21
Zamarłam kiedy zobaczyłam Jonghyuna leżącego na ziemi i całego zakrwawionego. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Patrzyłam na niego tępym wzrokiem, a z moich oczu zaczęły lecieć słone łzy. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Z zasadzie to nie wiedziałam co się stało, ale domyślałam się. Opadłam na kolana tuż przy ciele Jonghyuna i delikatnie złapałam dłońmi jego twarz, która była brudna od krwi. Ja jego ciele było wiele zadrapań. Ubrania były poszarpane jakby chłopak stoczył walkę z pumą, albo innym drapieżnikiem. Poczułam ogromny smutek i żal. Zwiesiłam głowę i przybliżyłam ją bliżej do chłopaka. Jonghyun wtedy delikatnie się ruszył i z ledwością zaczął mnie głaskać po włosach...
-Musicie uciekać- powiedział cicho , a ja słysząc te słowa, podniosłam się i zapłakana spojrzałam na niego
Jonghyun delikatnie się do mnie uśmiechał, jakby chciał mnie oszukać, że nic mu nie jest i ma się dobrze. Nie mogłam tego znieść. Zaczęłam kręcić głową , bo nawet nie chciałam słyszeć o tum o czym on własnie mówił. Jakim byłabym człowiekiem gdybym go tak zostawiała? Nie mogłam tego zrobić. Nie jemu. Znam go od tylu lat, że nigdy bym go nie zostawiła w takiej sytuacji
-Co ty mówisz Jonghyun ?- zapytałam , a on westchnął i uśmiechnął się delikatnie jakby z rozbawienia
-Musicie uciekać, Minho zabierz ich stąd- powiedział i odepchnął mnie od siebie. Nie było to skuteczne odepchniecie, bo chłopak nie miał na tyle siły by zrobić to porządnie
-Nie zostawię cię tu samego!
-Nie mamy czasu. Taemin nie wytrzyma tam długo- powiedział i skrzywił się z bólu jaki musiał w tym momencie poczuć. Od razu chciałam mu jakoś pomóc, ale nie wiedziałam jak
-Chodź HaRim , on go tu nie znajdzie...- powiedział Minho.
W jego głosie było coś takiego, że wiedziałam, ze chłopak tak naprawdę tez nie chce zostawiać tu Jonghyuna, ale musi to zrobić. Musi to zrobić by chronić mnie i Juna...
-Nie zostawimy go tu samego- powiedział nagle Jun, który przyklęknął obok mnie i zaczął przyglądać się chłopakowi jakby oceniał jego stan - To nie są głębokie rany, wyjdziesz z tego- dodał i uśmiechnął się do chłopaka
-Wiem, dlatego powinniście uciekać. Idźcie ja się tu ukryję i gdy będzie po wszystkim, wrócicie po mnie- powiedział patrząc mi prosto w oczy jakby skupił się głównie na przekonaniu do tego mnie
-Nie chce cię zostawiać- powiedziałam stanowczym głosem i pogłaskałam Jonghyuna po policzku , do którego się wtulił
-Idź...Taemin gra wam na czasie. Idźcie zanim ta bestia was znajdzie. On nie chciałby byś tu została
-Jonghyun...
-Idź , mi nic nie będzie- powiedział, a ja czułam , że chłopak mówi mi teraz największe kłamstwo
-Taemin długo go nie powstrzyma. Musimy iść HaRim- odezwał się Minho i po chwil złapał mnie za ramiona i podniósł do góry.
Cały czas patrzyłam na Jonghyuna zapłakanym wzrokiem i kręciłam głową nie zgadzając się na taki obrót spraw. Nie chciałam by tak było, ale co ja mogłam zrobić. Czas nas gonił, a ja i tak bym odeszła. Gdybym sama tego nie zrobiła, Minho zabrał by mnie siłą. Nie miałam wyboru...Musiałam go zostawić i modlić się by nic mu się nie stało.
-Wrócimy tu gdy będzie świtać, Do tego czasu wiesz co robić- odezwał się Minho , a Jonghyun mu przytaknął
-Nie martwcie się. Nie raz byłem w takiej sytuacji. Poradzę sobie
-Jonghyun, przepraszam- powiedziałam, a on uśmiechnął się i zaśmiał się pod nosem
Mimo , że wyglądał na rozbawianego w jego oczach widać było strach i smutek. Minho i Jun zaczęli mnie odciągać od chłopaka , a ja ciągle odwracałam do niego głowę.
