14


Kiedy dotarliśmy do królestwa Groyeo zastał nas tam deszcz. Całe szczęście , że byliśmy już blisko pałacu króla Wang Yo. Już nie mogłem się doczekać gdy się z nim spotkam. W możliwej chwili gdy będę z nim samo od razu się domagał tego by oddał mi SooNi. Po tym jak SooHo nie wrócił z nią, wiedziałem, że mu się nie udało. Mam tylko nadzieję, że nic mu nie zrobili. BanRyu i SunWoo mieli poszukać go we wiosce, a reszta miała rozejrzeć się po pałacu... Ja skupie się na uwolnieniu dziewczyny.

Kiedy w końcu mnie zapowiedziano, dałem szybki znak do chłopaków, a oni mi przytaknęli i rozeszli się po pałacu. Całe szczęście, że cała straż pałacowa była obecna na sali do której zaraz wejdę. Ten Wang Yo chyba się boi być sam...

-Królu oto nowy król Silli...Król Jinheung, syn zmarłej królowej JiSo- odezwał się strażnik i zaraz po tym otworzył dla mnie drzwi do sami , w której był on i najwietrzniej urzędnicy państwa. Oprócz nich zauważyłem także SooNi, która zajmowała miejsce na tronie obok króla. 

Dziewczyna wyglądała pięknie, ale brakowało mi jej uśmiechu. Patrzyła na mnie jak na obca osobę. Czasami nawet miała chyba ochotę odwrócić ode mnie wzrok. Nie mogłem przy nich wszystkich patrzeć tak na nią, więc przeniosłem swój wzrok na Wang Yo, który patrzył na mnie z góry. 

Tak jak tradycja nakazuję ukłoniłem się w jego stronę i przywitałem. Mężczyzna wtedy prychnął pod nosem jakby nie zależało mu na tym co robię. Miał mnie gdzieś. Mimo to zaczęliśmy rozmawiać o naszych królestwach i o pokoju między nimi. Starałem się nie patrzeć na SooNi, ale czasami nie mogłem się powstrzymać. Dziwiłem się trochę, że  jej udaje się nabrać wszystkich z tym, że mnie nie zna. Cały czas zachowuje się jak na królową przystało. Trochę jej  nie poznawałem. Nie próbowała nawet mi nic przekazać wzrokiem...Nie dawała mi znaków, by prosiła o ratunek. Zacząłem nawet myśleć , że ona woli tu zostać...

-Często patrzysz na naszą królową...- Myślisz ,że nie widzę tego?- zapytał nagle król Groyeo

-Wybacz, ale znam ją- powiedziałem, by jakoś się wyplatać. Nie chciałem by jego urzędnicy coś podejrzewali. Chciałem to załatwić tylko z nim, bo inaczej pogorszyłbym sprawę

-Zwracaj się do królowej z szacunkiem - warknął  Wang Yo. Spojrzałem na SooNi i zniżyłem głowę, by ją przeprosić

-Proszę wybaczyć królowo- powiedziałem, a ona tylko przytaknęła

Wtedy król wygonił wszystkich z sali tronowej i pozwolił mi usiąść obok nich. Gdy to zrobiłem od razu zostałem poczęstowany herbatą i jakimiś przekąskami...Ale to nie było teraz ważne.

-Słyszałem od żony, że się znacie- powiedział nagle król. SooNi gdy to usłyszała zwiesiła głowę w dół jakby nie chciała o tym rozmawiać. 

-Przeszkadza ci to?- zapytałem

-Niby dlaczego miałoby mi to przeszkadzać?- zapytał i uśmiechnął się wrednie

Nie mogłem już tego wytrzymać więc zebrałem w sobie odwagę i spojrzałem mu prosto w oczy. Zamierzałem teraz odebrać mu dziewczynę...Mam takie prawo i nie będzie mógł mi przeszkodzić. SooNi należy do Silli i nikt bez pozwolenia nie mógł jej porwać i ją poślubić bez mojej zgody. 

-Nie dałem pozwolenia na wasz ślub- powiedziałem, a on spojrzał na mnie kpiącym uśmiechem

-Nie potrzebowałem twojej zgody- powiedział i prychnął pod nosem

-Według tego tak- powiedziałem i wyciągnąłem z szaty zwój, który znalazł dla mnie PaO. Niedbale rzuciłem go na jego stolik.

Kiedy Wang Yo go zobaczył w jego oczach widziałem strach. Od razu  wziął zwój do rąk i odwinął go. SooNi dyskretnie spojrzała na mnie, ale ja to  zauważyłem i gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały zauważyłem w jej oczach łzy.  Nie wiedziałem tylko czy były spowodowane smutkiem czy radością, że chce jej pomóc i mam jak. 

-Myślisz, że byłbym taki głupi?- zapytał mnie nagle król

Oderwałem swój wzrok od SooNi i spojrzałem na niego w momencie gdy ten odrzucił mój zwój  gdzieś za siebie. Nie rozumiałem o co mu chodzi. Wydawał się być na pewnego siebie, więc to mnie trochę zaniepokoiło.

