15


Kiedy JiDwi wyszedł wkurzony z sali tronowej, poczułam się strasznie dziwnie. Nie byłam smutna i zrozpaczona tym, że nie wracam do Silli. Sama nie wiem czy już faktycznie pogodziłam się ze swoim losem.Gdybym powiedziała, że chce wrócić to czy on naprawdę by mnie wypuścił. Czy to naprawdę było by takie łatwe?

-Jak się czujesz?- zapytał mnie Yo gdy tylko zostaliśmy sami na sali. Wyrwałam się z rozmyśleń i spojrzałam na niego. W jego oczach było widać taką samą troskę jak wtedy gdy pomagał mi uciec z tego miejsca. Dziwnę , że po takim długim czasie ja nadal to pamiętam.

-Naprawdę mogłam z nim odejść?- zapytałam i dokładnie zaczęłam przyglądać się jego reakcji

-Nie chce byś czuła się tu więziona, więc...gdybyś chciała odejść, pozwoliłbym ci- powiedział szczerym głosem.

Jego oczy też nie wydawały się kłamać. Uwierzyłam w to, ale nie żałowałam decyzji jaką podjęłam. Nie wiem dlaczego, ale wolałam tu zostać...

-Mogę o coś zapytać?

-O co tylko chcesz- odpowiedział i czekał, aż zabiorę głos

-Skoro już tu jestem to chciałabym się dowiedzieć co się stało z księciem So- zapytałam i niepewnie na niego spojrzałam.

-Nie dziś- powiedział i napił się wystudzonej herbaty, by dać mi jasno do zrozumienia, że nie chce rozmawiać o bratu, którego prawdopodobnie on wygnał.

Kiedy przełknął łyka herbaty agresywnie rzucił porcelaną przed siebie i zawołał służbę. Kiedy jakaś młoda dama dworu weszła od razu zauważyłam strach w jej oczach.

-Jak śmiecie dawać nam zimną herbatę?- zapytał spokojnym aczkolwiek wkurzonym głosem.

Kobieta gdy to usłyszała od razu zaczęła błagać o wybaczenie i zabrała naszą herbatę by zaparzyć kolejną. Nie chciałam się w to wtrącać, ale zdziwiło mnie jego zachowanie. Bałam się, że przeze mnie Yo musiał się na czymś wyżyć i padło na nią. Może jednak nie powinnam z nim o tym rozmawiać...

-Panie przybył astronom Choi JiMong- usłyszałam głos straży

-Wpuście go- powiedział Yo i po chwili do sali wszedł mężczyzna, który miał naprawdę miły uśmiech.

Kiedy stanął dość blisko nas od razu przywitał się i złożył nam pokłon. Było mi się do tego dziwnie przyzwyczaić. Zazwyczaj to ja się wszystkim kłaniałam, a teraz nie powinnam tego robić.

-Miło mi cię widzieć królowo - powiedział i uśmiechnął się do mnie.

-To jest nasz astronom i przyjaciel rodziny królewskiej. Uczył nas gdy byliśmy książętami i robi to nadal- wyjaśnił mi Yo, a ja przytaknęłam na znak ,że wszystko rozumiem.

-Do twych usług wasza wysokość- powiedział, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Mężczyzna wydawał się być bardzo przyjazny i czułam, że się z nim dogadam.

-Jak sprawy z suszą?- zapytał go nagle Yo, a ja spojrzałam na niego i skupiłam się na ich rozmowie.

-Wszyscy w królestwie cieszą się z deszczu, czczą królową, która sprowadziła deszcz. Jestem pewny, że podczas parady wszyscy pokochają twoją wybrankę- powiedział, a ja zdziwiłam się, że to mowa o mnie

-Mimo to podwoję straż podczas parady. Bezpieczeństwo królowej jest teraz najważniejsze - powiedział Yo jakby od niechcenia, ale i tak poczułam jego troskę. Byłam też ciekawa o jakiej paradzie oni mówią. Damy dworu, które mnie uczyły o niczym nie wspominały

-Mogę wiedzieć o jaką paradę chodzi?- zapytałam w miarę cicho tak by tylko Yo to usłyszał. Nie chciałam się bardziej skompromitować.

