🥀~Rozdział 36~🥀
🥀~Prawda~🥀
Perspektywa Kiary
Kiedy wróciłam do środka prowadząca inaczej na mnie patrzyła, chyba wpłynęły na nią moje słowa. Porozmawialiśmy przez chwilę, po czym mogliśmy skończyć i wrócić do siebie. W między czasie porozmawialiśmy z fanami i rozdaliśmy kilka autografów.
— Co powiedziecie na trochę rozrywki? — zapytał Calum, a my wszyscy wiedzieliśmy o co może chodzić. W cale to nie był zły pomysł.
Dlatego też złapaliśmy za taksówkę i wyruszyliśmy do klubu. Czasami dobrze było zapomnieć o wszystkim i porwać się muzyce.
— Byłaś dzielna — wyznał nagle Harlan, a ja spojrzałam na niego. Zrobiło mi się miło i znów poczułam, jakbym była częścią nich.
— Dzięki, cieszę się, że was mam — powiedziałam, a oni jakby zamarli, nie wiedziałam o co chodzi, ale miałam nadzieję, że to nic złego.
Na miejsce dotarliśmy po trzydziestu minutach byliśmy już na miejscu. Westchnęłam na to wszystko. Lubiłam przebywać z mężczyznami, ale czasami wolałbym posiedzieć w domu.
— Źle się czujesz? — zapytał Anthony, gdy już siedzieliśmy przy naszym stoisku.
— Jestem trochę zmęczona, ale to nic — wyszeptałam.
Jednak zmęczenie szybko wyparowało, kiedy poszliśmy na parkiet, jakby energia z powrotem do mnie wróciła. Tańczyłam razem z Anthonym, a czasami z innymi chłopakami, gdy już zaczynały boleć mnie nogi wróciłam do naszego stolika. Przy nim siedział Calum i popijał swój napój. Było widać, że jest już wypity.
— Zmęczyła się nasza tancereczka? —zapytał, a ja pokręciłam głową.
— Nie martw się, a tobie może już wystarczy — powiedziałam i kiwnęłam na kolejną szklankę.
— Oj nie, dzisiaj muszę się napić porządnie. Wspomnienia znów do mnie wracają, tak będzie lepiej. Musisz mi uwierzyć — zaśmiał się, a mi to się nie podobało.
— Co się dzieje, chcesz i tym pogadać? — zapytałam, a on pokręcił głową.
— Jesteś zbyt dobra dla nas, szkoda, że nie masz o niczym pojęcia — prychnął, a ja zmarszczyłam brwi. — Chciałbym Ci powiedzieć, ale nie wiem czy warto, skoro widzisz w swoim Anthonym kochającego mężczyznę, to kim ja jestem, żeby ci to odbierać —zaśmiał się szaleńczo.
— Wódka ci zaszkadza, oddaj to — wyznałam i sięgnęłam po butelkę w jego dłoni.
— Kiaro zostaw dla twojego dobra, kiedy pije nie kontroluje nad sobą, a nie chce cie skrzywdzić — wyszeptał, a ja zaczynałam się go bać.
— Proszę, zrób to dla mnie — wyznałam, nie wiem dlaczego tak powiedziałam, ale zrobiłabym wszystko, żeby przestał.
— Tancereczko, nie mogę z twojej niewinności. Dobrze powiem Ci prawdę, my cie cały czas oszukujemy, kochaniutka — zaczął bełkotać.
— Nie mówisz racjonalnie — wyszeptałam.
— Oj mówię, mówię. Nie czytałaś umowy do końca, małym druczkiem było napisane, że nic nie dostaniesz — zaśmiał się, a mi serce zaczęło mocniej bić.
W tym samym momencie przyszli pozostali mężczyźni, a ja nie byłam pewna czy mogę im ufać...
*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top