Część 11
Obudził mnie dźwięk dzwonka , który od razu mnie rozbudził i pogorszył mój humor. Jęknęłam leniwie i sięgnęłam ręką po telefon, który leżało pod moją poduszką. Zrobiłam to na ślepo i już po chwili trzymałam telefon w dłoni. Odblokowałam go szybkim ruchem palca i od razu zobaczyłam na ekranie trzy wiadomości od Jacksona. Zmarszczyłam brwi i wstając do siadu zaczęłam czytać wiadomości...
JW: Jak ci się dziś spało?
JW: Mam nadzieję, że cie nie budzę. Posłuchaj może masz ochotę na to by się spotkać?
JW: Odpisz szybko bo się niecierpliwie
Zaśmiałem się pod nosem i zaczęłam odpisywać chłopakowi. Nie sadziłam, że Jackson naprawdę aż tak się zaangażuję. Mu chyba naprawdę na mnie zależy. Pokręciłam głowa i zaczęłam się zastanawiać, czy zgodzić się na spotkanie z chłopakiem. W sumie nie miałam na dziś jakichś większych planów, więc co mi szkodzi.
JA: Dobra Jackson, możemy się spotkać- odpisałam , a na jego odpowiedź nie musiałam długo czekać
JW: To świetnie, wpadnę po ciebie za cztery godziny. Radzę ci się ubrać w coś seksownego
JA: Chyba cie powaliło hahaha. Daruj sobie te zboczone teksty Jackson
JW: Ja wcale nie jestem zboczony. Zabieram cie w jedno ważne dla mnie miejsce i chce by wszyscy mi zazdrościli
JA: Zazdrościli? niby czego? mnie? Jackson my nie jesteśmy razem
JW: Ale kiedyś będziesz moja, więc muszę cie przedstawić paru znajomym
JA: Eh...Na twoim miejscu bym się tak nie zapędzała
Kiedy napisałam te wiadomość byłam rozbawiona. Podobało mi się to jaki Jackson był pewny siebie. Cieszyłam się, że mówił o nas jakbyśmy już byli parą. Był przekonywujący i w zasadzie nie przeszkadzało mi to. Własnie taki Jackson Wang mi się podobał. Chłopak wiedział czego chce. Myśląc o tym wyszłam z łóżka i podeszłam do swojej garderoby by znaleźć na dziś odpowiednie cuchy. Szukałam takich dość seksownych, ale nie chciałam za bardzo przesadzić. Lubiłam droczyć się z Jacksonem, bo lubiłam wtedy widzieć jego poirytowaną minę. Kiedy wybierałam bieliznę mój telefon ponownie za wibrował. Otworzyłam wiadomość od Jacksona i kiedy tylko zobaczyłam jej treść od razu się zaczerwieniłam i niekontrolowanie zagryzłam swoją wargę...
JW: Jeśli chcesz dzisiejszej nocy możemy porobić coś ciekawego- przeczytałaś opis pod zdjęciem, które chłopak wysłał.
Nie wiedziałam co mam mu odpisać, więc zostawiłam te zdjęcie bez komentarza. Odłożyłam telefon i z przygotowanymi ciuchami weszłam do łazienki, by wziąć kąpiel i się przygotować na spotkanie z Jacksonem. Ze wszystkim wyrobiłam się w ponad dwie godziny, więc miałam jeszcze sporo czasu. Ogarnęłam trochę w swoim pokoju i gdy skończyłam ścielić łóżko postanowiłam wyjść na dół na śniadanie. Zeszłam po głównych schodach i witając się z chłopakami poszłam do kuchni w której był Soohyuk , Dowoon i Chanyeol. Podeszłam do nich i rzuciłam im tylko krótkie cześć. Kiedy oni mi odpowiedzieli tym samym od razu sięgnęłam po miskę, mleko i płatki ,na które miałam dziś ochotę. Kiedy zaczęłam szykować swoje śniadanie chłopacy zaczęli mi się jakoś dziwnie przyglądać. Uniosłam na nich swój wzrok i zaczęłam się zastanawiać o co im chodzi.
-Co jest?- zapytałam unosząc lekko jedna ze swoich brwi
-Nie powiedziałaś nam, że Kai wyjechał- odpowiedział jako pierwszy Chanyeol
-Zaraz, co?- zapytałam nie rozumiejąc co on przed chwila do mnie powiedział- Niby gdzie wyjechał? Ja o niczym nie wiem
-Mówił coś o jakimś zadaniu, był jakoś strasznie mało rozmowny
-Co ty gadasz Dowoon, on był wkurwiony i nie miał ochoty z nikim gadać- zaprzeczył mu Park
-Co?- zapytałam nadal nie mając o niczym pojęcia. Nie przypominałam sobie, by Kai miał jakieś zadanie do wykonania. Zawsze dzień przed mi o tym mówił...
-Nie pokłóciliście się wczoraj?- zapytał ciekawskim głosem Soohyuk , a ja zaprzeczyłam kiwając głową.
