✩ XVII ✩
Wróciłem do domu niedużo po osiemnastej. Zjadłem skromną kolację, nie chcąc zmartwić chłopaków. Przez dzisiejszy poranek miałem ochotę wypić energetyka, a skoro teoretycznie tymczasowo mieszkałem sam, to mogłem wyjść do sklepu w każdej chwili.
Tak też zrobiłem. Kupiłem jednak inny smak, by spróbować każdego. Jak się okazało był to dobry wybór, bo ten Monster był o wiele lepszy.
Ponownie wróciłem do domu, pijąc po drodze zakupiony napój. Nie działały zbytnio na mnie, więc nie bałem się, że nie zasnę. Poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Postawiłem do połowy pełną (półpełną ~ Julka i Nina zrozumieją) puszkę na szafkę nocną i sięgnąłem po laptopa. Włączyłem jeden z seriali, które polecił mi Dream i zamknąłem się na świat.
Po kilku godzinach z oglądania wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Zegar w laptopie pokazywał 1:34, więc nie wiem kto na tyle głupi dzwoni o tej godzinie.
Oh. Karl.
- Hej, nie przeszkadzam? - Zapytał chłopak zmęczonym głosem.
- Pomijając fakt, że jest po pierwszej w nocy, to nie - Odpowiedziałem lekko rozśmieszony.
- Nie śpisz? -
I kto to mówi?
- Ty też - Powiedziałem, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie mogę zasnąć - Mruknął cicho.
- Jesteś słodki, co mam na to poradzić? -
Cisza.
- Przyjdziesz do mnie? - Zapytał po jakimś czasie. - Proszę..
- Karl.. Jest prawie druga w nocy.. - Westchnąłem.
- Proszę.. - Powtórzył.
Nie potrafiłem odmówić.
- Dobra, okej, już - Powiedziałem, a po chwili usłyszałem cichy chichot. - Ty mały, przebiegły..
- Czekam na Ciebie - Wtrącił się i zakończył połączenie.
Cwaniaczek..
Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę drzwi. Wyszedłem i zacząłem iść w stronę domu Karl'a.
Niecałe dwadzieścia minut później byłem już pod domem chłopaka. Obmyśliłem strategię i zacząłem wspinać się niczym książę z bajki po drzewie. Zatrzymałem się na jednej z gałęzi i zapukałem do okna szatyna, który omało nie dostał zawału.
- Nie mogłeś wejść jak normalny człowiek? - Zapytał z uśmiechem, otwierając mi okno.
- Nie, bo twoja mama by mnie nakryła i miałbyś przejebane - Odpowiedziałem, po czym wszedłem do środka.
Schyliłem się by ściągnąć buty, a gdy tylko się podniosłem zostałem obdarowany buziakiem w policzek.
- I to ja rozumiem - Rzekłem, uśmiechając się szeroko.
Karl zaśmiał się cicho i wrócił do łóżka, robiąc mi miejsce obok siebie. Położyłem się blisko niego i od razu poczułem jak kładzie głowę na mojej klatce piersiowej i obejmuje mnie ręką. Znów to głupie uczucie w brzuchu..
Nie chcąc być dłużny położyłem swoją dłoń na jego plecach i zacząłem robić niewielkie kółka kciukiem.
- Dziękuję, że naprawdę przyszedłeś - Mruknął cicho i bardziej się we mnie wtulił.
Uśmiechnąłem się do siebie i zmieniłem naszą pozycję tak, że teraz chłopak leżał na mnie całym ciałem, co pozwalało mi mocniej go przytulić.
Coraz bardziej wątpiłem w to, że jest tylko przyjacielem.
Karl zasnął praktycznie od razu, uspokajany przez moją dłoń, która gładziła jego plecy. Teraz bawiłem się jego włosami, starając się również zasnąć, ale mi to nie wychodziło. Prawdopodobnie przez wypitego energetyka.
Dochodziła trzecia, a ja wciąż nie spałem. Zaczynało mi się robić niewygodnie, więc próbowałem zmienić pozycję. Niestety obudziłem przy tym Karl'a.
- Nie śpisz? - Zapytał leniwie i podniósł się do siadu.
- Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić - Szepnąłem, zmieniając przy okazji pozycję.
- Nic się nie stało - Mruknął, z powrotem się do mnie przytulając.
Objąłem go w pasie i przyciągnąłem bardziej do siebie. Mój brzuch ponownie wywinął fikołka, gdy drobne ciało szatyna mocno wtuliło się w moje.
- Wątpie, że zasnę - Przyznałem, znów zaczynając jeździć dłonią po jego plecach.
- Czemu masz takie problemy ze snem? - Zapytał przyciszonym głosem.
- Obawiam się, że tym razem to wina energetyka - Jęknąłem niezadowolony.
- Piłeś energetyka na noc? -
Mruknąłem tylko w potwierdzeniu. Chłopak zsunął się ze mnie i położył się obok, zwracając moją głowę w jego stronę.
Spojrzałem na jego przymknięte że zmęczenia powieki, (zamkijze zmeczone placzem powieczki.. soey lulajze Jezuniu wszedl za mocno dzisiaj na histori z chlopakami z klasy) a on wplątał rękę w moje włosy, zmuszając mnie tym do zamknięcia oczu, z nieukrywanego zadowolenia.
Cholera Cię, Karl.
Czułem jak rozplątuje kołtuny w moich aktualnie rozwalonych na wszystkie strony włosach, a potem powoli zjeżdża na policzek i delikatnie gładzi go kciukiem. Drugą rękę miał opartą o moją klatkę piersiową, więc jestem pewien, że czuł jak szybko bije mi serce.
Nie mam pojęcia jak to zrobił, ale już kilka minut później zasnąłem, trzymając dłoń na jego talii.
***
- Nick - Usłyszałem cichy głos. Otworzyłem lekko oczy i spojrzałem na leżącego obok Karl'a. Mogę się tak budzić codziennie?
- Mhm..?
- Wstaniesz? Chce się ogarnąć do szkoły - Powiedział, uśmiechając się do mnie uroczo.
- To wstań.. - Mruknąłem, zamykając ponownie oczy.
- Tak się składa, że nie mam jak - Zaśmiał się. - Trzymasz mnie w talii i nie mogę się ruszyć.
Otworzyłem powieki i spojrzałem w dół.
- O, faktycznie - Odparłem, nie zmieniając jednak pozycji. - W takim razie daj mi jeden niepodważalny powód, dla którego miałbym Cię puścić.
Uśmiechnąłem się szeroko, przyciągając chłopaka jeszcze bardziej do siebie. Było mi zbyt wygodnie i przyjemnie, bym puścił go bez walki.
- Spóźnimy się - Westchnął, ale mimo to wtulił się we mnie.
Mówisz jedno, robisz drugie, Karl.
- To wcale mnie nie przekonuje. Leżenie tu z tobą jest milion razy lepsze niż szkoła - Odpowiedziałem pewnie.
- Jeśli mama się dowie, że nie byłem w szkole będzie zła i może się to przyczynić do tego, że "odda" mnie pod opiekę ojcu - Powiedział, opierając dłoń o moją klatkę.
- Dobra, przekonałeś mnie - Mruknąłem niechętnie i poluzowałem uścisk na jego talii.
Szatyn uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w policzek. Schowałem głowę w poduszkę. Ten chłopak nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
POPLACZE SIE PLS NIE CHCE ZEBY TA KSIAZKA SIE SKONCZYLA
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top