21
Po rozmowie z Wookiem i So i ustaleniu planu tego co mam zrobić , postanowiłam odwiedzić SooHo. Powinnam wykorzystać taką okazję. Poprosiłam Wooka , by odesłał moją służbę i poprosiłam go o coś czym mogłabym się ukryć. Nie chciałabym by ktoś mnie rozpoznał. Od jakiegoś czasu stałam się bardzo populara, wśród poddanych, wiec musiałam uważać.
-A tak właściwie to po co ci one? i dlaczego mam odesłać twoją służbę i straż?- zapytał Wook gdy podał mi jakiś kawałek materiału, który mogłam narzucić na siebie jak pelerynę
-Chce kogoś odwiedzić, ale Yo nie może się o tym kimś dowiedzieć- odpowiedziałam i chciałam już wyjść
-Stój!- odezwał się nagle So
Odwróciłam się i spojrzałam na niego. So podniósł się z krzesła i podszedł blisko mnie. Kiedy patrzył na mnie z góry jak zawsze czułam przy nim lekki strach. Wiedziałam, że nic nie zrobi, ale przez tą maskę wygląda groźnie. Jestem ciekawa czy kiedyś zobaczę go bez niej. Może powinnam go kiedyś o to poprosić. Jestem pewna, że z jego twarzą nie jest, aż tak źle...
-Nie możesz chodzić po wiosce sama. Krąży tu dużo złodziei i bandytów- powiedział jakby mu nie zależało, ale znam go na tyle, by wiedzieć, że się o mnie martwi
-To tylko kawałek drogi, poza tym jest dzień, więc wątpię by coś mi się stało- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego
-Pójdę z tobą- powiedział i chwycił swój miecz, by mieć go przy sobie w razie czego
-Nie musisz, naprawdę- powiedziałam bo bałam się mu przedstawić SooHo. Nie wiedziałam jak chłopak na niego zareaguję
-Myśle, że to dobry pomysł SooNi. Jeśli coś ci się stanie Yo będzie obwiniał mnie. Pamiętaj, że powiedziałem służbie, że sam na wieczór cię odprowadzę do pałacu- wtrącił się Wook, a ja musiałam się zgodzić
-Dobrze, zgadzam się, ale tylko dlatego bo nie chcę by Wook miał kłopoty- powiedziałam wywracając oczami i zaczęłam iść w stronę wyjścia.
Wook uśmiechnął się na moje słowa, a So stał w miejscu i przez chwile patrzył na mnie jak odchodzę. Gdy w końcu za mną ruszył od razu usłyszałam jak coś mówi.
-Wcale nie pytałem o pozwolenie królowo- powiedział jakby się ze mnie naśmiewał
Gdy to usłyszałam odwróciłam się i spojrzałam na niego morderczym spojrzeniem.Wtedy Wook zaśmiał się, a So uniósł ręce w geście obrony.
-Mówiłeś coś?- zapytałam i spojrzałam na So
-Nie nic. Ruszajmy- powiedział w swojej obronie i zaczął iść ze mną ramie w ramie.
Przed wyjściem z posesji zakryłam się peleryną, a So założył kaptur, który również zakrywał mu twarz. Szybko minęła nam droga przez wieś i gdy byliśmy w drodze do domu pana JiMonga, So chyba wiedział gdzie idziemy.
-Idziesz do astronoma?- zapytał
-Tak, ale nie koniecznie do niego- odpowiedziałam i zobaczyłam jego pytające spojrzenie
-To do kogo?- zapytał, wiec postanowiłam powiedzieć mu o SooHo
So nie przerywał mi i słuchał dokładnie tego co mówię. Gdy skończyłam spojrzałam na czubki swoich butów i czekałam aż się odezwie.
-Czyli to on jest twoim ukochanym?- zapytał
-Tak, kocham go nad życie. Tyle razy go zraniłam, a on nadal chce ze mną być. To chyba nazywa się prawdziwa miłość- powiedziałam i spojrzałam w jego stronę
-Nie wiem nigdy jej nie doświadczyłem- powiedział i chyba nieco posmutniał
-Myślę, że jakbyś zdjął te maskę...to byś znalazł taką, która by cie pokochała tak jak ja SooHo. On też ma wiele wad. Był strasznym kobieciarzem
-Ale nie zmienisz twarzy. Nie da się zakryć inaczej tych blizn- powiedział i spojrzał na nie
Przyjrzałam mu się i spróbowałam wyobrazić sobie jak te blizny wyglądają. Byłam ciekawa czy próbował zakrywać je makijażem...Już kiedyś mu o tym powiedziałam, ale nie chciał wtedy spróbować. Uważał, że to by go zhańbiło.
-Makijaż mógłby ci pomóc. Nadal nie spróbowałeś?- zapytałam, a on odwrócił ze mnie wzrok
-Nie wiedziałem jak- powiedział cicho, a ja zaśmiałam się pod nosem
-Kiedyś ci w takim razie pokaże- powiedziałam i spojrzałam przed siebie.
