✩ XIX ✩


Po powrocie do domu nie mogłem spać całą noc. Niby słowa Will'a miały jakiś sens i uzasadnienie, ale z drugiej strony było to niemożliwe. 

Ja i zakochanie? Marne szanse. 

Mimo to nie potrafiłem wyrzucić tej myśli z głowy.

Rano wyszedłem do szkoły w średnim humorze. Nic dziwnego, skoro nie przespałem nawet minuty. Przez pierwsze kilka lekcji nie gadałem z nikim, oprócz z Karl'em, który bardzo chciał się dowiedzieć o co chodzi, ale za każdym razem niezbyt kulturalnie go spławiałem.

Na przerwie obiadowej dosiadłem się do chłopaków jako ostatni. Początkowo miałem w ogóle tu nie przychodzić, ale jakoś tak wyszło. 

- Wilbur, słyszałem że Nick był wczoraj u Ciebie. Co ty mu do cholerki zrobiłeś, że zachowuje się jakby ktoś mu umarł? - Zapytał Clay, połowicznie żartując. 

Szatyn uśmiechnął się zadowolony i wyszeptał coś na ucho blondynowi, który po chwili również szeroko się uśmiechnął.

- Will, jeśli powiedziałeś mu to, co myślę, że mu powiedziałeś, to jesteś martwy - Powiedziałem poważnie, a chłopak wystawił mi język. 

- Czyli tylko ja nie wiem o co chodzi? - Zapytał Karl. 

Jemu chyba nie powie, co nie..?

- Nas to już nie biorą pod uwagę - Szepnął do Tubbo Tommy. 

- No wiesz Karl, sprawy dorosłych - Zaśmiał się Dream. 

- Idioci.. - Mruknąłem pod nosem. 

- Obrażam się na was - Zadeklarował szarooki. 

- Dobra, dobra. Co powiecie na imprezę dzisiaj u mnie? W końcu jest piątek - Zaproponował Clay. 

To nie jest dobry pomysł, racja?

Nie, to zdecydowanie nie jest dobry pomysł. 

Dlatego w to wchodzę. 

- I'm in. Nie odpuszczę okazji zrobienia wam dwóm.. - Wskazałem na Dream'a i Wilbur'a. - ..zdjęć, gdy będziecie totalnie schlani. 

Ja nie pije, więc o to martwić się nie muszę. Wspominałem jakie mam do tego nastawienie. 

- To ja też - Stwierdził Karl. - Może być ciekawie.

- Możemy? - Zapytali jednocześnie najmłodsi z grupy, patrząc błagalnie na Wilbur'a.

Chłopak westchnął, ale w końcu się zgodził. 

- Nie zapomnijcie o mnie - Dodał George, dosiadając się do nas. 

- Jak moglibyśmy - Zaśmiałem się. - Zwłaszcza Clay.

- Ty lepiej ze mną nie zadzieraj. Nie gdy znam twój słodki sekrecik - Zadeklarował chłopak.

- To nawet nie jest prawda - Wywróciłem oczami. 

- Jasne, jasne - 

Dosłownie chwilę potem zadzwonił dzwonek. Odszedłem od stołu i ruszyłem w stronę sali od chemii. Usiadłem sam z przodu, więc miałem pewność, że nikt nie siądzie z przodu. 

Nie był to jednak dobry pomysł, bo nauczycielka wywołała mnie do tablicy. Oczywiście wiedziałem co robić, ale nie było to zbyt komfortowe uczucie, gdy cała klasa na ciebie patrzy i czeka aż popełnisz błąd. Plusem było to, że dostałem piątkę. 

Po lekcjach wróciłem do domu, podłączając od razu telefon do ładowarki. Muszę mieć przecież czym zrobić zdjęcie gdy się najebią. 

Dostałem wiadomość od Clay'a, że impreza zaczyna się o 20:00.

Nie przejąłem się tym zbytnio i powoli zacząłem się ogarniać. Mówiąc powoli, mam na myśli szybkość żółwia, bo była ledwo siedemnasta, więc miałem dużo czasu. 

Wziąłem długi prysznic, po czym ogarnąłem sobie coś do ubrania. Nie miałem zamiaru wyglądać jak gówno, więc wybrałem czarne, szerokie spodnie z dziurami, do których po chwili przywiesiłem łańcuch, oraz trochę za dużą, pomarańczową bluzę. Ułożyłem jako-tako moje o wiele za długie już włosy i związałem je lekko białą bandaną. Pierwszy raz czułem, że wyglądam naprawdę dobrze. 

Mówiłem, że robiłem wszystko powoli? Ah tak, chyba trochę zbyt powoli, bo było już po dwudziestej.  

Odłączyłem telefon od ładowarki i wyszedłem z domu, uprzednio go zamykając. Ruszyłem prosto do domu Clay'a. Niedługo potem byłem na miejscu. Wyglądało na to, że impreza już się rozkręciła. 

Jak ludzie mogą upijać się tak szybko, że nawet po niecałej godzinie imprezy leżą ledwo przytomni przed domem?

