》PROLOG《

W radiu został zorganizowany konkurs na najlepszy wiersz miłosny. Hobbystycznie piszę wiersze, więc chyba mogę spróbować swoich sił. Nagrodzona zostaje para: mężczyzna i kobieta, a nagrodą dla nich jest ich spotkanie w umówionym miejscu.

No po prostu łamią zasady RODO i przekazują potrzebne dane tych osób między nimi...

• • • • • •

A w ogóle to powinnam się przedstawić. Jestem Łucja Kaczmarek, mam 21 lat. Studiuję scenariopisarstwo i jestem na 3 roku studiów w słynnej łódzkiej filmówce. Mieszkam sama. Rodzice kupili mi mieszkanie. Oni akurat mieszkają w Gdańsku. Łódź zauroczyła mnie już jakiś czas temu, stąd decyzja o przeprowadzce właśnie tutaj.

Dorywczo pracuję jako kelnerka w kawiarni. Lubię tą pracę. Atmosfera zawsze jest miła, domowa...

Po pracy lub zajęciach, zawsze zakopuję się w moim łóżku pod stoma warstwami koców i czytam książki. To moja codzienność. Nie chodzę na imprezy, jak moi znajomi. Nie upijam się w trzy dupy, nie biorę, nie palę. Nie kręci mnie to w żaden sposób...

• • • • • •

Wracając do domu po zajęciach, w radiu ogłosili ciekawy konkurs.

- Ogłaszamy walentynkowy konkurs. Napiszcie nam ciekawy, ale również romantyczny i miłosny wiersz. Przeslijcie go do nas mailem. Nagroda to spotkanie najlepszej pary. Szczegóły na stronie internetowej...- powiedziała Pani w radiu.

Czemu nie spróbować? Nie wierzę, że jakikolwiek konkurs w radiu można wygrać, ale skoro mogę spotkać tam MIŁOŚĆ MOJEGO ŻYCIA!!! to czemu nie spróbować?

W domu wzięłam się za pisanie wiersza. Skromnie twierdzę, że jest świetny. Zatytuowałam go Kochaj... Od razu postanowiłam wysłać go do radia. Wyniki konkursu będą w Walentynki. Teraz tylko czekać...

3 dni później

- Uwaga uwaga! Znamy wyniki konkursu na najlepszy milosny wiersz. Osoby, które wygrały dostały SMS z numerem telefonu, do swojej, że tak to ujmę "bratniej duszy".- zaśmiała się dziennikarka radiowa.

- Czyli pewnie nie ja.- zaśmiałam się smutno i wyłączyłam radio.

Zabrałam kurtkę z wieszaka, ubrałam kozaki, szalik i czapkę, zabrałam torebkę i poszłam przejść się na miasto. Nie zaprzeczę, zależało mi na tym konkursie. Moje życie miłosne zakończyło się w liceum. Mój ówczesny chłopak po jego imprezie urodzinowej próbował zaciągnąć mnie do łóżka. Ja cudem się wydostałam i zostawiłam go. Do tej pory żaden facet się mną nie zainteresował.

Spacerując ulicami miasta, oglądałam się do okoła. Raz minął mnie chłopak, z bukietem róż, raz para zakochanych w sobie po uszy młodych. Byłam nawet świadkiem oświadczyn policjantów. Tego akurat się nie spodziewałam. Po krótkich owacjach, ominęłam cieszących się sobą funkcjonariuszy i poszłam na dalszy samotny spacer. Skręciłam w znaną mi doskonale ulicę i doszłam do kawiarni, w której pracuję. Na zmianie była moja znajoma Pola. To młodsza ode mnie o rok dziewczyna. Ma rude włosy, prawie białe oczy. Tęczówki są tak błękitne, że prawie niewidoczne. Pomimo, że jest młodsza, jest ode mnie wyższa o głowę. Zostawiłam odzież wierzchnią na wieszaku i podeszłam do lady.

- Cześć Pola.- przywitałam się z rudowłosą.

- Czekolada z karmelem.- powiedziała uśmiechnięta, wyprzedzając moją prośbę.

- Dokładnie.- zaśmiałam się i zajęłam miejsce przy ladzie.

Na telefon nawet nie chciałam patrzeć. I tak wiem, że nic ciekawego tam na mnie nie czeka.

- Co ty taka smutna?- zapytała zmartwionym tonem podając mi kubek czekolady na gorąco.

- W sumie nic takiego. Doła mam.- zaśmiałam się cicho.

- Na doła to masz ode mnie gofra z bitą śmietaną.- pocieszyła mnie.

- No co ty... utuczę się.

- A tam.- powiedziała szczęśliwa.- Na mój koszt.- szepnęła i pobiegła do kuchni.

Mówiłam już, że Pola jest strasznie uparta? Nie? To teraz mówię. Ona zawsze stawia na swoim.

