》8《
Piotr z uśmiechem na ustach ulotnił się z mojego mieszkania. W progu drzwi, gdy już wychodził, niespodziewanie złożył na moim policzku pocałunek.
- Dziękuję.- powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha i wyszedł z mieszkania.
Stałam lekko oszołomiona. Właśnie przed chwilą pocałował mnie mężczyzna, którego jeszcze do dzisiejszego popołudnia szczerze nienawidziłam... Zobaczymy jak wykorzysta swoją szansę.
Z mieszanymi uczuciami poszłam spać. Całą noc zastanawiałam się, czy dobrze robię, umawiając się z Piotrem na kawę... Jednak każdemu należy się druga szansa.
Z zepsutym humorem poszłam na plan filmowy. Gdy weszłam do "mejkapu" zobaczyć, czy wszystko gra, jednak nie grało nic. Nie mówię tu o aktorach, bo u nich wszystko było piko belo, jednak gdy weszłam do mojej przyczepy... Tam czekał nie kto inny, jak Antek. Miał ze sobą kwiaty, bombonierkę i inne pirdoły. Nawet pluszaka mi kupił. No popatrz...
- Co chcesz?- zapytałam ostro.
- Kochanie...- powiedział smutny.
- Teraz kochanie? Wczoraj, nie było: Kochanie, tylko dziwka! Wytłumacz mi, co to do cholery było?!- krzyknęłam.
- Nie wiem. To było niechcący. Nie chciałem. Nigdy wcześniej nie podniosłem na Ciebie ręki i obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy!- załamał się.
- No na pewno, bo nie będzie miało nawet okazji.- powiedziałam olewatorsko.
- Nie... nie mów.- oczy prawie wyskoczyły mu z oczodołów.
- No a co innego mam zrobić w tej sytuacji?
- Dać mi szansę. Naprawdę cię przepraszam. Wyszło do dupy, ale obiecuję, że wszystko naprawię. Wybacz mi.- poprosił cichym głosem, patrząc mi w oczy.
To już kolejna osoba, jakiej daję szansę. Ale z drugiej strony...
- Dobra. Niech będzie.
- Tak bardzo Ci dziękuję.- odrzucił wszystkie rzeczy na kanapę i przybiegł mnie przytulić.
- No dobrze już...- zaśmiałam się cicho i odwzajemniłam przytulasa.
- Kino? Kolacja? A może obydwa? Dzisiaj. I kawa w porze lunchu.- proponował uśmiechnięty.
- Co do lunchu to jestem już umówiona...- wymamrotałam.
- Z kim?- zdziwił się.
Co mu powiem? Że z Piotrem? Pewnie i tak prędzej czy później się o tym dowie...
- Z Piotrem.- powiedziałam jeszcze ciszej.
- Z tym Piotrem?! Tym, który był u ciebie wczoraj?!- krzyknął i odsunął się ode mnie.
- No nie, z Adamczykiem!- krzyknęłam.
- Wiesz co? W buty sobie wsadź to wszystko!
- Ah tak? Ty możesz się na mnie wkurwiać, jak umówię się z kimś, ale jak ty codziennie z inną pierdolnicą idziesz, to mam siedzieć cicho?!
- Co innego, gdybyś się umówiła z kimś innym! A nie z tym stulejarzem, co śpi na kasie!- krzyczał jak opętany.
- Nie nazywaj go tak!- wrzasnęłam.
- Bo co?- warknął.
- Bo to mój znajomy i nie życzę sobie tego!
- A ty moje zna...
- Weź nawet nie kończ. Ewidentnie do siebie nie pasujemy.- powiedziałam poważnie.- Zastanów się lepiej nad swoim zachowaniem. To koniec.
- Nie...- powiedział cicho.- Łucuś...- głos mu się łamał.
- Nie mów tak do mnie, bo pewnie to nieprawda. Na końcu języka masz dziwka.- westchnęłam ciężko i wyszłam z przyczepy.
Siedzenie na planie było istną męczarnią. Antek, gdy tylko mógł, posyłał mi gniewne spojrzenia. Odliczałam minuty do spotkania z Piotrem. Może on w jakiś sposób zdoła mnie pocieszyć...
