13
Kiedy wybiegłam z chłopakiem na korytarz od razu rzuciło mi się w oczy to, że Junhee ma przy sobie plecak. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, bo byłam zaskoczona. Przecież wcześniej nie widziałam przy nim plecaka, a teraz...cóż wątpię, że pobiegł po niego w tak krótkim czasie. No chyba, ze mi uwolnienie Taemina aż tyle zajęło.
-Chodźmy, wiem gdzie jest wyjście dla pracowników!- powiedział chłopak i zaczął nas prowadzić.
Nigdy wcześniej nie byłam w tej części i nie wiedziałam czy chłopak naprawdę mówi prawdę. Jednak postanowiłam mu zaufać, by uratować Tae. Nie chciałam pozwolić na to by cierpiał. Ciągle miałam przed sobą jego twarz błagająca o pomoc w dniu gdy pierwszy raz go zobaczyłam. Pamiętam te przerażenie w jego oczach i teraz gdy zobaczyłam go na tym stole jak wstrzykiwali mu coś, ja nie mogłam mu nie pomóc.
Dzięki temu , że Junhee włączył alarm na korytarzu przez który uciekaliśmy nikogo nie było. W oddali słyszeliśmy panikę innych, którzy pewnie ewakuowali się na zewnątrz przez główne wyjście. Ja ciągle trzymałam Taemina i pomagałam mu w ucieczce, a Jun biegł przed nami i pilnował czy nikogo nie ma w pobliżu nas. W pewnym momencie kazał nam się zatrzymać przy drzwiach z napisem " wyjście dla personelu" Otworzył je wpisując jakiś kod i chwilę po tym wszyscy znaleźliśmy się na zewnątrz.
-Po lewej stronie jest wyrwa w ogrodzeniu- powiedział, a ja zaczęłam podejrzewać , że chłopak mnie okłamuję
-Skąd to wszystko wiesz? Skąd znałeś kod do drzwi?- zapytałam podejrzliwie, a on zagryzł wargę jakby za bardzo nie chciał mi o tym mówić. W sumie miał trochę racji bo to nie był najlepszy moment na takie rozmowy. - Porozmawiamy później- powiedziałam i razem z Taeminem wyminęłam go i wzrokiem zaczęłam szukać dziury w ogrodzeniu, o której wcześniej mówił
Gdy ją znalazłam przeszłam przez nią z Taeminem i niemal od razu zaczęliśmy iść dalej . Podeszliśmy pod górkę i przystanęliśmy wszyscy, by zobaczyć czy nikt przypadkiem nas nie widział. Ukryliśmy się za drzewami i łapaliśmy głębokie oddechy. Kiedy odwróciłam się w stronę ośrodka doskonale widziałam gromadzących się na zewnątrz ludzi. Widziałam także wojsko, które prawdopodobnie sprawdzało czy wszyscy wyszli z budynku. Niektórzy z nich sprawdzali też czy faktycznie gdzieś wybuchł pożar. Wtedy coś mnie ruszyło i pomyślałam przez chwilę o Jonghyunie, Minho , Jacksonie i nawet Taeyongu...Starałam się ich znaleźć w tłumie, ale niestety byłam za daleko.
-Musimy iść, bo zaraz dowiedzą się , że nas tam nie ma- usłyszałam głos po swojej prawej stronie
Odwróciłam głowę i przytaknęłam. Chłopak spojrzał na mnie i Taemina i o dziwo podszedł do nas i obiął chłopaka tak samo jak ja tylko że z drugiej strony. Było mi przez to łatwiej , więc mu podziękowałam i wtedy razem zaczęliśmy odchodzić. Minęliśmy mały las i zeszliśmy z górki trafiając na poboczną drogę miasta. Z jednej strony jezdni było dużo opuszczonych domów i pozostałości po jakiś barykadach. Wszystko tu wyglądało jakby scena z jakiegoś filmu. Było cicho i to strasznie mnie przerażało. Byliśmy blisko lasu, a nawet tu nie było słychać ptaków...Zupełnie jakby wszystko zamarło. W pewnym momencie gdy już praktycznie wychodziliśmy z miasta Taemin zaczął coś mówić pod nosem. Mówił coś strasznie niewyraźnie, więc stanęłam i spojrzałam na niego.
-Co mówisz Tae?- zapytałam patrząc na ruch jego warg
-Są tutaj- powiedział z ledwością, a ja poczułam zimny pot na plecach.
Przypomniało mi się to jak powiedział dokładnie to samo gdy byliśmy w pociągu...Rozejrzałam się z przerażeniem , ale nic nie widziałam. Nie widziałam żadnego ruchu, ale uwierzyłam chłopakowi i postanowiłam , ze powinniśmy się gdzieś ukryć. Gdyby teraz dopadli nas zarażeni, wątpię by Taemin nas ochronił tak jak wtedy w pociągu...
-Musimy się schować- powiedziałam do Junhee ( dziwnie to brzmi, ale nie wiem jak odmienić te imię ) , a on tylko kiwnął głową jakby dawał mi znak , że się zgadza i , że mam rację.