-Parada będzie na twoją cześć. Musze w końcu pokazać cię poddanym, by wiedzieli, ze dzięki małżeństwu pokonaliśmy suszę- powiedział , a ja przytaknęłam

-To będzie piękny dzień. Czuję, że gwiazdy ułożą się dla nas w bardzo dobrych miejscach na niebie- wtrącił JiMong

-Zrób coś dla mnie i powiedz ministrowi Kim, by dopilnował wszystkiego na ten dzień- powiedział Yo

-Tak panie- odpowiedział mu mężczyzna i zaraz po tym wyszedł , a na jego miejsce wszedł Eunuch Park, który jest sługą Yo.

-Chce na jutro raporty od rolników i rybaków. Che wiedzieć czy są jakieś poprawy- powiedział do niego, a gdy przytaknął, Yo wstał ze swojego miejsca i wyciągnął do mnie dłoń.

Chwyciłam ją i z jego pomocą wstałam na równe nogi. Zeszliśmy z podestu ,minęliśmy eunucha i wyszliśmy z sali tronowej. Nie wiedziałam gdzie szliśmy, ale nie chciałam o to pytać. Nie zależało mi na tym. Oczywiście po wyjściu od razu dołączyła do nas straż i służba, która trzymała odstęp dwóch metrów od nas. Yo trzymał mnie za rękę i prowadził w stronę tej altanki z której było widać góry i te małą chatkę na wzgórzu. Kiedy przechodziliśmy między pawilonami cieszyłam się, że wszędzie nad nami jest dach. Gdyby nie on to pewnie bylibyśmy juz cali mokrzy od deszczu.

Kiedy doszliśmy pod altankę służba dała nam więcej prywatności co mnie cieszyło. Nie chciałabym rozmawiać przy tylu ciekawskich świadkach.Jestem pewna, że na bokach później by o wszystkim gadały...

-Wiesz jak długo w naszym królestwie nie padał deszcz?- zapytał mnie Yo gdy puścił moją dłoń i podszedł do balustrady altany. Patrzył w dal jakby był zaczarowany.

-Nie- powiedziałam i podeszłam do niego

-Od kiedy odeszłaś... - powiedział smutno i wystawił dłoń na deszcz. Kiedy krople wody spadły na jego skórę na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wyglądał w tym momencie jak dziecko , które pierwszy raz widzi coś takiego

-To strasznie długi czas. Na pewno ludziom było ciężko- przyznałam i stanęłam nim ramie w ramie

Yo przytaknął i odwrócił głowę w moją stronę. Patrzyłam przed siebie i zaczęłam się zastanawiać co będzie się działo teraz w Silli. Jestem ciekawa czy wszyscy mnie znienawidzili. Byłam tak zajęta myślami o chłopakach i rodzinie Kim, że nie zauważyłam jak Yo zniża się do mnie. Dopiero gdy poczułam jego dłonie na mojej tali, otrząsnęłam się i spojrzałam na niego. Yo zamknął oczy i pocałował mnie w taki sposób, że nie mogłam go odepchnąć. Tak jak on zamknęłam oczy i oddałam pocałunek.

***-***

Od dłuższego czasu siedziałem na werandzie i wsłuchiwałem się w odgłos deszczu. Wyobrażałem sobie jak to wszystko może teraz wyglądać. Po tym co powiedział JiMong zacząłem wierzyć w to, że mój wzrok wróci. Może jakiś trening by w tym mi pomógł. Warto spróbować. Mam nadzieję, że mężczyzna mi w tym pomoże. Bez niego sobie teraz nie poradzę.

