Fobia społeczna to gówno
Zanim przejdę do dokładnego pierdolenia z mojej strony na ten temat, tutaj definicja:
FOBIA SPOŁECZNA - zaburzenie lękowe z grupy zaburzeń nerwicowych, często mylone z nadmierną nieśmiałością, w którym chory odczuwa lęk wobec wszystkich lub niektórych sytuacji społecznych. Lęk dotyczący kontaktów z innymi ludźmi powoduje znaczne ograniczenia życiowe u osób z tym zaburzeniem.
Źródło: Wikipedia
Dodam tutaj swoją też szpileczkę z mojej strony - NIE JESTEM SPECJALISTĄ, więc nie spodziewajcie się, że wszystko, co tu napiszę o sobie będzie miało 100% racji, co wychodzi z tej definicji. Bo może się również okazać, że ja żadnej fobii nie mam, tylko jestem zjebana.
Dopiero od niedawna (a stosunkowo to od jebanego roku, w końcu już ponad rok jestem pełnoletnia, duh-) mam obowiązek mierzyć się z sytuacjami, które wymagają większej ilości kontaktów społecznych. Dla niektórych jest to spoko sprawa, bo mogą rozmawiać z większością ludzi jak ze swoimi rówieśnikami. Super.
W moim przypadku tak kolorowo nie jest. Oczywiście, w moim najbliższym otoczeniu znajdą się ludzie, którzy prosto z mostu stwierdzą iż "zdziczałam" albo powiedzą, że "to wszystko przez te telefony i nie umieją ludzie normalnie rozmawiać".
Nie zdajecie sobie sprawy, jak gówniane jest to uczucie strachu. Wystarczy, że np. ja coś powiem i ktoś:
- spojrzy na mnie krzywo;
- przewróci oczami;
- zmieni ton głosu na inny;
- jedno słowo krytyki;
Ja wówczas w głowie mam już pierdyliard scenariuszy, co ta osoba o mnie myśli. Że jestem bezczelna. A może głupia? Może powiedziałam coś nie tak? Może uraziłam czyjąś godność? Może właśnie pokazałam jedną ze swoich złych stron?
Nawet zadanie pytania o coś wywołuje u mnie strach. Obawę, że wyjdę na osobę bezczelną, bo ośmieliłam się zapytać o coś, czego nie rozumiem, a powinnam. Nie. Nie powinnam. MUSZĘ rozumieć od początku.
Mam coś zrobić? Spoko, zrobię to. Ale jeden najmniejszy błąd wywołuje w mojej głowie panikę. Coś zjebałam. To nie powinno w ogóle mieć miejsca. W społeczeństwie nie ma miejsca na pomyłki. Wszystko musi być zrobione z CAŁKOWITĄ dokładnością i precyzją.
Jasne, ktoś powie: "Nie stresuj się."
No dzięki kurwa wielkie, mój stres jedynie się podniósł. "Więcej dystansu.". Nie. W DOROSŁOŚCI nie ma miejsca na humor. Wyjdę na bezczelną.
Czuję wówczas, że każdy ocenia mnie w swojej głowie. Ocenia, głównie negatywnie. Niekiedy potrafię wówczas mieć już łzy w oczach lub drżący głos.
Już w szkole panicznie bałam się wystąpień typu jak prezentacja. A jak już musiałam się z tym mierzyć, mój głos zawsze drżał, mniej lub bardziej. Niekiedy bałam się jeść na przerwach, w strachu przed oceną innych "co jem?" i "ile jem?". Nie liczcie na to, że szybko zagadam do osoby o wiele starszej ode mnie. W mojej głowie zawsze będzie wówczas strach przed oceną.
O ile do sytuacji, gdzie np. muszę coś kupić, już jestem przyzwyczajona, tak zapytanie o jakiś szczegół, zajmie mi mnóstwo czasu, zanim się w ogóle tego pytania podejmę.
U mnie działa to tak, że jestem gdzieś i mój mózg z góry narzuca już myślenie, że każdy wokół na mnie patrzy, ocenia negatywnie i od razu Tobą gardzi.
Nienawidzę też tego uczucia, gdzie nieświadomie popełnię błąd i ktoś mnie pyta "Czemu to tak robisz?/Czemu tak zrobiłaś?"
NIE WIEM KURWA, NIE WIEM CO JA ODPIERDALAM, NIE ROBIĘ TEGO ZŁOŚLIWIE, ALE ZAWSZE JEST TO INTERPRETOWANE PRZEZ INNYCH TAK, ŻE SPECJALNIE ROBIĘ COŚ ŹLE, ALBO JEST TO ZWALANE NA MOJE LENISTWO. ALE BŁĘDY SĄ NA TYM ŚWIECIE NIELEGALNE, BO INACZEJ WYJDĘ NA UPOŚLEDZONĄ UMYSŁOWO.
JA JUŻ NIE WIEM, CZY JESTEM KRETYNEM CZY JEBANĄ PARANOICZKĄ, A MOŻE JUŻ W OGÓLE ODPIERDALA MI PSYCHICZNIE.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top