Wszedłem do środka ignorując kilka takich osób. Nieprzyjemny zapach alkoholu podrażnił moje nozdrza, ale nie zwracałem na to uwagi. Przecisnąłem się przez tłum nastolatków i starałem się znaleźć kogoś znajomego. 

- Oo! Nick! Już myślałem, że nie przyjdziesz - Przywitał się Will, zarzucając mi rękę na ramie. 

Nie to miałem na myśli, losie. 

- Wiesz, miałem zostać w domu, ale zbyt bardzo chcę się na tobie zemścić - Uśmiechnąłem się do chłopaka. 

- Jasne - Zaśmiał się, odsuwając się kawałek. - Zajebiście wyglądasz, tak poza tym. 

- Dzięki - 

Zaraz po tym szatyn odszedł z powrotem w stronę tłumu. Nie miałem zamiaru dołączać do grupki pijanych osób, więc postanowiłem zostać z boku i przyglądać się wszystkim. Przy okazji zdążyłem spławić kilka lasek. 

Po dość długim staniu w miejscu, postanowiłem iść usiąść na jakąś kanapę. Niestety nie był to dobry pomysł. 

- O, Nick postanowił jednak przyjść na imprezę! - Zaśmiał się Clay. 

- Właściwie to jestem już tu ponad godzinę, ale stałem z boku patrząc jak się upijacie - Odpowiedziałem, siadając tak jak chciałem na kanapie. 

- Czemu nie podszedłeś? - Zapytał Karl, siadając obok mnie. 

- Nie wiem - Przyznałem. 

Oparłem się o zagłówek i przeleciałem wzrokiem po wszystkich, starając się określić jak bardzo są pijani. 

- Gramy w butelkę? - Zapytał George. 

Bardzo. 

- Tak. Dawajcie - Odpowiedział Dream i sięgnął po jakąś pustą butelkę po piwie, leżącą na stole. 

- Nie ma szans - Odrzekłem, krzyżując ręce na piersi. 

- Nie wymigasz się - 

Końcowo, nie wiem jak, ale dałem się namówić. 

Ktoś musi ich pilnować, prawda? 

- Ja kręcę pierwszy! - Zadeklarował Tommy. 

Kto pozwolił mu grać? 

Chłopak zakręcił butelką, która zatrzymała się na George'u. 

- Pytanie. Zacznijmy spokojnie - 

- Ty i Clay jesteście razem? - Zapytał ciekawsko. 

- Tak - Odpowiedział od razu brunet, również kręcąc butelką. 

Musi być naprawdę wstawiony. 

Butelka zatrzymała się na Alexie. 

- Wyzwanie -

Co ja tu w ogóle jeszcze robie? 

- Skołuj numer od jakiejś przypadkowej laski - Powiedział zadowolony z siebie brytyjczyk, a Quackity nie czekał długo, tylko od razu podbiegł do jednej z dziewczyn, która stała niedaleko.

Nie czekaliśmy nawet minuty, prawie od razu wrócił pokazując nam telefon. 

- Nieźle - Podsumował Tubbo. 

Alex wrócił do siedzenia w kółku i zakręcił butelką, która zatrzymała się na Clay'u, a ja zaśmiałem się pod nosem. 

- Pytanie - 

Serio Dream? Popsułeś mi zabawę. 

- Dobra. Miałeś kiedyś erotyczny sen z kimś kto właśnie gra? - Zapytał chłopak, uśmiechając sie zadziornie.

To może być ciekawe. 

- Tak - Odpowiedział nie odwracając wzroku, po czym zakręcił butelką. 

Która zatrzymała się na Karl'u. 

A Clay się uśmiechnął. 

Mam wrażenie, że wiem co się stanie. 

- Wyzwanie? - 

Japier.. 

- Pocałuj osobę z tego pomieszczenia, która jest najbardziej w twoim typie - Odrzekł zadowolony blondyn. 

- O kurwa - Zaśmiał się Tommy. 

Karl spojrzał na zielonookiego, a zaraz po tym wstał. Wydawało się, że nie był zbytnio pijany, ale trzeźwy też nie. Podszedł do mnie zdecydowanym krokiem, i kucnął naprzeciwko. 

- Wybacz - Mruknął tylko, po czym musnął moje usta. 

Czułem, że nie powinienem, bo jest pijany, ale nie potrafiłem się powstrzymać przed oddaniem pocałunku, który po chwili został pogłębiony przez szatyna. Ułożył ręce na moich policzkach, a ja przymknąłem oczy, wciąż oddając każde muśnięcie. 

Mimo alkoholu, czułem słodki smak jego ust, który już tak naprawdę znałem. 

Może Wilbur jednak miał rację..? 

Karl odsunął się ode mnie, przerywając tym cudowne uczucie które ogarnęło moje ciało, a teraz już nie było po nim śladu. 

- Nie mogę tak dłużej, przepraszam - Powiedziałem, po czym wstałem ze swojego miejsca i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do wyjścia. 

TO JEDEN Z CZTERECH OSTATNICH ROZDZIALOW I JEDNOCZESNIE NAJMOCNIEJSZY Z CALEJ KSIAZKI, NIE POZDRAWIAM.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top