Przez to, że straciłem wzrok nauczyłem się przez krótki czas bardziej polegać na słuchu i dotyku. Dzięki temu już z daleka usłyszałem jak ktoś biegnie w ta stronę i od czasu do czasu wbiega w kałuże... Wstałem słysząc tego kogoś, bo nie wiedziałem kim jest dana osoba...Byłem w tej chwili bez bronny, każdy mógłby mnie łatwo pokonać..

-Wróciłem i mam kurczaka!- usłyszałem głos mężczyzny, który mi pomógł

Odetchnąłem z ulgą i czekałem na niego w miejscu. Kiedy poczułem, że jest tuż przede mną, uśmiechnąłem się. Naprawdę cieszyłem się z tego, że jako jedyny mi pomógł...

-Gdzie byłeś?- zapytałem i poczułem jak mężczyzna mnie odwraca i prowadzi do środka.

Kiedy mnie gdzieś posadził od razu zaczął chodzić do okoła i szukał jakiś rzeczy, bo ciągle słyszałem jakieś szmery. Kiedy usłyszałem jak zaczyna gotować , stwierdziłem, że zapytam go o to później. W ciszy wysiedziałem chyba kilka minut. Było mi już strasznie nie wygodnie, ale gdy poczułem zapach czegoś pysznego od razu zapomniałem o niewygodne pozycji.

-Smacznego- powiedział JiMong, a ja nie wiedziałem co mam zrobić.

Dłońmi zacząłem sprawdzać co jest przede mną. Natrafiłem na drewnianą łyżkę i miskę, w której prawdopodobnie była przygotowana zupa. Z trudem podniosłem łyżkę i wsadziłem ją do środka miski. Miałem z początku wielki problem z jedzeniem. Wiedziałem, że byłem cały mokry na brodzie, bo czasami nie trafiałem do swoich ust. Wiedziałem to , bo słyszałem jak JiMong się ze mnie śmieje i poza tym czułem jak coś gorącego spływa po mojej brodzie.... Było mi strasznie wstyd.

Kiedy w końcu skończyliśmy jeść, podziękowałem mu za posiłek i zapytałem go jeszcze raz o to gdzie był. Chciałem go poznać skoro mam mu zaufać.

-Byłem kogoś odwiedzić i później kupiłem nam kurczaka, którego zjedliśmy- powiedział strasznie szybko. Miałem takie wrażenie, że mnie okłamuję. Niestety nie mogłem zobaczyć jego twarzy , więc co do tego pewności nie mam

-Przemyślałem to co mówiłeś...Chce byś mi pomógł. Jeśli jest szansa bym odzyskał wzrok, to chce spróbować- powiedziałem po chwili ciszy

-Wiesz, że to będzie trudne i nie mam pewności, że...- zaczął , ale ja wiedziałem do czego zmierza. Wiedziałem, że są marne szanse na to bym odzyskał wzrok, ale ja chce mieć te nadzieję, że Jeszcze kiedyś zobaczę uśmiechniętą twarz SooNi.

-Wiem, ale nie mogę się poddać dla pewnej osoby- powiedziałem mając na myśli JiDi, która pewnie na mnie czeka...

***-***

Następnego dnia z samego rana dostaliśmy się do Silli. Wszyscy byli wykończeni podróżą, więc kazałem im wracać do domów i odpocząć ten jeden dzień i tak czeka mnie dziś tylko jakaś papierkowa praca. Poza tym i tak będzie się wszystkim trudną zająć czymkolwiek po tym co wydarzyło się Groyeo.

-Powiesz nam gdy SooHo tam będzie?- zapytał się mnie HanSung

-Jestem pewny, że jest u siebie w domu. Nie martw się- pocieszył go YeoWoll

-Powiem wam, ale teraz jedzcie odpocząć- powiedziałem, a oni odjechali w smutnych nastrojach. Chyba oni też czuli, że SooHo coś się stało. Wątpię by był w domu.

-Jesteś pewny, że pójdziesz tam sam?- zapytał się mnie SunWoo gdy mieliśmy się rozstać

-Boisz się o mnie?- zapytałem i spojrzałem na niego z cwanym uśmiechem. Odkąd zawarliśmy rozejm lubiłem mu dokuczać.

