20
Czułam jak czyjeś silne ramiona mnie obejmują i po chwili unoszą w górę. Nie chciało mi się otwierać oczu, bo nawet nie czułam takiej potrzeby. Wiedziałam, że z chłopakami byłam bezpieczna i nie bałam się, że ktoś w tym momencie mnie porywa. Poza tym czułam doskonale zapach Taemina, byłam pewna , że to on. Czując jak chłopak odkłada mnie pewnie w namiocie uśmiechnęłam się i westchnęłam.
-Myślałem, że śpisz- odezwał się cicho chłopak, a ja złapałam go za rękę czując jak chce się ode mnie odsunąć
-Bo spałam- przyznałam dość nie wyraźnie ale Tae to zrozumiał
-Powinnaś w takim razie iść dalej spać. Musisz się wyspać przed dalszą drogą- powiedział i wolną ręka przeczesał moją grzywkę, która opadła mi na powieki
-Yhm- mruknęłam i przytaknęłam- Ale ty śpisz ze mną?- zapytałam i otworzyłam jedno oko
-Przyjdę do ciebie zaraz po mojej warcie, ok. Jonghyun powiedział mi o ...no wiesz
-Uważaj na siebie mam co do tego złe przeczucie- powiedziałam i podniosłam się lekko na łokciach by być bliżej niego
-A co mi może się stać?- zapytał z uśmiechem i pewnością w głosie- Jestem wampirem, tylko czosnek i kołek mnie zabiję- zażartował
-Jesteś debilem- powiedziałam śmiejąc się razem z nim
-Nic mi nie będzie, śpij dobrze- powiedział Taemin i po tym pocałował mnie w czoło
Uśmiechnęłam się do niego , a on od razu to odwzajemnił i wyszedł z namiotu zostawiając mnie samą. Westchnęłam i z lekką obawą zaczęłam się zastanawiać czy naprawdę jesteśmy tu bezpieczni. Nadal boję się, że te zwierze, ta bestia nadal gdzieś tu jest. Kto wie może ona nas obserwuję nawet w tym momencie, może tylko czeka na dobry moment by zaatakować? Opadłam na posłanie i zamknęłam oczy jednocześnie starając się zasnąć....
***
Obudziło mnie jakieś szturchnięcie. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie, ale nic nie zauważyłam. W namiocie było ciemno a przede mną nikogo nie było. Stwierdziłam, ze musiało mi się po prosty coś śnić, przynajmniej tak myślałam na początku. Kiedy ponownie zamknęłam oczu poczułam czyjąś dłoń na mojej tali. Od razu pomyślałam, ze to Taemin, więc nie zareagowałam. Jego ręka zaczęła przechodzić trochę niżej, aż w końcu dotknęłam mojej skóry . No tak było to do przewidzenia, że koszulka podczas snu mi się podwinie. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo ten ruch chłopaka mnie trochę połaskotał . Kiedy cicho się zaśmiałam chłopak przysunął swoją głowę do mojej szyi i westchnął cicho jakby odetchnął z ulgi. Wtedy zdałam sobie sprawę, że coś jest nie tak. Otworzyłam oczy i od razu zaciągnęłam się zapachem, który mnie otaczał....Byłam przerażana kiedy poczułam perfumy i zapach który kojarzył mi się z Junhee. Od razu się podniosłam i odwróciłam w stronę chłopaka, który ze zdziwieniem mi się przyglądał.
-Co ty tu robisz?- zapytałam nie robiąc przy tym wielkiego hałasu- Dlaczego mnie obmacujesz??- zapytałam odsuwając się nieco od niego i chroniąc swoje ciało kocem
-Ja cię nie obmacywałem- bronił się chłopak pokazując ręce w geście obronnym
-Jak to nie dotykałeś mojego brzucha- uniosłam nieco głos, a Jun pokręcił głową
-Ja się tylko przytulałem. Obudziłem się , bo coś usłyszałem. Chłopaków nigdzie nie ma więc przyszedłem do ciebie, by nie być sam- powiedział, a ja od razu spanikowałam
-Jak to chłopaków nie ma?- zapytałam robiąc duże oczy
-No nie ma ich w namiotach- powiedział drapiąc się po głowię i mrugając oczami- Własnie gdzie oni są??- zapytał z przerażeniem jakby dopiero teraz zrozumiał , że jesteśmy tu zupełnie sami
Nie odpowiadając Junhee na pytanie od razu założyłam swoją bluzę i buty i w szybkim tempie wyskoczyłam z namiotu. Zaczęłam rozglądać się do okoła, ale przez to, że było dość ciemno , moja widoczność była bardo ograniczona. Jednak mimo to nie było tu chłopaków.
-Taemin! Jonghyun! Minho!- zaczęłam ich wołać, ale nie słyszałam żadnej odpowiedzi. Sprawdziłam ich namioty, ale ich tam nie znalazłam. Nasze rzeczy leżały nieruszone, wszystko wyglądało tak jakby nic się nie stało...Tylko ich nie było. Byłam strasznie zdenerwowana.
