R11
Następnego dnia kiedy się już ogarnęłam zamierzałam wyjść z pokoju i przywitać się z domownikami. Już na schodach słyszałam rozmowy i śmiechy. Dominowały głosy chłopaków, wiec oznaczało to tylko to, że do Jongho dołączyli także inni. Stanęłam w progu i przez chwile korzystałam z tego, że nikt mnie nie zobaczył. Wszyscy śmiali się i nawet tarzali po podłodze. Wyglądali na bardzo szczęśliwych i uśmiech sam wkradł mi się na twarz.
W pewnym momencie matka najmłodszego z zespołu zaczęła kazać im przestać i pomóc przy śniadaniu...Jakoś nikt nie był do tego chętny...
-Eh...już Sunmi jest bardziej pomocna- westchnęła, ale oni chyba tego nie usłyszeli- Idę ją obudzić, a wy się w końcu ogarnijcie- dodała nieco głośniej i odwróciła się w moją stronę. Kiedy mnie zobaczyła wyspaną i ubraną od razu się uśmiechnęła i przywitała.
-O już wstałaś? To świetnie, pomożesz mi- powiedziała i zwróciła ona na nas uwagę chłopaków
Zapanowała cisza, wszyscy patrzyli na mnie i nikt nie wiedział co powiedzieć. Myślałam , że oni wiedzą, że tu jestem. JiSo i Jongho musieli im powiedzieć, że tu jestem...a może nie?
-Nie mówiłeś, że kupiłeś zdradliwą żmiję młody- rzucił obrażony San, sprawiając mi przykrość
JiSo gdy to usłyszała skarciła go wzrokiem i podniosła rękę. Gdyby stała bliżej na pewno chciała by go teraz uderzyć. Reszta chłopaków, chyba też dawała mu znaki, że to był cios poniżej pasa.
-No co zdradziła nas z ASTRO i co z tego ma- powiedział zadowolony. Chyba cieszył się z tego ,że spotkał mnie właśnie taki los
-Przeproś Sunmi, bo nie usiądziesz z nami do stołu!- wrzasnęła kobieta, która nadal patrzyła na niego spod byka
-Przepraszam powiedział niedbale i nawet na mnie nie spojrzał
-Przyłóż się do tego San - odezwał się Hongjoon, który stał kawałek dalej
-Przepraszam, ze nazwałem cię żmiją- tym razem powiedział to uprzejmie, ale zapominał dodać, że nazwał mnie też zdrajczynią, o czym przypomniał mu Seonghwa swoim chrząknięciem - I zdrajczynią- dodał, a ja się uśmiechnęłam
-Ja też was przepraszam...Nie chciałam by tak wyglądało nasze pożegnanie. Chciałam wam to spokojnie wytłumaczyć. Zrozumcie ich znałam dłużej, a was tylko kilka dni...Mam nadzieję, że mi wybaczycie?
Przez chwilę nikt się nie odzywał, chłopaki spoglądali po sobie jakby porozumiewali się w swoich myślach. Kiedy w pewnym momencie zaczęli się uśmiechać, liczyłam na to, że usłyszę dobre wieści.
-W porządku... Wybaczymy ci to- powiedział lider zespołu i spojrzał mi głęboko w oczy
Reszta chłopaków podeszła do mnie i przywitali mnie uściskami. Kamień spadł mi z serca gdy powiedzieli, że nie czują już do mnie urazy. Kiedy przez chwile byłam w objęciach każdego z nich czułam się coraz bardziej weselsza.
Kiedy zasiedliśmy przy sto;e chłopcy zaczęli opowiedzieć mi co się u nich działo. Ich życie było ciekawsze niż ASTRO. Oni mieli czas na przyjemności i zabawę. Znowu zaczęłam żałować, że nie wybrałam ich...no ale trudno się mówi. Powiedzieli mi także o tym, że podczas świąt mają szanse wystąpić w świątecznym programie i zaprezentować tam jakąś piosenkę. Cieszyli się z tego, bo ten program jest bardzo popularny w boże narodzenie.
Ja natomiast opowiedziałam im o pracy z ASTRO i co za tym idzie opowiedziałam im kilka plotek i trików jakich używają. Powiedziałam im też o swoich ostatnich pechowych przygodach i cieszyłam się z tego, że zamiast mi dowalać i mówić, ze jest im przykro zaczęli wszystko obracać w żart. Dzięki nim zapomniałam o tych zmartwieniach i przez chwilę myślałam, że nic się nie stało z moim mieszkaniem.
Niestety nie mogłam nacieszyć się nimi długo. Po kilku godzinach przyjechała po nich ta managerka, która kazała im się zbierać. Kiedy chłopcy zaczęli pakować swoje rzeczy do busa, ja i JiSo rozmawiałyśmy z nią. Kobieta naprawdę była miła i zabawna. Zdecydowanie pasowała do chłopaków bardziej niż tamten manager...
