Część 17


Ojciec łapiąc się za serce oparł się o oparcie fotela i zaczął na mnie krzyczeć, bym go więcej nie straszyła. Machnęłam ręka wiedząc, że i tak go nie posłucham i usiadłam na przeciwko niego. Jonghyun z uśmiechem na ustach zrobił to samo i rozsiadł się wygodniej jakby był w tej chwili u siebie. Jego zachowanie strasznie mnie irytowało i gdyby nie ojciec na pewno bym mu coś powiedziała. Dziwiłam się też trochę, ze mój tata na to nie reagował. Być może chodziło o tą sprawę, o której dowiedziałam się w zasadzie przypadkowo...

-Więc wyjaśnij mi co się stało - zaczął ojciec , a ja spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami

-Przecież wszystko wiesz. D.O chyba ci powiedział i pokazał nagrania z monitoringu

-Tak, ale chce znać szczegóły- powiedział

-Tato, jakie szczegóły. Nic się nie działo aż do momentu gdy ten debil tu przyszedł. - powiedziałam wskazując głową na Jonghyuna, który po raz kolejny uśmiechnął się z kpiną- To on narobił tu zamieszania, a zaraz po tym jak wyszedł Kai zobaczył Jacksona. Wkurzony poszedł tam do niego i o czymś rozmawiali. Widziałam, że coś jest nie tak i chciałam tam iść, ale Dowon mnie powstrzymał. Wybiegliśmy na zewnątrz w momencie gdy Jackson strzelił...

-Z tego co widziałem na nagraniu, nie celował w Kaia...- powiedział cicho przytakując głowa, a ja wiedziałam do czego zmierzał

-Celował we mnie. Wiem to. Gdyby nie Kai to na pewno ja bym była na jego miejscu- powiedziałam i westchnęłam- Dlatego wiesz , że muszę do niego iść. Chce być przy Kaiu.

-Wykluczone, Jackson pewnie ma już jakiś plan i musisz być w bezpiecznym miejscu

-Szpital to bezpieczne miejsce- powiedziałam zachowując się trochę jak obrażające się na rodzica dziecko

-Niekoniecznie. Do tego szpitala wszedłem z bronią i ochrona mnie nawet nie sprawdzała. Poza tym w salach dla vipów kamery nie są skierowane w stronę łóżek na których leżą pacjenci. Gdyby Jackson przyszedł cie zabić zrobił by to bez problemu.- wtrącił się w naszą rozmowę Jonghyun

Kiedy to usłyszałam od razu spojrzałam na niego i zdziwiłam się , że zwracał uwagę na takie szczegóły. Ja podczas pobytu tam nawet nie pomyślałam by  to sprawdzić. Jonghyun kiedy zauważył, ze na niego patrze odwrócił swój wzrok z ojca i przeniósł go na mnie. Gdy to zrobił i się lekko uśmiechnął od razu bezgłośnie warknęłam i spojrzałam na tatę, który wyglądał jakby podziwiał uwagę chłopaka.

-Sama widzisz ...nie możesz być tam sama. Kaiowi nic się nie stanie- powiedział, a ja zaczęłam kręcić głową

-To co w takim razie robimy z Jacksonem?- zapytałam mierząc się z nim wzrokiem.

-Nic, próbujemy ustalić co planuję...- zaczął , ale nie dane mu było dokończyć, bo Jonghyun kazał nam być cicho.

Gdy ucichliśmy i spojrzeliśmy na niego, Jonghyun od razu krzyknął byśmy położyli się na podłodze. Z początku nie reagowaliśmy, ale kiedy usłyszałam głośny świst czegoś od razu poparłam jego słowa. Kiedy położyłam się na podłodze, chłopak ochronił jeszcze moją głowę i wtedy usłyszeliśmy głośny wybuch...To była bomba ? Nagle przestałam słyszeć, zaczęło mi się kręcić w głowie i jedyne co widziałam to płomienie za oknem.  i kawałek podłogi, który urwał się przez wybuch...Byłam w szoku.