W miłym towarzystwie Poli konsumowałam mojego gofra. Pożegnałam się z koleżanką i zaczęłam wracać do domu. Poszłam na szybkie zakupy spożywcze i wróciłam ostatecznie do domu.

Tam telefon rzuciłam na łóżko, a sama przygotowałam kolację. Później wzięłam długą i przyjemną kąpiel. Nie myślałam już o tym konkursie. O niczym nie myślałam. Wyłączyłam umysł. Puściłam moją ulubioną muzykę, nałożyłam maseczkę i leżałam w wannie.

Po kąpieli ubrałam się w piżamę i powędrowałam do sypialni. Tam w końcu wzięłam telefon do ręki.

12 nieodebranych połączeń od: Numer nieznany

30 wiadomości od: Numer nieznany

1 wiadomość

Telefon był wyciszony. Rzeczywiście zapomniałam włączyć dźwięk po zajęciach...

Okej... zaczyna robić się ciekawie...

W tej jednej wiadomości był numer mojego "wybranka"...

Pierwsze co zrobiłam, to zobaczyłam wiadomości. Ich treść to: Odbierzesz? Chciałbym z Tobą porozmawiać...

Jedna wiadomość mnie rozwaliła...

Słuchaj, jeżeli tak to ma wyglądać to się wypchaj. Jestem w stanie kupić sobie 1000 takich dziewczyn jak ty.

Do: Numer nieznany

Cieszy mnie to, że powodzi ci się w życiu. Zazdroszczę. Jak już kupisz te laski, to chociaż o nie dbaj.

No zobaczymy, czy z niego dalej będzie taki cwaniaczek.

Zadzwonił po dosłownie ułamku sekundy od wysłania wiadomości.

- Słucham.- rzuciłam szorstko.

- Hej.- usłyszałam niski, ale przyjemny męski głos.

- Rozumiem, że informujesz mnie o twojej transakcji?- powiedziałam poważnie.

- Przepraszam za tą ostatnią wiadomość. Po prostu poczułem się, jakbym został zrobiony w konia.- czułam, że nie jest mu wesoło.

- No ok...- westchnęłam.

- Piotrek jestem.- powiedział weselej.

- Łucja.- powiedziałam cicho.

- Śliczne imię.- powiedział, a mnie policzki piekły od rumieńców.

- Dziękuję.- wymamrotałam.

- Gdzie mieszkasz?- zapytał, a mnie wryło.

- To nie za szybko na takie informacje?

- Spokojnie. Nie chcę Cię nachodzić. Chciałbym się z Tobą spotkać.

- Ja jestem z Łodzi, a Ty?- zapytałam cicho.

- Ja mieszkam w Warszawie.- chyba jest bardzo szczęśliwy.- Pasuje Ci jutro w Manufakturze?- zapytał.

- Ymmm... jutro mam pracę. Ale spokojnie! Mam poranną zmianę.- zaśmiałam się.

- O 17 będziesz wolna?- zapytał z nadzieją.

- Będę.- uśmiechnęłam się.

- Okej...- powiedział lekko zestresowany.- Jeszcze raz przepraszam za tą wiadomość. Nerwy mnie poniosły.- był strasznie przygnębiony.

- Spokojnie, rozumiem.- powiedziałam cicho.

- Nie jesteś zła?- zapytał cicho.

- Nie...- usiadłam na łóżku.

- To do jutra. Wyśpij się.- zaśmiał się uroczo.

- Do jutra.- powiedziałam cicho i zakończyłam rozmowę.

Ta noc była ciężka. Cały czas myślałam, jaki on jest? Jak wygląda? Czy kontakt po tym spotkaniu się nie urwie? Zobaczymy.

Zaraz po mojej zmianie pobiegłam do domu naszykować się na spotkanie z Piotrem. Ubrałam biały, długi do połowy ud, wełniany golf, czarne rurki, brązowe śniegowce i cynamonowy płaszcz jeszcze dłuższy niż golf. Do tego biały, wełniany szal i torebka. Włosy rozpuściłam i założyłam perłową opaskę. Na ręku miałam zegarek i dwie perłowe bransoletki. Pomalowałam się delikatnie. Usta pomalowałam brązową pomadką, a na oczy dałam złoty cień. Do tego rzęsy i brwi. Wyperfumowałam się moimi ulubionymi perfumami i gotowa wyszłam z mieszkania. Przed 17 zadzwonił Piotr.

- Hej.- przywitałam się szczęśliwa.

- Cześć.- odpowiedział równie szczęśliwy jak ja.- Czekam pod Manufakturą.

- Jak przejdę przez ulicę i też będę.- powiedziałam uśmiechnięta.

- Okej...- lekko się zestresował.- Mogę chociaż wiedzieć jak jesteś ubrana?- zapytał niepewnie.

