-Yunho-MY EX

ONE SHOT :


 Była ciemna noc, a Ty wracałaś z imprezy. Na ulicach nie było żywej duszy, a chłodne powietrze otulało Twoje zmysły sprawiając, że natychmiast wytrzeźwiałaś. Stukot Twoich obcasów był jedynym słyszalnym dźwiękiem. Obracałaś się za siebie co chwilę, bo cały czas wydawało Ci się, że ktoś Cie śledzi. Szłaś szybko z przyspieszonym oddechem. Noc była ciemna i bezksiężycowa. Przechodząc obok starej kamienicy usłyszałaś cichy zgrzyt, który przyprawił Cie o szybsze bicie serca. Odruchowo, nie myśląc o tym zbyt intensywnie ściągnęłaś torebkę z ramienia i chwyciłaś ją ręką, żeby w razie czego użyć jej jako broni. Świetny pomysł, żeby iść na przystanek w starej części miasta. Świetny. Auta rzadko przejeżdżały ulicą i oświetlały drogę tylko na parę krótkich sekund zanim znowu pogrążały ją w ciemności. Latarnie na ogół dawały słabe światło albo całkowicie zgasły. Znowu poczułaś to dziwne przeczucie, że jesteś obserwowana. Odwróciłaś się w tym samym momencie, w którym potężna postać zwaliła Cie z nóg. Upadłaś gwałtownie na plecy. Z Twoich ust wydobył się jęk bólu. W tym świetle widziałaś tylko, że Twój napastnik był mężczyzną. 


Zamachnęłaś się na niego torebką, ale byłaś tak słaba i oszołomiona, że z łatwością wyrwał Ci ją z ręki. Zaczął się nad Tobą nachylać. Adrenalina wybuchnęła w Twoich żyłach. Kopnęłaś go w krocze z ziemi. Mężczyzna opadł na kolana. Korzystając z chwili przewagi wstałaś i chwiejąc się na wszystkie strony i omal nie wywracając w pierwszym momencie zaczęłaś biec. Łzy ciekły po Twoich policzkach, a serce waliło mocno w piersi. Adrenalina wciąż krążyła po całym Twoim ciele przyspieszając Twoje ruchy. Mężczyzna nie miał szans Cie dogonić, więc z łatwością go zgubiłaś. Przy opuszczonym magazynie zauważyłaś budkę telefoniczną. Nie miałaś wyboru, Twój telefon został w torebce, która była teraz w rękach faceta, który Cie napadł. Oparłaś się o telefon zawieszony na szklanej ścianie. Spanikowana próbowałaś sobie przypomnieć jakikolwiek numer. Łkałaś z bezradności. Nie mogłaś zadzwonić na policję, bo byłaś niepełnoletnia i nietrzeźwa, niezbyt dobre połączenie. Osunęłaś się na ziemię i zaczęłaś płakać ukrywając twarz w dłoniach. Nagle coś błysnęło w Twojej głowie. Numer. Numer, który znałaś i powtórzyłabyś o każdej porze dnia i nocy, a którego myślałaś, że już nigdy nie użyjesz. Wstałaś podpierając się szyby i trzęsącą się ręką wybrałaś 9 cyfr. Wygrzebałaś z kieszeni parę drobniaków, które mogły starczyć na zaledwie minutę, może dwie. Podniosłaś słuchawkę i wybrałaś guzik rozpoczynający połączenie. Czekałaś parę sygnałów będąc coraz bardziej zrozpaczoną.

- Halo? - usłyszałaś zaspany głos w słuchawce. Zaczęłaś płakać jeszcze bardziej


- Yunho... - załkałaś.


- (t.i.)? Co się stało? - zapytał tym razem całkiem wybudzony.


- Przy-przyjedziesz p-po mnie? - wydukałaś z płaczem ściskając mocno słuchawkę.


- Gdzie jesteś? Co się stało?!


- W-w starej cz-części miasta...


- Coś więcej? Ulica? Jakieś szczególne miejsce? - zapytał nerwowo. W tle słychać było krzątanie. Rozejrzałaś się dookoła.


- To obok jakiegoś s-starego magazynu, j-jestem w budce t-telefonicznej - wyszeptałaś.