-Ja o ciebie?- zapytał i spojrzał na mnie z szeroko otworzonymi oczami- nie żartuj- powiedział i odjechał w stronę swojego domu.

Zaśmiałem się pod nosem i zszedłem z konia. Przeszedłem kawałek dalej i gdy zobaczyłem bramę do domu SooHo od razu spoważniałem... Kiedy strażnicy mnie zauważyli od razu wpuścili mnie do środka. Przez chwile stałem na dziedzicu, ale zaraz zobaczyłem jak cała rodzina SooHo się zbiega. Byli ciekawi tego dlaczego do nich przyszedłem.

-Panie co cię tu sprowadza?- zapytał mnie ojciec chłopaka, którego zdążyłem poznać na spotkaniach w pałacu.

-Przyszedłem w sprawie SooHo i SooNi..nie mam dobrych wieści- powiedziałem i zobaczyłem w ich oczach przerażenie.

Mężczyzna zaprosił mnie do środka i ugościł. Nie zwlekając zacząłem mu opowiadać o tym, że SooNi została porwana przez króla Groyeo i o tym, że została królową. Powiedziałem im także , że nie chciała ze mną tu wrócić i wolała tam zostać. Wszyscy byli w szoku. Szczególnie siostra chłopaka i przyjaciółka SooNi. Jeśli dobrze pamiętam była ona z nią gdy pierwszy raz SooNi wpadła w moje ramiona. Ciekawe czy ona mnie pamięta, ale chyba tak...

-A co z moim synem SooHo? Od kilku dni go nigdzie nie widziałem- powiedział pan Kim

-Pojechał jej szukać w dniu śmierci królowej JiSo. Niestety Hwarangowie nie znaleźli go w Groyeo. Miałem nadzieję, że wrócił przed nami- powiedziałem i pod koniec ściszyłem głos.

-Boże mój synek- powiedziała matka chłopaka i wtuliła się w córkę.

Usłyszałem jak zaczyna cicho szlochać. Dziewczyna przytuliła ją do siebie i zaczęła ją uspokajać... Jednak gdy to nie pomogło postanowiła wyjść z kobietą i zostawić nas samych. Kiedy byłem tylko z ojcem SooHo , spojrzałem na niego i zobaczyłem jak jest mu ciężko przyjąć do wiadomości to co powiedziałem chwilę temu. Nie dziwie mu się. Groyeo jest znane z bardzo okrutnych rzeczy, często słychać tam o zabójstwach, kradzieżach i pełno tam od oszustów. Sama wymowa nazwy tego państwa sprawia wśród prostych ludzi strach.

-On pojechał tam sam?- zapytał pan Kim

-Chciałem jechać z nim, ale mi odmówił- powiedziałem i przypomniałem to sobie właśnie w tej chwili

-Głupek... zawsze jest taki odważny - powiedział jakby chciał go skrytykować, ale chyba w głębi serca go raczej pochwalił

-SooHo to naprawdę dobry wojownik i wierze, że żyję...- powiedziałem, a on mi przytaknął- Wyśle tam szpiega i postaramy się go znaleźć- dodałem i pożegnałem się z nim.

Nie chciałem tam dłużej być, bo wtedy pokazałbym jaki jestem słaby...Nie lubiłem za bardzo SooHo, bo odebrał mi SooNi, ale czułem smutek gdy teraz o nim myślałem. Bałem się tego co mogło mu się tam stać...

__________________________________________

Przepraszam, że dodaje rozdział tak późno, ale miałam problemy z netem przez silny wiatr...Mam nadzieję, że ten długi rozdział (2000 słów) wam się spodobał i chcecie więcej. W mojej głowie powstały pomysły co do kolejnych rozdziałów dlatego pojawiają się one tak często. Jutro postaram się napisać dla was rozdział z INFECTED, więc bądźcie czujni i pamiętajcie by zostawić po sobie komentarz :)

Miłej nocki !

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top