🥀~Rozdział 24~🥀

🥀~Koniec~🥀

Perspektywa Blooda

  W wielu filmach czy książkach jest tak, gdy ma być pierwsza scena pocałunku to nagle czas się zatrzymuje. Dla innych to tylko śmiechy i nie prawda. Ale czy tak wcale nie jest? Może życie to nie ciągła gra i mało kiedy możemy to zrozumieć, jednak to co ktoś tworzy nie znaczy, że nigdy się nie zdążyło. Każda legenda ma coś w sobie prawdy....

Nigdy nie było innej dziewczyny pomiędzy mną i moją przyjaciółką. Chociaż traktowałem ją jak siostrę, to skrycie chciałem z nią stworzyć związek. Wiedziałem kiedyś kłamała, gdy się bała, jej uśmiech, gdy była szczęśliwa oraz smutek kiedy zjadłem jej ulubione lody. Miłość jest różna nie da się znaleźć definicji, ale...

Jedno jest pewne, żeby zbudować trwały związek to nie tylko dobre chwilę, ale i też kłótnie. Nic nie przychodzi tak łatwo. Najgorsze co można zrobić to stworzyć swojego partnera na przykład kogoś innego. Nie ma nic gorszego jak bycie drugim. Właśnie dlatego nie chciałem być związku, bo czułem, że nikt jej nie mógł zastąpić.

Kiedy poznałem Livianne wszystko się zmieniło. Już nie chodziłem wkurzony na cały świat, z nią poczułem coś lepszego. Nawet nie wiem zacząłem ją inaczej postrzegać. W willi, gdy ją znalazłem myślałem, że to jak każda inna, ale wystarczyło popatrzeć w jej oczy i wszystko było jasne.

Oboje byliśmy zniszczeni, nie mieliśmy wzorców rodzicielskich i musieliśmy walczyć o choćby jedną atencje z ich strony. Żeby przetrwać w tym świecie nie da się być ciągle miłym czy wrednym. Ludzie tacy nie są, moją warstwy i tylko od nich będzie zależało, którą stronę nam pokażą.

Dotknąłem jej policzka i lekko się uśmiechnąłem w jej stronę. Na chwilę zniknął strach z jej oczu. Cieszyłem się tym naprawdę, ale już nie kontrolowałem się. Nie potrafiłem tego zrobić.
Jednak to nie był jeszcze nasz czas, w ostatniej chwili popchnąłem dziewczynę za ścianę.
Znów jak za machnięciem różdżki wszystko się zmieniło.

— Jak oni nas znaleźli? — zapytała z przestrachem. Nie miałem pojęcia co mogłem jej teraz odpowiedzieć, nic nie było pewne.

— To było do przewidzenia. Oni są głupi, ale nie aż na tyle. Musimy się stąd wydostać, ale na pewno jest ich więcej niż zazwyczaj. U wież mi widziałem ich w akcji — powiedziałem i wyciągnąłem pistolet.

Zacząłem strzelać na oślep, nie miałem jak dobrze wycelować, co chwila musiałem chronić głowę od kulek.

— Blood — wyszeptała i do mnie się przytuliła, a ja spojrzałem na nią z niezrozumieniem.

Dopiero, gdy zobaczyłem mężczyzn, którzy już zaczęli do nas podchodzić zrozumiałem, że nie mieliśmy żadnych szans już było po nas. Nawet nie miałem jak nas ochronić. Jedyne wyjście było skończyć z dachu, ale tego byśmy nie przeżyli.

Spojrzałem w jej wystraszone oczy pełne łez i przełknąłem ślinę. W tym momencie chciałem powiedzieć, że będzie dobrze...

Ale nie mogłem jej o kłamać, już nie było sensu. Nawet nie wiem kiedy nastała ciemność...

***************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top