stronę schodów..Widziałam tam obściskującego się z jakąś dziewczyną Jonghyuna. Kiedy odwróciłam od nich wzrok i ruszyłam dalej, poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie

-Gdzie idziesz?- usłyszałam głos chłopaka. 

Nie odwracałam się i nie chciałam nic mu odpowiedzieć. Chciałam mu się wyszarpać i iść dalej i tak właśnie zrobiłam. Niestety on poszedł za mną. Schodząc schodami próbował mnie zatrzymać, ale ja nie miałam z nim tematów do rozmów. Po tym co się ostatnio u niego stało...eh chyba nie chce mieć z nim nic wspólnego.

-Odwal się ode mnie!- warknęłam gdy wyszłam już na ulice, a on nadal za mną szedł. W momencie gdy podniosłam głos odwróciłam się do niego i zauważyłam to jak jego usta unoszą się w uśmiechu...

-W końcu mnie nie zignorowałaś- powiedział i zaczął mi bić brawo

-Daruj sobie..- powiedziałam przewracając oczami i idąc dalej. Jeśli przez niego spóźnię się do pracy i mnie wyleją, to mu nie podaruję.

-Oj no weź przestań...Dalej masz na mnie focha?- zapytał i podszedł do mnie.Teraz byliśmy na równi.

-A co cie to?...Zajmij się swoim życiem

-Soorim! Daj spokój. Nie wiedziałem, że mi wparują do chaty. Nie chciałem cie na nic narażać - powiedział i zatrzymał mnie . 

-Ale chyba tak się stało. Skąd mam wiedzieć czy mnie nie obserwują, co? Może użyją mnie jako przynęty na ciebie...- prychnęłam i go wyminęłam. Jeszcze trochę, a zepsuję mi już ten dzień do końca...

-Nie zrobią tego!- krzyknął za mną i chyba wrócił do naszego bloku

Nie odwróciłam się, by to sprawdzić, bo skupiłam się na tym by dotrzeć na czas na przystanek. Niestety dziś mam chyba pecha. W momencie gdy wyszłam z zakrętu, zobaczyłam jak mój autobus własnie odjechał. Nawet nie było sensu za nim biec jak głupia, bo i tak by się nie zatrzymał i pewnie rozwaliłabym swoje jedyne szpilki...

Zrezygnowana ruszyłam  na pieszo do pracy. Starałam się iść szybo, ale i tak dotarłam tam po czasie. Byłam zła na siebie. Gdyby nie moja ciekawość, Jonghyun by mnie nie zobaczył i nie było b tej niepotrzebnej rozmowy...

-Spóźniona o 20 minut. Zdajesz sobie z tego sprawę- usłyszałam głos , wiec zdyszana podniosłam głowę i zesztywniałam widząc Jimina...Syna szefa...Czułam, że wpadłam.

-Spóźniłam się na autobus. To się więcej nie powtórzy- powiedziałam i zwiesiłam głowę w geście przeprosin.

-No ja mam taką nadzieję..- powiedział przeciągle i w tym samym czasie obszedł mnie w koło. 

Kiedy zbliżył swoją głowę do mojej, powstrzymywałam się by mu nic nie zrobić

- Jeśli spóźnisz się jeszcze jeden raz...inaczej sobie pogadamy, albo i nie- powiedział z podtekstem i odszedł uprzednio klepiąc mnie tam gdzie nie powinien

Kiedy nie patrzył nie mogłam się powstrzymać i pokazałam w jego stronę środkowego palca...To była jedna rzecz jaką mogłam zrobić. Puki nie przekroczy pewnej linii, nie  zrobię nic, będę to znosić. W końcu nie chce stracić tej pracy.

***-***

Kiedy po rozmowie z Soorin wróciłem do mieszkania od razu wygoniłem wszystkich i wezwałem ekipę sprzątającą. Nie spałem całą noc, więc gdy oni sprzątali, ja zrobiłem sobie drzemkę. Obudziłem się gdy skończyli, czyli po jakiś trzech godzinach. Nie dużo , więc musiałem zażyć coś co miało mnie postawić na nogi. 

Za każdym razem gdy coś brałem myślałem o swojej przeszłości. O tym jaki byłem. Im więcej o tym myślę, tym częściej myślę o Soorim. To dziwne, że ona przeżywa praktycznie to samo co ja...Nie chce by skończyła tak jak ja, więc dlatego nie chciałem by z nami pracowała. To dlatego też  wczoraj na nią nakrzyczałem...

