❅ xvii ❅

❁ ════ ❅• 𝑫𝑨𝒀 𝟏𝟕  •❅ ════ ❁

❅❅❅

┏━━━━•❅•°•❈•°•❅•━━━━┓

𝑺𝑯𝑼𝑹𝑬𝑳𝑳𝑬

┗━━━━•❅•°•❈•°•❅•━━━━┛

❅❅❅

𝑴𝒊𝒄𝒉𝒆𝒍𝒍𝒆 𝑱𝒐𝒏𝒆𝒔 𝒙 𝑺𝒉𝒖𝒓𝒊 𝑼𝒅𝒂𝒌𝒖

         Korytarze niewielkiej prywatnej szkoły w sercu Queens rozbrzmiewały pustką. Przechodziła właśnie przez nie wysoka brunetka, doskonale wiedząc, że jest spóźniona na lekcje. Nie, żeby jakoś bardzo to ją obchodziło, ale samo wejście spóźniona do klasy, co powodowało, że wzrok wszystkich zwracał się w jej stronę, było trochę niezręczne.

        Ku jej uldze po wejściu do sali okazało się, że nauczyciel nie był obecny. Może nie ona jedyna miała zabiegany dzień.

        Pospiesznie zajęła swoje miejsce w przedostatniej ławce przy oknie i zaczęła wyjmować przybory z czarnego plecaka. Powolnie oparła się o oparcie krzesła czując jak powoli odpływa jednak z transu wybudził ją pewien głos.

— Michelle! — rzuciła luźno siedząca za nią Shuri, szturchając ją przy tym za ramię. Dziewczyny nigdy nie były bliskimi przyjaciółkami, jednak w żadnym wypadku nie można było powiedzieć, że się nie lubiły. Prawdę mówiąc, przez dziewięcioletni okres ich znajomosci, ku udręce Shuri, nie udało im się złapać bliższego kontaktu.

— Uh, hej — odpowiedziała zmieszana MJ, a na jej twarzy pojawił się mały uśmiech.

— Tak się zastanawiałam... — zaczęła Shuri — Chciałbyś może dzisiaj gdzieś wyjść po lekcjach? Kawa czy coś w tym stylu.. — bo tak naprawdę, obojętnie jak bardzo by się tego wypierała, nastolatka dokładnie wiedziała, że darzy Michelle pewnym uczuciem. Sama do końca nie wiedziała co to było, ale na widok drugiej dziewczyny, przez nawet króciutką rozmowę z nią serce zaczynało jej szybciej bić, a w brzuchu pojawiać się motylki.

— W sensie, wszystko okej jeśli nie chcesz.... — dodała po chwili ciszy.

— Co?! Nie! Znaczy tak, z chęcią z tobą wyjdę,  nie mam żadnych innych planów — odpowiedziała zmieszana MJ, bo zeszłej nocy chyba naprawdę nie spała wystarczająca ilość godzin i sama nie wiedziała co się aktualnie dzieje.

                                  。・:*:・゚☆

       Około godziny siedemnastej dwie nastolatki zajmowały niewielki stolik w pewnej przytulnej kawiarni na rogu. Z jednej strony spotkanie było trochę niezręczne, ale z upływem każdej następnej minuty dziewczyny zaczynały znajdywać coraz więcej wspólnych tematów. Bo mimo wieloletniej znajomości, nigdy nie zdołały się tak naprawdę dobrze poznać.

       Michelle była naprawdę zdziwiona jak łatwo kleiła się rozmowa z drugą nastolatką. Nie, żeby jej zależało, ale w głębi serca zaczęła żałować, że nigdy wcześniej nie spotkały się na dłuższy czas żeby zwyczajnie porozmawiać o wszystkim i niczym.

       Z drugiej strony Shuri była wniebowzięta, że udało jej się choć troszeczkę zbliżyć do MJ, mimo, że totalnie nie dawała po sobie tego poznać. Nie chciała się narzucać, nie chciała spieprzyć wszystkiego od samego początku.

       Korzystając z sytuacji, nie chciała żeby spotkanie się skończyło i zdecydowała się zaprosić Michelle do nieznajdującego się daleko swojego domu. Tak naprawdę nie mogła opisać swojego szczęścia gdy druga dziewczyna odpowiedziała zwyczajne "tak", ale posłała jej tylko ciepły uśmiech.