Kiedy zobaczyłam w oddali dom JiMonga, od razu zobaczyłam jak SooHo stoi na werandzie i patrzy przed siebie. Robił to co mu mówiłam. Byłam tylko ciekawa jak często to robił. Nie mogłam się powstrzymać i pobiegłam w jego stronę. Nie chciałam go wystraszyć, więc krzyknęłam jego imię i gdy zobaczyłam na jego twarzy uśmiech i to, ze odwraca się w moją stronę , wtedy mogłam się do niego przytulić.
-Witam królowo- usłyszałam głos JiMonga, który wyszedł do nas z domu. Przerwał mi i SooHo przywitanie, ale to nie popsuło nam humoru. Gdy spojrzał w stronę So myślałam, ze oczy mu z oczodołów wylecą. So widząc to zaśmiał się pod nosem i podszedł do nas jeszcze bliżej
-Długo się nie widzieliśmy przyjacielu- powiedział do mężczyzny
-Książe So..- szepnął z niedowierzaniem i nie spuszczał z niego wzroku. Odwróciłam SooHo w stronę So
-SooHo, poznaj czwartego księcia So. To on mnie porwał za pierwszym razem do Groyeo i to mu służyłam jako dama dworu- powiedziałam i przyglądałam się jego twarzy i dłonią, które powoli zaciskał. Pamiętam jak go nienawidził za to.
-Słyszałem o tobie wiele złych rzeczy...Nie zbliżaj się do SooNi- powiedział w końcu SooHo. So słysząc to uśmiechnął się z kpiną i na chwile spojrzał w dół
-Nie skrzywdzę jej. Nie jestem taki jak Yo. SooNi to moja siostrzenica, więc będę jej chronił
-Nie potrzebuję cię, bo ma mnie- warknął
Po ich minach widziałam ,że zaraz zaczną się kłócić, wiec uspokoiłam ich i powiedziałam, ze musimy porozmawiać. JiMong zaprosił nas do środka, wiec zaczęłam prowadzić tam SooHo. Zdziwiłam się, że praktycznie sam omijał przeszkody na swojej drodze. Chyba po tym jak dowiedział się wczoraj, że nic mi nie jest, zmotywował się, by jakoś żyć jako osoba niewidoma.
-To o czym chciałaś porozmawiać- zapytał mnie JiMong, a ja zaśmiałam się głupio
-Powiedziałam tak tylko, by ta dwójka przestała się kłócić- powiedziałam wskazując na nich palcem
-To nawet nie była kłótnia- odezwał się SooHo patrząc przed siebie pustym wzrokiem
-Ale z czasem by była- powiedziałam i delikatnie uderzyłam go w czoło. Chłopak gdy to poczuł od razu złapał się w te miejsce i udawał, że go to bolało
-Ała...to ,ze nic nie widzę nie znaczy, że możesz mnie bić i tak traktować- powiedział z oburzoną miną
-Przepraszam już będę miła- zaśmiałam się, a razem ze mną JiMong i SooHo.
Kiedy się uspokoiłam zauważyłam , ze So często patrzy na SooHo ze smutkiem. Nie wiedziałam dlaczego, ale to nie najlepszy moment by o to pytać. Porozmawialiśmy przez chwile wszyscy razem , ale po jakimś czasie JiMong musiał coś załatwić i wyszedł do wioski. Wtedy mogłam porozmawiać z SooHo o naszym planie.
-Mam już plan jak uwolnimy się wszyscy od Yo- powiedziałam i pomyślałam też wtedy o tym, że nie mogę mieć dzieci...To też muszę mu powiedzieć...Tylko nie wiem jak, ale muszę to zrobić. Nie mogę tego ukrywać. Szczególnie gdy wiem, że SooHo chciałby mieć ze mną dzieci.
-Jaki plan?- zapytał i patrzył w moją stronę
-Jesteś pewna, że możemy mu powiedzieć?- zapytał mnie So, a ja kiwnęłam mu głowa na tak
-Jemu ufam najbardziej...SooHo ja..otruję, króla takim sposobem jak truto królową JiSo- powiedziałam i złapałam jego dłoń
-Jesteś pewna, że nie przyłapią cię na tym. Co jeśli król cie na tym nakryję?- pytał martwiąc się o mnie
-Yo mi ufa...Dam radę- zapewniłam i wtedy poprosiłam So, by zaczekał na mnie przed domem.