Z tego co się dowiedziałam chłopaków nie będzie tu przez kilka tygodni. W oczach JiSo widziałam smutek, bo pewnie będzie tęsknić za synem. Ja jestem ciekawa czy jeszcze kiedyś ich spotkam...Raczej znalezienie mieszkania nie zajmie mi aż tyle czasu, wiec pewnie nie na długo tu zostanę...
-Mamo chyba nie będziesz płakać?- zapytał się Jongho podchodząc do kobiety i obejmując ja na pożegnanie
-Nie- pociągnęła nosem - Jeśli obiecasz, ze będziesz na święta
-Taki jest plan- wtrąciła Jayne- ale nic nie można obiecać. Zawsze możemy trafić na jakieś przeszkody- dodała, a JiSo pokiwała głową na znak zrozumienia i uściskała pozostałych chłopaków
-Tym razem pożegnamy się chyba odpowiednio- spytał Hongjoon , podchodząc do mnie i mnie obejmując. Poczułam smutek gdy to powiedział. Jakoś nigdy nie lubiłam pożegnań.
-Nie masz jakiegoś tortu?- zapytałam i zaśmiałam się krótko. Hongjoon uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie przepraszająco
-Tym razem nie- odpowiedział i zaśmiał się pod nosem- no to pa- dodał i cofnął się trochę bym mogła pożegnać się z innymi. Szkoda nie wiem czemu ale chciałam by mnie przytulał znacznie dłużej.
( z tym zegarem jest coś nie tak...xd)
-Powodzenia. Mam nadzieję, ze się jeszcze zobaczymy- powiedział Seonghwa, który był ostatnim z którym musiałam się pożegnać
-Też mam taką nadzieję
-Nie zapomnę cię, więc kiedyś cie znajdę- powiedział grożąc mi palcem i wsiadając za resztą do busa.
Zaśmiałam się cicho i zaczęłam razem z JiSo machać im na do widzenia. Kiedy ich bus odjechał, poczułam dziwną pustkę. Zupełnie tak jakbym miała już ich nie spotkać...
-Choć zaparzę herbaty, a później wybierzemy się na zakupy- odezwała się JiSo i zaciągnęła mnie do domu, gdzie teraz było strasznie pusto.
Krótko po zagotowaniu wody do domu wleciała jak burza zdyszana Jiah i kilka jej koleżanek
-Są jeszcze?- zapytała od razu, a jej matka pokręciła głową na nie. Dziewczyny jęknęły z niezadowolenia i razem z siostrą Jongho poszły w stronę jej pokoju nie witając się nawet z panią domu
-Widzisz, nie przejmuję się tym, że może nie zobaczyć brata w święta. Przejmuję się tym, że te jej dwie koleżaneczki nie poznają ATEEZ- powiedziała niezadowolona JiSo wzruszając ramionami. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, więc upiłam spory łyk herbaty
*** Kilka dni później***
Siedziałam własnie z Jiah i pomagałam jej w nauce roli do świątecznego przedstawienia. Dziewczyna nie była taka zła i dzięki niej zaczęłam tęsknić trochę za swoją siostrą. Dziewczyna dowiedziała się co się stało z moim mieszakiem i zażądała, ze gdy kupie nowy ona pierwsza ma być moim gościem.
Nie mogłam odmówić choć bardzo bym chciała. W pewnym momencie do pokoju dziewczyny weszła jej matka, która rozmawiała z kimś przez telefon.
-Już ją daje Jayne- powiedziała i podała mi swoją komórkę. Byłam zdziwiona i nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, ale sądząc po minie JiSo...
-Halo?
-Sunmi jak dobrze, że cie znalazłam. To prawda, że jeszcze nie znalazłaś pracy?- zapytała jakby się paliło
-Tak, na razie załatwiam sprawy z mieszkaniem, powoli się wprowadzam- powiedziałam
-Ah jak dobrze- westchnęła z ulgą, a ja zmarszczyłam czoło- Daję ci prace od zaraz. Nie radze sobie z nimi. Są jak banda dzieci- powiedziała, a ja przez chwilę miałam ochotę się zaśmiać
-Boję się, że ja też nie dam sobie z nimi rady- przyznałam
-Nie będziesz sama. Zajmiemy się nimi we dwie. Proszę zrób to dla mnie- błagała, więc się zgodziłam
-No dobrze spróbuję- powiedziałam po chwili namysłu i usłyszałam głośny krzyk zadowolenia, była to matka Jongho, która zaczęła się cieszyć bardziej niż managerka chłopaków
-Dziękuję! Przyślę po ciebie kogoś, więc spakuj wszystko co masz i bądź gotowa na wieczór- powiedziała i się rozłączyła
No to zapowiada się naprawdę ciekawie...
_______________________
Mam nadzieję, ze rozdział się wam spodobał. Przemyślałam sytuację i jak na razie zostanę na wattpadzie.
Oznacza to, że rozdziały będą się nadal pojawiać :) Mam nadzieje, ze się cieszycie
Tak wgl dziś obchodzi urodziny nasz kochany JONGHYUN z SHINee. Mam nadzieję, że jest szczęśliwy tam gdzie teraz jest :) HAPPY BIRTHDAY JJONG !! ( 190408 )
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top