Część 19
- Skoro chcesz wiedzieć, wszystko , to zacznę od wypadku...a właściwie jak do niego doszło - powiedział
-No tylko na to czekałam- powiedziałam rozsiadając się wygodnie obok niego.
Jonghyun westchnął i podrapał się po karku. Wyglądał na zdenerwowanego i doskonale wyczuwałam to, że nie chętnie chciał mi o tym opowiadać. Jego mina nie była już taka pewna siebie, nie była taka niewzruszona i groźna jak wcześniej. Teraz Jonghyun wyglądał jakby było mu trochę smutno. Mogłabym też powiedział jakby czuł teraz poczucie winy, albo strachu. Gdybym nie była sobą na pewno teraz było by mi go żal...
-Kiedyś kolegowałem, a właściwie przyjaźniłem się z Suho. To był mój przyjaciel od piaskownicy. Razem robiliśmy dosłownie wszystko i razem weszliśmy na te złą stronę. Oboje chcieliśmy się wzbogacić i razem zaczęliśmy handlować narkotykami. Robiliśmy to juz od 15 roku życia. Z czasem dochodzili do nas inni i tam powstał nasz mały gang...Pewnej nocy pokłóciłem się z Suho. Odbił mi dziewczynę i się o to pożarliśmy.
-To takie typowe..- westchnęłam i zaczęłam bawić się włosami , czekając tylko na to aż akcja się rozwinie, i w końcu dowiem się dlaczego ojciec po tym wszystkim mu zaufał...
-Możesz mi nie przerywać? Jeśli chcesz to mogę ci nic nie powiedzieć- powiedział Jonghyun karcąc mnie spojrzeniem
-Mi wystarczy to, że przez ciebie nie żyją moi rodzice!- warknęłam, a on od mojego głośnego krzyku aż zamknął oczy
-To nie była moja wina...To nie ja ich zabiłem- powiedział w swojej obronie i wstał z sofy. - Suho po naszej kłótni poszedł się napić, wracał autem i wtedy ...
-Wtedy był ten cholerny wypadek, tak!!- zapytałam ze łzami i wściekłością w oczach
-Tak! Suho uciekł i powiedział mi następnego dnia o tym wszystkim. Zaczęliśmy śledzić te sprawę , ale było już za późno na ukrywanie śladów...Policja szybko by go złapała, ale twój ojciec był szybszy. Spotkał się z nami i zapragnął zemsty...Udawałem, że to nie nasza sprawa. Wtedy twój ojciec powiedział, że jeżeli winny nie przyjdzie tej nocy do niego, to pozabija nas wszystkich. Byliśmy na to przygotowani. Trenowaliśmy i nikt nie zauważył, ze Suho wyszedł. Kiedy się zorientowałem było już za późno....Patrzyłem jak twój ojciec zabija mojego przyjaciela z uśmiechem na ustach...
-W takim razie powinieneś być na niego zły , a nie mu służyć jak głupi kundel- powiedziałam patrząc mu w oczy
- Jestem zły. Uwierz mi Sooyoung, że chciałbym się na nim zemścić, ale jestem już dorosły i wiem, że nie dałbym mu rady...Wasz gang jest za duży i to by źle wpłynęło na firmę mojej matki. Twój ojciec obiecał mi , że zapomni o sprawie, pomógł mi podnieść na nogi firmę tylko po to, bym cię chronił przed Jacksonem.
-Mój ojciec jest idiotą... Ktoś zabija od tak jego żonę i syna, a on ufa osobie, która chciała by się na nim zemścić, ale tego nie robi, bo to by źle wpłynęło na jego reputację...To brzmi idiotycznie Jonghyun. I niby dlatego mam i ja ci ufać? Mam wierzyć, że nic mi nie zrobisz, bo boisz się konsekwencji?
