♡ 20. Zerwanko ♡
Bo trzeba trochę dramy kiedyś dać XD. W moich innych prefkach był przypadek, gdzie rozdział nazwałam ,,Kiedy zrywacie", a ostatecznie specjalnie dałam w nim pewne hehe ( ͡° ͜ʖ ͡°) smaczki. ALE TUTAJ NIE TYM RAZEM. Czekać do walentynek bynie >:3
~
~Kamado Tanjirō~
- No i wtedy... Tanjirō, słuchasz mnie?! - zapytałaś, widząc, że chłopak Cię ewidentnie nie słucha. Opowiadałaś mu o swojej ostatniej misji, w której o mało co nie straciłaś życia. Kamado natomiast w trakcie Twojego opowiadania albo czyścił swój miecz, albo chodził sprawdzić czy z Nezuko wszystko w porządku. Z początku Cię to tylko nieco irytowało, jednak gdy przyleciał kruk ciemnookiego z misją dla chłopaka, miarka się przebrała. Tanjirō niezbicie po prostu miał to, że ledwo wyszłaś ze swojej ostatniej misji cała i zdrowa - gdzieś. - AHA, CZYLI MOJE ŻYCIE JEST MNIEJ WAŻNE, TAK?!
- Co ty wygadujesz [Y/N]? - zapytał Tanjirō - Przecież cały czas Cię słucham.
- Ah tak? - dopytałaś. - To w takim razie w jaki sposób demon o mało co mnie nie zabił?!
- TO TEN DEMON PRAWIE CIĘ ZABIŁ?! - zaskoczył się Kamado. Szybko jednak pożałował tego, o co właśnie zapytał, gdy zaczęłaś lekko kręcić głową mając łzy w oczach. Cofnęłaś się parę kroków od niego. - O mój Boże... [Y/N] bardzo Cię przepra...
- NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! ROZUMIESZ?! - wybuchnęłaś, po czym zasłaniając usta i próbując wstrzymać spływające po Twoich i tak już czerwonych od płaczu policzkach łzy, co szło Ci słabo, pobiegłaś w przeciwnym kierunku, chcąc aby chłopak stracił Cię z pola widzenia.
- [Y/N]! - krzyknął chłopak, zbyt późno wyciągając rękę w Twoją stronę. Jednak to nie było skuteczne. W tej chwili przestało Cię obchodzić, czy jeszcze dzisiaj zostaniesz zaatakowana przez jakiegoś demona. W końcu skoro na Twoim życiu nie zależało nawet Twojemu partnerowi, to co innego pozostaje?
~Agatsuma Zenitsu~
Lubiłaś od czasu do czasu dawać jakieś małe prezenty swojemu chłopakowi. W ten sposób chciałaś mu pokazywać, że bardzo go kochasz i nie wyobrażasz sobie życia bez niego przy boku. Właśnie szłaś przez wioskę, w której poznaliście się pierwszy raz, niosąc kosz z kwiatami, które specjalnie zerwałaś dla blondyna.
- Więc... To z Tobą moja siostra nie chciała być, tak? - usłyszałaś głos innej przedstawicielki płci pięknej. Szybko dojrzałaś koło niej Zenitsu. - Kompletnie nie mogę zrozumieć, czemu się Ciebie tak brzydziła...
Twoje źrenice zaczęły niebezpiecznie drżeć, gdy zobaczyłaś, jak dziewczyna przysuwać się bliżej blondyna, co mu się ewidentnie podobało. Po chwili dziewczyna, która była prawdopodobnie rodziną dziewczyny, którą ''uratowałaś'' przed Zenitsu przy Twoim pierwszym spotkaniu z chłopakiem, zaczęła obydwoma dłońmi głaskać jego zarumienione policzki.
- ... [Y/N]-chan?! - zapytał zaniepokojony Agatsuma, kiedy usłyszał, że niedaleko od niego i tajemniczej dziewczyny upadł Twój koszyk, z którego rozsypały się kolorowe kwiaty. Po chwili dojrzał Ciebie, odwróconą do niego tyłem i powoli znikającą w tłumie. Płakałaś. Powód był oczywisty. Pomimo Twojego szczerego wyznania i uczuć, jakimi go darzyłaś, wciąż nie byłaś tą jego prawdziwą i jedyną miłością. - [Y/N]-chan!
Chłopak odepchnął od siebie nieznajomą, po czym zaczął biec chcąc Ciebie dogonić. Jednak jako iż było w pobliżu mnóstwo ludzi, już Cię potrafił odnaleźć.
Chciał Cię w tym momencie zatrzymać przy sobie i szybko zaczął żałować swojej głupoty, powoli oddając się tamtej dziewczynie. Nikt inny nie był w stanie dla niego zastąpić Ciebie.
~Tomioka Giyū~
W swoim życiu miałaś już niejednego adoratora. Każdy wyrażał Ci chęci zostania z Tobą na zawsze na różne sposoby, by skraść Twoje serce. Były to różne sztuczki typowych mężczyzn, starających się być jak najbardziej romantycznymi.
Doskonale wiedziałaś jednak, że Twój partner nie jest tym typem osoby, co Ci w sumie odpowiadało. Kochałaś go takim, jaki jest. Mimo docinek filar owadów, brunet jak najbardziej odpowiadał Twoim preferencjom.
Był jednak pewien problem. Czułości czy inne takie gesty okazywał sporadycznie. W całym Waszym związku, to głównie ty inicjowałaś zbliżenia, przytulanie czy też całowanie. On robił to bardzo rzadko, co z jednej strony Cię smuciło.
