🥀~Rozdział 16~🥀
🥀~Zdjęcie~🥀
Perspektywa Livianny
— Bardzo cię boli? — zapytałam gdy podałam mu wodę. Nie było jak zrobić ciepłego napoju.
Blood chociaż próbował udawać, że jest wszystko w porządku, to w cale tak nie było. — Powinieneś się przespać.
— A ty co będziesz robić w tym czasie? — zapytał, a ja się lekko uśmiechnęłam.
— Też się położę, albo będę patrzeć czy rana znów nie zachodzi krwią.
— Dobrze — po tych słowach poszedł na materac, a ja patrzyłam jak jego klatka zaczyna miarowo się unosić. To była moja szansa.
Wzięłam pistolet i zaczęłam cicho schodzić na dół. Musiałam dostać się do domu. Nie mogłam patrzeć jak cierpi. W nocy nie było lepiej jak w dniu. Przez to wszystko zaczęłam się nerwowo rozglądać na każdą stronę. Kiedy dotarłam do bloku odetchnęłam z ulgą. Miałam nadzieję, że mafia tutaj nie dotarła. Gdzie nie gdzie świeciło się światło. Zaczęłam wchodzić po schodach, ale gdy tylko zobaczyłam otwarte drzwi do mieszkania, przełknęłam ślinę. Musiałam szybko wsiąść co trzeba uciekać.
Wszystko było porozrzucane. Pierwsze co to poszłam do kuchni na szczecie znalazłam termos i szybko zaczęłam gotować wodę na herbatę. Pobiegłam do swojego pokoju, ale tutaj w cale nie było lepiej. Wszystko było wyciągnięte z szuflad. Złapałam za pierwszą lepszą torbę i zaczęłam do niej pakować jedzenie. Tego nie zabrali, czułam, że ich celem była biżuteria. Kiedy woda się zagotowała wlałam do termosu wodę, na szczęście znalazłam jeszcze jeden. Włożyłem je do plecaka i z bijącym sercem postanowiłam wejść do pokoju mamy.
Musiałam wsiąść od niej apteczkę, ale gdy miałam już wychodzić dostrzegłam na łóżku łańcuszek i zdjęcie. Przełknęłam ślinę, złapałam za nie, ale nie miałam czasu, żeby się przyglądać.
Do pomieszczenia ktoś wszedł i musiałam szybko działać. Weszłam pod łóżko i nasłuchiwałam. Plecak położyłam obok siebie i modliłam się, żeby tutaj nikt nie wszedł.
Kroki były ciężkie, ale chyba ten ktoś odpuścił i wyszedł z pomieszczenia. Czułam, że ktoś musiał mnie widzieć jak wchodziłam. Kiedy byłam już pewna wyszłam z pod łóżka, zabrałam potrzebne rzeczy, po czym ruszyłam do Blooda.
Co chwila się rozglądałam na wszystkie strony czy nikt mnie nie śledzi. Jednak miałam to uczucie, że ktoś był w mieszkaniu i to na pewno nie mogło nic dobrego znaczyć. Byłam jeszcze ciekawa co to był za łańcuszek i zdjęcie.
Kiedy weszłam do domu Blooda czułam jak kamień spada mi z serca.
— Właśnie widzę jak pilnujesz mnie — odwróciłam się nagle i dostrzegłam chłopaka, który patrzył na mnie intensywnie.
Jednak nie udało mi się do końca...
****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top