-Mingi-COOKIE THIEF
Wbiegłaś do sklepu jak torpeda. W środku rozbrzmiewało ''ON" od BTS. Twój autobus miał przyjechać za dwie minuty, a ty musiałaś kupić ulubione ciastka dla ciotki, do której właśnie jechałaś. Tymi ciastkami miałaś ją udobruchać, żeby zajęła się twoim młodszym bratem przez najbliższe 3 dni.
-Są! I to ostatnie. To się nazywa szczęście- powiedziałaś do siebie w myślach
Pobiegłaś w kierunku półki, na której stały i już sięgałaś po nie ręką kiedy czyjaś dłoń sprzątnęła ci je sprzed nosa.
- Hej! To moje Oreo! - wydarłaś się.
Spojrzałaś na chłopaka, który triumfalnie trzymał w prawej dłoni ostatnią paczkę ciastek. Był przystojny i trochę od ciebie starszy. Uśmiechał się drwiąco.
- Mam na ten temat odmienne zdanie - odezwał się głosem, który sprawił, że przeszedł cie dreszcz.
- Oddaj mi te ciastka! Zapewniam cie, że ja potrzebuje ich bardziej niż twój nienażarty żołądek!
Wyciągnęłaś rękę w kierunku opakowania, ale chłopak sprytnie uniósł je nad sobą, tak że teraz mogłaś po nie co najwyżej skakać, a nie byłaś tak bardzo zdesperowana. Jeszcze...
- Dlaczego tak uważasz? To moje ulubione i nie zamierzam z nich rezygnować nawet dla takiej ślicznotki jak ty- powiedział patrząc na ciebie z góry do dołu
Uniósł ciastka jeszcze wyżej nad siebie, a ty skrzyżowałaś ręce na piersi. Nie mogłaś nie zauważyć, że jego wzrok powędrował właśnie w ich kierunku. Wałczyłaś z rumieńcem.
- Zaraz przyjedzie mój autobus, wiec proszę cie oddaj mi te durne ciastka! - wkurzyłaś się ,a on udał, że zastanawia się intensywnie nad twoją prośbą.
- Nie
- Nie każ mi przechodzić do rękoczynów! - zagroziłaś.
- O mój Boże, ale się boje - udał strach. Po chwili roześmiał się głośno.
- Nie możesz mi ich po prostu dać? Ja je naprawdę...potrzebuje.
- A co ja z tego będę miał? Ty dostaniesz ciastka, a ja wrócę do domu z pustymi rękoma - powiedział drapiąc się po brodzie jak grecki myśliciel.
- Nie możesz kupić innych? - zapytałaś zdesperowana
- A ty nie możesz?
- Nie, bo to ulubione ciastka mojej cioci i inaczej nie uda mi się jej przekonać, żeby...
- No no no... Przekupujemy biedna niczego nieświadomą ciocie? - zrobił smutna minkę. - Nieładnie. Nieeeeładnie.
- To nie jest... - spojrzałaś na zegarek i zauważyłaś, że jest już za późno - No świetnie! Autobus mi odjechał!
- Nawet słowa nie wyrażą jak bardzo mi z tego powodu przykro - westchnął dramatycznie. - Sory, ale ja kocham te ciastka niemal nad życie- powiedział tuląc opakowanie ciastek do piersi
- Palant - prychnęłaś i odwróciłaś się, żeby sobie pójść. Kiedy zrobiłaś kilka kroków poczułaś, że ktoś łapie cie za ramie. - Co do..?!
- Spokojnie - puścił cie i wzniósł oczy do nieba. - Chciałem ci coś zaproponować- odezwał się ten sam chłopak
- Dlaczego myślisz, że chce słuchać twoich propozycji? - oburzyłaś się , a on spojrzał na ciebie swoimi intensywnie ciemnymi oczami. Poczułaś się nagle taka mała pod tym miażdżącym spojrzeniem.
- Czy ja wiem? Może dlatego, że jestem taki uroczy i nie możesz mi się oprzeć? - zapytał wzruszając ramionami.
- Narcystyczny dupek!
Wybiegłaś ze sklepu zostawiając go daleko za sobą. Albo jednak nie tak daleko... Gdy odbiegłaś kilka metrów usłyszałaś jego śmiech a po chwili wiedziałaś, że chłopak zaczął do ciebie biec.