- Giyū? - zapytałaś raz niebieskookiego, wieczorem będąc na wspólnej misji, którą właśnie zakończyliście. - Czy ty kiedykolwiek okazywałeś komuś swoje uczucia? A nawet jeśli, to czemu ty nic nie okazujesz mi? Czuję się przez to trochę... Olewana?
- Zabójcy demonów nie mają czasu na takie rzeczy. - odpowiedział beznamiętnie chłopak. - W każdej chwili każdy z Korpusu może stracić życie na polu walki. Powinnaś do tego dorośleć i w końcu to zrozumieć.
Szczerze? Jego słowa zadziałały, lecz nie tak, jak on by raczej tego chciał. Twoja mina nieco zrzedła. Czyży Twój partner uważał Wasz związek za niepotrzebny? Niby to, co powiedział było prawdą. No ale ty zawsze potrafiłaś znaleźć czas dla niego, pomimo misji, które miałaś równie często przydzielane. A on już nie? A może... Jesteś według niego niewystarczająca? Uznając swoje przypuszczenia za słuszne, szybko skierowałaś się w głąb lasu, na bardziej niebezpieczną misję. W końcu widocznie musisz ''urosnąć'' w jego oczach.
~Rengoku Kyōjurō~
- No, no... Mamy tu niezłą sztukę... - mówił demon, który stopniowo się do Ciebie zbliżył. Wciąż stałaś gotowa do uderzenia potwora w każdej chwili. Po sekundzie stworzenie mocno złapało Cię za włosy i podniosło do góry. - Nie wstydzisz się siebie? Jesteś łatwą ofiarą na takie demony jak ja.
Zaczęłaś machać swoim mieczem, strając się obronić, niestety nie skutecznie. Tylko się szamotałaś jak ryba wyciągnięta żywcem z wody. Odcięłaś rękę, demona, w której Cię trzymał. Potwór jednak znów ruszył do ataku. W pewnym momencie Twój partner zdołał pozbawić głowy potworowi. Stałaś przez chwilę nieco skrępowana. Znowu. Znowu on musiał Cię uratować. Nie miałaś mu tego za złe. To do siebie poczułaś wstręt. Zawsze czułaś, że w Twoim ciele jest coś nie tak.
- Kyōjurō? - zaczęłaś. - Naprawdę nie musiałeś. Chyba nawet jakbym sobie nie poradziła, to nic by się nie stało... Słyszałeś, co ten demon powiedział?
- Zwyczajna nieprawda. - odparł. - Niektórzy przeciwnicy starają się tym Nas osłabić. Nie bierz tego do siebie. Na pewno nie jednemu lub nie jednej to powiedział. Idziemy!
Ty jednak wciąż stałaś. Co, jeśli inni mniej przejmowali się takimi opiniami? Po co on się musi interesować tym, jak wyglądasz? Poczułaś, że możesz mu nie odpowiadać. Po co mu jesteś? Przecież on zasługuje na kogoś lepszego niż ty. Filar płomieni zerknął za siebie, widząc, że stoisz z głową spuszczoną w dół, a po Twojej twarzy spływają pojedyncze łzy. Chciał coś powiedzieć, jednak ty szybko poszłaś przed siebie, zostawiając go w tyle, chcąc go zostawić w spokoju, przez co blondyn nie wiedział jak zareagować.
- Znajdź kogoś lepszego niż ja... - rzuciłaś mu łamiącym się głosem. - Kogoś, kto nie jest taką poczwarą jak ja.
~Tokitō Muichirō~
Stanowczym krokiem podeszłaś do chłopaka. Zdecydowanie, nie byłaś w dobrym nastroju. Niebieskooki natomiast w dalszym ciągu przyglądał się chmurom na niebie, siedząc koło drzewa, gdzie pierwszy raz się poznaliście.
- Możesz mi coś łaskawie wyjaśnić?! - zapytałaś dosyć podenerwowana. Brunet nic nie odpowiadał. Cały czas był z głową w chmurach. - Chyba mi coś obiecałeś. Pamiętasz co?
Muichirō nie odpowiadał w dalszym ciągu, zainteresowany aktualnym wyglądem nieba. Zupełnie jakby to ono obchodziło go bardziej niż Ty.
- Chciałam Cię przedstawić mojej przyjaciółce. Prosiłam Cię, byś przyszedł. Ale jak widać, nawet to jesteś w stanie zapomnieć i nie przyjść tak, jak Cię poprosiłam. - mówiłaś, żywo gestykulując. - I wiesz co? Teraz jestem pośmiewiskiem! Uważają mnie za wariatkę, która sobie Ciebie wymyśliła!
Filar mgły w dalszym ciągu wyrażał nikłe zainteresowanie Twoją gadaniną. Tak jak sądziłaś. Widocznie byłaś u niego na ostatnim miejscu. Zawsze był takim dziwakiem? Teraz to było dla Ciebie już nieistotne. Teraz to ty byłaś dziwna, skoro teraz połowa Twojej rodziny i znajomych huczała o tym, że rzekomo najprawdopodobniej wymyśliłaś sobie swojego partnera.
- Dobra! Od teraz już dla mnie nie istniejesz! - krzyknęłaś wycierając łzy wypływające z Twoich oczu, po czym szybko uciekłaś od chłopaka, na co ten nawet na Ciebie nie spojrzał.
~
OK, jeszcze dzisiaj albo jutro zacznę pisać rozdział, gdzie się pogodzicie. Lubicie dramy? No to proszę bardzo >:D
PLZ, ZREKOMPENSUJĘ WAM TO W POSTACI ROZDZIAŁU TYPU LIME (łagodniejsza wersja Lemona).
W każdym razie - tak sobie spojrzałam na wstęp tej książki i powiem jedno: JAK WIDAĆ UMIEM NIEŚWIADOMIE JEBAĆ ZASADY XDDD.
Naura-
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top