Rozdział 2
Siedziałam na sali gimnastycznej ubrana w czarną obcisłą sukienka do połowy uda, vansy i białą koszule obwiązaną wokół tali. Słuchałam jak dyrektorka mówi swoje coroczne przemówienia z okazji dnia, na który każdy uczeń czeka od początku roku. Zakończenie.
Niezbyt słuchałam co kobieta ma do powiedzenia. Bo jak zawsze będą to kłamstwa, o tym jak bardzo będzie za nami tęsknić przez te dwa miesiące. Każdy wie, że nauczyciele tak jak i uczniowie czekają, aż rok szkolny dobiegnie końca.
Spojrzałam na Olivie po mojej prawej, która przeglądała Instagrama, a konkretnie konto chłopaka, który jej się podoba. Gdy spojrzałam na jej twarz widziałam uśmiech, który był delikatny, ale był. Kiedy przekręciłam głowę w lewo, zawiesiłam wzrok na Alexie, który przysypiał i to tak dosłownie. Głowę miał spuszczoną w dół, a ręce założone na piersi. Zaśmiałam się na ten widok, bo był uroczy i śmieszny w jednym.
- Życzę wam miłych i bezpiecznych wakacji. - po słowach dyrektorki wszyscy jak jeden mąż wstali i ruszyli w stronę wyjścia ze szkoły.
- Nie śpię. - wstał gwałtownie Ale.
- Załóżmy. - odpowiedziałam i się zaśmiałam.
Wyszliśmy ze szkoły, przeciskając się przez tłum uczniów, którzy jak najszybciej chcą opuścić teren placówki, na najbliższe dwa miesiące. Natomiast ja, ten teren opuszczam na o wiele dłuższy czas. Zastanawiam się czy nie na zawsze. Zamierzam oczywiście w dłuższe przerwy od szkoły przyjeżdżać do Nowego Jorku i spędzać jak najwięcej czasu z moimi przyjaciółmi. Bo utracenie kontaktu byłaby najgorszą rzeczą jaka mogłaby się wydarzyć.
- W końcu koniec tego burdelu. - powiedział uśmiechnięty Alex.
- To co wychodzimy gdzieś jeszcze? - zapytała Olivia z nadzieją patrząc na mnie.
- Jasne, spoko. - powiedziałam i podeszłam do mojego samochodu.
Wsiadłam do pojazdu i skierowałam się na nasze ulubione miejsce do przesiadywania. Boisko. To było nasze miejsce spotkań. Miejsce gdzie możemy pogadać na poważne tematy jak i te śmieszne. Mało osób tam przychodzi, najczęściej boisko świeci pustkami, ale to jest w nim najlepsze. Wtedy jesteśmy pewni, że żadna nie porządna osoba nas nie podsłucha.
Spojrzałam w lusterko wsteczne i zauważyłam białe audi mojej przyjaciółki. Uśmiechnęłam się i wróciłam wzrokiem na jezdnię. Widząc jak światło z zielonego zmienia się na żółty przyspieszyłam i zmieniłam bieg na czwórkę, a następnie piątkę. Minęłam sygnalizacje, zanim światło zmieniło kolor na czerwony i spojrzałam w lusterko. Zaśmiałam się pod nosem widząc, że stoją na światłach. Zadzwoniłam do Olivii przez samochód i czekałam, aż odbierze.
- Halo. - odezwała się jako pierwsza.
- Ale z was lamusy. - zaśmiałam się.
- Spierdalaj. - rzucił Alex
Rozłączyłam się i wjechałam na teren osiedla mojego przyjaciela. Zaparkowałam na miejscu parkingowym blondyna i wyszłam z pojazdu, gasząc go. Zamknęłam samochód i skierowałam się na boisko. Miejsce pełne wspomnień. To właśnie tu pierwszy raz napiliśmy się alkoholu i zapaliliśmy papierosa. Na właśnie tym boisku Olivia miała załamanie, ponieważ spaliła grzałkę i nie mogła palić przez następny miesiąc, bo nie miała czasu, ani pieniędzy, aby kupić nową. To właśnie na tym boisku wszystko się zaczęło, poznałam na nim Alexa, po tym jak pomógł mi ściągnąć piłkę z kosza, bo ją tam przypadkowo wrzuciłam. Jest wiele rzeczy, których żałuje, ale ten dzień był moim najlepszym.
