when we all fall asleep
ilość słów: 922
~°~
I can't sleep
So tell me
I stay awake again tonight
Maybe tomorrow night, too
So tell me now, I'll find a way
Tomorrow night too, there is no other way
I can't sleep
~°~
Changbin od dwóch godzin wiercił się w jednym miejscu. To była już kolejna noc, kiedy nie mógł zasnąć. Raz patrzył na biały sufit pokoju, później, leżąc na boku, obserwował dawno puste łóżko Woojina, który wyjechał na kilka dni, żeby odwiedzić rodzinę. Wsłuchiwał się w spokojny oddech Felixa, śpiącego od dobrych kilku godzin, który zasnął od razu, kiedy padł na łóżko po treningu. Jednak usłyszał również ciche burczenie jego brzucha.
Z głębokim westchnięciem podniósł się i oparł o ścianę plecami. Po chwili postanowił wstać z łóżka, podnosząc przy okazji czyjąś bluzę z podłogi. Po ostrym zapachu perfum stwierdził, że należała ona do Chana. Nie wnikał już w to, dlaczego i jak ona się tutaj znalazła, tylko, najciszej jak mógł, wyszedł z pokoju.
Przeszedł korytarz i zaczął schodzić po schodach do salonu, skąd wydobywało się światło. Zastał tam Jeongina śpiącego twarzą na książce, prawdopodobnie z matematyki. Miał z nią ostatnio trochę problemów w szkole, więc pewnie się uczył. Jednak to nie jego wina, że ten przedmiot został stworzony przez jakiegoś złośliwego zgreda, pokroju Minho, który stwierdził, że fajnie będzie męczyć tym biedne i niewinne dzieci w szkole.
Wziął z podłogi koc, który również z niewiadomego powodu się tam znajdował i przykrył nim młodszego. Wychodząc z pokoju zgasił jeszcze światło. Przez chwilę nie widział kompletnie nic, jednak po dłuższej chwili przyzwyczaił się do ciemności i udało mu się przejść przez próg kuchni, nie uderzając przy tym w żadną ścianę, co u niego graniczyło z cudem.
Pomieszczenie, do którego wszedł było trochę jaśniejsze od pozostałych, dzięki niezawodnemu światłu lamp ulicznych, które przebijało się przez prześwitujące zasłonki.
Wchodząc w głąb kuchni, otworzył drzwiczki lodówki i wyciągnął z niej pierwszy jogurt z brzegu i łyżeczkę. Stanął przed oknem podziwiając nocną panoramę miasta. Dzisiaj było wyjątkowo dużo gwiazd na prawie czarnym niebie. Wziął łyżeczkę trzymanego jogurtu do ust i poczuł smak truskawek. W tym momencie miał tylko nadzieję, że jedzenie nie należało do Seungmina, bo to dziecko potrafiło zabić, gdy się dowie, że ktoś dotknął jego cennych zapasów jogurcików truskawkowych.
Pomimo tego, że widoki zza okna były interesujące, po jakimś czasie znudził się wpatrywaniem w te same budynki na okrągło. Bo w końcu ile można oglądać to samo bez przerwy. Spojrzał ostatni raz na księżyc, który tej nocy był w pełni, i skierował się w stronę schodów. Po drodze spojrzał jeszcze na śpiącego maknae, i z lekkim uśmiechem zaczął wchodzić po schodach, jedząc dalej jogurt, przez który prawdopodobnie następnego dnia zostanie pogrzebany żywcem.
Wchodząc do swojego pokoju Seo dostał nagłego olśnienia. Skoro i tak pewnie nie zaśnie przez najbliższe godziny, może by tak przeszkodzić w tym innej osobie? W końcu sam będzie się nudził. Z przebiegłym uśmieszkiem odłożył jogurt na biurku obok łóżka i podszedł do słodko śpiącego Felixa.
Zacznijmy od czegoś lekkiego.