W tym samym momencie połączenie się urwało. Ponownie osunęłaś się na ziemię. Objęłaś kolana rękami i schowałaś głowę. Łkałaś cicho. Bałaś się, że chłopak Cie nie znajdzie. Byłaś tak przerażona i rozdygotana, że zaczęłaś mieć problemy z oddychaniem. Zacisnęłaś dłonie w pięści, ale nie potrafiłaś się uspokoić. Nie wiedziałaś co zrobić jeśli Yunho przyjedzie. Nie widziałaś go od pół roku. Przed Twoimi oczami pojawił się obraz wiecznie uśmiechniętego farbowanego blondyna o brązowych  oczach. Wtedy zaczęłaś płakać jeszcze bardziej. Całe ciało Cie bolało. Adrenalina przestała działać i zaczęłaś odczuwać wszystkie skutki upadku. Szumiało Ci w głowie, czułaś okropny ucisk w barkach, a Twoja lewa ręka była rozcięta w paru miejscach, a z ran powoli sączyła się krew przesiąkając przez materiał Twojego cieniutkiego swetra. Tam gdzie upadłaś musiało leżeć szkło. 


Gdy minęło 5 minut prawie przestałaś płakać i tylko od czasu do czasu pociągałaś nosem. Nagle zalało Cie intensywne światło. Podniosłaś lekko głowę. Zobaczyłaś jak przed Tobą zatrzymuje się auto. Po sekundzie wysiadł z niego dobrze znany ci  chłopak. Podbiegł do Ciebie, a ty znowu wybuchnęłaś płaczem i schowałaś twarz między kolana.

- (t.i.)? Co się stało? - zapytał Yunho drżącym głosem klękając przed Tobą. Nie potrafiłaś nic powiedzieć. - Chodź tu do mnie kochanie - wyszeptał delikatnie.


Objął Cie ramionami i podniósł bez żadnych problemów. Oplotłaś rękoma jego szyję i wtuliłaś się w jego koszulkę. Zaniósł Cie do auta i delikatnie posadził na miejscu pasażera. Zapiął Twój pas i zamknął drzwi. Moment później siedział już obok Ciebie. Przymknęłaś powieki i odetchnęłaś głęboko. W Twoje nozdrza uderzył oszołamiający zapach. Zapach Yunho. Cały samochód był nim wypełniony.. Nie dowierzałaś, że znów tu jesteś. W jego aucie. Z nim. Odpłynęłaś w objęcia Morfeusza przy pierwszych pomrukach silnika.



***



Otworzyłaś oczy, gdy poczułaś, że unosisz się w powietrzu. Zawsze podziwiałaś to ile w tym chłopaku było siły. Uniósł Cie jakbyś ważyła tyle piórko i jeszcze bez problemu zamknął drzwi auta. Wniósł Ci po schodach i otworzył drzwi mieszkania cały czas z Tobą na rękach. Poczułaś, że na czymś Cie kładzie. Skuliłaś się odruchowo. Chwycił Twoje dłonie między swoje. Zamknęłaś oczy otumaniona tym uczuciem.


- Powiesz mi co się stało? - zapytał ostrożnie zmartwionym głosem. - Czy ktoś zrobił Ci krzywdę? 


 Przy drugim pytaniu jego głos nabrał pewnej szorstkości. Otworzyłaś oczy. W świetle nocnej lampki widziałaś jak stężały jego rysy. Wyglądał na wściekłego.

- Czemu się gniewasz? - spytałaś słabo. Jego twarz natychmiast złagodniała.


- To nie na Ciebie kochanie. Tylko na tego przez, którego jesteś w takim stanie - wyszeptał łagodnie.


Kciukiem gładził wierzch Twojej dłoni. To przywoływało wspomnienia.


- Jestem zmęczona - powiedziałaś zamykając powieki.


- Śpij kochanie...śpij.



***



Obudził Cie dotyk na policzku. Uchyliłaś słabo powieki. Twoje oczy rozszerzyły się gwałtownie na widok chłopaka pochylającego się nad Tobą. Podniosłaś się do pozycji siedzącej. Rozejrzałaś się dookoła. Wszystko było takie znajome... Te same beżowe ściany, wielkie okno i wpadające przez nie słońce oświetlające cały pokój, białe meble i łóżko. Łóżko w którym właśnie leżałaś przykryta kołdrą o zapachu mięty, który kojarzyłaś z chłopakiem. Przetarłaś oczy i pochyliłaś się od przodu wplatając palce we włosy.