        Czy Michelle chciała spędzić kolejne kilka godzin poza jej ciepłym łóżeczkiem? Niekoniecznie. Ale mimo wszystko uznała, że w końcu bardziej wyjdzie do ludzi i zdecydowała się na propozycje koleżanki.

        Ku jej zaskoczenie dom Shuri znajdował się naprawdę niedaleko kawiarni w której wcześniej przebywały i jeszcze bliżej jej własnego domu. Może gdyby Michelle zdecydowała się na jeżdżenie autobusem szybciej złapałaby kontakt z nastolatką.

       Shuri mieszkała w dość dużym, ale uroczym domu. Na wejściu powitała ją spora przestrzeń z szafą i lustrem. Odłożyła swoją puchatą, ciepłą kurtkę na jeden z wieszaków i poszła w stronę w którą poinstruowała ją Shuri. Trafiła do jej pokoju. Był naprawdę ładny. Na środku znajdowało się ogromne łóżko, na przeciwko niewielki telewizor. Z boku stało biurko, a dalej szafa. Pokój mógłby się wydawać totalnie zwyczajnym, jednak idealna ilość plakatów, rysunków i innych ozdób powieszonych na ścianach powodowały, że miał swój własny klimat.

       MJ niepewnie usiadła na wygodnym łóżku.

— Chcesz coś do picia? — rzuciła luźno Shuri.

— Uh, nie dzięki — odpowiedziała jej druga nastolatka, kręcąc przy tym głową.

— Dobra to ty wybierz jakiś film — rzuciła w jej stronę kilkoma płytami — a ja zaraz wracam — dodała znikając za rogiem pokoju.

Michelle wzięła do ręki dwie z kilku płyt widniejących przed nią. Nic ciekawego — uznała. Zaczęła przeglądać następne, ale nawet nie zdążyła się na nic zdecydować bo sekundę później do pokoju wparowała Shuri, rzucając się na łóżko tuż koło niej.

— Wybrałaś coś? — uśmiechnęła się — możemy po prostu pooglądać telewizje jeśli tak wolisz.

— W sumie, to pasuje.

       Z początku obecność Shuri tak blisko niej wydawała się nieco niezręczna. Michelle siedziała tylko na brzegu łóżka nie chcąc aby druga nastolatka poczuła się niekomfortowo. Jednak po kilkunastu minutach poczuła straszny ból w plecach i zdecydowała się położyć. Shuri posłała jej uśmiech. Ten cholerny uśmiech przez który miała wrażenie, że czuje się inaczej niż zwykle. Lepiej.

        Półtorej godziny minęło naprawdę szybko. Mimo, że aktualnie lecący w telewizji program nie był nawet ciekawy, a dziewczyny prawie w ogóle ze sobą nie gadały, atmosfera nawet przez chwile nie wydawała się ciężka i przynudzająca.

        Pół godziny później Michelle zorientowała się, że Shuri zasnęła. Coś na co ona teraz miała naprawdę ochotę. Bo mimo, że wypita wcześniej kawa nieco postawiła ją na nogi, teraz znowu poczuła się strasznie przymulona.

       Spojrzała jeszcze raz na śpiąca obok niej dziewczynę. Wyglądała tak uroczo i spokojnie. Michelle delikatnie odgarnęła jej opadające na twarz kosmyki włosów.

— Śpij dobrze — szepnęła cicho, posyłając jej ciepły uśmiech po czym opuściła dom koleżanki. Ku jej zdziwieniu, jej rodziców nie było w domu.

       Mimo krótkiej drogi do domu zdążyła sobie uświadomić, że w jej sercu narodziło się dziwne, nowe uczucie. Ale nie było ono złe, po prostu.... dziwne. Ale jej się podobało. Sposób, w jaki MJ czuła się przy Shuri.

                                 。・:*:・゚☆

       Następnego dnia w szkole wszystko wydawało się inne i niecodziennie choć tak naprawdę prawie nic się nie zmieniło.

       Część Michelle mówiła żeby unikać Shuri i nigdy się już do niej nie odezwać, druga cześć chciała rzucić się jej w ramiona. Wszystko wydawało się takie skomplikowane.

         Mimo wszystko ta cała niepewność spowodowała, że MJ robiła wszystko aby jej koleżanka nie zwróciła na nią uwagi. Nie było to zbyt trudne, gdyż dzisiejszy dzień nie należał do tych dłuższych.