- Poczekaj na mnie złośnico! - krzyknął za tobą.
Odwróciłaś się zgrzytając zębami ze złości. W ręce trzymał ciastka Oreo jak trofeum. Rudowłosy chłopak działał ci na nerwy i miałaś już go dość.
- Czego znowu?! Masz swoje ciastka, wiec odwal się. Mam nadzieje, że się nimi udławisz!- warknęłaś w jego stronę, a kilka osób w sklepie spojrzało na ciebie jak na walniętą.
- Wciąż nie wysłuchałaś mojej propozycji - przypomniał spokojnie podchodząc do ciebie.
Przewróciłaś oczami i położyłaś ręce na biodrach. Nie wiedziałaś czemu chłopak się tak uparł, ale czułaś, ze jeżeli ci nie powie o co mu chodzi to nie da ci spokoju.
- Streszczaj się. Nie chce przegapić następnego autobusu - poddałaś się, a on rzucił ci szeroki, zadowolony uśmiech, od którego musiałaś przyznać, że lekko zmiękły ci nogi.
- Moja propozycja brzmi tak: dam ci te ciastka w zamian za jedna małą przysługę z terminem wykonania natychmiast- powiedział patrząc w twoje oczy
- Jaka przysługę? - powiedziałaś z nutą ciekawości
- O to chodzi, że nie zamierzam ci powiedzieć - chłopak gdy to powiedział uśmiechnął się, a ty zacisnęłaś zęby.
Mimo, że to było głupie wiedziałaś, że bez ciastek nie masz co pojawiać się u cioci, a bardzo ci zależało na jej pomocy. Z cichym westchnieniem wplotłaś dłoń w włosy i odgarnęłaś je w nerwowym odruchu.
- Dobra niech ci będzie. Ale najpierw ciastka, potem przysługa - pogroziłaś mu palcem.
- A jak mi uciekniesz? - zapytał. Jego oczy śmiały się z ciebie.
- Nawet mi to do głowy nie przyszło - prychnęłaś
- To świetnie - powiedział i posłał ci krzywy uśmieszek.
Podał ci szarmancko ciastka. Wyciągnęłaś po nie rękę i odetchnęłaś z ulga gdy chłopak bez wygłupów po prostu ci je oddal.
- To teraz zaplata- powiedział prostując się dumnie
- Czyli?
- Zamierzam pocałować cie jak jeszcze nikt inny - odparł, a ty otworzyłaś szeroko oczy ze zdziwienia
- Co...?
Nim zdążyłaś dokończyć chłopak rzucił się na twoje wargi. W pierwszej chwili byłaś zbyt oszołomiona, żeby się wyrwać. A potem... Potem zaczęło ci się to podobać. Chłopak wplótł rękę w twoje włosy, a druga objął w talii. Ciastka, o które tak walczyłaś wypadły ci z reki. Przyciągnął cie bliżej jakby to, że byliście połączeni ustami było mu za mało. Stykaliście się na całej powierzchni waszych ciał.
-O Boże...co ja robię? - pomyślałaś
Własnie całowałaś się z nieznajomym. Ale jak! To nie przypominało niczego co kiedykolwiek wcześniej przeżyłaś. Nawet nie wiesz kiedy włączyłaś się aktywnie w ta wojnę. Cichy pomruk zadowolenia wyszedł z jego ust. Zarzuciłaś mu ręce na szyje. i stwierdziłaś, że pachniał męsko, ale jednocześnie łagodnie. Ten zapach sprawiał, że nogi miałaś jak z waty. Nagle chłopak oderwał się od ciebie szybko oddychając. Spojrzałaś na niego zamglonymi od pragnienia oczami. Widziałaś, że oblał się delikatnym rumieńcem
- Nie wiem jak masz na imię, ale zapewniam cie że będę o ciebie zabiegał tak długo jak będzie trzeba, żebyś się ze mną umówiła - powiedział głośno oddychając i przeczesując twoje włosy
Nie wiedziałaś co możesz na to odpowiedzieć, wiec zamiast słów przeszłaś od razu do czynów. Wspięłaś się na palcach i przywarłaś do jego ust. Chłopak z entuzjazmem powrócił do całowania się a tobą. Oderwał się tylko na chwile, żeby szepnąć
- Dobra odpowiedz...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top