-Czy to ?- zaczęłam kiedy przestało mi dzwonić w uszach

-Tak, wszystko okey?- odpowiedział mi Jonghyun, który zaczął pomagać mi wstać i zerknął też czy mojemu tacie się nic nie stało

-Zabierz ją stąd. - powiedział mój ojciec tak nagle , ze ledwo co to wyłapałam

Jonghyun mu przytaknął i od razu zaczął mnie gdzieś ciągnąc. Przez to, że nadal byłam w szoku i nie rozumiałam tego co się stało nie zatrzymywałam się i szłam tam gdzie mnie prowadził. Widziałam jak rezydencja płonie, widziałam jakie panuję tu teraz zamieszanie. Ludzie z gangu zaczęli chować wszystkie ważne papiery i sprzęty i je wynosić. Wszyscy coś robili, a ja czułam się w tym momencie bez silna. Myślałam , że nigdy nie będę się tak czuć. Zawszę miałam jakiś plan, ale teraz? Teraz czuję , że jestem słaba.

Jonghyun zaprowadził mnie do swojego auta. Widząc w jakim jestem stanie, otworzył dla mnie drzwi , sam posadził mnie w fotelu i zapiął mi pasy. Kiedy obszedł auto i i usiadł za kierownicą, od razu spojrzałam z przerażeniem w stronę rezydencji. Widok mojego domu w płomieniach , przeraził mnie. Nigdy nie pomyślałabym by coś takiego się stało. Byłam pewna, że to wszystko wina Jacksona...

-Dlaczego on to robi?!- krzyknęłam ze złością i uderzyłam pięścią w siedzenie, na którym siedziałam.

-Uspokój się - powiedział  Jonghyun , który złapał mnie za oba nadgarstki. 

Gdy to zrobił od razu swoją uwagę skupiłam na nim. Spojrzałam mu w oczy i on zrobił dokładnie to samo. Patrząc mi w oczy zaczął mnie uspokajać. Mówił mi same bzdury. Ciągle powtarzał, ze ojciec na pewno sobie z tym wszystkim poradzi. Mówił, że nikomu się nic nie stanie i , że nie powinnam się o to martwić. Bawiły mnie jego słowa, ale kiedy tak patrzyłam mu w oczy zaczęłam się o dziwo uspokajać.

-Teraz skup się przez chwile na sobie. - dodał na koniec i przez minute oboje patrzeliśmy na siebie. 

Czułam wtedy coś dziwnego, ale nie potrafiłam stwierdzić co to dokładnie było. Jonghyun też wyglądał nieco inaczej. Wyglądał tak spokojnie i miło. Nie to co wcześniej...Patrząc na nas z boku , to wszystko wyglądało by dziwnie. Mój rodzinny dom płonie, panuję tam chaos, a ja patrze się na chłopaka , który mnie pował , a teraz...eh sama nie wiem co mi odwala. Myśląc o tym odwróciłam swój wzrok od chłopaka i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Nie chciałam patrzeć przed siebie, bo nie chciałam ponownie zacząć panikować. Jonghyun odpalił auto i z piskiem opon wyjechał za ulice. Cały czas kątem oka widziałam jak zerka w lusterka i rozgląda się po otoczeniu. Wiedziałam dlaczego. Upewniał się czy nikt nas nie śledzi...

-O co chodzi? Dlaczego mój ojciec ci za ufał po tym jak mnie porwałeś?- zapytałam gdy te pytanie nie dawało mi spokoju

-Z czasem się dowiesz- odpowiedział i przyśpieszył

-Jonghyun! Mam dość tajemnic i tak mam dużo zmartwień na głowie, więc i tym mnie nie męcz i powiedz mi co zaszło między tobą , a moim ojcem- warknęłam i odwróciłam głowę w jego stronę

Dokładnie widziałam to jak chłopak zaciska mocniej palce na kierownicy i nerwowo przygryza wargę. Widziałam, że nie chciał mi odpowiedzieć, ale chyba czuł, że ja nie dam mu z tym spokoju. Chyba przez te ostatnie dni mnie trochę już poznał. 