-Eunuchu Park, przynieś to- rozkazał donośnie i po chwili podszedł do nas mężczyzna który podał mi jakiś dokument.  Gdy zacząłem go czytać nie mogłem w to uwierzyć...Czułem jak moje dłonie zaczęły się trząść. Serce podskakiwało mi do gardła gdy zobaczyłem to co tam było napisane.

-Ona została moją żoną  gdy miała 10 lat. Wczorajszy ślub był tylko formalnością- powiedział zadowolony...

Ze łzami w oczach spojrzałem w stronę dziewczyny. Widziałem dokładnie jak zwiesza głowę i kręci ją na boki. Wyglądało to trochę jakby mówiła mi bym dał spokój.

-Spójrz na niego...Chce cie zabrać. Chcesz tego? Powiedz tylko, że tego chcesz a pozwolę ci odejść - odezwał się w jej stronę. 

SooNi spojrzała na niego i później na mnie. Kiedy patrzyła mi w oczy. żałowałem, że nie pomogłem jej w taki sposób... Zostało mi jedyne ostatnie wyjście... Będę musiał odebrać ją siła..

-SooNi- szepnąłem i czekałem aż coś powie. Kiedy na mnie patrzyła , miałem złe przeczucia. W jej spojrzeniu było coś co sprawiało, że czułem niepewność 

-Nie chce twojej pomocy. Lepiej będzie jak wrócicie do Silli- powiedziała ni to prosto w oczy. Byłem zaskoczony...Nie wierzyłem ,że to powiedziała

-Sam widzisz...Królowa zostaje tutaj i liczę, że ta sprawa nie wpłynie na nasz rozejm. Inaczej będzie czekała nas wojna. Teraz chyba nadszedł na ciebie czas...Straż odprowadźcie króla Jinheunga i jego ludzi do bram miasta.

Kiedy to powiedział niemal od razu do sali weszło dwóch strażników, którzy czekali aż sam zacznę wychodzić. Patrzyłem na dziewczynę i czekałem na jakiś znak od niej, ale gdy dała mi znak do odejścia, wkurzyłem się.

Ukłoniłem się przed nimi i jak burza wyszedłem z pałacu. Nie wiedziałem dlaczego ona nie chciała pomocy. Nie wyglądała też jakby była do tego zmuszona. Ona nie chciała mojej pomocy, nie chciała do nas wrócić. Wang Yo wyglądał na rozsądnego i czułem, że gdyby SooNi powiedziała, że chce odejść..on by jej na to pozwolił.

Kiedy wyszedłem z obstawą na główny plac w pałacu od razu zobaczyłem Hwarangów. Byli tu wszyscy łącznie z BanRyu i SunWoo. Nie było wśród nich SooHo, więc to nie wróżyło nic dobrego. Ruszyłem w ich stronę i nie przejąłem się deszczem...Wsiadłem na konia i chciałem jak najszybciej opuścić te miejsce. Nie odzywałem się do chłopaków ze względu na strażników, którzy nas pilnowali. Dopiero gdy wyjechaliśmy z miasta i znaleźliśmy się sami na drodze w lesie, zażądałem postoju.

Zszedłem z konia i krzyknąłem na cały głos. Musiałem się jakoś wyżyć.A to choć trochę mi pomogło. W pewnym momencie poczułem dłoń na swoim ramieniu...Był to HanSung. 

Spojrzałem na niego prawie rozpaczliwym wzrokiem..Dobrze, że padało, bo przynajmniej nie było widać tak bardzo moich łez które napływały mi do oczu.

-Była tam?- zapytał mnie

-Nie chciała od nas pomocy- powiedziałem i spojrzałem na nich

-Jak to nie chciała?! Zdradziła nas, zmusili ją do tego?- zaczęli się mnie pytać

-Nie...To była tylko jej decyzja...- powiedziałem i między nami zapanowała cisza. Każdy próbował  zrozumieć dlaczego SooNi wolała tam zostać.

-A co z SooHo?- zapytałem i spojrzałem na nich wszystkich. Kiedy usłyszeli moje pytanie od razu spojrzeli w dół

-Nie znaleźliśmy go...Może wrócił gdy my tu przybyliśmy- powiedział YeoWoll mając nadzieję , że chłopakowi się nic nie stało. Ja jednak pomyślałem o tym, ze wpadł w kłopoty ...

Niestety nie mogliśmy już tam wrócić...Jedynie co nam pozostaje to wrócenie do Silli i sprawdzenie czy SooHo faktycznie jest w domu. Osobiście zawitam do jego domostwa...

_____________________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i jednocześnie zaciekawił :) W następnym rozdziale będzie perspektywa SooHo i SooNi, a także JiDwi.

Pamiętajcie o zostawieniu komentarza :) A i mam do was jeszcze pytanie...z czego chcecie teraz rozdział : z DANGER czy INFECTED??

Miłego popołudnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top