20
-Nic ci nie jest? So naprawdę tu był?- pytał na wejściu zdenerwowany Yo
Nie odpowiadałam na żadne z jego pytań, bo nadal miałam do niego żal o to co zrobił SooHo, gdyby nie on chłopak miałby normalne życie...
-Nie nic mi nie jest i nikogo tu nie było- powiedziałam i wywróciłam dyskretnie oczami.
Mężczyzna spojrzał na swoich strażników i kazał im dokładnie wszystko sprawdzić. Kazał im zajrzeć do każdego domu nie robiąc wyjątków i to mnie trochę zmartwiło, bo bałam się, że przez to mogą się dowiedzieć czegoś o SooHo.
-Aż tak się go boisz?- zapytałam ciekawa - przecież jesteś królem- dodałam widząc jego wściekłą twarz
-I co z tego, że nim jestem? Każdy może mnie otruć , albo podciąć gardło we śnie. Tylko na tobie mogę polegać- powiedział, a ja się zdziwiłam jego słowami. Zdziwiło mnie to, że nie podejrzewa mnie o zdradę. Mogę to wykorzystać...
-Dziękuję, że mi ufasz królu- powiedziałam ciepłym głosem i skinęłam mu głową. Yo spojrzał na mnie dość smutnym wzrokiem, więc to mnie zaciekawiło. Byłam ciekawa o czym pomyślał.
-Zostawcie nas samych- powiedział do reszty strażników i czekał, aż wyjdą. Gdy to zrobili Yo podszedł do mnie bliżej i złapał mnie w talli. By nie być za blisko wygięłam się tułowiem go tyłu i spojrzałam na niego z nieufnością, którą chciałam zakryć zaskoczeniem.
-Przepraszam na to jak zareagowałem- powiedział z poczuciem winy.
-Nie musisz przepraszać. Miałeś prawo tak zareagować- powiedziałam, choć tak nie uważałam . Musiałam grać przed nim dobrą żonę, by nie stracić jego zaufania.
-Ale nie miałem prawa cię popchnąć...wybacz mi królowo- powiedział i oparł czoło o moje. Kiedy z bliska spojrzałam na jego twarz widziałam jak płakał.
Ostatnio stał się jakiś dziwny. Raz był wesoły i śmiał się ze wszystkiego, innym razem stawał się bardzo poważny i przechwalał się wszystkim, innym był tajemniczy, a teraz jest zdenerwowany i płacze z powodu takiej głupoty... Miał strasznie dziwne wahania nastroju.
-Nie powinieneś płakać. Król nie możne pokazywać swoich słabości inaczej ktoś je wykorzysta- powiedziałam, a on oddalił się i spojrzał na mnie z góry
-Ty jesteś moją słabością...Obiecaj mi , że staniesz po mojej stronie
-Obiecuję- skłamałam z uśmiechem na ustach. Wtedy Yo chciał mnie pocałować, ale ja się nim dalej brzydziłam, więc nie chciałam tego. Niestety musiałam odpuścić i pozwoliłam mu na to ze złością.
Yo odetchnął z ulgą i po kilku minutach wrócił do swoich komnat. Przyszykowałam się do spania i po godzinie udało mi się zasnąć. Śniłam o SooHo, o tym, że wróciliśmy do Silli i żyliśmy w szczęściu. To był naprawdę piękny sen, ale skończył się tak szybko jak się zaczął.
Po obudzeniu się zaczęłam dzień jak każdy inny. Czyli chodzenie w te i z powrotem, czytanie książek, lekcja muzyki i dla odmiany miałam się spotkać z Wang Wookiem i jego matką i siostrą, którą spotkałam już kiedyś. Pamiętam, że nie przypadła mi ona do gustu.
Kiedy weszłam do jego domu od razu zauważyłam, że jest tu inaczej niż dwa tygodnie temu gdy ich odwiedzałam po raz pierwszy. Na dziedzińcu było pusto, cała straż była poza ogrodzeniem i służby było jakoś mało. Spojrzałam przed siebie i zatrzymałam się w miejscu gdy zobaczyłam tam tylko Wooka. Mężczyzna kiedy mnie zobaczył pomachał do mnie i podszedł bliżej.
-Wybacz, ale mojej matki i siostry nie będzie dziś na spotkaniu- powiedział
-Coś się stało?- zapytałam nieco zmartwiona. Jego matka była naprawdę dobrą kobietą, ale z tego co słyszałam zaczęła chorować tak jak kiedyś było z byłą żoną Wooka, która zmarła gdy byłam służącą So.
-Wejdźmy do środka i porozmawiajmy na osobności- mówiąc to zaprosił mnie gestem dłoni i spojrzał na moją służbę dając im rozkaz by tu zostali.
Kiedy weszliśmy do pomieszczenia w którym zazwyczaj piliśmy wspólną herbatę, zrozumiałam dlaczego było tu tak pusto i dlaczego nie ma z nami królowej i księżniczki YeonHwy. Podeszłam z Wookiem bliżej i stanęłam przy stoliku, przy którym siedział czwarty książę So.