-Spłacam dług..To powinno ci wystarczyć- powiedział w końcu

Wiedziałam , że już nic więcej od niego nie wyciągnę, więc odpuściłam. Westchnęłam i podciągając kolana do piersi zaczęłam patrzeć przed siebie. Widziałam jak Jonghyun się skrzywił gdy to zrobiłam, ale dziwo nic mi nie powiedział. W takiej atmosferze dojechaliśmy pod jakiś obskurny blok. Chłopak wysiadł i kazał mi zrobić to samo, więc tak zrobiłam. Zaraz po tym Jonghyun zaczął nakrywać auto jakąś płachtą i zostawił je tak na tym odludziu. Kiedy zaczął odchodzić, zrobiłam to samo i go dogoniłam. Wtedy własnie zobaczyłam jego motor. Wsiedliśmy na niego i przejechaliśmy kilka ulic dalej. 

Gdy się zatrzymaliśmy i weszliśmy do jednego z bloków, zdziwiłam się widząc to wszystko. Myślałam , że chłopak zabierze mnie do jakieś bardziej przypominającej kryjówkę, kryjówki, a nie do zwykłego mieszkania w bloku...Mimo tego nie odzywałam się i grzecznie szłam za chłopakiem ufając mu i ojcu, który sam zlecił mu zabranie mnie. Liczyłam na to, że oboje wiedzą co robić. 

Kiedy Jonghyun zatrzymał się przed jednymi z drzwi  i zaczął je otwierać od razu pomyślałam o tym, ze to może być jego mieszkanie. Dziwiłam się , że chłopak mieszka w czymś takim mimo, że ma swój gang i raczej powinien mieć więcej pieniędzy...Razem z chłopakiem weszliśmy do środka i od razu poczułam zapach domowej kolacji. 

-Mamo wróciłem!- krzyknął od razu chłopak, który zaczął zdejmować swoje buty

-Że co? I tu mam się ukrywać?- zapytałam go szeptem, a on spojrzał na mnie karcącym wzrokiem

-Tak i przez chwile udawaj moją dziewczynę, ok? Później ci wszystko wyjaśnię

-Cie chyba piorun walnął- przyznałam, ale  musiałam się przecież na to zgodzić. 

Zaczęłam zdejmować buty i kurtkę. Cały czas czułam jak Jonghyun mi się przygląda. Gdy skończyłam spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się udawanym słodkim uśmiechem. Chciałam dać mu do zrozumienia to , ze zgadzam się zagrać w te jego grę i na chwile zostanę jego dziewczyną. Trochę rozumiałam to, że musiał on coś wymyślić na to, ze przez kilka dni będę się tu ukrywała. Nie pozostaje mi nic innego.

-Nie kombinuj i przytakuj- zagroził mi palcem Jonghyun, a zaraz po tym złapał mnie za rękę i zaczął mnie prowadzić do salonu. 

Z początku chciałam się mu wyrwać, ale  kiedy przeszliśmy przez próg i zobaczyłam jego mamę siedzącą już przy bogato zastawionym stole, nie zrobiłam tego. Kobieta wyglądała już na starą i zmęczoną życiem, mimo to patrzyła w naszą stronę z uśmiechem. Kiedy ją zobaczyłam od razu czułam, że jest ona miłą kobietą. 

___________________________ 

Jeśli ktoś nie wie , to stworzyłam książkę , w której główną role grają chłopaki z A.C.E, a w szczególności Park Junhee. Zapraszam do czytania i mam nadzieję, że książka wam się spodoba :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top