11


Szłam za strażnikiem i przypatrywałam się ludziom których  mijałam. Wszyscy praktycznie mieli  na swoim ciele rany  jakby wrócili własnie z wojny. Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę, wcześniej obchodziło mnie tylko to by znaleźć wśród nich Jonghyuna.  W pewnym momencie strażnik się zatrzymał i zszedł mi nieco z drogi. Kiedy mężczyzna się odsunął zobaczyłam, ze Jonghyun leży cały spocony na łóżku  i ciężko oddycha.

-Jonghyun nic ci nie jest?- zapytałam przejęta jego stanem

-Tak, to nic takiego- powiedział i  złapał się za swój bark

-Nie kłam, miałeś operację i mówisz mi , ze to nic takiego?- zapytałam i syknęłam pod nosem

-Zawszę nie lubisz kłamców- zaśmiał się , a ja cicho się z nim zgodziłam

Podeszłam do niego i usiadłam na krawędzi łóżka. Jonghyun przesunął się trochę dla mnie i opadł na poduszki głośno wzdychając. Kiedy na niego spojrzałam zaczęłam go podziwiać. Mimo młodego wieku tak dużo już osiągnął. Z tego co wieś zdał dobrze wszystkie szkoły, poszedł na studia i potem zaciągnął się do wojska. Kiedyś rzadko go widywałam, ale od jakiegoś roku gdy dostał awans coraz częściej mógł wracać do dom by odpocząć. Mimo to podziwiałam go, że jest taki pracowity. Mimo, ze nie ma rodziny on walczy, walczy za wszystkich ludzi i oddał by nawet za to swoje życie. Własnie za to go podziwiałam.

-Co u chłopaków?- zapytał wyrywając mnie z zadumy

-Nie wiem- powiedziałam i odwróciłam od niego wzrok. Przeniosłam go na stolik , który stał niedaleko nas. Stała na nim miska z wodą i ręczniki, więc postanowiłam obmyć mu spoconą twarz

-Jak to nie wiesz nie poszłaś do nich?- zapytał mnie i cały czas czuła jak uporczywie na mnie patrzy

-Nie chcieli mi pomóc z Taeminem- wyjaśniłam mu to wszystko najprościej jak mogłam

Usłyszałam jak chłopak warknął z niezadowolenia i po tym wiedziałam, że on ma takie same zdanie co Jackson, Minho i Taeyong .Na jego niezadowolenie nie zareagowałam od razu. Wzięłam do ręki ręcznik i zanurzyłam go w chłodnej wodzie. Gdy trochę nasiąkł woda, wycisnęłam go mi przyłożyłam do twarzy Jonghyuna. 

-Masz na myśli tego chłopaka?- zapytał , bo pewnie zapomniał jego imienia

-Tak, on jest zarażony wirusem, ale inaczej go znosi niż inni.- powiedziałam nieco ciszej tak by nikt poza nami nie słyszał naszej rozmowy

-Co masz na myśli?- zapytał nie odrywając ode mnie wzroku. Przestałam obmywać mu twarz i na chwilę zastanowiłam się  jak mam mu wytłumaczyć to co widziałam.

-On chyba potrafi to w jakimś stopni kontrolować. Gdy byliśmy w pociągu, zobaczyłam, że zaczął się trząść. Nie chciałam by inni zobaczyli go jako zarażonego, więc zabrałam go do toalety. On mi mówił, że nie może tego powstrzymać i zaczął się denerwować. Co chwile mówił, że nie chce nikogo zabić...- zaczęłam patrząc mu w oczy, by wiedział, że go nie okłamuję tylko mówię prawdę  

-Byłaś z nim tam sama? To było niebezpieczne! co ci strzeliło do głowy by mu pomagać?- zapytał wkurzony, a kilka osób obok na nas spojrzało i przez to przez chwilę musieliśmy milczeć, by przestali tak na nas patrzeć

-Jak widać nic mi nie jest

-Ale mogło, on mógł cie zabić, albo zarazić HaRim- powiedział i złapał mnie za dłoń

-Chce mu pomóc Jonghyun. Kiedy go uspokajałam i patrzyłam mu w oczy czułam, że on z tym walczy...Poza tym  po tym jak się zmienił w te bestie uciekłam i wróciłam do niego gdy nie słyszałam już żadnych hałasów. Nie było po nim widać, że wcześniej był tą bestią. Może dzięki niemu uda się stworzyć jakiś lek , albo szczepionkę...

