-Yeosang-COERCION
Dedykacja dla : kogoś kto mi się zgubił w tych zamówieniach i nie mogę go/jej zaleźć 😂 przepraszam ...
ONE SHOT :
Bogactwo, wielki dom, wielka rodzina, szacunek i przede wszystkim obowiązki. To właśnie moje życie. Jestem córką bardzo wpływowych osób. Moja rodzina jest wielka a każdy członek rodziny jest bardo bogaty. Można by powiedzieć , że jesteśmy taką jakby rodziną królewską, ale nie mamy władzy. Jedyne co mamy to wpływy i pieniądze. Tak...nigdy nie mogłam narzekać na biedę. Od dziecka mam wszystko co che, a nawet miałam to co nawet nie chciałam. W dzieciństwie cieszyłam się z tego, ale teraz...Teraz jest zupełnie inaczej.
Moja matka już wybiera mi bogatych i wpływowych kandydatów na przyszłego męża...Małżeństwa z przymusu to w naszej rodzinie norma w zasadzie nawet tradycja. To własnie dzięki takim ślubom jesteśmy wpływowi i bogaci. Teraz niestety przyszła kolej na mnie i wcale mi się to nie podoba. Byłam już na 4 takich randkach i na każdej z nich zachowywałam się niekulturalnie...Tylko po to by chłopak mnie odrzucił i jak na razie mi się to udawało...Właśnie jestem ciekawa jak to będzie dziś.
Matka od rana mi truję o manierach , zasadach przy stole i innych tych bzdetach. Co chwile przypomina mi o dzisiejszym spotkaniu z Kang Yeosang'iem... Synem jakiegoś developera, który także jest spadkobiercą linii lotniczych. Ciągle jestem przez nią obserwowana i to juz powoli zaczyna mnie denerwować.
-Chodź ze mną- powiedziałam naglę i od razu ruszyła w stronę wielkiego holu w którym była fontanna i fortepian, na którym czasami grałam.
-Co tym razem?- zapytałam juz nieco znudzona
-Za godzinę masz spotkanie z Kang'iem, a ty co robisz? Obżerasz się słodyczami?- zapytała z oburzeniem
-Godzina to dużo czasu- powiedziałam mając na myśli to, ze po raz kolejny chce zniechęcić do siebie kolejnego chłopaka i nie obchodzi mnie wygląd. Nie chce mu się podobać.
-Znowu będziesz się buntowała? Posłuchaj drugiego takiego jak ten Yeosang ci nie znajdę
-Mamo ja już ci mówiłam, że chce poślubić kogoś kogo pokocham. Sama sobie kogoś znajdę- powiedziałam nieco wściekła
-Nie rozumiesz, że to jest twój obowiązek ?- zapytała łapiąc mnie mocno za ramie
Obie ruszyliśmy w stronę mojego pokoju na piętrze i od razu po tym jak matka zamknęła za nami drzwi, zostałam przez nią uderzona. To u niej normalne i już się do tego przyzwyczaiłam. Kiedy odwróciłam głowę ona od razu pokręciła głową i złapała się za czoło.
-Wiesz co zrobi twój ojciec gdy się o wszystkim dowie? Dlaczego nie możesz być taka jak siostry i zgodzić się na małżeństwo. Zobacz jak dobrze sobie radzą.
-Są nieszczęśliwe i nie tworzą prawdziwej rodziny- wtrąciłam się
-A czy ty wiesz czym jest ta prawdziwa rodzina? Wiesz przecież, że ja i ojciec tez byliśmy zmuszeni do małżeństwa
-Bacie z dziadkami też i dlatego w naszej rodzinie się nikt nie kocha. Tylko się szanujemy i nic poza tym. Ja nie chce tak żyć!
-A chcesz skończyć na ulicy??!
-Nie, ale...
-To weź się w końcu w garść i przestań sprawiać problemy. Jeśli nie wypali ci z Yeosang'iem powiem wszystko ojcu. A on cię wydziedziczy i zostaniesz z niczym
Gdy to powiedziała czułam ogromny smutek i żal. Nie spodziewałam się, że kiedyś powie mi to prosto w twarz. Nie sądziłam, że posunie się do czegoś takiego. Fakt , faktem nie chce wychodzić za kogoś kogo nie znam, kogo praktycznie zobaczę pierwszy raz na oczy, ale nie chce skończyć na ulicy, bez dachu nad głową. Chcąc nie chcąc będę musiała jakoś stonować. Przynajmniej dopóki czegoś nie wymyśle.