-I co teraz zrobimy?- zapytał mnie Jun, a ja odwróciłam głowę w jego stronę
-Widziałeś, albo słyszałeś coś dziwnego?? Nie wiesz gdzie oni wszyscy mogli tak zniknąć?- zapytałam, a on pokręcił głową
-Nic nie słyszałem, oprócz łamanej gałęzi , która mnie obudziła- powiedział kucając i ukrywając twarz w dłoniach. Widziałam, że tak samo jak ja jest przerażony
-Spokojnie, może oni poszli tylko na zwiad, może zaraz wrócą- powiedziałam chcąc go jakoś pocieszyć. Kucnęłam przy nim i złapałam go za ramie
-Tak myślisz?- zapytał, a ja przypomniałam sobie wtedy o tym zwierzęciu, który zabił tego zarażonego kilka metrów dalej
-Musimy ich poszukać- powiedziałam podnosząc się na nogi .
Junhee zrobił to sekundę po mnie i tak jak ja zaczął wołać chłopaków. Darliśmy się tak głośno, że chyba wypłoszyliśmy wszystkie ptaki z okolicy. Chodziliśmy w pobliżu naszego obozu i rozglądaliśmy się praktycznie cały czas. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Zaczęłam się cała trząść i pomyślałam o najgorszym. Wtedy poczułam jak Jun podchodzi do mnie i mnie obejmuję.
-Spokojnie znajdziemy ich- powiedział chcąc mnie uspokoić
-Ty nie rozumiesz, nie wiesz co się tu stało. Tu , ty gdzieś jest jakieś zmutowane zwierze. Jonghyun wcale nie pokazał mi gniazda ptaków.....Pokazał mi zwłoki zarażonego- powiedziałam w panice , a on patrzył na mnie jakby nie dowierzał
-Co?- zapytał ze strachem - Co ty mówisz?- Jakie zwierzęta?- zapytał i podrapał się po karku
-Jonghyun mówił, że zwierzęta przez ten wirus mogły się też jakoś zmutować....Jun a jeśli coś im się stało?- zapytałam a w moich oczach pojawiły się łzy
-Nie martw się....Oni są silni. Wierzę , że to przetrwają. Lepiej wróćmy do obozu...Martwi im się nie przydamy, a może niepotrzebnie panikujemy- powiedział Jun pewnym głosem, ale w jego oczach było widać strach.
Posłuchałam go i razem wróciliśmy do obozu. Usiedliśmy przy wygaszonym już ognisku i bez słowa rozglądaliśmy się i nadsłuchiwaliśmy otoczenia. Wszędzie było cicho i to nas przerażało. W myślach zaczęłam się modlić o to by chłopakom nic nie było. Już bym wolała jakby wyskoczyli teraz zza krzaków i powiedzieli , że robili nam pranka czy coś w tym stylu. Naprawdę wolałabym to niż bycie w niewiedzy tak jak teraz.
Przez kilka minut siedziałam nieruchomo razem z Junhee i coraz bardziej bałam się o chłopaków. Z nerwów zaczęłam obgryzać paznokcie i tupałam nerwowo nogą. Jun powtarzał mi bym się uspokoiła i bym tego nie robiła, ale ja nie mogłam przestać. Tak radziłam sobie ze stresem. W pewnym momencie usłyszałam coś co przypominało mi wołanie. Podniosłam się z przewróconego pnia na którym siedzieliśmy i zaczęłam nadsłuchiwać...
Słyszałeś to?- zapytałam chłopaka, który również chyba coś usłyszał
-Masz na myśli ten krzyk?- zapytał i chwilę po tym znowu usłyszeliśmy ten sam dźwięk, był on już trochę bardziej wyraźniejszy
-To na pewno oni- powiedziałam z lekką ulgą
-HaRim !- teraz miałam pewność , że to krzyczał Minho
Odwróciłam się w stronę głosu i nie czekając na nic zaczęłam biec w jego stronę. Biegłam tak szybko, ze Jun ledwo co za mną nadarzał. Rozglądałam się uważnie przed siebie i na boki , by jak najszybciej znaleźć chłopaka. Krzyczałam by i on wiedział, że go szukam i by dzięki temu wołał mnie jeszcze częściej. Kiedy w końcu jego krzyk był tak wyraźny i tak głośny zauważyłam go oddalonego od nas o kilka metrów. Chłopak klęczał na trawie i wyglądał na bardzo zmęczonego...
Patrzył na mnie z takim smutkiem, ze miałam złe przeczucia. Czułam, ze coś poważnego musiało się stać. Odwróciłam od niego swój wzroki . Obok niego coś leżało, ale nie wiedziałam co . Podbiegłam razem z Jun'em do niego i od razu z moich oczu wypłynęły potoki łez....
__________________________
Jak myślicie co się stało ??
Jeśli wam się podobało i chcecie kolejny rozdział , koniecznie zostawiajcie po sobie komentarze :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top