-HaRim jeszcze raz zrobisz coś takiego, a osobiście będę cie pilnował- warknął poważnym i stanowczym głosem.

Kiedy usłyszałam jego słowa poczułam ciarki na plecach.  Spojrzałam centralnie w jego oczy i zobaczyłam te złość....Był zły na mnie, że pomogłam Taeminowi. Ja naprawdę wierzę, że można mu pomóc. Tylko dlaczego tylko ja? Dlaczego inni mówią mi ciągle, ze to zły pomysł i, że jestem głupia...

Bez słowa podniosłam się na nogi i spojrzałam na niego z góry. Patrzyłam na niego z wielkim żalem i chciałam mu powiedzieć, że się na nim zawiodłam. Kiedy chciałam już otwierać usta, zrezygnowałam. Odwróciłam się od niego i zaczęłam wychodzić z hangaru pełnego rannych ludzi.

-HaRim!- usłyszałam za sobą jego krzyk, ale na niego nie zareagowałam. 

Byłam na niego zła tak jak on na mnie. Nie chciałam słuchać jego dalszych uprzedzeń co do Taemina. Nie chciałam słuchać od niego żadnych kazań, bo przecież kim on dla mnie jest? Jest tylko moim sąsiadem .

Kiedy wyszłam poza drzwi ośrodka starałam się opanować emocję. Przeszłam kawałek na bok , by nie blokować innym zbytnio przejścia. Zaczęłam głęboko oddychać i starałam się wymyślić co powinnam teraz zrobić. Nie widziałam Taemina już od trzech dni i nadal nie wiem co z nim jest. W pewnym momencie spojrzałam przed siebie i zobaczyłam tam kogoś znajomego. Była to ta sama lekarka, która sprawdzała nas podczas kwarantanny. Przypomniało mi się, że ona zainteresowała się Taeminem, więc postanowiłam ją o niego zapytać. Podbiegając do niej miałam nadzieje, ze powie mi chociaż czy chłopak żyję.

-Przepraszam, przepraszam!- krzyczałam z daleka by ją zatrzymać. Kobieta zatrzymała się i odwróciła do mnie przodem. Od razu spojrzałam na mnie jakby wiedziała dlaczego ją zatrzymuję

-O co chodzi?- zapytała gdy do niej podeszłam

-Co się stało z tym zarażonym?- zapytałam z nadzieją- proszę mi powiedzieć, czy on żyję

-Ciągle go badamy. Chłopak nie wygląda jakby był zarażony, ale ma podwyższoną temperaturę

-Jak to? To on jeszcze się nie zmienił?- zapytałam , a ona pokiwała mi przecząco głową

-Bedze trzymany pod obserwacją przez jeszcze tydzień. Jeśli nie znajdziemy  śladów wirusa, zostanie on wypuszczony- powiedziała i za pozwoleniem odeszła ode mnie i wróciła do swojej pracy.

Ja natomiast stałam w miejscu i w totalnym szoku zaczęłam analizować to co ona powiedziała. Dziwiło mnie to, że Taemin jeszcze nie miał tego... ataku. Dziwiło mnie też to, że nie mogą znaleźć w jego organizmie śladu VPR01. Przecież pobierali jego krew, w niej powinno coś być. Coś mi tu nie pasowało, ale z jednej strony cieszyłam się , że prawdopodobnie za tydzień zobaczę Taemina i o wszystko go wypytam.

____________________________

Przepraszam, że rozdział taki krótki następnym razem postaram się bardziej. Mimo to mam nadzieję, ze wam się podobał i cieszycie się, że Taemin jednak żyję.No chyba, ze tal lekarka oszukała HaRim.  Jestem tez ciekawa co myślicie o chłopakach. Możecie już budować swoje teamy tak jak kiedyś robiliście to w DANGER 😂

Do następnego ! :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top