🥀~Rozdział 1~🥀
🥀~Telefon~🥀
Perspektywa Livianny
Element straty bardzo często się pojawia. Nie ma na świecie osoby, która by z tego powodu nie cierpiała. Czas i zdarza się, że ktoś jest zbyt wrażliwy na każde krzywdy czy zmiany? Czy to źle? Nie sądzę, gdy w końcu się wypłaczemy przynajmniej lżej nam na duszy...
Nigdy nie znosiłam zmian. Wolałam, żeby wszystko zostało takie jakie było. Ale bardzo dobrze wiedziałam, że to nigdy się nie zmieni. Rutyna nie zawsze jest dobra, ale prawda była taka, że ciągły stres też nie. Dobrze wyjść że swojej strefy komfortu, ale nie każdy jest aż tak odważny.
Westchnęłam cicho i spojrzałam na zdjęcie przyjaciół, które miałam przy łóżku. Uśmiechnęłam się lekko. Kiedyś to byliśmy tak beztroscy. To były dobre czasy, a teraz już wszystko zniknęło.
— Obiecałeś, że będziesz zawsze, a już cie nie widziałam kilka miesięcy — wyznałam i starłam samotną łzę.
Przypominało mi to rozmowę z tatą, który mówił, że wrócić za chwilę i już nigdy nie wrócił. Nie zawsze się dogadywaliśmy, ale gdy pewnego dnia nie mogłam spać i zeszłam do salonu usłyszałam rozmowę mamy z nim. Okazało się, że odszedł do innej kobiety i stworzył nową rodzinę. Może to ze mną było coś nie tak, że każdy musi prędzej czy później ode mnie odejść. Nadal to bolało, bo najgorsze to przyzwyczaić się do czegoś, a gdy to zostanie nam brutalnie odebrane, stajemy się nie pełni.
Ale ja nadal miałam nadzieję, że wszystko wróci do normy. W mieście już nie jest aż tak bezpiecznie jak kiedyś. Często dochodzi do różnych morderstw albo zaginień. Najlepiej to nie wychodzić w środku nocy samemu. Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu miałam nadzieję, że to ktoś bliski, jednak okazało się, że to moja mama.
— Dzisiaj muszę zostać dłużej w pracy, zrób sobie coś do jedzenia — usłyszałam i westchnęłam. Już przyzwyczaiłam się, że jestem sama w domu.
— Dobrze, uważaj na siebie — wyszeptałam, po czym rozłączyłam się.
Moim przyjaciołom udało się uciec z miasta, ale już po tym się nie odezwali. Próbowałam się z nimi skontaktować, ale nie było żadnego sygnału. Jakby mieli wyłączoną komórkę. Podobno miastem rządzą mafie, ale nie byłam pewna czy jest w tym coś prawdy. W przeciwieństwie do innych nie bałam się wychodzić z domu. Jeśli miałam zginąć to i tak to się stanie. Może przez to wszystko stałam się obojętna na swoje życie, ale chciałam już w końcu nie czuć tej pustki, która powoli mnie wypełniała.
Nie mając nic innego do roboty, ponieważ szkoły zostały zamknięte na jakiś czas, zeszłam z łóżka i postanowiłam coś obejrzeć, żeby jakoś zająć czas, czekając na mamę.
Nie miałam pojęcia, że wszystko za niedługo się zmieni i jeszcze zapragnę wrócić do samotności....
*************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top