Zaczęłam się szykować. Umyłam się, ubrałam w sukienkę, którą wcześniej wybrałam, zrobiłam makijaż i zrobiłam porządek z włosami. Nie czesałam się jakoś elegancko, pofalowałam lekko włosy i z jednej strony spięłam przednie kosmyki ozdobną spinką. Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół i jak przewidywałam zastałam tam matkę i naszego szofera.
-Tym razem masz szczęście. Pamiętaj o tym co ci mówiła i nie przynieś nam wstydu. Masz mu się spodobać- ostrzegła mnie, a ja przytaknęłam głową i ruszyłam w stronę wyjścia.
To śmieszne mam 17 lat, a już muszę myśleć o ślubie i małżeństwie...Maturę i studia mam już z głowy i oczywiście wszystko było za sprawa pieniędzy. Mój ojciec już w wieku 14 lat wykupił nam wykształcenia i różne tytuły...I wiecie co...właśnie po tym zaczęłam się buntować. Chciałam żyć normalnie. Chciałam po liceum iść na studia, zdobyć prace . Wieść życie tak jak inni , a nie brać ślub i spędzić resztę życia jako pani domu i spadkobierczyni firmy.
-Widzę , że nie jest panienka zadowolona- odezwał się mężczyzna podczas jazdy
-Ani trochę, zresztą jak zawszę. Mam tego dość
-Trochę panią rozumiem, ale muszę pani coś powiedzieć. Po mieście krążą plotki , że firma twego ojca traci na wartości, twój ojciec traci sponsorów i ślub z tym jak mu tam było...Yeosang'iem na pewno by pomogła
-Ale to nie twoja sprawa...
-Tak, przepraszam
Westchnęłam ciężko i zaczęłam się zastanawiać czy zwykły szofer może mieć rację. Może dlatego matka zagania mnie do ślubu tak prędko...Co ja mam zrobić? jeśli znowu się zbuntuję , zniszczę sobie życiem. A jeżeli zgodzę się na ślub to do końca życia będę nieszczęśliwa...Nie wiem..może postaram się być na tym spotkaniu naturalna...niech los zadecyduję...Kto wie może ten Yeosang mi się jeszcze spodoba.
-Jesteśmy, to ta restauracja- usłyszałam naglę głos mężczyzny, który zatrzymał się centralnie przed najdroższa restauracją w mieście
-Życz mi bym nie żałowała- westchnęłam i wyszłam z auta nie czekając na to aż on otworzy mi drzwi.
Przeszłam kawałek i od razu weszłam do środka. Czekał tam na mnie kelner, który mnie już dobrze znał. Nasza rodzina często bywała tutaj na uroczystych kolacjach, obiadach, a nawet śniadaniach. Byliśmy tu częstymi gośćmi.
-Czy pan Kang już jest?- zapytałam młodego kelnera, a on od razu mi przytaknął i zaczął prowadzić do specjalnie ukrytego stolika
Kiedy tylko zobaczyłam chłopaka siedzącego przy stole od razu poczułam na swoich plecach ciarki. Nałożyłam na swoją twarz sztuczny uśmiech i ruszyłam w jego stronę. Usiadłam przy stoliku i czekałam aż chłopak pierwszy wykona jakiś ruch. Niech nie myśli , że zrobię to ja.
-Kim jesteś?- zapytał mnie jednocześnie spoglądając na kelnera, który nalewał nam wody do szklanek
-Jestem [t.i i n.]
