🥀~Rozdział 4~🥀
🥀~Dziewczyna~🥀
Perspektywa Blooda
Świat się zmienia i prawda jest taka, że nie jesteśmy go w stanie zatrzymać. Najlepiej się dostosować do niego i podjąć z nim grę.
Chodziłem po chodnikach miasta i prawda była taka, że pierwszy raz czułem się wolny. Nie stały nade mną, żadne zakazy i nakazy oraz różne godziny zajęć. Może dla kogoś to śmieszne, ponieważ dla kogoś jest to tragiczne, inni boją się wychodzić na chodniki, a ja spokojnie z uśmiechem chodziłem. Nie byłem chory psychicznie jakby ktoś mógłby tak pomyśleć.
Nauczyłem się, że nie ma nic dobrego na tym świecie, nie, było...
Była jedna dziewczyna tak piękna i niedoceniana przez innych. Jej uśmiech rozpromieniał każdy dzień. Nie było takiego człowieka, który z gbura nie zmienił się dla niej dla kogoś dobrego. Ale to była przeszłość, straciłem ją bezpowrotnie. Trzeba płacić za swoje błędy. Poprawiłem maskę na twarzy, po czym zmarszczyłem brwi widząc światło palące się w rezydencji.
Musiałem to sprawdzić, ryzykowałem nie raz swoim życiem, ale lubiłem czuć tą adrenalinę. Nosiłem maskę, żeby nikt nie mógł mnie rozpoznać. Nie byłem już tym samym człowiekiem co kiedyś. Każdy kiedyś dorośnie i ja właśnie to zrobiłem. Wiele osób już zapomniało o chłopcu i jego historii, dlatego postanowiłem stworzyć kogoś nowego. Osobę, która się nie boi wyzwań i jest gotowa na wszystko.
Myślałem, że to znów jakiś złodziej, który się chodzi po domach w znalezieniu jakiś cennych rzeczy, które może wymienić lub sprzedać.
Jednak gdy zobaczyłem dziewczynę, która wchodzi do pokojów, prychnąłem. Tego się najmniej spodziewałem. Większości kradli mężczyźni. Nie mogłem jednak tak jej zostawić, jeśli chciała coś zabrać musiała się liczyć z konsekwencjami.
Ale szybko to wyrzuciłem z głowy, była zbyt delikatna i tylko spoglądała wokół. Widziałem jak się krzywiła na rozwalone rzeczy. Znałem takie osoby, wracali do różnych domów, żeby znaleźć swoich bliskich, ale prawda była taka, że jeszcze bardziej się ranili. Najlepiej było się pogodzić ze stratą. Rana na pewno tak szybko się nie zagoi, ale przynajmniej powinni zadbać o swoje bezpieczeństwo.
Zmieniłem swoją kryjówkę, gdy dziewczyna zaczęła wychodzić, ale niestety musiałem przesunąć przez przypadek krzesło. Dziewczyna to usłyszała, ale nie wybiegła stąd z krzykiem tylko zaczęła iść w stronę dźwięku. Wiedziałem co zaraz zobaczy i nie wiem dlaczego, ale chciałem ją przed tym uchronić.
Widziałem jak w jej oczach pojawiają się łzy, nigdy nie lubiłem jak ktoś płaczę. Niby dla innych to oczyszczenie duszy, jednak nie warto to robić. Nie da się zawsze być silnym, ale też nie wato płakać nad tymi co odeszli, lepiej żałować tych co żyją.
Dziewczyna zaczęła cofać, ale pech chciał, żeby wpadła na mnie.
Czułem, że to nie był zwykły przypadek i to nie było nasze ostatnie spotkanie...
***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top