        Pod koniec lekcji myślała, że może już spokojnie wracać do domu i wszystko na spokojnie przemyśleć, gdy dostała karteczkę z prośba o spotkanie podpisaną imieniem osoby, której unikała cały dzień.

      Gdyby tylko wiedziała, że Shuri czuła praktycznie to samo....

      nnSpotkały się w szerokiej alejce niedaleko pobliskiego lasu. Mimo, że była końcówka listopada, liście ciągle wisiały na drzewach tworząc przyjemny klimat. Mimo, że w pobliżu nikogo nie było, a w powietrzu wisiała ciężka atmosfera obie dziewczyny czuły się bezpiecznie.

— Możesz się zastanawiać o co może chodzić...— zaczęła niepewnie Shuri. Michelle momentalnie zwróciła jej wzrok na jej twarz patrząc się w jej brązowe oczy. — Uhh, sama nie wiem jak zacząć, to trochę niezręczne i żałosne... podobasz mi się? — wydusiła z siebie ostatnią cześć zdania, mówiąc to cicho i niepewnie.

          MJ tylko się uśmiechnęła nie spuszczając wzorku z jej twarzy. Serce zaczęło jej szybciej bić, ale przesunęła się bliżej do nastolatki, składając przy tym ciepły pocałunek na jej ustach.

         Shuri była zaskoczona, ale szczęśliwa, Definitywnie szczęśliwa. Czuła mnóstwo rzeczy na raz, ale nie mogła opisać nawet jednej z nich. Miała wrażenie jakby świat wokół nich się na chwile zatrzymał, a jedyną oddychającą obecnie osoba była nastolatka obok niej.

        Delikatnie złapała jej rękę. W pewnym sensie właśnie działo się to, o czym zawsze marzyła. Zaczynało się powoli ściemniać, co najpewniej znaczyło, że za kilka minut nastolatki ujrzą zachód słońca. Nie było nikogo wokoło, co powodowało, że atmosfera wydawała się magiczna. Poczuły zimny podmuch wiatru, jednak żadnej z nich to nie przeszkadzało. Chciały, aby ta chwila trwała wiecznie.

                                 。・:*:・゚☆

       Następne dni były jednymi z najcudowniejszych w życiu dziewczyn. W odczuciu Shuri każdy grudzień wyrwał się inny, oderwany od rzeczywistości. Może to klimat świąt powodował, że wszystko było tak magiczne, może śnieg, który akurat w tym roku raczył obficie spaść lub po prostu dziewczyna uroiła sobie coś w głowie.

        Jednak w tym roku była pewna, że było to spowodowane związkiem z Michelle. Przez pierwsze dni myślała, że to jakiś głupi zakład, a jej dziewczyna zaraz ucieknie śmiejąc jej się w twarz.

       Potem zaczęła czuć niewyobrażalne szczęście. W końcu osiągnęła coś o czym przez ostatnie lata marzyła. Rozmyślając o tym czuła przypływ adrenaliny.

       No więc grudzień był naprawdę cudowny. Te wszystkie wypady na długie zimowe spacery, smakowe, przesłodzone kawy w ich ulubionej kawiarnii lub zwyczajne przytulanie się w łóżku przy świątecznych lampkach. Wszystko miało swój klimat.

       Nawet nie zwróciły uwagi kiedy było już po dwudziestym grudnia, a potem zaraz święta.

       To nie było tak, że nie miały rodziców. Rodzicie Shuri zawsze byli bardzo zabiegani, milion spraw do zrobienia i rzeczy do załatwienia. Za to MJ nigdy nie miała w zwyczaju dzielić się zbytnio swoim życiem z nim. Oni po prostu byli.

       Dlatego też nikt z rodziny obu dziewczyn nie wiedział o ich związku. I to nie dlatego, że bały się o tym wspomnieć, lecz po prostu nie czuły większej potrzeby.

        Rodzice Shuri przyjeżdżali do domu na święta dopiero w południe dwudziestego czwartego grudnia, za to Michelle nie miała problemu z wymknięciem się póki to nie była wigilia.

        Dlatego w ten właśnie dzień spotkały się razem. Szkoła skończyła się dwa dni temu wiec było raczej spokojnie, bez żadnego zamartwiania się nią.

        Fakt, mogłyby zrobić coś kreatywnego i użytecznego ale przytulanie się w salonie przy kominku brzmiało o wiele bardziej zachęcająco. Dlatego spędziły na tym dość dużo czasu.