- Mam cynamonowy płaszcz, czarne rurki i perłową opaskę we włosach.

- Dobrze, czekam.- powiedział szczęśliwy.

- Do zobaczenia.- rozłączyłam się, bo światło zmieniło się na zielone.

Wzięłam głęboki wdech i przeszłam przez ulicę. Byłam przed Manufakturą. Rozejrzałam się do okoła, ale nikt specjalnie nie szedł w moim kierunku. Po chwili załamana zrezygnowałam z dalszego czekania i postanowiłam wracać do domu. Jednak w ostatniej chwili ktoś zakrył mi oczy.

- Puść!- wrzasnęłam na całe gardło.

- Spokojnie...- to ten sam znajomy głos.

- Piotr?- zapytałam cicho i odwróciłam się przodem do mężczyzny.

Za mną, a w sumie teraz przede mną stał sporo wyższy mężczyzna. Włosy brązowe jak czekolada, a oczy czarne, zlewające się z źrenicami. Był ubrany w czarny płaszcz, białą koszulę z bordowym krawatem. Dodatkowo miał czarną marynarkę i czarne spodnie. Buty też eleganckie, na wysoki połysk. Na ręku drogi zegarek, czuć od niego mocne, męskie perfumy.

- Dzień dobry.- powiedziałam zawstydzona.

- Co tak oficjalnie?- uśmiechnął się uroczo.- To ja powinienem być taki oficjalny. Obraziłem Cię, a na dodatek wystraszyłem. Przepraszam.- zza pleców wyciągnął róże.

- Dziękuję.- powiedziałam cicho i przejęłam od niego bukiet. Policzki mi płonęły.

- Jestem Piotr.- wziął moją dłoń, po czym ucałował jej wierzch.

- Łucja.- mruknęłam cicho, z uśmiechem na twarzy.

- Niezwykle miło mi Cię poznać.- powiedział z ślicznym uśmiechem.

- Mi również.

- Zapraszam.- nadstawił mi ramię, które objęłam.

Jego perfumy powodowały przyjemne zawroty głowy. Czułam, że jest wysportowany. Ma duże mięśnie. Przy nim czułam się jak niziołek. Ma przynajmniej 187 centymetrów wzrostu.

- Kino?- wyrwał mnie z rozmyślania na jego temat.

- Pewnie.- zaśmiałam się.

Wybraliśmy się na komedię. Kupiliśmy bilety i przekąski. Pozostało nam czekać na seans.

- To czym się zajmujesz?- zapytałam cicho i spojrzałam niepewnie w jego oczy.

- Jestem szefem fabryki kosmetyków.- powiedział poważnie.

- Ciekawie.- zaśmiałam się pod nosem.

- A ty? Co robisz na codzień?

- Na codzień studiuję scenariopisarstwo.

- O kurczę.- zdziwił się.- Naprawdę ciekawie.

- Dzięki.- zarumieniłam się.- Ale dorywczo pracuję w kawiarni.

- Fajnie.- uśmiechnął się.- Też studiuję, ale ekonomię.- zaśmiał się.

- No akurat do prowadzenia firmy...- stwierdziłam.

- Akurat...- westchnął cicho.

Akurat dostaliśmy pozwolenie na wejście do sali kinowej. Skończyliśmy nasz poprzedni temat i poszliśmy do środka. Zajęliśmy nasze miejsca i czekaliśmy na rozpoczęcie filmu. Dosłownie po niecałej pierwszej scenie, do Piotra zadzwonił telefon.

- Najmocniej Cię przepraszam. Dzwonią z firmy.- powiedział szeptem i wyszedł z sali.

Nie wracał przez przeszło pół godziny. Zdenerwowana postanowiłam wyjść. Na bilecie wstępu napisałam mu wiadomość.

Świetnie się bawiłam, ale też zadzwonili do mnie z firmy

Zostawiłam bilet i róże na fotelu, po czym wyszłam z kina. Idąc z łzami w oczach przez galerię, zobaczyłam Piotra. Kłócił się z kimś. Odbiłam w drugą stronę i wyszłam z centrum handlowego.

Gdy byłam już w domu, dostawałam mnóstwo wiadomości od Piotra. Przepraszał mnie za tą sytuację, ale mi nie chciało się nawet odpisać. Kilka razy zadzwonił.

- Skoro ma tyle kasy, że kupiłby 1000 takich dziewczyn jak ja, to nie ubędzie mu za dużo, jeżeli będzie dzwonił.- powiedziałam sama do siebie, po czym wyciszyłam telefon i starałam się zasnąć.

///\\\///\\\///\\\///\\\

AAAAAAA!

Witajcie w prologu mojej nowej książki! Jestem tak podekscytowana!!!

Niestety, ale ta książka idzie na 2 plan. Teraz skupiam się na "Miłości..." Ale nie mówię, tę książkę też będę pisać!

Miłego czytania ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top