- Jak długo spałam?- zapytałaś


- Niecałe 4 godziny. Proszę, napij się


Podniosłaś wzrok i zobaczyłaś wyciągniętą rękę Yunho z kubkiem parującej herbaty. Podał Ci ją ostrożnie. Rozkoszowałaś się ciepłem, które rozchodziło się do Twoich dłoni zanim upiłaś łyk. Była pyszna.


- Dziękuje


- Czy teraz powiesz mi co się wczoraj stało? - zapytał delikatnie. Był bardzo blisko Ciebie, siedział na skraju łóżka. Zacisnęłaś powieki nie chcąc dopuścić do siebie uczuć, które wywoływała jego bliskość. - (t.i.)?


- Nie chcę o tym rozmawiać - mruknęłaś biorąc głęboki wdech.


Nagle zauważyłaś, że Twoja lewa dłoń zawinięta jest w bandaże. Rozczuliłaś się nieco na ten widok. Mimowolnie pomyślałaś, że po tym wszystkim co przeszliście Yunho wciąż się o Ciebie troszczy.


- Czy ktoś Ci coś zrobił? Odpowiedz (t.i.), muszę wiedzieć - powiedział zdenerwowany.


Przyjrzałaś mu się uważnie. Wyglądał jakby w ogóle nie szedł spać. Był blady, a włosy miał roztrzepane na wszystkie strony zapewne od ciągłego przeczesywania ich palcami. Wyglądał jakby się przejmował. Po tym wszystkim myślałaś, że będzie Cie raczej nienawidzić. W końcu to Ty z nim zerwałaś. Westchnęłaś.


- Jeśli myślisz o tym czy ktoś mnie... - zaczęłaś, ale on przerwał ci  przełykając  głośno ślinę. - To nie.


Odetchnął głęboko z ulgą i zaczął głaskać Cie po zdrowej dłoni. Przeszedł Cie dreszcz.


- Więc co się stało?- zapytał patrząc ci prosto w oczy


- Wracałam z imprezy... - Yunho uniósł brew, a ty zmrużyłaś oczy. - Nie jestem już dzieckiem 


- Wiem, że nie jesteś - odparł patrząc Ci głęboko w oczy. Przełknęłaś nerwowo ślinę. - Ale 18 lat to wciąż mało.


- W każdym razie - kontynuowałaś ignorując jego słowa. - Jakiś mężczyzna mnie napadł, popchnął na ziemię...Yunho!


- Co? - zapytał zaskoczony


- To boli - wyszeptałaś i spojrzałaś w dół


Yunho podążył za twoim wzrokiem i gwałtownie puścił Twoją dłoń, którą ściskał wcześniej coraz mocniej z każdym Twoim słowem aż do bólu.


- Przepraszam. Po prostu nie mogę znieść myśli, że ktoś Cie skrzywdził - odparł ochrypłym głosem przeczesując włosy.


- Nie musisz się tak zamartwiać. Nie jesteśmy już przecież razem - powiedziałaś gorzko. Yunho gdy to usłyszał od razu podniósł na ciebie swój wzrok


- To Ty mnie odrzuciłaś. Ja nigdy nie powiedziałem, że przestaniesz być dla mnie ważna


Po jego słowach poczułaś ból w piersi. Do Twoich oczu naleciały łzy. Nie myśląc o tym co robisz objęłaś go mocno ramionami i wtuliłaś twarz w zagłębienie między jego szyją, a barkiem. Chłopak na początku zaskoczony nic nie zrobił. Potem ostrożnie Cie objął i przyciągnął do siebie tak, że siedziałaś skulona na jego kolanach. Zaczął Cie lekko kołysać tak, że bardzo wolno zaczęłaś się uspokajać.