— Mam coś dla ciebie — w pewnym momencie MJ zdecydowała się przerwać wcześniejsza czynność. Z plecaka wyjęła niewielki pakunek obłożony świątecznym papierem.

       Shuri uśmiechnęła się, przejmując przedmiot od drugiej i zaczęła precyzyjnie zrywać papier.

        Było to zwyczajne zdjęcie. Zrobione tego samego dnia gdy zaczęły ze sobą chodzić, co prawdę mówiąc nie było tak dawno. Jednak Shuri uznała to za super urocze.

        A Michelle.... Michelle nie wiedziała jak niedługo  zacznie jej tych czasów okropnie brakować.

                                 。・:*:・゚☆

         Była noc przed trzecim stycznia. Dniem gdy naprawdę trzeba było w końcu wracać do szkoły.  Z początku wszystko szło dobrze, ale Michelle czuła się zwyczajnie źle przez kłótnie z swoją rodziną.

       Nie wiedziała co robi i zaczęła przelewać swoją złość na swoją dziewczynę. Obwiniać ją o wszystko, a tak naprawdę o nic kontrolnego. Za cel wzięła sobie przyjaciółkę Shuri. Doskonale wiedziała, że nic między nimi nie ma, ale mimo wszystko drążyła temat. Po prostu nie myślała trzeźwo.

        Gdy zdała sobie sprawę co właśnie zrobiła poczuła się strasznie źle. Shuri już naprawdopodobniej spała lub zwyczajnie ją ignorowała, chociaż szczerze mówiąc pierwsze opcja była bardziej prawdopobna, gdyż było już grubo bo trzeciej w nocy.

        Z całej stresu w końcu udało jej się sama zasnąć.

       Obudziła się. Spojrzała na zegarek. 7:25. MJ doskonale wiedziała, że była już spóźniona bo nie było opcji aby wyrobiła się na autobus w dziesięć minut.

        Mimo wszystko starała się jak najlepiej wykorzystać czas i po dziesięciu minutach była ubrana, praktycznie gotowa do wyjścia. Co prawda nie zdążyła zjeść śniadanie, a wszystko było zrobione totalnie niedokładnie ale oprócz tego była duża szansa, że uda jej się zdążyć do szkoły.

        Zaczęła pisać smsa z przeprosinami do Shuri. Prawe mówiąc było jej okropnie głupio, ale wiedziała, że potem co napisała powinna się tak czuć. Wysłała wiadomość.

       Przeszła kolejne kilkadziesiąt metrów. Ku jej zdziwieniu zaczął się tworzyć bardzo duży korek, bo na ogół okolice w której Michelle mieszkała należała do tych spokojniejszych, mniej zaludnionych.

       Jednak Michelle poczuła jakby serce przestało jej bić gdy zobaczyła rozbity na środku drogi autobus. Autobus którym miała jechać do szkoły. Autobus w którym aktualnie najprawdopodobniej znajdowała się Shuri.

        Na miejscu stała karetka i był okropny tłok. Michelle podbiegła do jednego z ratowników jednak nie uzyskała żadnej informacji.

       Po kilku minutach oczekiwania praktycznie na nic zdecydowała się, z ciężkim bólem serca, pójść do szkoły. Bolał ją brzuch, głowa, właściwie wszystko. Jedyne co jej zostało to nadzieja, że z jej dziewczyną było wszystko dobrze.

         Jednak jak powiadają nadzieja matką głupich.
Wszyscy z autobusu przeżyli oprócz jednej osoby. Shuri Udaku zmarła trzeciego stycznia w okropnym wypadku autobusowym. MJ dowiedziała się od jednego z nauczycieli. Poczuła jak jej świat wywraca się do góry nogami, a ona sama traci jakąkolwiek nadzieje, że kiedyś będzie lepiej.

        Spojrzała na chat z Shuri. Nieodczytane wiadomość. Zaczęła się zwyczajne zastanawiać czy jej dziewczyna naprawdę umarła z myślą, że ona jej nienawidzi...

        I z tylu głowy miała świadomość, że kiedyś znajdzie sobie nową partnerkę. Kiedyś wszystko się ułoży i będzie ponownie szczęśliwa.

         Jednak teraz czuła tylko wypełniająca każdy milimetr jej ciała pustkę.

A/N
hejj, sory ze to sztywne i dziwne takie ale mega dawno nie pisałam nic 😭😭😭😭 anyways wesołych świat

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top