Uśmiechnęłam się pod nosem na tą falę wspomnień. Ta dwójka zawsze mnie we wszystkim wspierała i mimo, że dla nich również jest to ciężkie, to wiem, że mam w nich wsparcie i nie ważne co będzie się dziać zawsze mogę na nich liczyć. Zdaje sobie sprawę, że będzie to dla nas ciężkie, ale wiem również, że nigdy przenigdy żadne z nas nie pozwoli, aby ta przyjaźń się w jakikolwiek nie chciany sposób zakończyła.
Siedziałam na naszym miejscu i czekałam, aż tamta dwójka przyjedzie. Przejrzałam szybko Instagrama i gdy zdałam sobie sprawę, że nic ciekawego się nie dzieje wyłączyłam telefon, chowający go do torebki, przy okazji wyjmując okulary przeciwsłoneczne. Przechyliłam się do tyłu opierając plecy o siatkę znajdującą się za mną i przymknęłam oczy. Z nadzieją, że choć trochę się opale przesunęła się lekko w lewo, a po chwili moja skóra zderzyła się z promieniami słońca. Nie minęły nawet dwie minuty jak usłyszałam podjeżdżające auto i wysiadające z niego dwie moje ulubione osoby.
- No i nici z opalania się. - mruknęłam do siebie i otworzyłam oczy. - Dłużej się nie dało, umierałam już nudów. - krzyknęłam do nich i zaśmiałam się pod nosem.
- To nie moja wina, że to głupie światło się zmieniło. - powiedziała brunetka patrząc na mnie zażenowana.
- Trzeba było szybciej jechać. - stwierdziłam i opuściłam okulary niżej nosa.
- Nie każdy bierze udział w jakiś nielegalnych wyścigach samochodowych. - powiedziała, a ja się zaśmiałam. - Ja jeżdżę zgodnie z przepisami i jestem odpowiedzialną osobą.
- Okej, już się tak nie bulwersuj. - odpowiedziałam, a oni usiedli obok mnie.
Siedzieliśmy śmiejąc się z ludzi z naszej szkoły. Obgadywaliśmy każde szmaty, których nie lubimy. No, a było ich dosyć dużo. Gdy Alex był w połowie gadania o jakimś chłopaku, dostałam SMS. Wyjęłam swojego iPhone'a i spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniała wiadomość od mamy. Odblokowałam telefon i weszłam w wiadomości
Od: Mama
-Za ile będziesz w domu?
Do: Mama
- Nie wiem, siedzę z Olivią i Alex'em
Wyłączyłam telefon i spojrzałam na moich przyjaciół, którzy ganiali się po boisko, a dokładniej Olivia goniła Alexa, bo ten zabrał jej odblokowany telefon.
- Oj gościu masz przejebane. - powiedziałam i zaśmiałam się pod nosem.
Alex podbiegł do mnie zdyszany i spojrzał prosto w moje oczy. Olivia podbiegła i rzuciła się na niego, przewracając go przy okazji. Wyrwała swój telefon i usiadła na swoim poprzednim miejscu.
- Robimy coś, bo chce pooglądać Szybkich i Wściekłych? - zapytałam i spojrzałam na nich.
- Jasne, że tak. - spojrzałam na Alexa z pytającym wyrazem twarzy. - Ale nie wiem co.
Opuściłam głowę w dół i westchnęłam. Spojrzałam na Alexa i pokręciłam głową. Czasami naprawdę nie mam do nich sił. Gdy Olivia zaczęła opowiadać o jakimś chłopaku, który chodzi do naszej szkoły ja spojrzałam na nią zdziwiona, bo powoli przestałam nadążać za tymi jej chłopaczkami. Niedawno, a dokładniej jakiś tydzień temu może półtora, mówiła mi o przystojnym, wysportowanym szatynie, który był jednym z członków szkolnej drużyny footballa. Z tego co mi mówiła chłopak nazywał się Thomas.
- A co stało się z Thomas'em? - zapytałam i spojrzałam na rozmarzoną brunetkę.
- Dawno i nie prawda. - stwierdziła patrząc mi w oczy. - Teraz liczy się Will.
- Okej. - skinęłam głową i zaśmiałam się pod nosem.
Smith spiorunowała mnie wzrokiem i kontynuowałam opowieść o jakże przystojnym blondynie imieniem Will. Szczerze? Będę za tym cholernie tęsknić. Za nowymi opowieściami o swoich miłościach Olivii i zerowym celem Alexa.
