》11《

Zaczęliśmy naszą "parapetówkę". Pola puściła muzykę na telefonie, podłączonym do głośnika bezprzewodowego. Ona tańczyła razem z Krystkiem, a ja siedziałam na kanapie i powolnym duszkiem wypijałam zawartość mojego kieliszka. Kilka razy zatańczyłam, później jednak postanowiłam być obserwatorem.

Naszą skromną imprezę skończyliśmy po 1 w nocy. Krystek z Polą spali w salonie na nierozłożonej kanapie, a ja w swojej nowej sypialni. Walnęłam się plecami na materac i rozłożyłam ręce. Poczułam wolność. Wolność od przykrej przeszłości i smutnych wspomnień.

Usnełam szybko, a spałam bardzo długo. Obudziłam się przed 12. Z lekkim bólem głowy i suszącym gardłem zeszłam do salonu. Widok, jaki tam zastałam spowodował u mnie wybuch śmiechu. Krystian, jak księżniczka spał sobie pod kocem na kanapie, a Pola trzęsła się z zimna na dywanie.

- Pola...- próbowałam mówić jak najciszej, żeby nie obudzić księżniczki.

- Co...- podniosła głowę z podłogi i spojrzała na mnie.

- Chodź, zrobię ci herbatę.- powiedziałam nadal ledwo powstrzymując śmiech.

Razem z rudowłosą poszłam do kuchni. Jedyną rzeczą, jaką miałam w szafce, to ostatnie 2 torebki herbaty i cukier. Poza tym pustka.

Wykorzystując fakt, że Krystian śpi, razem z Polą wykorzystałyśmy ostatnią herbatę.

- Jadę dzisiaj do galerii.- powiedziałam cicho, popijając herbatę. Spoglądałam na widok za oknem. Dzielnica jest o wiele ładniejsza i zielona, niż ta, gdzie wcześniej mieszkałam.

- Dodatki do mieszkania?- zapytała Pola, podobnie jak ja pijąc herbatę.

- No tak... Przyda się tu parę dodatków.- powiedziałam cicho, napawając się zielenią zza okna.

Gdy już wszyscy byliśmy na nogach, postanowiliśmy doprowadzić mieszkanie do porządku. Skończyliśmy w niecałą godzinę. Pola z Krystkiem jadą dzisiaj do jego rodziców. Ja szybko się ogarnęłam, bo czeka mnie ciekawy dzień w sklepie z dodatkami. Dzisiaj mamy dzień wolny na planie, chcę wykorzystać go jak najlepiej.

W galerii spędziłam prawie 4 godziny. Jednak suma summarum jestem zadowolona. Obkupiłam się tak, że w trakcie pakowania rzeczy do samochodu zwątpiłam, że wszystko zdołam upchnąć. Na moje szczęście wszystko się zmieściło.

Resztę dnia spędziłam na spokojnym spacerze po parku. Po tych zakupach nie miałam już sił, na rozkładanie tych rzeczy w mieszkaniu. Zaniosłam wszystko do salonu i poszłam na spacer.

Nic mnie nie obchodziło. Nie myślałam o niczym. Z pustą głową podziwiałam uroki tego parku.

Jednak ta sielanka długo nie trwała. Dreptając sobie wolnym krokiem po parku, przeszłam koło ławki, na której siedział mój były chłopak. Już z pewnej odległości go zauważyłam. Siedział z tą samą dziewczyną, którą dwa dni temu zasiewał w mejkapie. Kiedy mnie zauważył, zaczął się z nią obściskiwać. Żałosne. Ja z podniesioną głową przeszłam obok nich. Nie zabolało mnie to jakoś szczególnie. To tylko taka ogromna szpila wbita w moje serce! Gdy ich miałam już za sobą, czułam, jak łzy zbierają mi się w oczach. Cała zaczęłam się trząść.

Dlaczego to ja zawsze obrywam? Czy na tym świecie nie ma już normalnych chłopaków. Jak nie farmer, co zasiewa wszystko co się rusza, to dwulicus, który ma narzeczoną, ale i tak będzie się do Ciebie kleił!

Poszłam do domu. Już na nic nie miałam ochoty. Ani na spacer, ani nic! Miałam odciąć się od złych wspomnień, a tu zaraz za rogiem jakby na zawołanie! Chyba gorzej być nie może...

A jednak! Kilka tygodni po mojej przeprowadzce, będąc na planie filmowym, dogrywając ostatnie sceny do filmu, dostałam telefon. Dzwoniło do mnie małżeństwo, które kupiło ode mnie mieszkanie. Odeszłam spory kawałek od miejsca, w którym rozgrywała się scena, po czym odebrałam połączenie.

- Kaczmarek, słucham.- powiedziałam lekko zdziwiona.- Coś się...

Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ zostałam ogłuszona krzykami i wrzaskami kłótni.

- My mamy do Pani pytanie.- kobieta starała się mówić jak najbardziej opanowanym tonem. Czułam, że niewiele brakuje, żeby ona wybuchła płaczem.

- To ty masz pytanie!- wrzasnął jej małżonek.

- Ucisz się!- wrzasnęła kobieta, a ja chwilowo ogłuchłam na jedno ucho.- Przepraszam.- powiedziała cicho.

- Nie ma sprawy.- westchnęłam ciężko i myślałam, co jest powodem tego telefonu.

- Chodzi o to, proszę Pani, że ktoś że tak to ujmę, namiętnie wysyła kwiaty pod nasz adres.

I znowu od nowa Polska Ludowa!

