13. Wino- powód do obaw
Nadszedł ten dzień. Do zespołu dołącza nowa policjantka. Aspirant Bennet oficjalnie stała się członkinią wydziału dochodzeniowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Wszyscy z tego powodu byli zadowoleni. Wszyscy z wyjątkiem Gustawa, który by nie dać po sobie poznać swojego niezadowolenia, ciągle przypominał sobie obietnicę złożoną Piotrowi.
Postanowił traktować dziewczynę, jak powietrze. Mimo że w głębi miał ją za zło konieczne. Piotr i Marta zaplanowali dla nowej koleżanki przyjęcie powitalne, na co aspirant zareagował jedynie parsknięciem. Do biura weszła ona. Ubrana w różową kurtkę i beżowy, wełniany szal, który po drodze zaczęła zdejmować ze swojej szyi. Alex podbiegł do wchodzącej do biura kobiety z bukietem kwiatów w pysku, co mile zaskoczyło nową koleżankę.
- Dzięki, słodziaku.- roześmiała się, gładząc go po mordce.- Dzień dobry.- powiedziała cicho, machając nieśmiało do pozostałych policjantów.
- Witamy!- powiedział radośnie Piotr, unosząc się z miejsca. Za jego czynem podążyła Marta. Jedynie Bielski siedział niewzruszony na swoim fotelu.
- Może nas znasz, ale dla utrwalenia nas przedstawię. Ja jestem Marta.- radośnie powiedziawszy, podała dłoń dziewczynie.
- Ela.- roześmiała się speszona.
- Piotrek.- dodał komisarz, przejmując prawą dłoń Bennet.- A to jest Gutek, pewnie się kojarzycie.- na wspomnienie aspiranta dziewczynę przeszły zimne dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
- Tak, tak...- mruknęła, wbijając wzrok w podłogę. Wzorki z wykładziny okazały się na tamten moment ciekawsze od szatyna, który wbił w nią swoje wścibskie spojrzenie. Tę niezręczną sytuację przerwał dzwonek telefonu komisarza. Po krótkiej rozmowie zwrócił się do Marty.
- Marta, stary wzywa.- powiedział.- Zaraz ci wszystko wyjaśnimy. Rozgość się.- dodał, po czym wraz z policjantką wyszli z pomieszczenia.
Bennet rozejrzała się po pomieszczeniu. Było tam przytulnie. Sporo roślin dodawało domowego nastroju. Każdy policjant miał na swoim biurku coś, przez co było wiadomo, do kogo ono jest przynależne. Na biurku Piotra stała ramka ze zdjęciem Lucyny obejmującej Alexa. Na biurku Marty stał stos książek psychologicznych. Natomiast na biurku Bielskiego panował idealny porządek. Nic nie mogło stać w innym miejscu niż to, które miał ustalone w głowie. Było jeszcze jedno biurko, na którym stał jedynie kubik na długopisy i kolorowe karteczki oraz metalowa podstawka na czyste kartki ksero. Ela postanowiła zająć właśnie to biurko, jednak zanim zrobiła choć jeden krok, wolała się upewnić.
- Wolne?- spytała, wskazując wzrokiem na biurko po jej lewej.
- Nie.- burknął Bielski.
- Aha...- westchnęła, drapiąc się nerwowo po dłoni.
- Nie ma tu dla ciebie miejsca. Nie wiem, czego ty się spodziewałaś?- warknął, posyłając jej mordercze spojrzenie. Był przekonany, że dziewczyna nic mu na to nie odpowie. Już zbijał piątkę ze swoim wewnętrznym diabełkiem, gdy nagle ona zabrała głos.
- Uważasz, że dla ciebie będzie tu miejsce, jeżeli wszyscy dowiedzą się, jak się zachowujesz?- zapytała, patrząc mu prosto w oczy. Był to ich pierwszy tak długi kontakt wzrokowy.
- Ciekawe, jak mają się dowiedzieć?- zapytał udając pewnego siebie.- Co? Masz ukrytą kamerę?- mówiąc to, podszedł do niej.
- Nie twój interes.- odparła, nie ruszając się z miejsca na milimetr.
- Doprawdy?- dodał z pyszałkowatym uśmieszkiem na co prychnęła pod nosem.- Bawi cię coś?- zapytał zdenerwowany, co w ogóle nie wzruszyło dziewczyny.
- Śmiesznie marszczysz czoło, gdy się denerwujesz. Robi ci się na środku rów mariański.- przy ostatnich słowach dziewczyna nie mogła powstrzymać śmiechu. Urażony Bielski wrócił na swoje miejsce, gdzie w ekranie telefonu sprawdził swoją zmarszczkę.
