🥀~Rozdział 15~🥀

🥀~Złość~🥀

Perspektywa Annabeth

  Chyba nikt z nas nie lubi przyjmować opinii innych. Chyba, że jest pozytywna to co innego. Jednak zdarza się ona rzadko. Najgorsze to chyba wytykanie naszego wyglądu, czy zachowania. Osoby starsze często nie rozumieją tych młodszych i powstają pewne zgrzyty. Tak naprawdę nikt z nas nie może być w pełni sobą. Zawsze się znajdzie taka osoba, która będzie miała najwięcej do powiedzenia. Jednak jest zawsze nagroda dla tych co niczego nie udawają, może być taka ,że znajdą prawdziwych przyjaciół, czy też miłość.  Ten świat czasami jest dla mnie dziwny, może dlatego ,że jest w nim sporo nienawiści,  która wszystko niszczy. Jednak sporo książek i filmów pokazuje, że często nienawiść, może się przerodzić miłość, jeśli nauczymy takie osoby czuć i kochać...

Nie dość, że dzisiejszy dzień miałam jeden z najgorszych, to musiałam spotkać Dustina, który ciągle opowiadał min, że jestem tą idealną. Zaczynało mnie te denerwować. Ja nie mogłam pytać o jego życie, ale on już mógł. Czy wszyscy wokół musieli sprawiać mi przykrość? Co ja im takiego zrobiłam. Spojrzałam wkurzona na Dustina, a ten nagle spoważniał.

— Ty zmieszałeś mnie z błotem tylko dlatego, że zapytałam się jaki jesteś. Jednak sam ciągle uważasz mnie za tą idealną. Nie znasz mojego życia, nie wiesz przez co muszę przechodzić. Wy wszyscy jesteście okropni, ciągle wytykacie komuś jakieś błędy, a sami siebie nie widzicie. Człowiek chce spełnić swoje marzenia, albo komuś pomóc to nie może bo talię osoby, jak ty wydobywają źle emocje — warknęła, po czym ostatni raz na niego spojrzałam i ruszyłam biegiem. Chciałam się w końcu znaleźć daleko od tego wszystkiego.

Słyszałam, jak zaczyna mnie wołać, ale ja nie patrzyłam w tamtą stronę. Zaczęłam nic nie widzieć przez łzy,  które mi napływały. Chciałam po prostu nic nie czuć. Kiedy wtargnęłam na pasy, w oddali usłyszałam trąbienie i nadjeżdżający samochód. Przełknęłam ślinę, nie zdolna zrobić żadnego kroku. Sądziłam, że zaraz we mnie uderzy, ale poczułam czyjąś rękę, która przyciąga mnie z powrotem na chodnik. Moje serce zaczęło szybciej bić,  spojrzałam niepewnie na mojego bohatera i okazało się, że był to Dustin. Nie sądziłam, że będzie chciał mnie ratować.

— Przepraszam za to, jednak teraz mogło ci się coś stać. Uważaj na siebie — powiedział, a ja pokręciłam głową.

Prawda była taka ,że wszystko było mi jedno już. Może tak byłoby lepiej, gdyby mnie nie było? W końcu dla każdego byłam rozczarowaniem. Miałam dość tego, że każdy umiał mówić to, jaki ktoś jest. Chciałam w końcu nie musieć udawać i być po prostu sobą.

Jednak w tym roku wszystko miało się zmienić...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek. Wiele to dla mnie znaczy. Dziękuję ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top