-Tak, boje się, że jeśli coś ci się stanie, to twój tatuś pozabija moją rodzinę, pozabija mój gang i wszystkich na których mi zależy
-No i z tym masz rację. Zrobił by to bez wahania... Ale dlaczego ty. Dlaczego to ty musisz mnie chronić? - zapytałam podchodząc do niego, tylko po to by stanąć z nim twarzą w twarz
-Bo jestem dobry w ochranianiu ludzi - powiedział patrząc na mnie z lekkim uśmiechem
-Polemizowałabym nad tym. Syna prezydenta nie upilnowałeś- powiedziałam odgryzając mu się, a on prychnął pod nosem
-Widocznie jesteś sprytna- powiedział i dłonią przejechał po moich włosach
Kiedy to zrobił , serce tak jakby zabiło mi mocniej. Od razu się od niego odsunęłam i spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Dziwiłam się i zastanawiałam się dlaczego on to zrobił. Czy to tylko dla tego, że chciał się mną zabawić, czy co? Dlaczego on mnie dotknął w taki sposób?
-Łapy przy sobie- powiedziałam nadal patrząc mu w oczy
-Jasne księżniczko- powiedział Jonghyun i odszedł w stronę kuchni
To co się stało przed chwila było dziwne. Lecz szybko o tym zapomniałam... Nie powinnam przecież z tego robić takiego halo. On tylko przejechał dłonią po moich włosach. To chyba nic takiego. Nie powinnam się przecież tym tak przejmować.
Odchodząc nieco od zmysłów, usiadłam spowrotem na sofie i ukryłam twarz w dłoniach. Musiałam wszystko przemyśleć i poukładać sobie to w głowie. Chciałam w tym momencie zacząć myśleć jak ojciec.
-To wszystko nie trzyma się kupy- powiedziałam wzdychając i słysząc w tym samym momencie kroki Jonghyuna, który kucnął naprzeciw mnie i położył mi swoją dłoń na ramieniu.
-Współczuję, że to się stało. Nie miałem pojęcia, ze coś takiego się stanie. Czuje się okropnie z myślą, że przez moją i Suho kłótnie, twoi najbliżsi nie żyją... Chce się w ten sposób zrekompensować i tak jakby naprawić błędy, nie chce mieć kłopotów ze względu na matkę... Ona o niczym nie wie i wole by tak zostało. Może kiedyś to zrozumiesz, ale na razie zaufaj mi i zaufaj swojemu ojcu - powiedział zbyt miłym dla siebie głosem
-Tylko się tak zgrywasz...Mnie tak łatwo nie nabierzesz- powiedziałam odchodząc od niego i zamykając się w jego pokoju
JONGHYUN POV :
Ma rację...tak łatwo ją nie nabiorę. Jednak muszę nadal próbować. Zdaje mi się, że uwierzyła w te bajkę o tym, że jest mi przykro i boje się zemścić na ich rodzinie. Prawda oczywiście jest zupełnie inna, to tylko część mojego planu. Planu, który jest wręcz idealny i dzięki temu będę miał dwie pieczenie na jednym ogniu...Musze tylko nadal grac dobrego i pomocnego Jonghyuna, który czuje się winny za przyjaciela, który zniszczył ich szczęśliwą rodzinkę...
Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami od razu wyszedłem na korytarz i ukrywając się na klatce, tak by nikt mnie nie słyszał zadzwoniłem do Jacksona, z którym się umówiłem.
-Mam ją i jak na razie wszystko jest ok
-Pamiętaj tylko o tym, że ona jest moja- powiedział z zazdrością
-Wang, nie żartuj sobie ze mnie. Nie chciał bym być w twojej skórze kiedy ona się zezłości. Powiem ci , ze całkiem nieźle się bije- zaśmiałem się
-I właśnie to mi się w niej podoba. Ok pamiętaj tylko o tym, by teraz zmylić jej ojca. On musi uwierzyć, że im pomagasz
-Jasne wiem o tym...Niczego bardziej nie pragnę jak zemsty. Tylko pamiętaj, jeśli ci ją dostarczę, jeśli ona będzie twoja to pamiętaj co mi obiecałeś- powiedziałem rozglądając się do okoła by upewnić się, że jestem w pobliżu sam
-Zawszę dotrzymuje obietnic- odpowiedział, a ja rozłączyłem się i wróciłem do mieszkania.
____________________________
Mam nadzieję , że rozdział wam się podobał. Zachęcam was do pisania komentarzy i oceniania mojej pracy. Jestem tez ciekawa z kim chcecie w tej książce love story ? Bo jak zauważyliście każdy jest zły...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top