- Czemu ty jeszcze stoisz? I to na dodatek w kurtce?- zapytał Górski, wchodząc do pokoju.- Siadaj, to twoje miejsce.- mówiąc wskazał biurko, które niegdyś należało do Lucyny.
Elżbieta spojrzała gniewnie na aspiranta. Ten jednak tylko wzruszył ramionami i przywdział wredny uśmiech. Było wiadome, że ta dwójka szybko się nie polubi.
- Cóż, inni mają odmienne zdanie co do tego, czy to moje miejsce.- westchnęła, wieszając kurtkę na oparciu czarnego fotela.
- Skończ gadać. Nikt cię o zdanie nie prosił...- bąknął pod nosem, a komisarz posłał mu gniewne spojrzenie.
Dzień dla policjantów był łaskawy. Cisza, spokój i machanie nogą pod biurkiem. Nie takiego pierwszego dnia w nowej pracy spodziewała się aspirant Bennet, jednak lepsze to, niż nic. Po godzinie 16 funkcjonariusze zaczęli zbierać się do domów. Elżbieta chciała jak najszybciej zebrać się do domu, aby zaoszczędzić sobie wścibskiego wzroku aspiranta i jego docinek.
- Co powiecie na spotkanie?- zarzuciła Marta, podczas gdy Bennet zbliżała się do wyjścia z pomieszczenia.- Dziś wieczorem u mnie?
- Świetny pomysł. Może zdołamy co poniektórych trochę zintegrować...- odparł komisarz, spoglądając wymownie na aspiranta, który jedynie wywrócił oczami.
- Ja mam... próbę.- odpowiedział, szczypiąc się po dłoni.- Ale dziękuję za propozycję.- uśmiechnął się krótko.
W dniu, gdy został oddalony z kapeli i zastąpiony innym saksofonistą uznał, że nikomu o tym nie powie. Zachował tę informację dla siebie. Mimo że obiecał przyjaciołom wejściówki na najbliższy koncert zespołu. Tym, jak wywinąć się z tego wydarzenia, będzie przejmował się później. Teraz musi uniknąć spotkania z, według niego, wścibską małolatą.
- No, w porządku.- westchnęła Marta ze zrezygnowaniem.- A ty, Ela? Nie masz planów na wieczór.- spytała.
- Miałam dokończyć urządzanie mieszkania, ale...
- Nie zagościsz tu na długo. Nie masz czego urządzać.- wtrącił Gustaw.
- Daruj sobie.- warknęła, a do jej oczu napłynęły łzy.- Nie mam żadnych planów.
- Podeślę ci adres w wiadomości.- Marta chcąc ratować dziewczynę nie chciała przedłużać rozmowy.
Młoda funkcjonariuszka opuściła komisariat, a w ślad za nią chciał udać się Bielski. Został jednak przechwycony przez komisarza. Ten chwycił go za ramię i spojrzał z wściekłością prosto w oczy.
- Ani ty, ani ja nie wiemy, na ile ona tu zostanie.
- Nie musi jej tu być w ogóle.- mruknął szatyn.
- Musimy kogoś mieć. Gdyby nie ona, nie miałbyś jak jeździć na te swoje próby.- dodał zdenerwowany postawą młodszego Górski, nie wiedząc, że rani chłopaka.- Poza tym obiecałeś mi, że będziesz ją traktował, jak powietrze!
- Ale jej się nie da tak traktować!- krzyknął.- Lata sobie taka Pinki po komendzie, w różowej kurteczce. Jest tu dopiero pierwszy dzień, a już się przemądrza. Już się rządzi. Nikt nie chce jej pokazać, gdzie jest jej miejsce.
- A gdzie ono według ciebie jest?
- Na zadupiu pod Poznaniem.- odparł poważnie.- Muszę już iść.- dodał i bez słowa wyszedł z komendy.
Pojechał do swojego mieszkania, gdzie ponownie, pod wpływem emocji, sięgnął po saksofon. Zapisywał wszystko, co z niego wyleciało. Tworzył najróżniejsze melodie i łączył je w jedną piosenkę.
Bennet natomiast zaraz po wejściu do samochodu otrzymała wiadomość od Marty z adresem jej domu. Wzięła kilka głębszych wdechów, aby uspokoić emocje po wymianie zdań z aspirantem Bielskim. Wróciła do swojego mieszkania, w którym walało się jeszcze trochę kartonów. W nich miała wszystko. Cały swój dobytek przeniosła tu.
