Rozdział 1
Jungkook jeździł z swoim przyjacielem Yoongim na deskach po mieście późnym wieczorem zaciekle rozmawiając o nowych grach które miały wyjść w przyszłym miesiącu. Zatrzymawszy się przy moście aby napawać się widokami Jungkook zauważył w wodzie coś nienaturalnego, przyjrzał się ów rzeczy i stwierdził w głowie, że to musi być ciało człowieka. Nie wiedział jednak czy dana osoba żyje, czy też nie. Szybko podzielił się z swoim spostrzeżeniem z przyjacielem i bez zastanowienia zbiegł po schodach prowadzących ku rzece. Yoongi kazał mu się zatrzymać, krzyczał i darł się na Jungkook jednak ten nadal biegł ku rzece będąc coraz bliżej. Podszedł do ciała i spojrzał na nie, po chwili zastanowienia, bądź i nie, wziął chłopaka na ręce. Wrócił z nim na górę i spojrzał na swojego przyjaciela który ewidentnie miał dość zachowania młodszego.
- Serio? Co jeśli to zwłoki i będziemy mieć przez to poważne problemy?! - powiedział starszy z oburzeniem. Miał momentami dość młodszego i tego, że nie myśli o innym scenariuszu własnych wyborów.
- A co jeśli nie? I coś mu się stało??? - Jungkook odwrócił się na pięcie i postawił nogę na deskorolce. Nie słuchając dalszego wywodu przyjaciela ruszył w kierunku domu mając nadzieję, że chłopak żyje.
Jadąc tak przez miasto i trzymając chłopaka w rękach zauważy, że jest on drobny, był też zimny i blady. Yoongi nie dawał młodszemu spokoju, jechał za nim mówiąc mu jak nieodpowiedzialny jest i rodzice go zabiją, ten jednak, jak zawsze był daleko swoimi myślami.
Podjechali pod furtkę domu JungKooka, otworzył ja jedną ręką po czym szybko wbiegł do domu, a Yoongi był tuż za nim nadal zirytowany jego bezmyślnością. Jungkook spojrzał na rodziców którzy siedzieli na kanapie wtuleni w siebie i oglądali film.(pod domem Jungkook otworzył furtkę jedną ręką i szybko wbiegł do środka, a tuż za nim zirytowany Yoongi)W ten sposób unikniesz porównania dom
Namjoon spojrzał w kierunku otwieranych drzwi i ciężkich kroków. Zauważył w rękach swojego syna jakiegoś chłopca i wstał z kanapy zostawiając swoją małżonkę, po czym podszedł do młodszego.
- Co ty masz na rękach?! - zapytał zdezorientowany i wolał nie usłyszeć odpowiedzi zgodna z jego przypuszczeniami
Młodszy jednak nic nie odpowiedział i po prostu położył chłopaka na fotelu obok kanapy, SeokJin spojrzała w tamtym kierunku i rozszerzyła oczy. 'Czy to są zwłoki?' pomyślała kobieta, skierowana wzrok na swojego syna, a później na męża. Rodzice upominali syna i mówili mu, że jest bezmyślny i przez jego głupotę może stać się tragedia. W momencie ich kłótni nieznajomy się obudził. Wszyscy spojrzeli w stronę chłopaka, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Niższy i drobniejszy chłopak wyglądał jak martwy, białe oczy, śnieżnobiałe włosy i blada skóra. Wzrostem przypominał dziecko jednakże jego uroda i w miarę dobrze zbudowane ciało mówiło im przeciwnie.
JungKook podszedł do młodzieńca i spojrzał mu w oczy, i po dłuższej chwili wpatrywania się, zebrał się by coś powiedzieć, ponieważ reszta ludzi w tym pomieszczeniu była przerażona.
- H-Hej, Jak masz na imię? - jego głos się załamał ze stresu, nie wiedział czy to nie jest sen. Nikt normalnie nie wygląda tak jak chłopak przed nim, a raczej nie zdrowi ludzie. W głębi chciał aby to był sen, a nie rzeczywistość. Chłopak uniósł głowę i spojrzał w kierunku chłopaka, a raczej w stronę jego głosu.