Nie chciałem by wplątywała się w te brudne sprawy...To nie dla niej. Wstydzę się tego co robię i kim jestem, więc nie chce by ona czuła to samo. Ucieszyłem się gdy dostała prace i ucieszyłem się też z tego, że chciała bym się od niej odczepił. Dl niej tak będzie lepiej.

Kiedy doprowadziłem się do stanu , w którym mogę pokazać się ludziom , od razu wziąłem kluczyki od swojego auta i postanowiłem pozałatwiać osobiście kilka spraw.Musiałem też załatwić więcej prochów, bo po wczorajszej imprezie mało mi zostało. Zarobiłem naprawdę niezłą sumkę pieniędzy, ale co z tego skoro połowę muszę oddać, a resztę podzielić na mnie Minho i Yoone.

***

Wracałem późnym popołudniem  i w pewnym momencie zauważyłem dziewczynę podobną do Soorim. Dziewczyna ta siedziała na krawężniku i ukrywała twarz w dłoniach. Podjechałem bliżej , bo miałem jakieś złe przeczucia. Z bliska wiedziałem już , ze to ona, więc zatrzymałem auto i wysiadłem z niego, by następnie podejść do płaczącej dziewczyny. 

-Co się stało?- zapytałem i usiadłem obok niej

Dziewczyna słysząc mój głos wzdrygnęła się i zaczęła wycierać swoje policzki od łez. Kiedy jej się przyglądałem nie uszło mojej uwadze to, że miała nieco poczochrane włosy, a jej rajstopy miały dziurę na kolanie...

-Soorim?- spróbowałem jeszcze raz, ale ona nic nie mówiła. Odwracała ode mnie wzrok, więc nie mogłem nawet zobaczyć jej twarzy. Byłem ciekaw co się jej stało.

Westchnąłem ciężko i spojrzałem przed siebie. Zacząłem przyglądać się widokowi zachodzącego słońca i kolorowych chmur, a także samochodom na ulicy. Kątem oka widziałem, ze dziewczyna na mnie zerknęła, więc wiedziałem, że jeśli poczekam jeszcze chwilę ,ona w końcu się odezwie.

-Zostaw mnie samą- powiedziała po minucie

-Zorbie to jak powiesz mi dlaczego płaczesz- powiedziałem i spojrzałem na nią

-Nie musisz tego wiedzieć. Ja nikogo nie obchodzę, więc ty też się mną nie przejmuj...- powiedziała, a mi się zrobiło jej trochę przykro. Wiem jak to jest...Też się tak czułem. Przez rok byłem samotny, chciałem się zabić i wtedy zaciągnąłem się w to gówno...

-Jak chcesz to wsiadaj, to cie odwiozę do domu- powiedziałem i wstałem na nogi. 

Powoli ruszyłem w stronę samochodu, który stał obok nas i czekałem, aż ona do mnie dołączy. Czekałem na nią pół minuty zanim się zdecydowała. Wsiadła bez słowa na miejsce pasażera i zapięła pasy. Przyglądałem jej się uważnie i myślałem o tym czy nie jest taka przez prace...Wczoraj też nie wyglądała dobrze, a jeszcze ten facet, którego wodziłem u niej był jakiś dziwny. Z resztą...Dlaczego ona tak bardzo mnie obchodzi...

-Powiesz mi w końcu co się stało, że płaczesz? Ktoś ci coś zrobił?- zapytałem nie mogąc już znieść tej ciszy między nami

-Darujmy to sobie, okey? Ty nie chciałem pomocy ode mnie, więc ja nie chce pomocy od ciebie- powiedziała, a ja zacisnąłem mocniej dłoń na kierownicy

-Zrobiłem to bo nie chciałem pakować cię w moje życie

-Ale już to zrobiłeś...- powiedziała pod nosem, a ja wiedziałem o co jej chodzi...

-Nie chciałem tego..

-A ja nie chciałam byś mnie ratował- powiedział i przez resztę drogi pod nasz blok, a właściwie pod nasze mieszkania, nie odezwaliśmy się do siebie. Czułem się źle z myślą o tym, że ona jest na mnie zła o to, że uratowałem ją przed śmiercią...

_______________________________

Mam nadzieję, ze rozdział mi wyszedł i wam się spodobał. Piszcie w komentarzach, czy powinnam coś zmienić. Nie wiem, może powinnam zmienić charakter naszej głównej bohaterki? No nie wiem..Podsyłajcie mi jakieś pomysły, ja z chęcią je poczytam :)

Wgl podoba wam się opowiadanie ASSISTANT ATEEZ?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top