Była gotowa podjąć tę decyzję. Chciała coś zmienić, mimo że praca na dużo mniejszym komisariacie, gdzie sprawy dotyczyły głównie upomnień drobnych pijaczków jej pasowała. Zawsze miała popołudniami czas dla siebie, a w okolicy w końcu ktoś się z nią liczył. Dopóki nie zdobyła odznaki, nikt nie traktował jej poważnie.
Z jednej z nierozpakowanych walizek wyjęła kreację na wieczór. Beżowy top z golfem, błękitne jeansy, pistacjowy kardigan oraz złotą biżuterię. Przecież to pierwsze spotkanie z nowym zespołem. Dobrze by było zaprezentować się z jak najlepszej strony.
- Witaj!- powiedziała radośnie najstarsza z zespołu i wpuściła dziewczynę do środka.
Aspirant weszła do mieszkania urządzonego bardzo schludnie. Wszystko miało swoje miejsce. W szafkach wszystko było perfekcyjnie poukładane. Na regałach książki poukładane były alfabetycznie tytułami. Nie brakowało tu zieleni. Na parapetach, przy meblach i na nich stało mnóstwo roślin dodających świeżości pomieszczeniu.
- Prześlicznie tu.- stwierdziła zachwycona i zaczęła zdejmować z siebie płaszcz.
- Dzięki.- roześmiała się cicho Marta i odebrała od dziewczyny odzienie.- Rozgość się. Piotr będzie za pięć minut.- oznajmiła i zniknęła w kuchni.
- Grunt, że nie będzie tego, pożal się, aspiranta...- pomyślała, zasiadając na kanapie.
- Szkoda tylko, że nie będzie z nami Gutka. Może w końcu przekonałby się do ciebie?- prychnęła Grabska, wracając do salonu z kieliszkami i różowym winem w ręce.
- W to wątpię.- zaśmiała się cicho dziewczyna, bawiąc się palcami.- Nie wydaje mi się, abyśmy mieli sobie przypaść do gustu. On ewidentnie mnie tu nie chce, a nie dociera do niego, że to nie ja podjęłam ostateczną decyzję w tej sprawie.- mówiła, kręcąc głową z niezrozumieniem.
Próbowała zrozumieć, czemu Bielski tak strasznie jej nie znosi. Obwiniała się, że pozwoliła sobie przepytać świadka zdarzenia, zanim przyjechała policja przez nią wezwana. Jednak zadanie paru pytań nie było jakimś wielkim przestępstwem, a nie okłamała mężczyzny, mówiąc mu, że jest policjantką. A może to właśnie był powód jego postawy wobec niej? Może on po prostu nie może znieść tego, że Benet jest od niego wyższa stopniem?
- Jak wspominałam, on ostatnio nie miewa się zbyt dobrze. Sporo zadziało się w naszym zespole i jego życiu prywatnym. Wydaje mi się, że on po prostu się pogubił. A wszelkie zmiany nie działają na jego korzyść.
- Rozumiem.- spojrzała niepewnie w oczy starszej.- Jednak ja nie mam napisane na czole „DARMOWY WOREK TRENINGOWY".- dodała oburzona, wzdychając głośno.
- Spokojnie, porozmawiam z nim na ten temat.- zapewniła, posyłając Bennet pokrzepiający uśmiech.
Kobiety kontynuowały rozmowę, a w międzyczasie do mieszkania przybył komisarz wraz z Alexem. W dłoniach trzymał dwie butelki wina, które Marta położyła na stole.
Nadkomisarz, by nie psuć nastroju spotkania, postanowiła zmienić temat ich dyskusji. Rozmawiali o codzienności, babskich jak i męskich sprawach, kosmetykach i jedzeniu. Marta dowiedziała się, że młodsza ma taką samą pasję, jak ona. Aspirant również uwielbia gotować.
- Ostatnio piekłam przepyszne ciastka z czekoladą.- opowiadała Bennet, popijając wino.- A najlepsze wychodzą, gdy wymieszasz trzy rodzaje czekolad. Fuzja smaku gwarantowana.- zaśmiała się dziewczyna, odgarniając kosmyk włosów z policzka.
- Za to ja dwa dni temu...- zaczęła Grabska, jednak przerwał jej szmer rozchodzący się z przedpokoju. Zwiastował on przybycie niespodziewanego gościa.
Po chwili do pomieszczenia, w którym znajdowali się policjanci wszedł Gustaw. Ubrany w dopasowany, bordowy golf, czarne spodnie i płaszcz zrobił parę kroków w stronę przyjaciół.