Przecież wczoraj wyjaśniliśmy sobie wszystko. Chłopak nie miał do mnie żalu o to, ze chce być z Jacksonem i muśmy przestać ze sobą sypiać. Kai mówił mi przecież , że nie ma nic przeciwko, że rozumie. Po jego zachowaniu nie widziałam by kłamał, wręcz przeciwnie. Czułam wtedy, ze mówi prawdę. Czy to możliwe by nauczył się kłamać mi prosto w oczy...
-Sooyoung nie wiem o co chodzi, ale Kai przed wyjazdem nie wyglądał najlepiej- powiedział Dowon, a ja zwiesiłam głowę
-Zadzwonię do niego jak zjem i z nim pogadam- powiedziałam nieco stłumionym głosem
-Daj nam znać, bo się o niego martwimy- powiedział Chanyeol i wszyscy w tym samym momencie wyszli z kuchni
Westchnęłam i zaczęłam jeść swoje śniadanie. W trakcie tego myślałam o wczorajszej rozmowie z Jongin'em. Po tych naszych zabawach w basenie, zaczęliśmy się wylegiwać na leżakach. Chłopak przypominał mi o tym jak wyglądały nasze pierwsze spotkania. Przypominał mi jak często się kłóciliśmy, jak chłopak miał mnie dość. A ja wspominałam o tym, że często byłam na niego zła i nie chciałam by był moim prywatnym ochroniarzem. To się wszystko zmieniło gdy straciłam zainteresowanie Jacksonem...Wtedy z Kaiem zaczęłam łapać lepszy kontakt, zaczęliśmy się lepiej dogadywać i poznawać . Zaczęłam czuć się przy nim dobrze, aż w końcu oboje skończyliśmy ze sobą w łóżku. Chłopak chciał mnie pocieszyć i jakoś tak się to potoczyło. Teraz był on moim najlepszym przyjacielem, dla którego mogłabym zrobić wszystko.
-Co ty odwalasz Kai?- zapytałam sama siebie i skończyłam jeść swoje płatki.
Odłożyłam miskę i łyżkę do zmywarki i od razu zaczęłam dzwonić do chłopaka. Chodziłam po kuchni w te i we i czekałam aż chłopak w końcu ode mnie odbierze. Zawsze robił to po dwóch ewentualnie trzech sygnałach, a dziś? On wcale nie odbierał. Zaczęłam się martwić. Przeklęłam pod nosem i zaczęłam pisać do chłopaka różne wiadomości. Kazałam mu się odezwać, powiedziałam mu nawet, że się martwię, ale on nawet nie raczył mi odpisać . Widziałam , że odczytywał każda moją wiadomość, ale nic poza tym. Przez chwile pomyślałam o tym by się uspokoić. W mojej głowie pojawiała się taka myśl, że chłopak może jest zajęty . Może faktycznie mój ojciec dał mu jakieś zadanie. Może jego zły humor wcale nie był spowodowany przez to co mu powiedziałam. Może po prostu wstał dziś lewa nogą i tyle.
By się o tym przekonać poszłam do gabinetu mojego ojca. Weszłam do niego jak zawsze bez pukania i od razu zaczęłam się wypytywać o to gdzie jest Kai. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że mój ojciec nie był w pomieszczeniu sam. Obok niego siedział pan Park JuMing, ojciec Chanyeola i jakiś mężczyzna, który wyglądał mi na jakiegoś prawnika, adwokata, albo kogoś z tych wyższych swer...
-Soo nie teraz córciu. Widzisz, że jestem zajęty- odezwał się mój ojciec przerywając mi
-Ale ja muszę to wiedzieć- uparłam się
-Córeczka tatusia- skomentował do obcego faceta JuMing, a ten przytaknął i się lekko uśmiechnął w stronę niego i mojego ojca
-Nie możesz z tym zaczekać?- zapytał, ale widząc moje spojrzenie westchnął - Więc o co chodzi?- zapytał
-Gdzie i po co wysłałeś gdzieś Kaia?- zapytałam podpierając się rękoma o jego biurko
-Nigdzie go nie wysłałem. Powinien być gdzieś tutaj- powiedział normalnym głosem
-Kłamiesz, Chanyeol, Dowon ,a nawet Soohyuk mówią co innego. Powiedzieli, że Kai pojechał wykonać jakieś zadanie
-Niby jakie zadanie Soo?- zapytał nieco poirytowany
-No nie wiem , ty mi powiedz- powiedziałam rozkładając ręce
-Córciu ja nie mam z tym nic wspólnego. Pogadamy później, ok?- zapytał, a ja zrezygnowana wyszłam i mocno zamknęłam za sobą drzwi.