- Taehyung... Tak mi się zdaję, że mam na imię Taehyung - powiedział chłopak zdezorientowany sytuacją, nie wiedział kto przed nim stał ani co się dzieje.
- Jestem JungKook, miło mi - uśmiechnął się w króliczy sposób jednakże białowłosy nie mógł tego zobaczyć. Przed jego oczami widział tylko ciemność, nicość. Było mu zimno, czuł jakby zamarzał.
- Zimno mi... - wymamrotał Taehyung do JungKooka. Jungkook wstał i poszedł do swojego pokoju po nowe ubrania dla chłopaka oraz jakiś koc. Wrócił po chwili, ciuchy położył obok fotela, a kocem go przykrył.
- Ile masz lat? Skąd jesteś? Co się stało i co robiłeś w rzece nieprzytomny? - Jungkook wyrzucał z siebie pytania, jedno za drugim, ale na marne bo nieznajomy nie znał na nie odpowiedzi. Nie pamiętał praktycznie nic oprócz swojego imienia oraz paru szczegółów. Siedział cicho na fotelu, a JungKook się niecierpliwił, zresztą nie tylko on. Jego rodzice oraz przyjaciel także byli ciekawi odpowiedzi na te pytania, były to podstawowe informacje które mogły być ważne oraz przydatne, rodzice nadal uważali, że wezwanie karetki to najlepszy pomysł jednak Kook wolał to rozwiązać bez pomocy służb, bo wraz z karetka zostałaby wezwana policja.
- Mógłbyś chociaż coś powiedzieć Taehyung, cokolwiek. - powiedział JungKook, a Taehyung w końcu postanowił się odezwać i powiedzieć prawdę.
- Nic nie pamiętam, praktycznie nic. Nie wiem czy to co pamiętam to fikcja czy jest to jednak prawdą. Pamiętam różne osobne informacje, pamiętam na pewno, że ludzie byli bardzo niscy, ale to naprawdę niscy. Zawsze byłem mutantem bo byłem wyższy od innych - gdy wszyscy w pomieszczeniu to usłyszeli to pomyśleli że chłopak jest chory na głowę albo że ja sobie uszkodził przy upadku. Mieli trochę racji, Taehyung zapomniał praktycznie wszystkiego podczas spotkania z kamieniem. Taehyung miał około 157 cm wzrostu, nie był on żadnym mutantem, a raczej był bardzo niski, nawet jak na azjate.
- Pamiętasz może chociaż ile masz lat? Wyglądasz jakbyś był w moim wieku jednakże wzrostem przypominasz dziecko - stwierdził Jungkook przyglądając się chłopakowi. Gdy tak na niego patrzał to dostrzegał jego piękno fizyczne, jego skóra była gładka, a raczej tak wyglądała. Włosy przypominały owczą wełnę, a oczy mimo iż były przerażające to na swój sposób też i piękne.
- 2000 - rzekł chłopak z powagą na co kobieta parsknęła śmiechem wraz z swoim mężem. Chłopak nie kłamał, może nie wyglądał i nie było to fizycznie możliwe, ale nie kłamał. JungKook podszedł do tego w miarę poważnie i zapytał tym razem o coś innego.
- Czemu masz białe oczy? Widzisz coś w ogóle? - białowłosy pokręcił głową dając mu znak iż nie widzi. Jeśli Taehyung miałby zostać to musiałby otrzymać pomoc, a nikt w jego rodzinie nie zajmował się nigdy osoba niewidomą. Wstał i podszedł do rodziców, rozmawiał z nim, raczej kłócił się, że trzeba mu pomóc. Rodzice mieli twarde argumenty przeciwko tym JungKooka, jednak był ich synem i bardzo go kochali, pozwolili mu zostać na jakiś czas. Nikt jednak nie spodziewał się wtedy, że będzie to aż tak długo.
Dzisiaj niestety króciutki rozdział, ale postaram się aby następne były dłuższe o wiele 🥺
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top