Dobijała go myśl, że kolejny wieczór spędzi w samotności, wśród czterech ścian własnego pokoju. Nie pomagała mu świadomość, że jego przyjaciele w tym samym czasie bawią się na domówce u Marty.
- Cześć.- burknął, zza pazuchy wyciągając butelkę czerwonego wina.- Można?- spytał, siląc się na słaby uśmiech.
- Moje drzwi zawsze są dla ciebie otwarte.- odparła gospodyni, ruchem ręki zachęcając młodego mężczyznę do wejścia.
Jedyne wolne miejsce było na kanapie, obok Elżbiety. Gustaw postanowił zagryźć zęby i zasiąść przy dziewczynie. Ona natychmiast podniosła się z komfortowej pozycji i usiadła, jakby połknęła kij. Pilnowała się. Nie była już tak rozmowna, jak przed przybyciem Bielskiego. Nie chciała dać mu powodów do drwin.
- Szybko skończyliście próbę.- stwierdził Górski, a Bielski zamarł.- Zawsze mówiłeś, że siedzicie w teatrze po parę godzin.
- Taak, ale tym razem chłopaki byli poumawiani. Zrobiliśmy ją ekspresowo.- zaśmiał się, chrząkając pod nosem.
Elżbieta spojrzała na niego z ukosa. Zauważyła zmieszanie, które malowało się na jego twarzy. Postanowiła jednak nie wychylać się, by znów nie usłyszeć od Gustawa kolejnych nieprzychylnych słów.
- No i świetnie. Właśnie mieliśmy zadzwonić po jedzenie. Wspominałeś ostatnio o jakiejś nowej pizzerii...- Piotr, mówiąc to, wyjął telefon z kieszeni spodni.
Alex na wieść o jedzeniu zaszczekał radośnie. Bielski podał komisarzowi namiary na restaurację. Wszyscy złożyli się na zamówienie, a w oczekiwaniu na dostawę wrócili do rozmów.
- To... skąd jesteś?- zapytał Bielski, tonem wścibskiej babci w moherowym berecie.
- Z małej miejscowości pod...
- Nie sądzisz, że tam byś się lepiej sprawdziła? U nas takich, jak ty, jest na pęczki.- zlustrował ją nachalnym spojrzeniem.
- Gutek...- Górski spojrzał na chłopaka ostrzegawczo.
Bielski był święcie przekonany, że dziewczyna zareaguje tak, jak na komisariacie. Wyczekiwał już tylko napływających do jej oczu łez.
- Cóż...- westchnęła, duszkiem wypijając zawartość kieliszka.- Chyba jednak nie, skoro czepiasz się tylko i wyłącznie mnie.- odparła z uśmiechem, a Gustaw wybałuszył oczy.
- Po alkoholu to ja też jestem mocny w gębie...- pomyślał.- Stwierdzasz to po jednym dniu?- prychnął.- Uwierz, inne też nie mają łatwo.
- A skąd!- roześmiała się Marta, widząc że Gutek na siłę próbuje ratować się z opresji.- Do niedawna Gutek był tu najmłodszy.
- Podlizywał się każdej jednej, by jakoś się przypodobać.- dodał rozbawiony Piotrek, a Bielski miał jedynie ochotę zapaść się głęboko pod ziemię.
- Lizus.- prychnęła Bennet, zerkając na aspiranta.- Że też jeszcze za to włażenie w dupę cię nie awansowali...- westchnęła prześmiewczo, a Gutek zacisnął obie dłonie w pięści.
Schyliła się do stolika, by nalać sobie kolejny kieliszek wina. Bielski bacznie obserwował każdy jej ruch. Analizował w głowie jej zachowanie, a wnioski, jakie wyciągnął, nie były dla niego korzystne.
- Pije, bo się mnie boi. Po alkoholu rozwiązuje jej się język. Zaraz jeszcze zacznie paplać o tym, co jej robiłem na komisariacie.- myślał.- Tobie już chyba wysta...
Nie zdążył dokończyć. Bennet zdążyła już opróżnić kolejny kieliszek.
- Wystarczy?- zapytała ironicznie.- Teraz tak.- przyznała, patrząc mu prosto w oczy.
///\\\///\\\///\\\
Witajcie!
Dawno mnie tu nie było, lecz wpadam tu dziś tylko na chwilę.
Rozdział jest moim skromnym prezentem dla Was ❤️
Udanych Walentynek. Kochajmy się, ale nie tylko od święta ;)
Spokojności i miłości ❤️
Bielska 🤍
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top