Nareszcie godzina przerwy na lunch. Starając się omijać ciekawskie i wścipskie spojrzenia wszystkich, ulotniłam się na miasto. Po drodze zadzwoniłam do Piotra.
- Hej.- powiedziałam udając szczęśliwą.
- Coś się stało?- zapytał zmartwiony.
- Nie... nieważne.- mruknęłam.
- Gdzie jesteś?- zapytał poważnie.
- Dochodzę do Manufaktury.- powiedziałam cicho.
- O tak się składa, że ja też.- usłyszałam jego głos tuż za sobą.
- Ale mnie wystraszyłeś.- powiedziałam poważnie i delikatnie uderzyłam go w ramię.
- A ty mnie zmartwiłaś.- powiedział cicho idąc do kawiarni.- Co się dzieje?- zapytał bardzo przejęty, zajmując stolik.
- Zerwałam z Antkiem.- mruknęłam, a na jego buzi zobaczyłam delikatne uniesienie się prawego kącika ust.
- Przykro mi.- odchrząknął aktorsko.
- No mi też.- westchnęłam cicho.
- Ale mam na to sposób.- powiedział z pocieszającym uśmiechem i poszedł do kasy coś zamówić.
Wrócił z jeszcze szerszym uśmiechem na ustach. Przyznaję, że zastanawiało mnie to, ale miałam taki natłok myśli, że absolutnie nie byłam w stanie nawet zapytać o powód jego szczęścia.
- Specjalne zamówienie dla najlepszej scenarzystki w Polsce. Na pocieszenie.- powiedział kelner i podał mi ogromną gorącą czekoladę, z bitą śmietaną, pełną kolorowych pianek, tęczowych posypek i czerwonych cukiereczków w kształcie serc. Piotrek zamówił sobie karmelowe Latte.
- Piotrek...- zaśmiałam się.- Oszalałeś.- uśmiechnęłam się do niego szczerze.
- Być może. Nie zaprzeczę.- oparł głowę o dłoń i spojrzał mi prosto w oczy z słodziutkim uśmiechem.
Cudownie spędziliśmy czas. Rozmawialiśmy o dosłownie wszystkim i niczym. Czułam się w jego obecności wspaniale. On ani razu nie wspomniał o Antku. Tylko grzecznie zapytał o powód rozstania. Ja jednak oszczędziłam mu tej informacji.
- Bardzo ci dziękuję za tę czekoladę.- podeszłam do niego i złapałam jego ciepłe dłonie.
- Musimy to jeszcze powtórzyć...- mruknął uśmiechnięty i pocałował w policzek.
- Piotruś!- usłyszałam bardzo piskliwy, damski głos.- Ty dupku!- wrzasnęła nieznajoma.
Otworzyłam oczy, gdy zobaczyłam kobietę, w wieku podobnym do mojego. Ewidentnie nie oszczędza sobie wizyt u chirurga plastycznego. Tu podniesione, tu powiększone, tu zmniejszone...
Ubrana była elegancko. Czarne, wysokie szpilki, czarne spodnie na kant, biała, zwiewna koszula, złota biżuteria mieniąca się w promieniach słońca i mocny makijaż na twarzy. Włosy brązowe, opadające jej na ramiona lśniły w słońcu.
- Kto to?- zapytałam zdezorientowana i okropnie przerażona. Ta kobieta zaczęła iść w naszą stronę.
- To jest...
///\\\///\\\///\\\///\\\///\\\
Bum bum szaka laka!
Polsat wita i pozdrawia!
Ogólnie to mam teraz CHOLERNĄ głupawkę, więc ogłoszenia będą dzisiaj nadzwyczaj wesołe hihihi *kiedy zjesz o jednego żelka witaminowego za dużo...*
Dawajcie teorie spiskowe w komentarzach! Kim może być ta tajemnicza kobita???
Odpowiedź niedłuuuugo 😂❤
Dobranoc Bestyjki!!!
Buziaki, przytulasy!
Wasza *dzisiaj wyjątkowo wesoła* Bielska 🤗👩🏼🚀❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top