- To było okropne - wydukałaś


- Nie musisz mi mówić jak nie chcesz. Tylko nie płacz już


Spojrzałaś na niego. Dokładnie pamiętałaś kiedy ostatni raz wypowiedział te słowa. Kiedy uciekłaś od rodziców i znalazłaś ukojenie w jego ramionach. Twoi rodzice od zawsze byli bardzo konserwatywni. Nie mogli znieść, że ich idealna córeczka spotyka się z chłopakiem z 'niższej klasy'. Który pracował na utrzymanie siebie i matki alkoholiczki od 15 roku życia. Który wiedział o życiu więcej niż oni się dowiedzą do końca swojego. To oni zmusili Cie do zerwania z Yunho. Z Twoją pierwszą wielką miłością. I po co? Żebyś była nieszczęśliwa? Odkąd pół roku temu zobaczyłaś jego twarz, gdy wypowiadałaś te okropne słowa, po nocach śniła Ci się ta chwila. 


-Yunho, to koniec. Przepraszam, nie kocham Cie już.

- Moge Cie tylko o coś spytać? Dlaczego zadzwoniłaś właśnie do mnie?- zapytał ze smutkiem


- Tylko Twój numer znam na pamięć - mruknęłaś


- Aha - powiedział zawiedzionym głosem. Spojrzałaś mu w oczy. Wyglądał na smutnego.


- A co?


- Zastanawiałem się czy to, że zadzwoniłaś do mnie miało jakiś głębszy sens - odparł skołowany


Westchnęłaś. Czy to możliwe, że on nie przestał Cie kochać? Pogubiłaś się. Wiedziałaś, że Ty nie przestałaś kochać jego, ale bałaś się. Bałaś się, że po raz drugi złamiesz mu serce.

- Taki, że ktoś ukradł mi torebkę z telefonem w środku, a zmierzał zrobić znacznie więcej, a Ty jesteś osobą, której numer potrafiłabym powtórzyć gdyby ktoś obudził mnie o 3 w nocy - powiedziałaś opierając głowę na jego piersi. Nie zastanawiałaś się nad tym jak nietypowa to była sytuacja.


- Dlaczego?


- Bo kiedyś byłeś dla mnie najważniejszy - powiedziałaś słabym głosem zaciskając mocno powieki.


- A teraz?


Czułaś jak jego ciało całe się napina czekając na Twoją odpowiedź. Bałaś się. Bałaś się tego co się stanie jeśli mu powiesz. Powiesz, że posłuchanie rodziców tamtego dnia było najgorszą decyzją Twojego życia. Że zrobiłabyś wszystko, żeby tylko cofnąć czas i nie stracić jego miłości. Że życie bez niego straciło sens, a miejsce po nim wypełniła pustka, nicość. Tam gdzie było Twoje serce została tylko rana. To Yunho miał Twoje serce. Chociaż o tym nie wiedział.


- (t.i.)?


- Czy to nie oczywiste? - szepnęłaś, a on zaśmiał się ponuro.


- Najwyraźniej nie dla wszystkich - prychnął. - Spójrz na mnie.


Podniosłaś lekko głowę i spotkałaś jego brązowe tęczówki. Przygryzłaś wargę starając się nie rozpłakać. Czułaś się słaba.


- Co jest oczywiste? - zapytał poważnie. W jego oczach malowało się coś na kształt nadziei. Wzięłaś głęboki wdech.


- To... Że nadal jesteś. Bo wciąż Cie kocham. I nigdy nie przestałam.


Zapadła głucha cisza. Żadne z was nie śmiało się poruszyć jakby słowa, które wyszły z Twoich ust zatrzymały czas. Oczy Yunho powoli się zaszkliły. Twoje usta lekko się rozwarły w napięciu. Po jego policzku spłynęła bardzo powoli pojedyncza łza.


- Czemu płaczesz?- zapytałaś


- Bo boje się, że to sen - powiedział słabym głosem,a ty otworzyłaś szerzej oczy.


- A co sprawi, że uwierzysz, że nie śnisz? Że tu jestem i...Cie kocham?


- Pocałuj mnie- powiedział szeptem


Delikatnie bojąc się, że zmieni zdanie dotknęłaś wargami jego ust drżąc na to znajome uczucie. Yunho przyciągnął Cie do siebie i pocałował mocno jakby od tego zależało jego życie. Jakbyś była jego powietrzem. Jakby on był Twoim powietrzem. Jakby wszystko znów było na swoim miejscu.


- Kocham Cie- powiedzieliście oboje w tym samym czasie chwile po waszym pocałunku, który chyba zacznie nowy rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top