R9
Nie mogło być gorzej. Naprawdę nie chciałam by chłopacy dowiedzieli się o tym kogo wybrałam w taki sposób. W dodatku kupili tort i naprawdę było mi przykro. Chyba nigdy w życiu nie czułam się tak jak teraz.
-Idziemy do chłopaków?- zapytał mnie mężczyzna, który był światkiem tego co tu się wydarzyło
-Powinnam chociaż ich przeprosić- powiedziałam i pobiegłam do garderoby ATEEZ.
Niestety nikogo tam nie zastałam. Pomieszczenie było puste. Chłopacy zabrali swoje wszystkie rzeczy i nie było po nich śladu. Westchnęłam cicho i już chciałam się odwracać do wyjścia, ale coś przykuło moja uwagę. Tuż przy drzwiach na szafce leżała płyta z przyczepioną kartką. Chwyciłam ją do rąk i przeczytałam napis na głos
-Powodzenia- tylko tyle, żadnych podpisów.
Byłam pewna, że chłopcy chcieli mi to dać jako powitalny prezent, ale cóż wyszło na to, że stał się pożegnalny
-Tutaj jest nasza Sunmi!- usłyszałam radosny głos Rockyego
Chłopak stał w drzwiach i najprawdopodobniej szukał mnie z resztą zespołu. Kiedy odwróciłam się w jego stronę, chłopak rozłożył ramiona , by mnie zachęcić do przytulania.
-Witamy z powrotem i jeszcze raz przepraszamy!- powiedział Moobin, wystrzeliwując w górę tubę z konfetti.
Uśmiechnęłam się delikatnie i podeszłam do Rockyego by przytulić go jako pierwszego, a później jeszcze pozostałych.
-A wiec już wiecie?- zapytałam
-Dojoon nam powiedział- odpowiedział mi Moobin
-Masz manager nie mógł wytrzymać i krzyczał to już na korytarzu- zaśmiał się Jin Jin i obiął mężczyznę ramieniem
-Wcale nie- zapierał się i trochę naburmuszał. Cały on.
-Mówiłem, że nas wybierze ! ASTRO rządzi!!- krzyknął MJ, wykonując taniec radości
*** KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ***
Byłam zła, bezsilna i zmęczona. Całą drogę powrotną do hotelu. Chłopaki własnie mieli najbardziej napięty grafik jaki widziałam. Ciągle byłam przez to razem z nimi w ruchu. Ja nie wiem jak oni to wytrzymują. Powiem szczerze, że mam dość. Po występach w Londynie ASTRO stali się jeszcze bardziej sławni i to mnie przytłaczało.
siedząc w busie i słuchając po raz kolejny ględzenia Dojoona o tym samym, postanowiłam odejść. Nie wytrzymam już dłużnej. Nie daje sobie rady. Nie dość, że muszę robić to co wytwórnia chcę to jeszcze muszę troszczyć się o chłopaków. Co prawda nasze relację wróciły do tych co były kiedyś, ale stałam się ich matką...W pewnym sensie.
Kilka razy po skończeniu pracy, byłam tak zmęczona, że zasypiałam na stojąco. Moja siostra, która od czasu do czasu do mnie wpadała, mówiła, że robię się coraz bardziej osłabiona. I miała racje.
-Chyba spasuję- powiedziałam na tyle głośno, by mnie każdy usłyszał
-Co masz na myśli?- zapytał Eunwoo i tak jak reszta przyglądał mi się z zaciekawieniem.
-Rezygnuję z tej pracy- powiedziałam zdecydowanie. W końcu zdrowie było dla mnie ważniejsze. Jakbym z nimi została nie dałabym rady...Nie sama
-Nie możesz tego zrobić. Nie teraz gdy mamy do załatwienia tyle spraw- odezwał się manager, a ja potarłam czoło słysząc znowu o pracy. O jakiegoś tygodnia nie miałam ani jednego dnia wolnego.
-Przykro mi , ale podjęłam już decyzję. Muszę odpocząć, wiec wyjeżdżam do rodziców na wieś
-Co?- odezwał się jako pierwszy Moobin, do którego chyba nie docierały jeszcze moje słowa
-Jak to kończysz z tym?
-Odchodzisz?? Sunmi
-Nie wytrzymuję już tej presji! Otaczają was paparazzi i fanki, które mnie nienawidzą po ostatnim. To dla mnie za dużo- powiedziałam patrząc na chłopaków
-No i?- zapytał Moobin- Takie jest już nasze życie. Zobacz ile mamy pieniędzy za to , że jesteśmy tak popularni
-Sława i pieniądze to nie wszystko. Nie mogę już z wami pracować- powiedziałam i wyciągnęłam z teczki wypowiedzenie, które podałam Dojoonowi.
Wszystkim było przykro z mojego odejścia, ale chyba z czasem zaczynali to rozumieć. Pod hotelem zabrałam swoje rzeczy i pożegnałam się z nimi. Chłopaki powiedzieli, że nie stracimy kontaktu, ale ja w to nie wierzyłam. Znając ich będą robić się jeszcze coraz bardziej sławni, więc to się wiąże również z brakiem czasu.
Kiedy wsiadłam w taksówkę , która miała zabrać mnie na dworzec PKP, a z stamtąd miałam jechać juz na wieś przypomniałam sobie jak poznałam ATEEZ. Z nimi to chociaż bym się dobrze bawiła... Żałowałam swojej decyzji jaką podjęłam kilka tygodni temu.
Po kilku minutach w końcu znalazłam się na dworcu i kupiłam bilet w jedną stronę. Dawno nie byłam u rodziców i cieszyłabym się bardziej z tego wyjazdu, gdyby nie te cholerne zmęczenie.
Ciągnąc ciężką walizkę nie rozglądałam się do okoła tylko szłam przed siebie. Kiedy weszłam na właściwy peron zorientowałam się, że mam jeszcze kilka minut do odjazdu. Usiadłam na walizce i czekałam tak jak inni pasażerowie. Od czasu do czasu piłam kawę, która miała mi dodać trochę energii.
Minuty mijały, a pociągu nie było. Wszyscy w koło zaczęli narzekać i ja tak samo. Kiedy usłyszałam komunikat o nagłym odwołaniu tego akurat pociągu..załamałam się. Na następny , będę musiała czekać do jutra.
-To chyba jakieś jaja- powiedziałam do siebie
-Ponoć na trasie był jakiś wypadek- odezwała się jakaś pani, która stała obok mnie. Głos wydawał mi się bardzo znajomy, wiec spojrzałam na nią.
-JiSo?- zdziwiłam się widząc mamę Jongho
-Sunmi? No proszę jaki świat mały- powiedziała i przytuliła mnie do siebie
-A co ty tu robisz?- zapytałam i ukradkiem spojrzałam na dziewczynę , która stała przy kobiecie. Była bardzo podobna do niej.
-Jechałam z córką, by odpocząć nad morzem- powiedziała i wskazała na dziewczynę, która przedstawiła mi się jako Jiah. A ty?
-Jechałam do rodziców, bo odpocząć- przyznałam
-Jak to? A co z nadchodzącą trasa ASTRO?- zapytała zdziwiona
-Nie pracuje już u nich. Zrezygnowałam, bo za dużo presji..
-Naprawdę? To świetnie się składa!- krzyknęła zadowolona. Może do jutra poczekasz u nas?- zaoferowała, a ja nie wiem dlaczego , ale się zgodziłam.
___________________________________
Mam nadzieje, że rozdział się podobał. Dajcie znać co o nim myślicie w komentarzu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top