Po przejściu kilku metrów widziałam jak Jonghyun zaczyna się gdzieś chować i po chwili straciłam go z oczu przez ciemność , która nas otaczała.
Miałam straszne wyrzuty sumienia. Zaczęłam czuć się naprawdę źle. Czułam obrzydzenie do samej siebie i nienawidziłam się za to, że go tam zostawiłam. Niestety też rozumiałam to, że Taemin został tam specjalnie, byśmy mogli uciekać. Poświęca się byśmy my mogli uciec i być bezpieczni. Rozumiałam to, że gdybym została jego poświęcenie poszło by na marne. Może dlatego nie stawiałam oporu...
-On na pewno sobie poradzi?- zapytał szeptem Jun, a Minho spojrzał za siebie ze smutkiem i gdy ponownie spojrzał na chłopaka, tylko mu przytaknął
-Jeśli nie przeżyję tej nocy, to sobie tego nie wybaczę i tobie też Minho...- powiedziałam i otarłam swoje łzy
Minho słysząc to zwiesił głowę w dół i przez kilka następnych minut i metrów nic nie powiedział. Uciekaliśmy przez las w ciszy i rozglądaliśmy się za jakimś schronieniem. W końcu w oddali zauważyłam jakiś stary i opuszczony budynek. Wyglądał na jakiś magazyn i od razu pokazałam go chłopakom. Minho widząc go od razu skierował nas w jego stronę i jako pierwszy wszedł do niego , by jako pierwszy sprawdzić czy budynek jest pusty i nic nam w nim nie grozi.
-Zostańcie tu, a ja sprawdzę inne pomieszczenia
-Pójdę z tobą- zaoferował się Jun, ale Minho od razu go zatrzymał
-Nie ty zostań z nią i pilnuj by nie wróciła się po Jonghyuna
Wolałam przemilczeć to co powiedział. Spojrzałam tylko na niego obrażonym wzrokiem i gdy zaczął odchodzić prychnęłam pod nosem i usiadłam na podłodze budynku, podpierając się o ścianę. Jun westchnął i zrobił dokładnie to samo co ja.
-Nie bądź na nich zła. Musieliśmy uciec- powiedział cicho i położył mi dłoń na ramieniu w geście pocieszenia
-Jak ja mogłam go tam zostawić?- zapytałam podkulając nogi do swojej klatki piersiowej
-Ej nic mu nie będzie- powiedział w uśmiechem na ustach, a ja pokręciłam głową
-Serio w to wierzysz? Widziałeś w jakim był on stanie. On w każdej chwili może się wykrwawić, a Taemin? Co z nim? Boję się, że już nigdy ich nie zobaczę!- powiedziałam z rozpaczą i ponownie zaczęłam płakać.
-Nie mów tak....Jestem pewny , że nic im nie będzie
Kiedy Jun to powiedział od razu poczułam jak chłopak przyciąga mnie do siebie i pozwala mi się do siebie przytulić. Wtuliłam się w niego i płakałam jak głupia. Chłopak obiła mnie mnie oparł swoją głowę na mojej. Po cichu zaczął śpiewać mi jakąś spokojną melodie, ale ja nie mogłam jej słuchać... To mi nie pomagało.
Ciągle zastanawiałam się co się dzieje teraz z Taeminem i Jonghyunem. Bałam się o nich jak cholera. W mojej głowie co chwile pojawiały się czarne scenariusze. Kilkakrotnie wyobrażałam sobie jak jakaś bestia rozszarpuję ich na kawałki. Wyobrażałam sobie widok jaki zastaniemy rano po powrocie do tego miejsca...Widziałam tylko szczątki ciał i krew...Dużo krwi.
-Spokojnie wszystko będzie okey...- szepnął Jun, a ja nie wiedząc jakim cudem momentalnie zasnęłam. Czułam jak moje ciało opada z sił i powoli zamykam oczy.
__________________________
Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. Byłam pewna, ze będziecie obstawiali Taemina, ale no cóż padło na Jonghyuna. Jak myślicie czy chłopaki przeżyją, czy to będzie koniec?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top