🥀~Rozdział 39~🥀

🥀~Walka~🥀

Perspektywa Wayna

  Czasami, żeby ochronić bliskich musimy przełamać wszystkie bariery, nawet gdy sami się boimy. Gdyby nam ktoś powiedział co będziemy robić w przyszłości pewnie byśmy go wyśmiali i nie mogli w to uwierzyć, ale prawda jest taka, że wszystko co robimy jest tam gdzieś zapisane. Nie uciekniemy od tego tak samo jak przed osobami...

Kiedy byliśmy na miejscu przełknąłem ślinę, nie było już odwrotu od tego wszystkiego. Spojrzałem na mężczyznę, a ten tylko się uśmiechnął w moją stronę. Spojrzałem na swoją broń i miałem nadzieję, że mnie nie zawiedzie.

— Nie myśl tylko działaj, strzelaj do wroga. Jeśli włączysz myślenie zginiesz. Nie myśl o tym co teraz robisz. To pole walki, nie ma czasu na słabość, albo ty albo oni. Już i tak mamy krew na rękach synu.

Skinąłem głową, miał rację, żołnierze już ustawiali się na swoich pozycjach. Nie było tak prosto musieliśmy ogłuszyć patrol, na szczęście mieliśmy tłumiki na broni i nie było słychać wystrzału.
Kiedy weszliśmy do budynku wszystko się zmieniło. To było podobne do wszystkich filmów, wcale nie przesadzałem. Wyłączyłem myślenie tak jak mówił tata Livianny. Na chwilę przypomniałem sobie jej twarz. Miałem dla kogo włączyć i wracać. Nie mogłem się teraz poddać.

Gdy udało nam się przebić dalej ruszyliśmy do gabinetu Vulira, dzięki temu, że się nas nie spodziewali mieliśmy element zaskoczenia. Razem z Walterem podnieśliśmy broń gotowi do wystrzału. Mężczyzna jednak siedział spokojnie w swoim fotelu i tylko się uśmiechał. Czułem, że to mógł być podstęp.

— Bohaterowie, jak dobrze was widzieć. Szkoda, że za niedługo się pożegnamy. Ale ten świat nie może mieć spokoju — zacząłem myśleć nad jego słowami. — Czasami warto się poświęcić dla ogółu.

Spojrzałem na tatę Livianny i zrozumiałem o co chodziło temu szaleńcowi. Walter złapał mnie za ramię, po czym oddał strzał i biegiem zaczęliśmy wybiegać z pomieszczenia. To samo robili nasi ludzie. Kiedy zobaczyłem ogień za nami wypchnąłem tatę Livianny, ale ja nie zdążyłem tak całkiem. Podmuch wyrzucił mnie na ziemię, jednak czułem jak coś zaczyna się palić. Dopiero później zrozumiałem, że to były moje plecy. W oddali słyszałem głosy, ale ciemność zaczynała narastać.

Jedyne co jeszcze zarejestrowałem to to, że ktoś oblał mnie wodą...

Perspektywa Livianny

Miałam naprawdę złe przeczucie. Serce zaczęło mi mocniej bić w pewnym momencie. To było na pewno związane z Wayne, wiedziałam to. Kobieta taty również się martwiła widziałam to. Siedziałyśmy razem przy oknach i czekałyśmy z nadzieją, że zaraz się pojawią.

Kiedy w końcu Nadszedł ten czas, czułam jak kamień spada mi z serca. Miałam nadzieję, że zaraz zobaczę chłopaka.

Jednak nie miałam pojęcia, że mogłam go już więcej razy nie zobaczyć...

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top