❅ xx ❅

❁ ════ ❅• 𝑫𝑨𝒀 𝟐𝟎 •❅ ════ ❁

❅❅❅

┏━━━━•❅•°•❈•°•❅•━━━━┓

𝑪𝑨𝑹𝑶𝑳𝑵𝑨𝑻

┗━━━━•❅•°•❈•°•❅•━━━━┛

❅❅❅

𝑪𝒂𝒓𝒐𝒍 𝑫𝒂𝒏𝒗𝒆𝒓𝒔 𝒙 𝑵𝒂𝒕𝒂𝒔𝒉𝒂 𝑹𝒐𝒎𝒂𝒏𝒐𝒇𝒇


        Natalia uwielbiała alkohol. I to każdy, pod każdą postacią, o każdej porze. Nie robiło jej też różnicy czy była to whisky, podjebana z barku Anthony’ego, czerwone wino z epoki brązu, czy zwykła wódka za trzy dolce z pobliskiego monopolowego. To nie tak, że Romanova była alkoholiczką —  Boże broń, tych, którzy tak uważali — ona po prostu lubiła dobrze wypić. A skoro pić dobrze, to i dużo. Proste jak Anthony Stark. Momentami jednak upierdliwy głosik z głowy Danvers psioczył na częściowy alkoholizm jej partnerki, ale ona doprawiała go z kwitkiem, odgrażając się wykastrowaniem. O ile osobnik był mężczyzną, czego nie była pewna.

        Jeszcze gorsze od zgorzkniałego bytu, pomieszkującego w głowie blondynki, były minusowe temperatury, nawiedzające Nowy Jork w asyście schodów, spowitych lodem i rażąco białego emanującego chłodem śniegu.

— Pieprzona pizgawica — burknęła pod nosem, wciskając wychłodzone dłonie do kieszeni pikowanej kurtki, w odcieniu mdłego błękitu, jednocześnie kręcąc głową, by strząsnąć nadmiar białego puchu, nagromadzonego na jej jasnych puklach.

       Carol nigdy nie robiła Natashy wyrzutów o przegięcie z alkoholem, ale chyba zrobi wyjątek reguły i posłucha biadolenia Nicolasa, wyganiając Natalii wszystko co zrobiła tego wieczoru. Ale najpierw będzie musiała podnieść ją z lodowatego chodnika.

— Romanova, na litość boską! — Uniosła głos, gdy zobaczyła rudowłosą, turlającą się po — Bogu dzięki — odśnieżonym chodniku.

       Dwudziestoczterolatka mruknęła coś pod nosem i podnosząc się na łokciach rzuciła blondynce nieco skonfundowane spojrzenie. Nie do końca kontaktowała, bo alkohol nadal krążył w jej żyłach, odbierając Natalii umiejętność sensownego myślenia.

— Nat wstań, proszę cię — jęknęła blondynka, podchodząc do Rosjanki.

— Nie ma opcji — uśmiechnęła się, podrywając głowę do góry, by swobodnie móc utrzymać kontakt wzrokowy z dziewczyną.

        Carol jęknęła cierpiętniczo, odchylając głowę do tyłu, pozwalając jasnym puklom zwlec się w dół jej pleców, tak daleko, jak są długie, mrużąc powieki, chcąc utrudnić płatkom śniegu dostanie się do błękitnych tęczówek. Zaś Natalia zajęta była głębokim rozmyślaniem nad sensem egzystencji i tego w jaki cholerny sposób wyładowała na pieprzonym chodniku jednej z Brooklyńskich ulic w asyście Carol pieprzonej Danvers.

— Rozumiem, że tutaj nocujesz — prychnęła bohaterka, czubkiem buta szturchając bark rozłożonej na ziemi rudowłosej.

— Prawdopodobnie tak — potwierdziła, a na jej spierzchniętych wargach zagościł koślawy uśmiech. — Chciałbyś zostać ze mną? — Spytała uśmiechając się do zrezygnowanej blondynki, stojącej nad nią.

— Nie, Natalia. Idziemy do domu — powiedziała Danvers przewracając oczyma.

— Ale Carol... — Rosjanka złapała nogę drugiej kobiety chcąc zainformować, że nigdzie nie idą. Pech chciał, że jak w środku zimy chodniki mimo odśnieżenia były śliskie. Blondynka runęła na ziemie spadając obok rudowłosej.

— Kurwa — mruknęła. — Proszę bardzo kochanie, masz to co chciałaś wydaje mi się, że jednak tu zostaniemy — dodała sarkastycznie Carol.

— Cudownie. — zachichotała Natalia i przesunęła się bliżej. — Wiesz, masz bardzo piękne oczy. Kiedy na nie patrzę czuje się bezpiecznie — żąchnęła Romanov lekko gładząc policzek blondynki.

— Kiedy przestaniesz być pijana, będziesz żałować tego co teraz powiedziałaś — zachichotała. — Czy mój pijany poeta ma coś jeszcze do powiedzenia? — zapytała się blondynka kładąc rękę na talii rudowłosej.

— Chciałabym cię pocałować.

        Carol uśmiechnęła się delikatnie i przybliżyła twarz do Natalii. Romanov jak najszybciej przyciągnęła ją do pocałunku, powolnego w który obydwie kobiety wkładały emocje, które słowami wypowiedzieć nie potrafiły.

— Rumienisz się — zaśmiała się Danvers po tym, jak lekko się odsunęła kiedy obydwu kobietą zabrakło powietrza.

— Nie, to od zimna — odpowiedziała koślawo Romanov, nadal oszołomiona pocałunkiem. Blondynka tylko pogłębiła uśmiech patrząc na Natalię.

        Dla przechodniów mogło być dziwne, kiedy wracając z zimowych zakupów zobaczyli dwie kobiety leżące na chodniku i uśmiechające się do siebie jak głupie. Jednak Carol i Natalia nie zamierzały nic z tym zrobić. Były tam gdzie chciały, a miłość zagościła w ich sercach, w te świąteczne białe dni.

         Te święta były ich, a one obiecały sobie, że wykorzystają je jak najlepiej.

A/N
witam wszystkich z tej strony -venushoe, ten tutaj one-shot oddaje moją miłość do dziewczyn i nienawiść do świąt i zimy. Chciałabym życzyć wam wesołych świąt, dużo śniegu i momentów z książką i kubkiem czekolady i żeby rok 2021 owocował miłością. Cóż, to chyba na tyle.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top