18
Razem ruszyliśmy do jednego z wielu opuszczonych sklepów i wszyscy zaczęliśmy szukać jakiś potrzebnych rzeczy. Każdy z nas wiedział, że czeka nas spora wędrówka, więc staraliśmy się brać takie produkty, które naprawdę pomogą nam przetrwać.Szłam spokojnie między alejkami, a Taemin, który był pod ścisłym nadzorem Jonghyuna cały czas dotrzymywał mi kroku. Katem oka widziałam jak czasami chłopak ma dość bycia obserwowanym, ale no nie stety nie miałam co z tym zrobić. Jonghyun był uparty i na pewno nie zgodzi się teraz odejść od nas i zostawić nas samych.
-Nie wytrzymam tego- szepnął do mnie Taemin, kiedy wybierałam rzeczy do apteczki na wszelki wypadek
-Musisz to jakoś znieść- powiedziałam nie patrząc ani na niego ani na Jonghyuna stojącego kilka metrów dalej
-Dlaczego on się tak o ciebie martwi , co? Coś was łączyło?- zapytał, a ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć
-Nie, nic nas nie łączy. On jest tylko moim sąsiadem, który praktycznie jest dla mnie jak starszy brat- powiedziałam
-Słyszałem, że jest twoim mężem- powiedział i minął mnie w alejce . Poczułam jakby się na mnie obraził
-Taemin, dobrze wież, że to tylko...
-Tak wiem...to zmyłka, ale on coś do ciebie ma. Tylko popatrz jak na ciebie patrzy- powiedział odwracając się do ciebie przodem. Chłopak jednak nie spojrzał na ciebie tylko na Jonghyuna stojącego za wami
Odwróciłaś się i złapałaś z nim kontakt wzrokowy. W oczach Jonghyuna widziałaś smutek, ale i powagę. Wyglądał jakby cierpiał w środku, ale to ukrywał i starał się wyglądać męsko. W pewnej chwili Jun wyłonił się zza jego pleców i w szybkim tempie do was podbiegł. Oderwałaś wzrok od Jonghyuna i spojrzałaś na chłopaka, który zdyszany zamierzał wam coś powiedzieć.
-Nie jesteśmy tu sami- powiedział, a Taemin od razu się rozejrzał
-Nie czuję by byli tu inni- zaczął, ale czarnowłosy mu przerwał
-Nie o nich chodzi. Chodzą tu ludzie z ośrodka. Pewnie cie szukają- powiedział, a ja przeklęłam pod nosem
-W takim razie musimy się stąd jak najszybciej wynosić. Gdzie są wszyscy?- zapytałam, a Jun zaczął mnie prowadzić do Minho i Jacksona, którzy obserwowali grupę zwiadowczą z ośrodka.
Kiedy ja, Jun , Taemin i oczywiście Jonghyun do nich dołączyliśmy od razu zaczęłam się zastanawiać co teraz. Spojrzałam błagalnie na Jonghyuna, bo po jego minie wiedziałam, że on wie co robić...Jonghyun zauważył, że na niego patrze i od razu odchrząknął by zwrócić uwagę pozostałych.
-Trzeba ściągnąć tu Taeyonga, który jest na tyłach i szybko się stąd wynosić. Jestem pewny, że niedługo przyjdą sprawdzić sklep- powiedział przywódczym głosem
-To ja po niego pójdę, a wy tu czekajcie- powiedział szybko Jackson i od razu od nas odbiegł
Zerknęłam za siebie i patrzyłam jak chłopak odbiegał w głąb marketu. Nie wiem dlaczego , ale miałam jakieś złe przeczucia. Coś mi mówiło, że stanie się coś złego i powinniśmy coś zrobić. Odwróciłam się i skupiłam swój wzrok na zwiadowców, którzy byli coraz bliżej. Oni cały czas rozglądali się na każda stronę i zaglądali w dosłownie każda dziurę. Cała nasza piątka miała się na baczności...
-Jak myślisz dlaczego cie tak szukają?- zapytał nagle Jonghyun i spojrzał w stronę Taemina
-Po to by robić na mnie nielegalne eksperymenty- odpowiedział mu chłodno chłopak
-Pewnie robili to dla lekarstwa...
-Jonghyun ty nie wiesz co mu tam robili...Oni go torturowali - wtrąciłam się, a Jun, który stał obok mnie złapał mnie za ramie, by mnie uciszyć i jednocześnie uspokoić
Wtedy westchnęłam, a reszta wróciła do obserwacji. Mięło już kilka minut odkąd Jackson poszedł po Taeyonga i zaczęłam się zastanawiać gdzie oni tak długo są. W pewnym momencie Minho i Jonghyun zaczęli na siebie spoglądać, a ja wiedziałam ,że po ich głowach chodziło to samo co po mojej.