***
Słonce zaczęło znikać za horyzontem podobnie jak moje nastawienie do życia, ale to już taki mniejszy szczegół. Śmialiśmy z kolejnego nieudanego żartu blondyna, któremu już w połowie zaczęło ich brakować, więc stwierdził, że sam zacznie jej wymyślać co mu kompletnie nie wychodziło, ale jego pomysłowość nas rozwalała.
Stuknęłam palcem w ekran swojego iPhone'a i po zobaczeniu, że za jakieś dziesięć minut będzie osiemnasta trzydzieści, wstałam z podłoża i otrzepałam się z kurzu.
- Dobra misie moje, ale muszę już spadać. - powiedziałam, co wywołało smutek w oczach moich przyjaciół.
Śledziłam wzrokiem ich ruchy, gdy zaczęli wstawać z podłoża. Staliśmy w małym kółeczku patrząc na siebie nawzajem. Przybliżyłam się do nich i po chwili mocno ich przytuliłam, co od razu odwzajemnili. Łza spłynęła mi po policzku i nawet nie zamierzałam jej ścierać, ani nie próbowałam zatrzymywać kolejnych słonych kropli wypływających ciurkiem z moich zielonych jak trawa oczu. Odsunęłam się od nich i zauważyłam jak im również łzy spływają po policzkach. Byliśmy tak samo smutni i załamani.
- Kocham was. - powiedziałam i wymusiłam słaby uśmiech. - Obiecuje, że będę ciągle pisać i dzwonić.
- Trzymamy Cię za słowo. - powiedział Davis.
- Napiszę jak dojadę na miejsce. - dodałam.
- Widzimy się za niedługo. - powiedziała Smith i uśmiechnęła się.
Założyłam torebkę na ramię i odwróciłam się w stronę wyjścia z boiska. Gdy wyszłam przez nie podeszłam do samochodu i otworzyłam je z pilota. Zanim wsiadłam do pojazdu spojrzałam jeszcze na moich przyjaciół i pomachałam do nich co również uczynili.
Wsiadłam do pojazdu i odpaliłam je. Szybko wyjechałam z parkingu i włączyłam się do ruchu. Włączyłam radio, w którym akurat leciało Summertime Sadness Lany Del Rey. Nacisnęłam guzik przy kierownicy, który służył do regulowania głośności radia. Podgłośniłam na maksa, przy okazji przyśpieszając i zmieniając bieg na piątkę.
Wjechałam na podjazd mojego domu, zgasiłam samochód i uprzednio wyjmując kluczyk ze stacyjki wysiadłam z samochodu. Podeszłam do drzwi, otwierając je i wchodząc do środka. Zdjęłam niechlujnie buty i weszłam do salonu, w którym stały kartonowe pudła. Westchnęłam i poszłam do kuchni, a następnie wzięłam z blatu wodę, odkręciłam i upiłam trochę.
Wbiegłam po schodach, a następnie do pokoju, w którym również znajdowało się pełno kartonów. Przewróciłam oczami na ten widok. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam na grupkę moją, Olivii i Alexa. Spojrzałam na zegar znajdujący się nad biurkiem, który wskazywał za dziesięć dziewiętnasta. Bus, który miał przyjechać po nasze rzeczy, powinien być za jakieś dwadzieścia minut. Fajnie. Spojrzałam na Messiego. Który leżał na podłodze i na mnie patrzył. W tym momencie chciałam wiedzieć co siedzi w jego głowie. Niestety takich zdolności jeszcze nie posiadałam, a jedynymi zdolnościami było driftowanie, prowadzenie i jedzenie pizzy.
Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju młodszej siostry. Zapukałam i przeszłam przez ciemne drzwi. W jej pokoju również znajdowało się dużo kartonów. Inez siedziała na łóżku ze słuchawkami. Nuciła jakąś piosenkę z tego co mogłam wyczytać z ruchów jej warg było to Another Love. Podniosła wzrok na mnie i uśmiechnęła się. Zdjęła słuchawki i poklepała miejsce obok siebie na łóżku.
- Co tam młoda? - zapytałam i usiadłam obok niej obejmując ją ramieniem.
- Chyba dobrze. - powiedziała. - Trudno mi z tą przeprowadzką.