-Przyszłaś- powiedział do mnie, a ja nie rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Spojrzałam na właściciela domu i zobaczyłam jak chłopak siada obok brata.
-Chciałeś się ze mną spotkać?- zapytałam
-W nocy już raczej będzie mi ciężko przejść do zamku. Yo zwiększył ochronę nad tobą- powiedział i spojrzał na mnie
-Boi się, że So będzie chciał cię zabrać- wtrącił Wook
-A przecież nie chcemy tego, czyż nie?- zapytał
-Chcemy go pozbawić tronu- powiedziałam cicho, bo nie byłam pewna czy Wook jest po naszej stronie.
-Masz to?- zapytał So i spojrzał na brata, który wyciągnął sakiewkę spod swojej szaty
-Oczywiście. BaekAh znalazł to we wiosce Jang- powiedział i podał mu sakiewkę
-Co to?- zapytałam ciekawa
-To pomorze nam dojść do naszego celu- powiedział i podał mi ją bym mogła zobaczyć co jest w środku.
-Trucizna?- zapytałam widząc tam mały flakonik, z jakąś cieczą w środku
-Wystarczy tylko kilka kropel, a zacznie chorować. Jeśli codziennie dodasz mu je do herbaty to powinien umrzeć po tygodniu- powiedział Wook i spojrzał na mnie.
-Jesteś po naszej stronie?- zapytałam ze zdziwieniem
Myślałam, że wszyscy przekonali się do Yo tak jak ja. Gdy czasami ich spotykałam mówili o nim same dobre rzeczy i się go słuchali. Wook szczególnie zawsze był oddany bracią i zdziwiłam się gdy mówił o otruciu Yo.
-Tak jak większość z braci. Wspólnie uważamy, że tron należny się tobie- powiedział, a ja prawie zachłysnęłam się powietrzem słysząc taki absurd...
-Jak to mnie?- zapytałam i spojrzałam na nich obu.
So założył ręce na piersi i zaśmiał się pod nosem. zawsze to robił gdy paliłam na czymś gafe. Wook natomiast uśmiechnął się i przybliżył się do mnie
-Twoja matka, była pierwszym dzieckiem naszego ojca...to ona była królową koronną, ale odstąpiła od tego, bo wolała żyć z mężczyzną spoza królestwa...Resztę chyba już znasz- powiedział, a ja w szoku nawet nie mrugałam
-Moja matka miała być następca tronu?- zapytałam nie wierząc w to co mówi
-Jeśli była by królową, to po niej tron odziedziczył by twój brat, ale ...- zaczął, ale nie chciał skończyć. Spojrzał na So i przestał się uśmiechać
-Ale co?- zapytałam i patrzyłam na nich obu z osobna
-Ale Yo go zabił- powiedział w końcu So
-Jak to?- zapytałam i złapałam się za serce...Poczułam pustkę. Trudno mi było uwierzyć w to co się stało. Nie wierzyłam , że Riuk nie żyję i, że Yo znowu mnie zranił.
-Przyszedł do nas i powiedział nam o waszym ojcu. Nie wiedział, że w tym czasie Yo zasiadł na tronie i poznał tylko nas. Niestety Yo się o nim dowiedział i gdy się spotkali. Twój brat wpadł w szał. - powiedział So patrząc mi w oczy
-Yo zabił go z zimną krwią- dokończył Wook
Oboje przyglądali mi się ze współczuciem. Teraz byłam sama...Został mi tylko ojciec, który i tak mnie już nie obchodzi. Nie odwiedzam go nawet by zobaczyć czy mu się poprawiło.
-Czyli tron powinien należeć do ciebie i my ci w tym pomożemy. Jeśli Yo umrze ty zajmiesz jego miejsce. - powiedział So i położył dłoń na moim ramieniu.
Kiedy na niego spojrzałam poczułam w sobie siłę. Uwierzyłam, że dam radę. Przypomniałam sobie co przeszłam w całym swoim życiu...Dałam radę kiedyś, dam rade teraz. Nie pozwolę by śmierć mamy i Riuka poszła na marne. Zabije Yo i zasiądę na tronie.
-To co robimy?- zapytał Wook, a ja uśmiechnęłam się przebiegle. So widząc mój uśmiech wiedział doskonale co odpowiem , więc także się uśmiechnął w podobny sposób
-Zemszczę się na Yo i jego matce- powiedziałam, przypominając sobie, ze to matka Yo kazała mojemu ojcu zabijać moją mamę...
Wook słysząc moje słowa zaśmiał się i wyglądał razem z So jakby byli ze mnie dumni. Kto wie może dostrzegli we mnie coś z krwi dziadka.
-Mówiłem ci, że to nasza krew- powiedział So
____________________________________
Hej co myślicie o rozdziale? Spodziewaliście się czegoś takiego?
Piszcie komentarze i nie zapomnijcie o głosach :) Zapraszam również do czytania książki LAST HOPE, którą niedawno zaczęłam pisać. Mam nadzieję, że was zaciekawi
PS. w następnym rozdziale pojawi się SooHo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top