》6《
Wjechałam windą na 7 piętro. Słuchając mojej ulubionej muzyki w słuchawkach, zrobiłam krok na przód. Jednak napotkałam przeszkodę. Na swój sposób miękką, a jednak twardą przeszkodę. Uniosłam wzrok w górę, odrywając go od ekranu mojego telefonu. Moje zabłąkane spojrzenie złapało kontakt, z tymi jedynymi, ciemnymi jak węgiel oczami. Jednak te oczy wypełnione były strachem, bólem i nadzieją.
- Czego?- warknęłam.
Powiedziałam w ten sposób, pomimo że z całych sił liczyłam, że go kiedyś jeszcze raz spotkam. Jednak mam do niego żal. Wiecznie jest coś ważniejszego ode mnie!
- Wszystkiego najlepszego...- powiedział smutny, a zza pleców wyciągnął bukiet przeróżnych kwiatów, oraz malutkie pudełeczko.
- Skąd...- powiedziałam cicho.
- Mam... swoje dojścia.- zaśmiał się cicho.
- Dziękuję.- powiedziałam ogarnięta szokiem.- Wejdziesz na moment?- zapytałam cicho, podnosząc wzrok znad kwiatów.
- Chętnie.- razem weszliśmy do mieszkania.
Przeszliśmy przez korytarz, aż dotarliśmy do kuchni. Tam z szafki wyciągnęłam szklany wazon, do którego nalałam wody, a następnie wsadziłam kwiaty.
- Kawy?- zapytałam cicho.
- Chętnie...- mruknął i jak zwykle nawet nie drgnął.
Przygotowałam dwie kawy w tym jedno Latte, a z lodówki wyciągnęłam ciasto, które przywiozła moja mama. Ukroiłam nam po kawałku, a następnie położyłam talerzyk z ciastem i łyżeczką przed nim.
- Dzięki.- odwrócił się w moją stronę, zabierając kawę, którą miałam wziąć. Uśmiechnął się, kiedy zobaczył Latte.
Zabrałam swoją kawę i usiadłam vis a vis niego. On delektował się kawą i ciastem. Ja również zaczęłam jeść. Co jakiś czas zerkałam na niego. Zmienił się. Zapuścił brodę, zaczął nosić okulary...
- Otworzysz?- zapytał cicho, podsuwając pudełeczko w moją stronę.
Nie mówiąc nic, wzięłam to pudełeczko, żeby sprawdzić co jest w środku. Znalazłam tam bransoletkę na łańcuszku. Srebrna, z przywieszką klapsa filmowego.
- Dziękuję!- powiedziałam uśmiechnięta.
Już podnosiłam się z krzesła, żeby go przytulić. Jednak... Jednak nie. Uznajmy, że grawitacja mi na to nie pozwoliła. Uważam, że to jeszcze za wcześnie, żeby się przytulać.
- Przyjemność po mojej stronie.- odmruczał z lekkim smutkiem.
- Pomożesz?- wyciągnęłam dłoń z bransoletką w jego stronę.
On pomógł mi ją założyć. Kiedy skończył ją zapinać, delikatnie pogładził wierzch mojej dłoni, co spowodowało, że zimne dreszcze przeszły mnie po całej ręce. Natychmiast wyrwałam swoją dłoń, a on spojrzał na mnie smutny.
- Co ten facet tutaj robi?!- usłyszałam krzyk Antka, który stał za mną.
Nie powiedziałam Antkowi o Piotrze. Nie sądziłam, że kiedykolwiek dojdzie do spotkania między nimi.
Piotr ze smutkiem w oczach wstał i ostatni raz spojrzał mi prosto w oczy.
- Przepraszam...- mruknął smutny.- Nie powinienem tu przychodzić.- ulotnił się z kuchni.
- Żebym Cię tu więcej nie widział!- wykrzyczał Antek, po czym zwrócił się do mnie.- To właśnie tak mnie kochasz?!- wrzasnął na mnie.
- Uspokój się.- powiedziałam cicho.
- Łatwo ci mówić!- wrzeszczał jak opętany.- To nie ty widzisz mnie z jakąś inną!
- To tylko znajomy...- powiedziałam jeszcze ciszej.
- Znajomy, któremu pozwalasz się obmacywać!- krzyknął, a przy okazji zobaczył kwiaty.- To od niego?- złapał je, a z nich wyleciała karteczka powieszona na sznureczku.- Spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze! Życzy Piotr.- przeczytał z bardzo słabo odegranym obrzydzeniem w głosie. Niezły aktorzyna.- Skąd go znasz?!- krzyknął.
- Nieważne.- wymamrotałam.
- Pytam skąd?!- z nerwów wyrzucił te kwiaty przez otwarte okno.
- Gówno powinno Cię to obchodzić! Ja się nie pytam skąd znasz tą, tamtą, czy sramtą?! Jak chcesz mi robić przesłuchanie, to idź kurwa na policjanta, tylko nie wiem, czy takich psycholi nie odsyłają od razu do zakładu zamkniętego.- wyrzuciłam to z siebie, machając rękoma na wszystkie strony świata.
- Dziwka.- splunął i wyszedł z mieszkania.
Gdy tylko wyszedł, ją pobiegłam zamknąć drzwi na klucz. Jednak usłyszałam bójkę. Ze strachu zerknęłam tylko przez wizjer. Piotr naparzał się z Antkiem. Leżeli na podłodze, Piotr miał przewagę. Wybiegłam z mieszkania i starałam się ich rozdzielić. Rykoszetem mi oberwało się od Antka w policzek. Z tego szoku upadłam obok nich.
- Przepraszam.- zepchnął Piotra i podszedł do mnie.
- Zostaw mnie.- powiedziałam cicho, a moje ciało zaczęło drżeć.
- Łucja... wiem, że mnie poniosło.- nadal próbował się do mnie przybliżyć, ale ja się odsunęłam, aż w końcu napotkałam drzwi od mojego mieszkania.
- Nie słyszałeś jej?- zapytał wkurzony Piotr.
- Odwal się. To moja dziewczyna.- odparł Antek.
Piotra wryło. Nie wydobył z siebie ani słowa. Pojedyńcza łza spłynęła po jego policzku.
- Antek, jutro się spotkamy.- powiedziałam poważnie, cała drżąc.
- Ale dzisiaj masz urodziny. Mam dla Ciebie niespodziankę.
- Tą niespodzianką była lepa w policzek?- warknął Piotr.
- Spierdalaj. Nie do Ciebie mówię.- powiedział do Piotra, a mnie chciał złapać za ręce.
- Zostaw.- ukryłam moje dłonie przed nim.
- Skarbie...- powiedział cicho.
- Jutro się spotkamy. Dzisiaj nie mam na nic siły.- cudem wstałam i złapałam za klamkę od mieszkania.
Zrezygnowany i smutny Antek zjechał windą, a Piotr nadal stał jak wryty i patrzył na mnie jak w obrazek.
///\\\///\\\///\\\///\\\
Wiem wiem. Krótki, bo tylko 750 słów, ale zaufajcie mi, będzie ciekawie!
Co mi pozostało... życzyć Wam wspaniałego dnia!
Wasza Bielska ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top