-Doprawdy? Na zdjęciach wyglądałaś inaczej- powiedział wyciągając z kieszeni marynarki jakieś zdjęcie, które zapewne przedstawiało mnie
-O czyli ty chociaż zdjęcie dostałeś- powiedziałam z kpiną, a on prychnął pod nosem
-Nie przeszliśmy na ty...- powiedział, a ja wzruszyłam ramionami
-Zacząć podawać już przystawki?- zapytał nas kelner
- Tak / Nie- powiedzieliśmy w tym samym momencie
-Nie zamierzam siedzieć tu długo- powiedziałam patrząc na uśmiechniętego i pewnego siebie blondyna
-Nie obchodzi mnie to.. Musimy się jakoś poznać. Zacznij podawać- powiedział i machnął na kelnera rękom
-Nie wolisz sobie tego odpuścić?- zapytałam chłopaka,a on słysząc to pochylił się lekko nad stolikiem by być bliżej mnie
-Mam pewien cel. A ślub z tobą trochę mi pomoże. Poza tym jesteś ciekawa- powiedział, a ja nie wiedząc czemu zadrżałam....Poczułam w brzuchu coś dziwnego
-Ciekawa...Chyba raczej wredna- przyznałam odwracając od niego wzrok
-Wiem , że pewnie ci się to nie podoba, ale co ci szkodzi spróbować? Później w każdej chwili możemy wziąć rozwód. Ślub to tylko formalność. Uszczęśliwisz tym tylko swoich rodziców- powiedział z uśmiechem, a ja w myślach przyznałam mu rację
-Mówisz tak jakbyś mnie znał
-Bo znam, sprawdzałem cie i twoją rodzinę..Jesteś najmłodszą dziedziczką, ale od ciebie zależy los całej rodziny. Nie chce nawet myśleć o tym co się z tobą stanie jak nie zgodzisz się na ślub ze mną
-Daruj sobie...- warknęłam pod nosem
Yeosang uśmiechnął się w dość perfidny sposób i od razu po tym wiedziałam, że nie uda mi się go do siebie zniechęcić. Czułam , że on nie odpuści. Ma jakiś cel i ten ślub widocznie mu pomoże...Westchnęłam ciężko i spojrzałam wzrokiem za niego. Ucieszyłam się gdy zobaczyłam dwójkę kelnerów, którzy nieśli dla nas przystawki. Znaczyło to , ze teraz skupie się na jedzeniu i nie będę musiała z nim rozmawiać.
Kiedy kelnerzy odeszli Yeosang jako pierwszy wziął się za jedzenie. Ja po chwili do niego dołączyłam i z początku jedliśmy w ciszy...No własnie, z początku. Podczas drugiego dania Yeosang zaczął mnie wypytywać o moje dzieciństwo. Pytał nawet co lubię robić, jakie mam hobby zainteresowania i takie tam. Jego zachowanie się nieco zmieniło od tego jakie miał na początku. Jako że on o wszystko pytał ja również nie chciałam być niedoinformowana. I tak własnie spędziliśmy całą kolację na rozmowach. I szczerze nawet mi się podobało.
-Podać państwu coś jeszcze?- zapytał nas kelner jednocześnie sprzątając z naszego stolika
-Nie już dziękujemy- odpowiedziałam
-Poproszę o rachunek- powiedział Yeosang do mężczyzny, a ten przytaknął i odszedł- Czyli jak będzie?- zapytał mnie naglę
-Ale z czym?- zapytałam nie rozumiejąc jego pytania
-Bierzemy ten ślub?- zapytał mnie przewracając oczami
-A mam inny wybór?- zapytałam go z lekką kpiną
-Zawszę możesz zostać wydziedziczona i zamieszkać na ulicy- odpowiedział chłopak i chwilę po byciu poważnym wybuchł razem ze mną śmiechem
Kiedy przestaliśmy się śmiać Yeosang zapłacił za nas obojga i jak na dżentelmena przystało odprowadził mnie do samochodu przy którym czekał mój szofer. Przez całą drogę od stolika do ulicy czułam się obserwowana. Yeosang perfidnie mi się przyglądał i czułam, że zastanawia się co do mnie. Ja sama nie wiedziałam co teraz robić.... Yeosang był przystojny i nawet fajny. Mam wrażenie, że mogłabym się z nim polubić. A może i nawet zakochać....Tylko , że czy to nie jest kłamstwo. Co jeśli on tylko udaję by mnie zdobyć?
-Przekaż to jej ojcu- odezwał się naglę chłopak i z marynarki wyciągnął dwie idealnie przygotowane koperty.
Przez chwile patrzył na nie, jakby decydował się , która z nich ma wybrać. Nim podjął decyzję spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. W tedy nie wiedząc czemu, ale sama odwzajemniłam ten uśmiech...
-Do zobaczenia [t.i.]- powiedział seksownym głosem i po przekazaniu szoferowi koperty pocałował mnie w wierzch dłoni i zaraz po tym odszedł do swojego samochodu.
Byłam w szoku. Dosłownie stałam tam jak słup i nie dowierzałam, ze to się stało. Te ' do zobaczenia ' znaczyło tylko jedno. Chłopak się zgodził zostać moim mężem, a w kopercie pewnie dał odpowiedź mojemu ojcu...Ja w to nie wierze.
_______________________
Mam nadzieję, że ONE SHOT wam się podobał. Jeśli chcecie kolejne rozdziały to nie wstydźcie się zamówień i zamawiajcie . Zachęcam was też do komentowania i oddawania głosów. Z góry dziękuję :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top