4


Obudziłam się, bo poczułam jakieś kopnięcie w podeszwę mojego buta. Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę, która nade mną stała i patrzyła na mnie z góry. Był to chłopak w czerwonych włosach, który robił tu chyba za kogoś ważnego. Jeśli dobrze pamiętam nazywał się on Taeyong.

-Co?- zapytałam jeszcze zaspana

-Za pięć minut ruszamy. Radzę wam się obudzić- powiedział i krótko spojrzał na śmiącego obok mnie Jacksona

Kiedy kiwnęłam mu głową, chłopak prychnął pod nosem i odszedł, y budzić innych. Zauważyłam wtedy ,że oprócz niego jeszcze Minho robił to samo co on i dwóch innych i chyba starszych mężczyzn. Spojrzałam po ludziach koło nas i gdy zobaczyłam jak wszyscy zaczynali się budzić i szykować do wymarszu, szturchnęłam chłopaka, który nadal spał na moim ramieniu.

-Wstawaj, już wychodzimy- powiedziałam gdy otworzył oczy i na mnie spojrzał. 

Kiedy zobaczyłam jakie miał czerwone oczy od razu pomyślałam o tym, że miał koszmary. W nocy często się budziłam bo czułam jak mocno zaciska na mnie swoje dłonie. Domyślam się, że to przez to, że stracił swoich bliskich.

Podniosłam się z podłogi i chwyciłam w dłonie swój plecak, który był wszystkim wypchany. Musiałam śmiesznie wyglądać gdy go ubrałam, ale nie przejmowałam się tym w takiej sytuacji. Teraz najważniejsze było dla nie to , by przeżyć.

 Po kilku minutach wszyscy staliśmy tak samo jak na początku gdy tu przyszłam. Taeyong i Minho stanęli na podwyższeniu i objaśnili nam cel dzisiejszej wyprawy. Ucieszyłam się słysząc, że pewną część trasy przejedziemy pociągiem. To by był duży wysiłek gdybyśmy musieli przejść praktycznie całą Koreę (zastanawiam się czy to dobrze napisałam xd ) na pieszo. Najgorzej mają osoby z dziećmi i osoby starsze. Mam też nadzieję, że cala trasa uda się bez niespodzianek w postaci wampirów. Nie chcę na nie trafić.

-Będziesz szła tuż za nami- usłyszałam nagle głos Taeyonga. Już rozróżniam barwę jego głosu, bo zawsze jest w niej coś rozkazującego...

-Dobrze- odpowiedziałam przytakując chłopakowi.

Wtedy on minął mnie i ruszył w stronę schodów. Dopiero wtedy zobaczyłam też Minho, który kazał mi iść za chłopakiem w czerwonych włosach. 

-Lepiej rób co mówi- powiedział Minho i wskazał palcem na chłopaka

-Jest aż taki zły jak wygląda?- zapytałam i spojrzałam na niego

-Raczej nie, ale wkurza się dość często. Chodź- powiedział i złapał mnie w tali, by zmusić do pójścia

Spojrzałam kontem oka na Jacksona, który cały czas był gdzieś w moim pobliżu. Byliśmy w podobnej sytuacji, więc nie widzę nic złego w tym, żeby trzymać się razem. Kiedy Jackson się uśmiechnął, dopiero wtedy poszłam z Minho za Taeyongiem , który zaczął wychodzić z metra. Dogoniliśmy go na schodach prowadzących ku wejściu, trzymałam się za jego plecami ,a Minho szedł obok mnie. 

Obaj mieli ze sobą broń, która mogli użyć w razie zagrożenia. Za nami szli inni z Jacksonem na czele. Oni też byli chronieni przez innych, więc byłam spokojniejsza o to, że tylko ja nie mam takich przywileji. Zastanawiałam się tylko nad tym dlaczego ta dwójka mnie tak pilnowała. Czy to za sprawą Jonghyuna? Może to jest ich przyjaciel i po prostu dlatego mnie tak chronią...

Kiedy tak o tym myślałam nawet nie zauważyłam, że wyszliśmy już z metra i jesteśmy na ulicach Seulu, który wyglądał gorzej niż wczorajszego wieczora gdy byliśmy w sklepie.  Na ulicach stały porzucone auta i dziwiłam się, że nawet były tu takie, które wyglądały na bardzo drogie.

-Chyba się przedarły- usłyszałam głos Minho

-Nie mamy takiej pewności...Masz kontakt z Jonghyunem?- zapytał Taeyong i po dłuższej chwili spojrzał na mnie

-Nie, nie dzwonił do mnie. Mogę zapytać kim on dla was jest?- zapytałam patrząc na nich z niepewnością

Uczyliśmy się razem i byliśmy razem w wojsku. Znamy się z nim od parunastu lat. Nic ci o nas nie mówił?- zapytał Taeyong patrząc na mnie z przymrożonych powiek. Bałam się, że zaczyna coś podejrzewać.