Zaczęliśmy iść w stronę jednego z domu. Bez problemu przeszliśmy przez furtkę i weszliśmy na teren posesji. Jun puścił Taemina i podbiegł szybciej do drzwi. Przez chwilę walczył z zamkiem, ale mimo jego prób drzwi nadal były zamknięte. Wtedy postanowił je wyważyć siłą i po dwóch kopniakach drzwi się otworzyły. Od razu weszliśmy do środka i chłopak za nami zaczął barykadować drzwi. Ja w tym czasie położyłam Taemina na sofie w salonie i wróciłam do Junhee, by mu pomóc.
Kiedy skończyliśmy z drzwiami chłopak pozasłaniał okna i poszedł sprawdzić czy jesteśmy tu na pewno bezpieczni. Katem oka widziałam jak z kuchni, która była obok wyjął nóż kuchenny, którego mógłby użyć do obrony... Od czasu gdy zaczął mi pomagać z Taeminem zaczęłam inaczej na niego patrzeć. Coś mi w nim nie grało. Cieszy mnie to , że nam pomaga, ale zastanawia mnie to skąd on znał rozkład ośrodka i ten kod do drzwi...
-HaRim...- usłyszałam nagle szept Taemina, który wyrwał mnie z rozmyśleń
-Co jest?- zapytałam i podeszłam do niego bliżej
Wtedy chłopak złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Zrobił to tak szybko, ze straciłam równowagę i wylądowałam w jego ramionach. Chciałam się podnieść, ale on porządnie mnie obiął i nie pozwalał bym odchodziła.
-Zostań, są tu blisko...nie mogą cie wyczuć- powiedział i chwilę po tym usłyszałam jakiś hałas na zewnątrz domu.
-Są tu, twój przyjaciel mówił rację- usłyszałam szept Junhee, który do nas wrócił i po tym co zobaczył zrozumiał, że lepiej się choć trochę ukryć.
Leżąc na Taeminie czułam się niekomfortowo. Czułam jak na mojej twarzy zaczęły pojawiać się wypieki. Karciłam się w myślach by się ogarnąć i wtedy usłyszeliśmy głośny krzyk. Wszyscy przekręciliśmy głowy w stronę okna i zobaczyliśmy tam trójkę zarażonych...Stali oni centralnie przed nami i patrzyli jakby na wprost. Kiedy to zobaczyłam serce zaczęło mi bić mocniej. Zaczęłam się panicznie bać, ale czując uspokajający dotyk Taemina nie zaczęłam krzyczeć i nie robiłam żadnych scen.
-Nie widza nas i nie słyszą...Reagują tylko na zapach
Powiedział Taemin, a ja od razu spojrzałam w stronę Junhee, który ukrywał się za fotelem kawałek od nas. Widziałam jak zacisnął mocniej dłoń na rączce od noża i nie spuszczał wzroku z tych wampirów. Był przerażony chyba tak samo jak i ja.
Wtedy usłyszeliśmy kolejny krzyk, a raczej dziwny odgłos, które tworzyły te bestie i wtedy czułam, że zaraz stanie się coś złego . Odwróciłam głowę od okna i wtuliłam się bardziej w Taemina. Chłopak widząc i czując to odwrócił nas trochę i przez to teraz leżałam między nim a oparciem sofy. Leżeliśmy na boku i Taemin był odwrócony plecami w stronę okna. W tedy wszyscy usłyszeliśmy jak zarażeni zaczęli walić okno.
-One tu wejdą- powiedział Junhee, a ja postanowiłam otworzyć oczy
Widziałam przed sobą twarz Taemina, który patrzył na mnie współczującym wzrokiem. Strasznie się bałam , że to koniec. W jego oczach widziałam swoje odbicie i widziałam jak Taemin przygryza wargę. W pewnym momencie jego oczy zaczęły zmieniać kolor na nieco jaśniejszy brąz...To samo działo się przed jego atakiem w pociągu...
-Junhee idź się ukryć. Schowaj się gdzieś porządnie- powiedział nieco głośniej Taemin
-A co z HaRim?- zapytał, a ja pośpieszyłam go
-Nic mi nie będzie. Idź!- krzyknęłam choć do końca nie byłam pewna swoich własnych słów.
Kiedy chłopak pobiegł się schować oczy Taemina były już złotego koloru. Patrzyłam na niego ze strachem i zastanawiałam się czy nie lepiej jest jednak uciec. W końcu nie wiedziałam czy jestem przy nim w 100% bezpieczna. Kiedy usłyszałam jak szyba pęka i wampiry dostają się do środka, od razu zobaczyłam wampirze kły Taemina.
Chłopak przekręcił nas tak , że byłam centralnie pod nim i czułam jak powoli tracę czucie będąc pod ciężarem jego ciała. Kiedy chłopak przybliżył głowę do mojej szyli przez chwilę pomyślałam sobie, że to mój koniec. Zamknęłam oczy i poczułam jak z moich oczu wypływają łzy. Kiedy usłyszałam zbliżające się do nas wampiry zaczęłam się trząść ze strachu.
_____________________________________
Jak myślicie co się stanie z główną bohaterką, przeżyję czy Taemin ją zabiję, albo zakazi wirusem? Czekam na wasze przypuszczenia i jestem strasznie ich ciekawa. Licze na kilka komentarzy i głosów i z góry za nie dziękuję :)
PS. ŻYCZĘ WSZYSTKIM WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH I UDANEGO ŚMIGUSA-DYNGUSA!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top