- Mi też. - odpowiedziałam jej
Nie potrafiłam stwierdzić, której z nas z obecną sytuacją jest ciężej, bo obie przeżywałyśmy to podobnie. Inez musiała pożegnać się ze swoją najlepszą przyjaciółką z którą znają się od początku podstawówki, oraz klasą, w której nie czuła się komfortowo przez pierwsze cztery lata nauki. A ja? Zostawiałam dwójkę moich najlepszych przyjaciół i wyścigi, które dają mi poczucie wolności.
Spojrzałam na siostrę i odsunęłam się od niej delikatnie. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę wyjścia z pokoju. Zatrzymałam się i oparłam ramię o framugę drzwi. Przymknęłam oczy i uniosłam głowę, do góry. Wiedziałam, że na mnie patrzy mimo, iż stałam obrócona do niej tyłem.
- Jesteśmy w tym wszystkich razem. - powiedziałam przekręcając głowę w jej stronę. - My dwie przeciw światu.
Złapałam za klamkę i zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam na dół sprawdzić czy w domu jest moja mama, bo wcześniej nigdzie jej nie widziałam. Rozejrzałam się po salonie, widząc same kartony. Przeszłam do kuchni, w której również nie zastałam rodzicielki. Przewróciłam oczami i skierowałam się się w stronę schodów, z których przed chwilą zeszłam.
Stanęłam przed drzwiami sypialni mojej mamy i zapukałam w drewnianą powłokę. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi weszłam niepewnie do środka. Na łóżka siedziała moja mama, a w dłoniach trzymała zdjęcie przedstawiające: mnie, Inez, ją oraz tatę. Czyli całą naszą czwórkę. Odwróciła głowę w moją stronę i starła łzę, spływającą po jej policzku.
- Przepraszam. - wyszeptała. - Chcę dla ciebie i Inez jak najlepiej i dobrze o tym wiesz. Po jego śmierci byłyśmy załamane, nie umiałyśmy się pozbierać. Codziennie patrzyłam jak ty i twoja siostra coraz bardziej zamykacie się w sobie, to był dla mnie okropny widok. Jedyne co was różni to fakt, że Inez chciała pomocy i ją przyjęła, otworzyła się, a ty zamykałaś się coraz bardziej. Ta przeprowadzka jest po to abyście zaczęły od nowa, abyś się w końcu otworzyła. Chcę abyście prowadziły życie takie jak przed śmiercią Carlosa.
- Oby dwie dobrze wiemy, że ta przeprowadzka nie sprawi, że się otworzę. - powiedziałam i złapałam z nią kontakt wzrokowy. - Prawdopodobnie to wszystko pogorszy.
Rozejrzałam się po pokoju napotykając głównie kartonowe pudła. Spojrzałam na dłonie i cicho westchnęłam przy okazji wstając z miękkiego materaca. Spojrzałam przelotnie na mamę zauważając w jej oczach łzy.
- o której wyjeżdżamy? - zapytałam i ruszyłam w kierunku wyjścia z sypialni.
- Za trzydzieści minut. - powiedziała i odłożyła zdjęcie do pudła. - Przekaż to Inez.
- Jasne. - rzuciłam.
Wyszłam z pomieszczenia trzaskając delikatnie drzwiami i skierowałam się do pokoju dziewczyny. Zapukałam cztery razy i weszłam do pokoju. Inez siedział przed laptopem i z kimś rozmawiała, prawdopodobnie z Abby. Spojrzała na mnie i przekazała Abby, że zaraz oddzwoni.
- Nie musiałaś się rozłączać. - zaczęłam. - przyszłam tylko Ci powiedzieć, że za jakieś trzydzieści minut wyjeżdżamy.
- Okej. - odpowiedziała krótka i wróciła wzrokiem do ekranu laptopa.
Wyszłam z jej pokoju i skierowałam się do mojego. Otworzyłam drzwi wchodząc do środka i zamykając je. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciuchy. Nie miałam zamiaru cały czas chodzić w sukience. Weszłam do łazienki i przebrałam w szare dresy, białą koszulkę Alex'a i czarną rozpinaną bluzę z kapturem. Wyszłam z łazienki podeszłam do szafki nocnej wyciągając z niej paczkę papierosów i zapalniczkę. Skierowałam się w stronę okna, które otworzyłam i usiadłam na parapecie. Wyjęłam jednego papierosa z paczki, włożyłam go do ust i odpaliłam. Zaciągnęłam się i wypuściłam dym przez otwarte okno. Swój wzrok zawiesiłam na okolice, na której mieszkałam przez siedemnaście lat swojego życia. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi w charakterystyczny sposób spojrzałam na drzwi, w których po chwili pojawiła się moja siostra. Spojrzała na mnie zniesmaczona, a bardziej na przedmiot znajdujący się w mojej prawej dłoni.