Nie chciałam tak odpuścić. Coś mi tu nie grało. Po wyjściu z gabinetu ojca ruszyłam do pomieszczenia z wszystkimi kamerami. Był tam jak zawsze D.O , który miał na wszystko oko. Chłopak przeglądał monitoring i skupiając się na podglądzie z kamery w siłowni i sali ćwiczeń chłopaków. Byli tam prawie wszyscy z naszej mafii i jak zawsze o tej porze, trenowali jakieś nowe techniki. Bez słowa usiadłam na miejscu obok chłopaka i odstawiając jego puszki po energetykach nieco dalej zaczęłam przeglądać monitoring
-Co ty tu robisz Sooyoung?- zapytał zdziwiony i się nieco ogarnął
-Szukam Kaia-odpowiedziałam oglądając cofające się do tyłu nagrania
-Ostatnio widziałem go w holu, to chyba było o godzinie 7:20 - powiedział D.O i odsunął moje ręce od sprzętu i sam zajął się ta robotą.
Patrzyłam jak chłopak z łatwością odkopuję właściwe nagranie i już po chwili mogłam widzieć Kaia rozmawiającego z Dowon'em i Chanyeo'lem. Tak jak mówili ,chłopak wyglądał na wściekłego. Widać było, że śpieszył się do wyjścia i nie chciał z nimi gadać. Kazałam D.O poszukać jakiś innych wcześniejszych nagrań z chłopakiem, ale gdy miał on to już zrobić usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Oderwałam swój wzrok od monitorów i odebrałam przychodzące połączenie.
-Halo?
-Jesteś już gotowa, księżniczko? Czekam na podjeździe przed twoim domem
-Jackson? Eee tak, jestem gotowa zaraz wyjdę- odpowiedziałam i szybko się rozłączyłam- D.O pomożesz mi z tym po moim powrocie, okey?- zapytałam chłopaka kładąc mu dłoń na ramieniu
-Jasne, miłej randki- powiedział, a ja otworzyłam szeroko oczy
-To nie randka- powiedziałam choć, chyba sama w to nie wierzyłam
D.O zaśmiał się pod nosem nic mi nie odpowiadając. Przewróciłam oczami i wyszłam z jego świątyni. Biegiem poleciałam do swojego pokoju po małą torebkę i skórzaną kurtkę gdyby pogoda miała się zmienić. Upewniając się, że nic złego nie stało się z moją fryzurą i makijażem, zeszłam na dół. Przechodząc przez hol powiedziałam do jednego z ochroniarzy ojca , o tym że wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Chciałam by mu to przekazał, by się o mnie nie martwił i dodałam jeszcze , że jadę z Jacksonem. Mężczyzna przytaknął i ruszył w stronę biura mojego ojca.
Kiedy wyszłam z budynku od razu powitał mnie lekki i ciepły wiaterek i promienie słońca. Uśmiechnęłam się delikatnie i zaczęłam schodzić ze schodów . Wtedy zauważyłam samochód Jacksona, który stał na podjeździe obok innych aut. Chłopak stał oparty tyłem o auto i przeglądał coś na swoim telefonie. Kiedy zaczęłam do niego podchodzić Jackson usłyszał moje kroki i od razu schował telefon do kieszeni swoich eleganckich spodni. Dopiero teraz zauważyłam, że był ubrany w garnitur. A jego włosy były dość bardziej ułożone niż zazwyczaj. Jackson w tym momencie przypominał mi bogatego biznesmena , który zabierał swoją żonę na randkę.
-Co ty się tak odstawiłeś?- zapytałam kiedy tylko stanęłam przed nim
-Dla takiej piękności chyba warto- powiedział z flirciarskim uśmiechem i zmierzył mnie wzrokiem- Ale ty się coś mało postarałaś- dodał widząc moją zwykłą czerwoną obcisłą sukienkę, kurtkę, którą trzymałam w dłoni tak jak i mała torebkę na złotym łańcuszku i czarne buty na szpilce, które kupiłam niedawno.
-Wypchaj się- prychnęłam i trąciłam go ramieniem, mijając go. Jackson od razu na to zareagował i klepnął mnie w pośladek. Odwróciłam się zaskoczona i jednocześnie zawstydzona
-No może zmienię zdanie , co do tej sukienki- powiedział obserwując moje nogi
-Następnym razem nie zrobię ci takiej przyjemności i ubiorę zwykłe dresy
Powiedziałam chłodnym głosem i ruszyłam w stronę drzwi od strony pasażera . Jackson zaśmiał się krótko i wyprzedził mnie, by otworzyć dla mnie drzwi. Kiedy usiadłam na miejscu pasażera musiałam poprawić swoją sukienkę, która była dość krótka, a gdy usiadłam zrobiła się jeszcze bardziej krótsza. Jackson uśmiechając cie zamknął drzwi i obszedł auto. W tym momencie ja zapięłam pasy i odłożyłam , kurtkę i torebkę na tylne siedzenia. Wtedy Jackson usiadł na miejscu kierowcy, zapiął pas i odjechał spod posiadłości nie mówiąc kompletnie nic.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top