- I dodatkowo są karteczki. Podpisy są na tyle anonimowe, że mój mąż myśli, że mam kochanka!- krzyknęła łamiącym głosem, a we mnie krew zawrzała.

- Proszę dać mi męża do telefonu.- poprosiłam.

Postanowiłam od razu uspokoić małżonka Pani Joasi, żeby mógł się z nią pogodzić.

- Słucham.- warknął.

- Rozumiem, że Pan może mi teraz nie wierzyć, ale te kwiaty nie były do pańskiej żony.

- A do kogo?! Do Pani?!- krzyknął, a ja w tle usłyszałam, jak żona go uspokaja.

- Tak. Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że te kwiaty są do mnie. Po prostu osoba, która je wysłała nie ma pojęcia, że ja już tam nie mieszkam...- wytłumaczyłam, a poziom wstydu w mojej świadomości rósł z każdym słowem.

- Dobrze... Bardzo przepraszam, za te krzyki.- powiedział pan Patryk.

- To ja przepraszam.- powiedziałam załamana.- Czy ja mogę do państwa przyjechać za moment? Chciałabym to do końca wyjaśnić, ale face to face.- powiedziałam cicho.

- Jasne, zapraszamy.- powiedział pan Patryk, po czym się rozłączył.

Ja szybko pobiegłam do reżyserki. Zgłosiłam, że na moment muszę zerwać się z planu. Na moje szczęście się zgodziła. Ja po kwadransie byłam już w moim starym mieszkaniu... Państwo Kowal są już pogodzeni. Zaprosili mnie do kuchni, gdzie Pani Asia zrobiła kawę, a pan Patryk podał ciastka.

- Dlaczego te kwiaty tu przychodzą?- zapytała Pani Asia.

- Więc tak...- opowiedziałam im, jak to się zaczęło.- ...no i okazało się, że ma narzeczoną.- mówiłam, wpychając w siebie kolejne ciastka.

- Że co?!- krzyknęła Pani Asia.

- Co za bezczelny typ!- powiedział zdenerwowany Pan Patryk.

- Zgadzam się.- wypłakałam.- No i... on później przyszedł do mnie z kwiatami i winem. Ja go spławiłam, a on kwiaty i wino oddał mojej przyjaciółce.- łzy ciekły mi po policzkach.- Dlatego postanowiłam się przeprowadzić.- powiedziałam zapłakana, przełykając ciastka i biorąc kolejne do ręki.- Żeby jego już nie spotykać, nie dostawać tych kwiatów... Ale jak widać, on ma to w dupie Pomimo, że w nawet wygrażałam się policją! On ma to najwidoczniej gdzieś!- wypłakałam, chowając twarz w dłonie.

Po moich lamentach i płaczach państwo Kowal wsparli mnie. Nie są na mnie źli, bo ja nie jestem winna temu, że Piotrek jest tak upartym dupkiem.

Zaprzyjaźniłam się z tym małżeństwem. Przeszliśmy na tak zwane "ty". Asia powiedziała, że mogę postawić Piotrowi ultimatum: albo daje sobie spokój z kwiatami i nie ma mowy o policji, albo z marszu zakładam mu sprawę na policji. Co do kwiatów, to Patryk z wściekłości tak samo jak ja, wyrzucił je przez okno. Ale zapamiętał napis na karteczce:

Pamiętaj, że zawsze będę dla Ciebie. O każdej porze dnia i nocy. Dla Ciebie zrobię wszystko!

P.

- Dzięki bardzo.- wyściskałam moich nowych znajomych.- Ja uciekam na plan. W kontakcie!- powiedziałam uśmiechnięta i wyszłam z ich mieszkania.

Do Piotra mam zamiar zadzwonić po pracy. Przyznam szczerze, że niezwykle wkurwiła mnie ta sytuacja i niezwykle korci mnie, żeby bez gadania założyć mu sprawę na policji. Jednak moje dyplomatyczne oblicze nie dało za wygraną, w starciu z obliczem wściekłości.

Z planu zeszliśmy o 20. Antek, jak to Antek, zawsze musi mi dogryźć. Gdy szłam koło mojego stanowiska, żeby zabrać torebkę, on siedział z tą lampucerą i się z nią obściskiwał na moim krześle.

- Miłego dnia!- powiedziałam uśmiechnięta patrząc mu w oczy, po czym zabrałam torebkę i poszłam w stronę mojego samochodu.

Usiadłam na miejscu kierowcy, po czym wzięłam kilka głębokich wdechów. Uspokojona pojechałam do mieszkania. Po drodze podskoczyłam na szybkie zakupy. W mieszkaniu przygotowałam sobie na kolację bardzo zdrową kolację. Wzięłam zupkę chińską, zalałam zagotowaną wodą, po czym poszłam do salonu. Jednak wcześniej poszłam odświeżyć się po całym dniu na planie. Wzięłam szybki prysznic, po czym już w salonie zaczęłam pałaszować moją FIT kolację.

Po godzinie ocknęło mnie, że muszę dzisiaj coś zrobić. Wzięłam telefon i wybrałam numer do Piotra.

///\\\///\\\///\\\///\\\

Witajcie!

Przedstawiam państwu nowy rozdział. Przy okazji dziękuję na ponad 300 wyświetleń! Niby mało, a cieszy serduszko 😊❤

Jak zwykle czekam na teorie spiskowe w komentarzach!

Miłego dnia! 😚❤🤗

Wasza Bielska 👩🏼‍🚀🖤⚡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top