-Coś mi tu nie gra- powiedziałam
-Powinni zaraz przyjść. Może coś ich zatrzymało- odezwał się Minho, który chyba chciał mnie uspokoić
-O co chodzi?- zapytał Taemin
-Te dwa ciołki nie wracają- powiedział Jonghyun nie patrząc na nas
-Chodzi o tego z czerwonymi włosami i tego Jacksona?- zapytał Jun, a ja mu przytaknęłam
-Niewierze....- odezwał się Jonghyun
Wszyscy spojrzeliśmy na niego i zobaczyliśmy jak chłopak patrzy na drogę przed budynkiem. W jego oczach było widać nie dowierzanie , więc wszyscy spojrzeliśmy w te samą stronę co on. Wiedziałam , że coś jest nie tak, czułam, że coś złego się stanie. Taeyong i Jackson szli własnie w stronę zwiadowców z ośrodka i krzyczeli coś do nich. Wszyscy byliśmy pewni, że oni nas zdradzili.
-Po prostu świetnie- warknęłam i szybko zaczęłam zbierać nasze bagaże- Chodźcie nie ma czasu
Kiedy to powiedziałam wszyscy bez słowa mnie poparli. Zabraliśmy rzeczy i zaczęliśmy się wycofywać do tylnych drzwi budynku. Kiedy zaczęliśmy wychodzić usłyszeliśmy, że tamci zaczęli nas gonić. Jonghyun nas pogonił, a Minho jako ,że biegł na czele zaczął szukać jakieś kryjówki, albo miejsca by ich zgubić. Mimo, że był już zmrok, to i tak nadal było jasno i to strasznie działało na nasza niekorzyść. Nie mieliśmy się gdzie ukryć i wtedy tamci zaczęli do nas strzelać. Poczułam jak Jonghyun chwycił mnie w pasie i zaczął mnie tak jakby osłaniać. Wszyscy przyśpieszyliśmy i nie wiem jakim cudem, ale po kilku minutach udało nam się ich zgubić.
Zatrzymaliśmy się na dachu jednego z budynków i po dzisiejszych wrażeniach chyba każdy miał już dość. Byłam tak wykończona tym uciekaniem, że kiedy tylko doszłam na górę padłam jak mucha. Nie chciałam się nawet podnieść. Jonghyun i Minho w czasie gdy ja i Jun łapaliśmy oddechy , oni sprawdzali teren i widok z dachu. Taemin usiadł obok mnie i ukrył swoją twarz w dłoniach. Jun jako pierwszy to zauważył i jako pierwszy się do niego odezwał...
-Co jest?- zapytał Taemina i szturchnął go w ramie
-Mogliście przeze mnie zginąć- powiedział ze smutkiem w głosie
-Ale nie zginęliśmy- powiedziałam i wtuliłam się w jego ciało.
Taemin obiął mnie mocno i ukrył twarz w zagłębieniu mojej szyi. Po sekundzie poczułam jak chłopak zaczął płakać. Otworzyłam oczy i zza ramienia Tae spojrzałam na Juna. Chłopak zrozumiał o co mi chodzi i też obiął chłopaka, by go jakoś pocieszyć. To bardzo dziwne jak po tak krótkim czasie on zżył się z Taeminem. Teraz w tym momencie musieliśmy wyglądać jak trójka przyjaciół, którzy nie mogą bez siebie żyć i znają się bardzo długo...
-A wam co?- usłyszeliśmy nad sobą głos Minho, który jak się okazało usiadł obok nas. Wtedy wszyscy się od siebie odsunęliśmy i spojrzeliśmy na niego
-Przepraszam, że przeze mnie do was strzelali- odezwał się Taemin i spojrzał na Jonghyuna i Minho
-To nie przez ciebie. To Taeyong i Jackson nas zdradzili - powiedział do niego Jonghyun, a ja spojrzałam na niego z zaskoczeniem
Jeszcze przed godziną wytykał Taeminowi, czym jest ,a teraz od tak powiedział , ze to nie jego wina? No nie spodziewałam się tego po nim, ale cieszyłam się, że może w końcu zaczął dostrzegać to, ze Taemin jest niegroźny i warto mu pomóc.
_____________________________
Wróciłam...po prawie miesiącu w końcu publikuję tu jakiś rozdział. Przepraszam was, ale jakoś straciłam wenę na te opowiadanie. Nie wiem już jakie akcje tworzyć, by to było ciekawe. Postaram się kolejny rozdział napisać szybciej, o ile w ogóle chcecie kolejny ? Dajcie znać co myślicie o tym opowiadaniu...
Do następnego :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top