🥀~Rozdział 19~🥀
🥀~Taniec~🥀
Perspektywa Blooda
Co jeśli przyjdzie taki moment, że będziemy musieli wybrać za kim będziemy? Czy pójść za miłością, czy może rodziną? Ile jest warty wybór? Dlaczego tak trudno czasami zrozumieć innych. Jesteśmy ludźmi, a prawda jest taka, że bardzo łatwo zapomnieć, że nimi jesteśmy...
Postanowiłem przejść się z Livianną po ulicach miasta, może to nie był dobry pomysł, ale też nie mogliśmy podać w skrajną paranoje. Oboje tego potrzebowaliśmy, żeby wytrwać się z tego zapomnienia.
— Zawsze byłeś taki? — zapytała nagle, a ja odruchowo na nią przeniosłem wzrok.
Staliśmy wspólnie na moście i patrzyliśmy na rozciągający się horyzont. Uśmiechnąłem się lekko, ale później zmieniłem to w smutek.
— Co masz na myśli? — zapytałem.
— Nie sądzę, że byłeś typem cichacza, ukrywasz coś prawda? — wyznała, a ja westchnąłem. — Nie musisz mówić prawdy, zrozumiem.
— Wiesz, chodzisz do szkoły, znaczy chodziłaś za pewne, gdyby nie to wszystko. Kiedy nagle zaczyna powstawać o tobie plotka, a inni uważają ją za prawdziwą nie za bardzo chcesz coś zmieniać. Nie chodzi tutaj o obojętność, ale... Gdy twój przyjaciel nawet zaczyna się od ciebie odwracać do dochodzisz do takiego momentu, że nie warto walczyć,bo i tak z tym nie wygrasz. Boli cie serce, ale najlepszym rozwiązaniem jest osunąć się w kąt — wyszeptałem i zacisnąłem palce na barierce.
— Mówisz o swojej przyjaciółce? — dopytała, a ja pokręciłem głową.
— Nie, ona nie miała z tym nic wspólnego. To głównie dotyczyło jej, chociaż o tym nie wiedziała to tak było.
— Dlaczego?
Spojrzałem na nią i przełknęłam ślinę. Czasami sam się zastanawiałem dlaczego mi na niej zależy. Może dlatego, że mi kogoś przypominała?
— Bo nie byliśmy tacy sami jak inni, różniliśmy się zachowaniem. Inni uważali nas za parę, bo zawsze jedno z nas było obok drugiego, ale to nie była prawda... — zawiesiłem głos na chwilę. — Dla niej była to tylko przyjaźń, ale ja... Ja ją szczerze kochałem, ale zabrakło mi odwagi.
— Jest nas dwoje — wyszeptała.
— Przyjaciel? — zagadnąłem. Pamiętałem jak mówiła o nim przy naszym pierwszym spotkaniu.
— Tak, może jest podobnie do twojej historii, ale ja sama nie wiem jak to było z nami. Był mi po prostu najbliższy. Boli to, że zniknął nagle, nie pozostawił po sobie śladu — powiedziała, a ja się skrzywiłem. — Ale chociaż poznałem ciebie.
Uśmiechnąłem się lekko w jej stronę, po czym wyciągnąłem w jej stronę dłoń, którą nie pewnie chwyciła. Przyciągnąłem ją do siebie, po czym zacząłem z nią tańczyć.
— Blood tutaj nie ma muzyki — wyznała, a ja tylko się zaśmiałem.
— Muzyka jest w nas, daj się prowadzić temu co czujesz, a ją usłyszysz — wyszeptałem i o kręciłem ją wokół własnej osi.
Dziewczyna na chwilę zamknęła oczy i się poddała, dopiero, gdy je otworzyła, wiedziałem, że zrozumiała. Bo taka była prawda, tańczyliśmy delikatnie, jakby to miała być nasza ostatnia noc. Oboje mieliśmy złamane serca i już dawno nie byliśmy sobą, ale to nie znaczyło, że nie mogliśmy się oderwać...
Tylko serce doprowadzi do takiej chwili...
******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top