- Nie wiem jak możesz się tak zatruwać z własnej woli. - powiedziała i podeszła do mnie wolnym krokiem.
- Tak jakoś wyszło. - odpowiedziałam jej i zgasiłam papierosa.
- Mama powiedziała, żebyś zniosła już walizki. - powiedziała i skierowała się do drzwi, przez które po chwili wyszła.
Wstałam z parapetu, zamknęłam okno i podeszłam do walizek. Złapałam za rączki i wyszłam z pokoju ciągnąc je za sobą. Powoli zeszłam ze schodów uważając, aby się nie potknąć. Postawiłam walizki przy drzwiach i spojrzałam na mężczyznę, który wynosił z domu kartonowe pudła. Odwróciłam się i zobaczyłam siostrę niosąca swoje rzeczy. Uśmiechnęłam się co odwzajemniła i po chwili nasza mama również zeszła ze schodów i do nas podeszła.
- Mogę jechać z Madison? - zapytała naszą rodzicielkę, która po chwili przeniosła wzrok na mnie.
- Wiesz co Inez - zaczęłam i spojrzałam na siostrę - chciałam jechać sama i poukładać sobie to wszystko.
- Będziesz jechać sama? - zapytała
- Jadę z Messim - powiedziałam i zagwizdałam, po chwili z góry zbiegł wspomniany wcześniej zwierzak.
Wyszłam z domu i skierowałam się do swojego samochodu. Otworzyłam bagażnik i włożyłam do niego walizki. Podeszłam do drzwi pasażera za kierowcą, wcześniej zamykając bagażnik i otworzyłam je. Gwizdnęłam, a po chwili Messi wskoczył do auta. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do auta na miejsce kierowcy. Spojrzałam na podjazd i zobaczyłam jak mama wsiada do samochodu, a wan odjeżdża. Odpaliłam auto i wyjechałam z posesji. Wyprzedziłam wana i przyśpieszyłam, spojrzałam na Messiego, który powoli zasypiał.
Stanęłam na światłach, sięgnęłam po telefon, weszłam w mapy i wpisałam Los Angeles. Wyszukałam najszybszą trasę, po czym skręciłam w lewo tak jak pokazywała mi mapa. Spojrzałam w lusterko zauważając srebrnego mercedesa mojej mamy. Pokręciłam głową, spojrzałam szybko na telefon i nacisnęłam mocnej gaz przyśpieszając i przy okazji zmieniając bieg.
Spojrzałam na zegarek widząc godzinę dwunastą w nocy, westchnęłam i zadzwoniłam do mamy.
- Za jakieś dziesięć minut będziemy mijać hotel. - powiedziałam spokojnie. - Będziemy się zatrzymywać?
- Tak, przyda nam się choć trochę snu. - powiedziała i rozłączyła się
Podczas rozmowy z Alice słyszałam w jej głosie smutek. Dla niej również było to trudne i rozumiałam, że chcę dla nas wszystkiego co najlepsze, a dobrze płatna praca jest w tym wypadku podstawą. Gdy na mapie pokazało się powiadomienie, że za trzy i pół kilometra będzie hotel uśmiechnęłam się.
W końcu chwila odpoczynku
Skręciłam w prawo wjeżdżając na teren ośrodka, w którym zatrzymamy się prawdopodobnie na trzy, bądź cztery godziny. Zaparkowałam pod beżowym dwupiętrowym budynkiem, a po chwili obok mnie zatrzymał się mercedes mojej mamy. Jako pierwsza wysiadła Inez z zaspanymi oczami. Wyszłam z samochodu zamykając drzwi od strony kierowcy, a otwierając tylnie. Ze środka wyskoczył Messi, a ja pchnęłam drzwi zamykając je. Swoje kroki skierowałam w stronę wejścia do budynku, kątem oka widziałam jak za mną podążają Alice i Inez.
