Does it ever drive you crazy? // A.Senna
-A tak poza tym to ile wypiłeś?
-Co?
-Porąbało cię? Całować reporterkę? To trochę niecodzienne.
-Czemu? U nas w Brazylii to normalne.
-Nie jesteśmy w Brazylii, Ayrton, jesteśmy w Japonii. Zachowuj się jak na kulturalnego mężczyznę przystało.
-Jestem kulturalny. Po swojemu. I zamierzam zaprosić ją do jakiejś restauracji czy coś.
-Prędkość uszkodziła ci mózg.
-Ja po prostu jestem facetem, a nie chłopcem jak ty, milordzie Prost. Nie zmienisz mojej decyzji.
-Dobra, dobra, rób co chcesz, tylko nie narób wstydu.
-O to się już nie martw.
***
Była tam. Kończyła właśnie przeprowadzać wywiad z innym kierowcą. Ayrton poczekał, aż skończy, poprawił koszulkę i szybką ją dogonił.
-Witam, droga pani - powiedział, zatrzymując Japonkę i niespodziewanie ponownie całując ją w policzek. Kobieta, z początku lekko zaskoczona, roześmiała się, gdy poznała mężczyznę.
-Pan Ayrton Senna? - rzuciła, nadal się śmiejąc - co pana do mnie sprowadza?
-Nie wiem jak pani to przyjmie, droga pani... Aczkolwiek chciałbym złożyć propozycję zjedzenia wspólnej kolacji, w pobliskiej restauracji. Czy przystałaby pani na taką ofertę?
Japonka zarumieniła się lekko, co natychmiast ukryła, odwracając lekko głowę. Po chwili jednak spojrzała ponownie na mężczyznę oczami pełnymi dziecięcego wręcz blasku.
-Pan tak naprawdę? - zapytała, jakby nieśmiało.
-Jestem absolutnie poważny - odparł Ayrton, prostując się i przybierając poważną minę, jakby chciał potwierdzić tym swoją autentyczność.
-W takim razie zgodzę się i dam panu szansę, panie Senna - odparła, uśmiechając się i lekko się śmiejąc, zapewne rozbawiona przesadnie formalną atmosferą tej rozmowy.
-Miło mi to słyszeć. Bardzo miło. W takim razie do zobaczenia!
***
-Zgodziła się? - spytał Alain z kompletnym niedowierzaniem na twarzy. Ayrton jedynie zaśmiał się ze swojego kolegi.
-A czego się spodziewałeś? Wszyscy mnie kochają, ja to wiem - rzucił, zawiązując krawat. Dawno nie był wystrojony tak elegancko, jak dzisiaj.
-No nie powiedziałbym.
-Nie znasz się. No cóż, na mnie już czas, idę spędzić noc życia. Żegnaj, towarzyszu!
-Nie zabij się tam - mruknął Alain, wewnętrznie śmiejąc się ze swojego głupkowatego kolegi.
***
-Nawet pani nie wie, jak się cieszę na to spotkanie - rzekł Ayrton, całując Japonkę na powitanie, co znowu wywołało u niej rumieńce. Jak prawdziwy dżentelmen, odsunął jej krzesło przy stoliku, gestem ją zapraszając. Kobieta z uśmiechem skorzystała z jego uczynności.
-Wybierz, co chcesz zjeść. Ja stawiam - rzucił kierowca, uśmiechając się szelmowsko.
-Ależ nie musi pan...
-Absolutnie muszę - przerwał jej Brazylijczyk.
Cały czas oczekiwania na jedzenie i spożywania posiłku spędzili w milczeniu, co jakiś czas jedynie spoglądając na siebie. Milczenie Senna przerwał dopiero po dłuższym czasie, gdy powoli pili wino wybrane przez Ayrtona.
-Pięknie pani wygląda - zauważył dość oczywistą rzecz mężczyzna. Japonka zasłoniła dłonią usta, żeby nie było widać jej lekko głupiego uśmiechu, jakby była nastolatką przeżywającą swoją pierwszą miłość.
-Nie trzeba tych wszystkich komplementów, naprawdę...
-Według mnie zasługuje pani na nie - odparł Ayrton, łapiąc kobietę za rękę - no chyba że znudziło się pani moje towarzystwo, wtedy możemy się już rozstać, nie chcę zmuszać do niczego...
-Nie, nie, absolutnie nie to! Po prostu nikt wcześniej nie był dla mnie tak miły jak pan...
-Naprawdę? - zapytał ze zdziwieniem Ayrton.
-Niestety tak...
Tak rozpoczęła się ich długa rozmowa. Skończyć ją musieli dopiero wtedy, gdy zamykano restaurację. Wtedy wyszli na dwór i wolnym krokiem ruszyli w stronę hotelu. Senna nawet złapał Japonkę za rękę, na co kobieta nie protestowała, a nawet szeroko się uśmiechnęła.
W końcu dotarli do miejsca, w którym musieli się rozdzielić.
-No cóż, to chyba już koniec naszego spotkania - westchnął Ayrton - chciałem z całego serca pani podziękować za ten wieczór, naprawdę - kolejny pocałunek w policzek.
-Ja też dziękuję, było wspaniale - odparła cicho kobieta.
-W takim razie to chyba czas się już pożegnać. Dobranoc! - zawołał Brazylijczyk i już chciał odejść.
-Proszę pana! Czy... Spotkamy się jeszcze kiedyś?
Senna obrócił się i spojrzał na kobietę radosnym wzrokiem i z dziecięcym uśmiechem.
-Jeszcze nie raz, zapewniam panią. Życie jest wystarczająco długie na wszystko, o czym marzymy.
~~~~~~~~
Shot zamówiony przez Tancereczkaa
Hope you enjoyed ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top