Książe zgodził się i gdy wyszedł SooHo od razu mnie pocałował. Co prawda ie pocałował mnie od razu w usta, ale był blisko. Uśmiechałam się przez cały nasz pocałunek, ale gdy się od siebie oderwaliśmy, zaczęłam się denerwować
-Szkoda, że nie mogę zobaczyć jak pięknie wyglądasz. Gdyby HanSung i YeoWool tu byli od razu mógłbym sobie ciebie wyobrazić- powiedział rozmarzony i uśmiechnięty
-Wyglądam tak jak zawsze SooHo...no może tylko nosze droższe i niewygodne ubrania- powiedziałam i zaśmiałam się razem z nim
-Mogłem się tego po tobie spodziewać. Od dziecka byłaś raczej chłopczycą i w to w tobie lubiłem. Jako jedyna mnie ganiałaś i nie przeszkadzał ci bród...Pamiętasz jak grałaś ze mną w piłkę, a inne arystokratki patrzyły na ciebie z zazdrością?- zapytał, a ja jakoś tego nie pamiętałam. Jakoś nie zwracałam na to uwagi.
-Nie pamiętam , by tak na mnie patrzyły...SooHo?
-Hm...coś się stało?- zapytał
-Jak ci tu jest?- zapytałam, bo nie chciałam mówić tylko o sobie, byłam ciekawa co robił tu zanim się spotkaliśmy
-Dobrze, z pomocą JiMonga uczę się jakoś sobie radzić. Już bez problemu się poruszam i wiem gdzie co jest. Nauczyłem się korzystać z innych zmysłów, więc zaprowadzę cie bezpiecznie do Sili- gdy to powiedział przypomniało mi się o czym rozmawiałam z Wookiem i So
-Wiesz...ja chyba tu zostanę- powiedziałam cicho, bo nie chciałam go zdenerwować
-Co?- zapytał
-Kiedy Yo umrze, tron będzie mój. Zostanę królową państwa Groyeo i chciałabym rządzić nim razem z tobą SooHo- powiedziałam z nadzieją ,że się od razu zgodzi, jednak on zrobił się smutny i długo się nie odzywał. Zwiesił głowę i myślał nad tym co powiedziałam. Bałam się, że będzie chciał wrócić do Sili. Mogłam się liczyć z tym, że będzie chciał wrócić do rodziny...
-Jest jeszcze coś...Wiem, ze bardzo chciałem mieć dzieci, ale ja nie będę mogła ci ich dać. Nie mogę zajść w ciąże- powiedziałam smutno
-Dlaczego mi to mówisz. Chcesz bym cie zostawił i odszedł?- zapytał
-Nie, chce tylko byś o tym wiedział.
-SooNi kocham cie i nie zostawię cie tylko dlatego, że nie możesz zostać matką. Coś wymyślimy. Po ślubie możemy przecież zaadoptować dziecko.
-Ale to znaczy, że..- zaczęłam, ale on mi przerwał
-To znaczy, że chce być zawsze przy tobie. Więc jeśli chcesz władzy to ja chce tego samego co ty...tylko pytanie czy się nadam na króla- powiedział i mówiąc końcówkę posmutniał. Wiedziałam, że ma na myśli to, że nie widzi
-Jak sam wcześniej powiedziałeś...coś wymyślimy. Może jest jakiś sposób na przywrócenie ci wzroku. Zrobię wszystko by ci pomóc. Mogę nawet poprosić któregoś z książąt, by nauczyli cie jak być królem- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy. Kiedy zobaczyłam jego szczery uśmiech, sama się uśmiechnęłam i przytuliłam go.
-Ale niech to nie będzie ten So- powiedział nagle
-Mówisz tak jakbyś wiedział jak wygląda- powiedziałam
-A jak wygląda?
-Może niech JiMong ci o nim opowie i o innych książętach. Kiedyś ci ich osobiście przedstawię- powiedziałam i podniosłam się z podłogi.
SooHo gdy to usłyszał również wstał i odprowadził mnie na zewnątrz. Wtedy zobaczyłam ,że JiMong już wrócił i rozmawiał z So. Westchnęłam ciężko, bo nie chciałam wracać do pałacu, ale niestety zapadał już zmierzch, a miałam jeszcze spotkać się z Yo by zacząć go truć.
Pożegnałam się z SooHo ze smutkiem , bo wiedziałam, ze teraz prędko się nie zobaczymy. Chłopak tez zdawał sobie z tego sprawę. Kiedy od niego odeszłam razem z So pożegnaliśmy starszego mężczyznę i poszliśmy w stronę wioski.
-Jesteś pewny, że to ja powinnam zasiąść na tronie?- zapytałam patrząc przed siebie i głęboko nad tym myśląc
-Masz wątpliwości?- zapytał i spojrzał na mnie z góry
-Nie lepiej by któryś z was na nim zasiadł? Wy znacie lepiej państwo i poddanych
-Już o tym rozmawialiśmy...Gdyby któryś z nas na nim usiadł, zaczęły by się kłótnie. Dlatego wybraliśmy cie
-Kto dokładnie?
-Wszyscy oprócz Yo- powiedział,a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem
______________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i wybaczycie mi, że tak późno się pojawił. Pamiętajcie by zostawić po sobie jakiś komentarz i napiszcie z czego jutro chcecie rozdział...Przypominam, że książka INFECTED została zawieszona.
Dobranoc :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top