Wziął do swojej dłoni pluszowego lisa, którego młodszy dostał na ostatnim fansignie i zaczął miziać go puchatym ogonkiem po nosie i policzkach, na co ten zaczął machać ręką, jakby odganiał jakąś upierdliwą muchę. W sumie nie było to aż tak odległe od prawdy.
Changbin łaskotał go tak jeszcze przez chwilę. W końcu odłożył pluszaka na swoje wcześniejsze miejsce. Po chwili myślenia, postanowił położyć swoje zimne dłonie na szyi Felixa, mrucząc mu cicho, żeby się obudził. Na ten ruch lekko się wzdrygnął, jednak nie dało to zamierzonych przez starszego efektów.
W tym momencie stwierdził, że pora wyciągnąć broń ostateczną.
Szybkim ruchem zrzucił ciepłą kołdrę, rzucając się na Australijczyka i zaczął go łaskotać. Tym razem momentalnie się rozbudził. Felix z piskiem zaczął się wyrywać, a przynajmniej nieudolnie próbował się uwolnić z objęć Changbina.
- C-changbin, przestań - wydukał ze śmiechem.
- A co za to będę miał? - zapytał z widocznym uśmieszkiem.
- Moją dozgonną miłość i wdzięczność - odpowiedział mu, próbując dalej się uwolnić.
- No i takiej odpowiedzi oczekiwałem - wyszczerzył się, mając na myśli pierwszą część jego odpowiedzi, i usiadł na krawędzi łóżka.
- Która godzina? - spytał, zauważając nocne niebo za oknem, podnosząc się na łokciach.
- Chciałbym ci odpowiedzieć, że twoja ostatnia, ale wtedy twoja dozgonna miłość i wdzięczność by się skończyła - zaśmiał się - A tak ogólnie, to będzie może coś około drugiej.
- To po co mnie budzisz? - z jękiem opadł na poduszki - Wracam do spania - obrócił się w stronę ściany, zamykając oczy, nie podnosząc nawet zrzuconej na podłogę kołdry.
- Nudzi mi się. I ani mi się waż wracać do spania - powiedział "groźnie" Seo, jednak kiedy nie uzyskał żadnego odzewu, lekko się zirytował.
Z westchnięciem wstał z łóżka Felixa i podniósł kołdrę leżąca na środku pokoju. Przykrył nią młodszego, po czym również wślizgnął się pod materiał, kładąc się plecami do niego.
- Co robisz? - spytał zdezorientowany zachowaniem Changbina.
- Idę spać.
- Nie możesz iść do swojego łóżka? - zadał kolejne pytanie.
- Nie.
- Ale...
- Oh, przymknij się wreszcie - obrócił się w jego stronę, obejmując go ramieniem, na co piegowaty zamilkł.
Szczerze to dopiero teraz starszy raper poczuł jak bardzo jest zmęczony.
- Dobranoc - wymruczał, wtulając się bardziej w plecy Felixa.
Chyba pierwszy raz od tygodnia tak łatwo przyszło mu zaśnięcie. Zazwyczaj zasypiał dopiero nad ranem, przez co później na porannych treningach był wyczerpany i żył na samej kofeinie.
Jednak nie na długo cieszył się snem, bo dosłownie kilka minut po tym, jak zamknął oczy, usłyszał jeden z najbardziej irytujących dźwięków. Bzyczenie komara. A dokładniej Felixa, który postanowił mu przeszkodzić, tak jak wcześniej przerwano mu bardzo przyjemny sen.
Zdenerwowany chłopak, po otworzeniu oczu, zobaczył przed sobą twarz młodszego. Szybkim ruchem chwycił go za koszulkę i uciszył go krótkim pocałunkiem.
- Dobranoc - mruknął, po czym odwrócił się do niego plecami.
Niższy nie wiedział jednak, że właśnie dokończył tym wcześniej przerwany przez niego pewien sen piegowatego chłopaka, który leżał teraz w szoku za jego plecami.
~°~
stray kids - insomnia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top