Przeszłam przez duże drzwi wejściowe i skierowałam się do recepcji. Za ladą stała średniego wzrostu kobieta po trzydziestce z jasno brązowymi lekko kręconymi włosami. Była w miarę ładna. Podeszłam do niej i przywitałam się. Poprosiłam o pokój trzyosobowy, na co kobieta odwróciła się, sięgnęła po kluczyk, który wisiał na ścianie i położyła go przede mną na blacie. Wyjęłam z kieszeni banknot i położyłam go na ladzie, sięgnęłam po kluczyk i spojrzałam na numerek. Sto sześćdziesiąt trzy. Taki sam numer miała moja szafka w szkole.
Odwróciłam się w stronę wejścia i zobaczyłam wchodzącą do budynku mamę i siostrę. Spojrzały na mnie, a ja pomachałam im kluczem do pokoju. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się w stronę windy, do której po chwili weszłam czekając na Alice i Inez.
Gdy oby dwie znajdowały się małym pomieszczeniu, nacisnęłam przycisk z dwójką. Drzwi się zamknęły, a winda ruszyła w górę. Po kilku sekundach drzwi na nowo się otworzyły ukazując beżowe ściany przed nami.
Wyszłam z windy i skręciłam w prawo, a po chwili ujrzałam drzwi z srebrnymi cyframi. Sto sześćdziesiąt trzy. Włożyłam kluczyk przekręcając go i otwierając tym samym drzwi. Weszłam do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany były białe, a meble natomiast wykonane z dębu. Chyba. Pokój miał dwie pary drzwi, zapewne jedne prowadziły do łazienki, a drugie do sypialni.
- Nie jest źle. - rzuciłam i skierowałam się szybko do łazienki, uprzednio biorąc krótkie spodenki i t-shirt, który wyciągnęłam z plecaka.
Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Umywalka, toaleta i prysznic nic nadzwyczajnego. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, puściłam letnią wodę i zaczęłam się myć. W międzyczasie na mój telefon przychodziły powiadomienia, przez które co jakiś czas patrzyłam na szafkę, a głównie na telefon, który po wygaśnięciu ekranu włączał się na nowo.
Po szybkim umyciu się otworzyłam drzwi od kabiny i wyszłam na mięciutki dywanik. Wytarłam się w biały ręcznik i założyłam szare dresy oraz beżową bluzę, którą kiedyś zabrałam z szafy Olivii. Sięgnęłam po telefon i po kolei zaczęłam sprawdzać powiadomienia, które od kilku minut zaczęły przychodzić. Były to głownie wiadomości od Alex'a i Olivii. Poodpisywałam im i wyszłam z łazienki.
Weszłam do niewielkiej kuchni która była połączona z salonem i podeszłam do blatu, na którym stał elektryczny czajnik i po sprawdzeniu czy jest w nim choć trochę wody włączyłam go.
Wyjęłam kubek i włożyłam do niego torebkę z herbatą. Gdy woda zagotowała się, zalałam wrzątkiem herbatę i podniosłam kubek. Usiadłam na beżowej kanapie patrząc na mały telewizor wiszący na ścianie, na którym leciały wiadomości. Reporterka mówiła coś o wyścigach samochodowych i o tym że policja nie jest w stanie zatrzymać uczestników. Uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc co będę robić w Los Angeles. Spojrzałam na moją mamę, której wzrok wypalał dziurę w mojej głowie.
- Czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałam nie rozumiejąc dlaczego rodzicielka chce zabić mnie wzrokiem.
- Wiem o czym myślisz i zabraniam Ci tego. - powiedziała stanowczo.
- Nie wiem o czym mówisz. - powiedziałam z uśmiechem.
Wstałam z kanapy dopijając herbatę i podchodząc do zlewu. Szybko umyłam kubek i położyłam go na suszarce do naczyń. Wytarłam ręce i poszłam do pokoju. Po przekroczeniu progu w oczy rzuciły mi się dwa łóżka, dwuosobowe i jednoosobowe. Na lewo od drzwi była średniej wielkości jasno brązowa szafa, natomiast po prawej komoda i mały, okrągły stolik.
Położyłam się na łóżku jednoosobowym i zamknęłam oczy starając się zasnąć. Cały czas po głowie krążyły mi myśli dotyczące wyścigów. Coś czuję, że będę musiała zrobić dobre wrażenie na pierwszych wyścigach. Zaczęłam w głowie planować jak będzie wyglądać mój pierwszy wyścig w Los Angeles. Dużo pomysłów chodziło mi po głowie, ale nie potrafiłam zdecydować się na jeden konkretny. Przez natłok myśli dosyć szybko zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top