-Nie rozmawiamy na tematy wojska gdy się widzimy- powiedziałam i zaśmiałam się cicho

Po tym oni obaj pokiwali głowami i skupili  się na prowadzeniu naszej grupy. Nie chwiałam iść sama, wiec spojrzałam w tył, by zobaczyć czy Jackson jest gdzieś blisko. 

Kiedy oboje nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, chłopak od razu do mnie podbiegł i zaczął iść przy mnie. Widziałam, że po tym jak do mnie dołączył, od razu zaczął się bardziej uśmiechać. 

-Dziękuję za te dzisiejszą noc- powiedział z nuta nieśmiałości

-To drobiazg. Potrzebowałeś wsparcia- powiedziałam i spojrzałam na niego na chwilę

Odwróciłam głowę gdy tylko usłyszałam czyjś krzyk. Nasza grupa momentalnie stanęła w miejscu i spojrzała w tamto miejsce. 

Kiedy zobaczyliśmy sylwetkę jakiegoś chłopaka parę osób cofnęło się ze strachu. Taeyong i kilku innych żołnierzy stanęła tak by nas chronić. Kiedy zobaczyłam , że ustawili na niego cel, zaczęłam się bać. 

-Pomóżcie mi !- krzyknął podchodząc do nas bliżej.

Kiedy usłyszanym jego głos od razu przypomniał mi się tamten chłopak z wczoraj. Chciałam sprawdzić czy to on, wiec wyszłam trochę na przód i spojrzałam na niego. To na prawdę był on. Szedł w naszą stronę i nie wyglądał tak jak wczoraj. Już nie był taki blady i wydawał się zachowywać jak normalny kulturalny człowiek. Może to co wczoraj się stało u mnie było spowodowane jego zatruciem, albo czymś podobnym...Może nie został on zarażony wirusem.

-Zatrzymaj się!- krzyknął w jego stronę Taeyong. 

Kiedy chłopak stanął w miejscu, dodatkowo podniósł ręce do góry. Wtedy żołnierze opuścili broń i pozwolili mu podejść bliżej . Gdy to zrobił, zauważył mnie. Musiał mnie poznać bo się delikatnie uśmiechnął w moją stronę.

-Kim jesteś?- zapytał jakiś inny mężczyzna, który podszedł do Taeyonga. Był to ten sam, który przy przywitaniu przedstawił się jako gówno dowodzący.

-Lee Taemin- odpowiedział i spojrzał znowu na mnie. Taeyong widząc to zakrył mnie i  spojrzał na niego prawdopodobnie morderczym spojrzeniem.  

-Czego chcesz?- zapytali go, a on nie wiedział co powiedzieć. Wyglądał na zagubionego i to było raczej normalne. Pewnie większość osób czuła się tak, gdy musieli radzić sobie sami

-Chce pomocy. Pozwólcie mi pójść z wami

-Mamy tylko zezwolenie na osoby VIP...Jeśli nie masz w rodzinie kogoś z wolska, albo innych służb , lepiej się z stąd zmywaj- powiedział mężczyzna a Taeyong mu przytaknął.

To było nie fair. Nie mogli chyba tak traktować innych. Nie tylko ja tak uważałam. Słyszałam jak nie które osoby są tak samo poruszone jak ja 

-Ale..- zaczął Taemin, a ja postanowiłam mu jakoś pomóc. Nie wiem dlaczego, ale coś mi mówiło bym mu pomogła. Może miałam po wczorajszym wyrzuty sumienia? Nie wiem

-On jest ze mną - powiedziałam  i podeszłam bliżej Taeyonga i tego mężczyzny, który tu dowodził.

-Kim on jest? - zapytał starszy

-Moim i Jonghyuna znajomym, Jonghyun kazał mu do mnie dołączyć , ale  się spóźniał, więc przyszłam do was sama. Myślałam, ze nie przyjdziesz- powiedziałam i spojrzałam porozumiewawczo na chłopaka

-Coś mnie zatrzymało i zgubiłem komórkę, by do ciebie zadzwonić- powiedział Taemin, który chyba zrozumiał o co mi chodzi.

Kiedy obaj to usłyszeli pozwolili mu iść z nami. Nie byli do tego przekonani i powiedzieli, że zadzwonią do Jonghyuna by się upewnić, że on o tym wie. Mam nadzieję, że chłopak będzie pamiętał o tym chłopaku.

-Dzięki za pomoc i przepraszam za wczoraj. Nie byłem wtedy sobą- powiedział w moją stronę Taemin, kiedy zaczęliśmy iść za resztą grupy 

-Teraz juz nie wyglądasz jak bestia- powiedziałam szeptem, by inni tego nie usłyszeli

-Musiałaś się mnie wystraszyć...Naprawdę nie wiem co mi wtedy było- przyznał, a ja kiwnęłam głową na znak, że go rozumiem.

Jego wczorajsze zachowanie było dla mnie dziwne, a jeszcze dziwniejsze było to , że dziś zachowuję się normalnie. Naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Mam nadzieję, że nie będę żałować tego, że mu pomogłam.

_____________________________________

Dajcie znać czy rozdział wam się podobał. Zostawcie po sobie komentarz i czekajcie na kolejny rozdziały :)

Miłego popołudnia ! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top